Chwila, czy dobrze rozumiem... to jest przekazane podziękowanie od pewnej kobiety dla nieznajomego, który zaoferował się karmić jej dziecko, podczas kiedy ona będzie jadła akurat przyniesione jej zamówienie do stolika w restauracji?? Śmiechu warte... w ogóle jakaś absurdalna sytuacja... a wspomnienie o chorobie po co? Że niby z automatu zwiększa ofiarność tego gościa?
Też nie wiem. Poza tym jak jej się "wszystko wylało" z zakręconej butelki ze smoczkiem? I co to ma wspólnego z "miłością"? Ja kiedyś stałem obok wejścia na plażę, szedł facet, spadł mu ręcznik, podszedłem, podniosłem i mu dałem. To tez był akt miłości?
Pewnie wolał już nakarmić tego rozwrzeszczanego bachora niż słuchać jego wycia. Przypomniała mi się inna sytuacja. Sieciowa restauracja fast- food, dwóch młodych, ubranych na sportowo, krótko ściętych gentlemanów chcących zjeść w spokoju posiłek w trasie i dwa stoliki dalej- baba około 40stki z dwójką drących się i biegających jak by dostały kociokwiku szczeniąt na oko w wieku około 6 i 8 lat. Wszyscy gości mieli ich już dość włącznie z nami. W końcu kolega nie wytrzymał cisnął big maca na tacę, podszedł do tej kobiety i krzyknął do niej: K***a mać uciszyć k***o te s***wienta czy ja ma to k**a zrobić!?! Od tego momentu nastała cisz jak makiem zasiał. My wróciliśmy do posiłku, a wszyscy goście odetchnęli z wyraźną ulgą.
Chwila, czy dobrze rozumiem... to jest przekazane podziękowanie od pewnej kobiety dla nieznajomego, który zaoferował się karmić jej dziecko, podczas kiedy ona będzie jadła akurat przyniesione jej zamówienie do stolika w restauracji?? Śmiechu warte... w ogóle jakaś absurdalna sytuacja... a wspomnienie o chorobie po co? Że niby z automatu zwiększa ofiarność tego gościa?
Też nie wiem. Poza tym jak jej się "wszystko wylało" z zakręconej butelki ze smoczkiem? I co to ma wspólnego z "miłością"? Ja kiedyś stałem obok wejścia na plażę, szedł facet, spadł mu ręcznik, podszedłem, podniosłem i mu dałem. To tez był akt miłości?
"To tez był akt miłości?" Nawet nie wiesz jak bardzo. :))))
Dobrze, że nie ukradł
Pewnie wolał już nakarmić tego rozwrzeszczanego bachora niż słuchać jego wycia. Przypomniała mi się inna sytuacja. Sieciowa restauracja fast- food, dwóch młodych, ubranych na sportowo, krótko ściętych gentlemanów chcących zjeść w spokoju posiłek w trasie i dwa stoliki dalej- baba około 40stki z dwójką drących się i biegających jak by dostały kociokwiku szczeniąt na oko w wieku około 6 i 8 lat. Wszyscy gości mieli ich już dość włącznie z nami. W końcu kolega nie wytrzymał cisnął big maca na tacę, podszedł do tej kobiety i krzyknął do niej: K***a mać uciszyć k***o te s***wienta czy ja ma to k**a zrobić!?! Od tego momentu nastała cisz jak makiem zasiał. My wróciliśmy do posiłku, a wszyscy goście odetchnęli z wyraźną ulgą.
Dziecko jest chore, a oni zapierdzielają do restauracji na obiad... Brawo!!!!!