@Fragglesik, bynajmniej. Jakoś nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek słyszał o odległości na jakiej walczyło jakiekolwiek lotnictwo, a za dzieciaka czy nastolatka bardzo lubiłem słuchać/oglądać różne takie programy historyczne, zwłaszcza o IIWŚ. Tak samo nigdy nie powiedziałbym że wstyd nie wiedzieć ile samolotów zestrzelił dywizjon 303, 41, albo którykolwiek inny. To bardziej ciekawostka historyczna niż coś o czym trzeba wiedzieć.
@Lukki polecam obejrzeć film "Ci cholerni cudzoziemcy" nakręcony przez Brytyjczyków o dywizjonie 303. Tam jest podane na jakim dystansie polscy piloci otwierali ogień.
@panyoozekx Kożedub to żaden przykład, tak samo Poryszkin, zważywszy na to że samodzielnych zestrzeleń obydwaj mają nie więcej niż 10 do 15, reszta to egzekucje w osłonie całych pułków a później i dywizji myśliwskich których po ich wykreowaniu medialnym dorobili się od tow. Stalina, a których jedynym zadaniem była osłona ich i podprowadzanie im Niemców do zestrzelenia.
Należy jeszcze wspomnieć o kilku faktach: Polscy piloci mieli doświadczenie bojowe z Wojny Obronnej i kampanii we Francji, 303 był prawie dwukrotnie liczniejszy niż brytyjskie dywizjony i w czasie Bitwy o Anglię latali tam głównie doświadczeni piloci, najczęściej instruktorzy szkoleni jeszcze przed wojną a nie jak u Brytyjczyków chłopcy z poboru... aaa i pozostaje jeszcze jeden drobny element... Brytyjczycy strzelali do samolotów a Polacy chcieli zabijać Niemców
Jest jeszcze jedna rzecz, o której się często nie wspomina - czas. Polacy w bitwie o Anglię zostali włączeni do walki całkiem późno, więc mieli po prostu mniej czasu na zestrzelenie większej ilości samolotów. Brytole działali już od dnia 0. Co by było jakby taki 303 został wprowadzony do walki dużo wcześniej? Albo w liczbie zestrzeleń nie było by 1 z przodu tylko coś innego, albo by się po prostu bitwa szybciej skończyła.
Liczba 126 zgłoszonych zestrzeleń dotyczy tylko bitwy o Anglię, w której USAAF nie brał udziału (USA przez rok jeszcze miały pozostać neutralne).
Minus za obrazek, który przedstawia P-51 Mustang, na którym dywizjon 303 latał dopiero od kwietnia 1945; największe sukcesy odnieśli na Hurricane'ach. Dodatkowo Mustang jest w barwach amerykańskich...
+ warto dodać że takie wyniki zrobili na drewnianych Huraganach a nie stalowych Ognioplujach jakie były dla Polaków "za dobre".. w sumie nieważne.. w świecie "polskich obozów koncentracyjnych" przeciętny nie-Polak ogarnia tylko, że imigranci z Polski lali Bogu ducha winnych turystów z Niemiec
Widze ze nie wiele sie zmienilo w polskiej edukacji bo historia jest nadal szczatkowa. Sugeruje doczytac jak wygladaly statystyki zestrzelen i dlaczego Polacy (i nie tylko oni) nie latali od razu na Spitfire'ach. Nie ujmuje polskim pilotom jako ze byli prawdziwymi bohaterami ale dorabainie mitow do kazdego polskiego epizodu w histori podpada pod zwykle leczenie kompleksow.
Jeszcze tylko wspomnę,że bf109 miało paliwa na około 90 min a droga za kanał La manche i z powrotem troche paliwa zżerała, więc nie bardzo było jak sie pobawić ze spitfire,bo przewaga bf leżała w silniku i to,że niemcy tak spadali to sprawa tego,że mieli za mało paliwa na przechwytywanie brytyjskich samolotów,żeby nie było,że luftwaffe to takie n00by.
Niemcy mieli równie utalentowanych pilotów ale to nie moc silnika grała w owym czasie główną rolę a zwrotnosc, a tu nad Bf109 królował już Spitfire. Nie prawdą jest również to, że Dywizjon 303 latał tylko Huricane'nami. Zresztą owe samoloty szczególnie Mk.II były bardzo dobrze uzbrojone
Proszę poczytać najnowsze opracowania historyków, podające rzeczywistą ilość zestrzeleń, a nie propagandowe 126 samolotów (a nawet wystarczy zapoznanie się z "listą Bajana", która do dziś jest podstawą do oceny sukcesów polskich lotników). Dywizjon 303 był bardzo dobrym dywizjonem, jednym z najlepszych, polskich dywizjonów (a na pewno najsłynniejszym), ale specjalnie nie wyróżniał się na tle innych dywizjonów alianckich. Znajmy rzeczywiste osiągnięcia i tym bardziej bądźmy z nich dumni, bo jest z czego. Z ciekawości - lotnikiem dywizjonu 303 który miał najwięcej zwycięstw, jest Czech, Frantisek. Swoją drogą - o nieuctwie Autora świadczy już sam dobór ilustracji, gdzie mamy Mustanga w amerykańskich barwach, czyli nic wspólnego z dywizjonem 303!
proponuje ksiazke Sprawa Honoru...wiem ze latwiej jest sluchac i ogladac ale czasem warto poczytat. Tak, strzelali z malego dystansu i bylo to sprzeczne z doktryna RAF. No...czytac panowie...czytac !
Świetna książka amerykańskich autorów. Rozprawia się również z mitem o zostawieniu nas przez Anglików na pastwę Stalina. Po wojnie UK była bankrutem, a o wszystkim decydowali Amerykanie.
Tyle tylko, że tych polskich sukcesów nijak nie idzie potwierdzić mając wgląd w zestawienia rzeczywistych strat Luftwaffe, dzienników bojowych, relacji itp.
Polecam wszystkim pozycje 'Sprawa Honoru' - Olson, Cloud. Tam duzo opisow, wlacznie z tym, ze brytyjczyk zaliczne mial zestrzelenie przy potwierdzeniu przez jakiegokolwiek innego pilota. W szczytowej 'niesprawiedliwosci' polski pilot musial miec potwierdzenie dwoch pilotow, w tym jednego brytyjczyka, i zidentyfikowane rozbite szczatki maszyny na ladzie lub po wodowaniu. Z regoly po zapamietanym numerze taktycznym... cos w tym musi byc :-)
Ksiazka fantastyczna, naprawde polecam.
Nie kazdy jest orłem w jakiejś dziedzinie nauki. Jeśli podaje się jakieś fakty np. historyczne, wypada podać źródło.
@Fragglesik, bynajmniej. Jakoś nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek słyszał o odległości na jakiej walczyło jakiekolwiek lotnictwo, a za dzieciaka czy nastolatka bardzo lubiłem słuchać/oglądać różne takie programy historyczne, zwłaszcza o IIWŚ. Tak samo nigdy nie powiedziałbym że wstyd nie wiedzieć ile samolotów zestrzelił dywizjon 303, 41, albo którykolwiek inny. To bardziej ciekawostka historyczna niż coś o czym trzeba wiedzieć.
@Lukki polecam obejrzeć film "Ci cholerni cudzoziemcy" nakręcony przez Brytyjczyków o dywizjonie 303. Tam jest podane na jakim dystansie polscy piloci otwierali ogień.
Fragglesik, uwierz, zapamiętałbym, gdyby to faktycznie było podawane "w tylu publikacjach, audycjach i programach".
Ciekawe z jakiej odległości strzelał Erich Hartmann..
@klon81 A u aliantów np. Gabby Gabreski, albo Kożedub u Sowietów...
@panyoozekx Kożedub to żaden przykład, tak samo Poryszkin, zważywszy na to że samodzielnych zestrzeleń obydwaj mają nie więcej niż 10 do 15, reszta to egzekucje w osłonie całych pułków a później i dywizji myśliwskich których po ich wykreowaniu medialnym dorobili się od tow. Stalina, a których jedynym zadaniem była osłona ich i podprowadzanie im Niemców do zestrzelenia.
A szarik z jakiej odległości strzelał...
Należy jeszcze wspomnieć o kilku faktach: Polscy piloci mieli doświadczenie bojowe z Wojny Obronnej i kampanii we Francji, 303 był prawie dwukrotnie liczniejszy niż brytyjskie dywizjony i w czasie Bitwy o Anglię latali tam głównie doświadczeni piloci, najczęściej instruktorzy szkoleni jeszcze przed wojną a nie jak u Brytyjczyków chłopcy z poboru... aaa i pozostaje jeszcze jeden drobny element... Brytyjczycy strzelali do samolotów a Polacy chcieli zabijać Niemców
Jest jeszcze jedna rzecz, o której się często nie wspomina - czas. Polacy w bitwie o Anglię zostali włączeni do walki całkiem późno, więc mieli po prostu mniej czasu na zestrzelenie większej ilości samolotów. Brytole działali już od dnia 0. Co by było jakby taki 303 został wprowadzony do walki dużo wcześniej? Albo w liczbie zestrzeleń nie było by 1 z przodu tylko coś innego, albo by się po prostu bitwa szybciej skończyła.
Liczba 126 zgłoszonych zestrzeleń dotyczy tylko bitwy o Anglię, w której USAAF nie brał udziału (USA przez rok jeszcze miały pozostać neutralne).
Minus za obrazek, który przedstawia P-51 Mustang, na którym dywizjon 303 latał dopiero od kwietnia 1945; największe sukcesy odnieśli na Hurricane'ach. Dodatkowo Mustang jest w barwach amerykańskich...
Kurfa już wszystko rozumiem ale to nie jest ani Hurricane ani Spitfire.. Dobrze że nie wstawiłeś zdjęcia Zero albo Iła.
+ warto dodać że takie wyniki zrobili na drewnianych Huraganach a nie stalowych Ognioplujach jakie były dla Polaków "za dobre".. w sumie nieważne.. w świecie "polskich obozów koncentracyjnych" przeciętny nie-Polak ogarnia tylko, że imigranci z Polski lali Bogu ducha winnych turystów z Niemiec
warto dodać,że niemcy mieli za mało paliwa na pokazanie maksymalnych mozliwosci bf 109,bo jednak to oni lecieli za kanał nie brytyjczycy
Warto nadmienić, ze polacy latali na starszych i generalnie gorszycxh samolotach Hurricane podczas gdy angole juz smigali na spitfire
Widze ze nie wiele sie zmienilo w polskiej edukacji bo historia jest nadal szczatkowa. Sugeruje doczytac jak wygladaly statystyki zestrzelen i dlaczego Polacy (i nie tylko oni) nie latali od razu na Spitfire'ach. Nie ujmuje polskim pilotom jako ze byli prawdziwymi bohaterami ale dorabainie mitow do kazdego polskiego epizodu w histori podpada pod zwykle leczenie kompleksow.
Strzela się z takiej odległości by widzieć białka oczu przeciwnika.
Ale to p51 mustang.... oni latali na brytyjskich...mustangi były póxniej niż ten 41
do tego malowanie ametrykanckie; )
A po wojnie Angole traktowali ich jak śmieci ...
Jeszcze tylko wspomnę,że bf109 miało paliwa na około 90 min a droga za kanał La manche i z powrotem troche paliwa zżerała, więc nie bardzo było jak sie pobawić ze spitfire,bo przewaga bf leżała w silniku i to,że niemcy tak spadali to sprawa tego,że mieli za mało paliwa na przechwytywanie brytyjskich samolotów,żeby nie było,że luftwaffe to takie n00by.
Niemcy mieli równie utalentowanych pilotów ale to nie moc silnika grała w owym czasie główną rolę a zwrotnosc, a tu nad Bf109 królował już Spitfire. Nie prawdą jest również to, że Dywizjon 303 latał tylko Huricane'nami. Zresztą owe samoloty szczególnie Mk.II były bardzo dobrze uzbrojone
no i co z tego i tak nas zostawili na pastwę Stalina!
Proszę poczytać najnowsze opracowania historyków, podające rzeczywistą ilość zestrzeleń, a nie propagandowe 126 samolotów (a nawet wystarczy zapoznanie się z "listą Bajana", która do dziś jest podstawą do oceny sukcesów polskich lotników). Dywizjon 303 był bardzo dobrym dywizjonem, jednym z najlepszych, polskich dywizjonów (a na pewno najsłynniejszym), ale specjalnie nie wyróżniał się na tle innych dywizjonów alianckich. Znajmy rzeczywiste osiągnięcia i tym bardziej bądźmy z nich dumni, bo jest z czego. Z ciekawości - lotnikiem dywizjonu 303 który miał najwięcej zwycięstw, jest Czech, Frantisek. Swoją drogą - o nieuctwie Autora świadczy już sam dobór ilustracji, gdzie mamy Mustanga w amerykańskich barwach, czyli nic wspólnego z dywizjonem 303!
Tylko dlaczego na zdjęciu jest Mustang a nie Spitfire czy Hurricane? Nasi w 303 raczej na takich nie walczyli..
proponuje ksiazke Sprawa Honoru...wiem ze latwiej jest sluchac i ogladac ale czasem warto poczytat. Tak, strzelali z malego dystansu i bylo to sprzeczne z doktryna RAF. No...czytac panowie...czytac !
Świetna książka amerykańskich autorów. Rozprawia się również z mitem o zostawieniu nas przez Anglików na pastwę Stalina. Po wojnie UK była bankrutem, a o wszystkim decydowali Amerykanie.
na obrazku jest P-51 Mustang, nigdy nie używany przez 303-ci
Latali na Mustangach, ale dopiero pod koniec wojny.
rush mid please
Tyle tylko, że tych polskich sukcesów nijak nie idzie potwierdzić mając wgląd w zestawienia rzeczywistych strat Luftwaffe, dzienników bojowych, relacji itp.
A najwięcej zestrzeleń w "polskim" dywizjonie 303 miał Czech :)
a na obrazku P51 Mustang, który wszedł do służby w 1944r, Bitwa o anglie jesień 40 roku i takimi samolotami polacy nigdy nie latali, ale co tam
303 latał w barwach RAF-u, a nie amerykańskich.
Polecam wszystkim pozycje 'Sprawa Honoru' - Olson, Cloud. Tam duzo opisow, wlacznie z tym, ze brytyjczyk zaliczne mial zestrzelenie przy potwierdzeniu przez jakiegokolwiek innego pilota. W szczytowej 'niesprawiedliwosci' polski pilot musial miec potwierdzenie dwoch pilotow, w tym jednego brytyjczyka, i zidentyfikowane rozbite szczatki maszyny na ladzie lub po wodowaniu. Z regoly po zapamietanym numerze taktycznym... cos w tym musi byc :-)
Ksiazka fantastyczna, naprawde polecam.