Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ~Richard Dawkins
+6 / 16

@tomkosz Nie zależy co najwyżej przygłupom, którzy nie chcą się uczyć. Jeżeli myślisz, że ktoś będzie się uczył za ciebie, że bez utrwalania wchłoniesz wszystko, co jest do ogarnięcia, że bez wysiłku zostaniesz profesorem na uczelni, to mam dla ciebie tylko jedno wyjście - głową w ścianę z rozpędu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+1 / 5

Chyba sie nie zrozumielismy, Rysiu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Richard Dawkins
0 / 10

@tomkosz Bo jak wolałeś chodzić na piwo i orgietki, zamiast faktycznie sięgnąć do książek, jak to robią dzieci tych elit to nie masz co mieć pretensji do ludzi i systemu edukacji, jaki mamy obecnie. Swoją drogą twojej teorii przeczy ingerencja kleru protestanckiego w Pruską edukację, która była najlepsza w Europie swego czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+3 / 5

Teraz to juz bredzisz. Mialem calkiem niezle wyniki w szkole, ale po kontacie z ludzmi wyksztalconymi w Europie Zachodniej widze ze niemal wszystko to czego sie nauczylem nie jest funta klakow warte w realnym zyciu. W UK ludzie sie specjalizuja majac juz 13 lat i nie napychaja sobie glow bezwartosciowa wiedza ogolna. Ucza sie rzeczy przydatnych w zyciu i w pracy, reszta jest nieistotna. Moga nie wiedziec zbyt wiele o budowie scian komorkowych czy o cumulusach, ale wiedza specjalistyczna bija nas na glowe

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar AVictor
+1 / 3

Byłem w szkole na przełomie zmieniania systemów, i powiem po czasie że ten starszy być o wiele lepszy... gimnazjum to wylęgarnia debili... Co do nauki której wspomina autor demota, szedł najprawdopodobniej był w ogólniaku i potem poszedł na przeciętne studia z kierunku socjologia i pokrewne... dostał tytuł licencjata i odkrył że nic on nie znaczy, stąd jego rozgoryczenie... Osobiście uważam że szkoła powinna być inaczej zarządzana... jak ktoś chce to niech idzie na studia ale na kierunki potrzebne inne hobbistyczne powinny być płatne, jak nie chce iść to niech nie męczy się w ogólniaku i na studiach tylko pójdzie albo do technikum albo zawodówki i zrobi porządny zawód który da mu pracę w przyszłości!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Grzegorz_Rokicki
+11 / 17

Nie jest przecież tak tragicznie, jak pisze autor.

Szkoła musi być akademicka (ogólnokształcąca), bo przecież jakoś trzeba zaszczepić w ludziach tę ciekawość w dziedzinie, w której później będą się specjalizować. Jak przykładowo biolog czy lekarz ma odkryć swoje powołanie, jeśli nigdy nie zachwyci się budową komórki maleńkiego pantofelka?

Autor podaje przykład historii, ale niestety już od paru lat nieaktualny. Robi ten sam błąd, co obecna władza, odnosząc się do własnych dawnych doświadczeń, a nie obecnego stanu systemu edukacyjnego. Faktycznie, po wprowadzeniu gimnazjów przez lata całe program nie był dostosowany do systemu 3 lata gimnazjum + 3 lata liceum (lub 4 innej średniej szkoły). Ale obecnie, już od kilku lat, dzięki reformie programowej przeprowadzonej przez obecną ekipę, to się zmieniło. Zostanę przy przykładzie historii, chociaż ten sam schemat obowiązuje dla innych przedmiotów (fizyka, chemia, biologia, geografia). Przez 3 lata gimnazjum młodzi ludzie omawiają zagadnienia od starożytności do początku XX wieku - do czasów przed wybuchem I wojny światowej. W pierwszej klasie szkoły średniej omawia się historię XX wieku. Dzięki temu nie marnuje się czasu (jak niegdyś) na powtarzanie tego samego materiału zarówno w gimnazjum jak i w liceum. W drugiej klasie ci, którzy chcą pogłębić wiedzę przygotowując się do matury rozszerzonej, mają dalszą naukę historii, w zwiększonej liczbie godzin tygodniowo. Pozostali mają natomiast przedmiot powstały z rozszerzenia WOSu o elementy historyczne. Przez te dwa (lub trzy) lata omawia się 12 dużych bloków tematycznych, z punktu widzenia politycznego, społecznego, gospodarczego itp. Pokazuje się na przykład syntezę rozwoju gospodarczego świata, na przestrzeni dziejów, które uczniowie znają już z wcześniejszej nauki historii. Nie skupiają się więc na zapamiętywaniu dat kolejnych wojen, a raczej na znalezieniu wspólnych cech ich przyczyn i skutków. Albo jak ewoluowały formy organizacji ekonomicznej społeczeństw.

I według mnie tu właśnie leży główna wada pomysłów obecnej minister - na siłę chce przywrócić poprzedni, PRLowski system, bo sama w takim się uczyła. Zamiast zwrócić uwagę, że obecny system, po długich latach poprawek, ma zalety, o których pisałem wyżej - główna: nie marnuje się czasu na dwukrotne omawianie tych samych zagadnień, dzięki czemu wystarcza czasu na realizację całego programu (z historią na przykład - dociągnięcie jej omawiania do niemalże czasów współczesnych).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~non_sense
+4 / 6

Skrajnie Pan idealizuje.
Skupię się na temacie historii, bo to z nią miałam najwięcej do czynienia. W tym roku skończyłam liceum, klasę szumnie nazwaną humanistyczno-prawniczą (z prawem to ona miała niewiele wspólnego, ale mniejsza z tym).
I tak, pierwsza klasa. Faktycznie, omawiamy okres I WŚ, dwudziestolecia międzywojennego i II WŚ. Skończyliśmy bodaj na latach '50. Do wydarzeń stircte współczesnych nie doszliśmy. NIC, dosłownie nic nie było o stanie wojennym, Jaruzelskim, wprowadzeniu komunizmu w Polsce, Solidarności etc.
Co zatem przerabialiśmy? Sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych po II WŚ, stan państw zachodnich, trochę liznęliśmy sytuacji Polski w związku z Plebiscytami.
Ach, wspomniałam, że nasza nauka historii polegała na wykuciu dat, których ja ani większość mojej klasy w 90% nie pamiętamy? Skutki, przyczyny - tak, ale tych dat, na które poświęcono najwięcej czasu? Ni cholery.
No to zaczynamy rozszerzenie! Druga klasa i od czego startujemy? Prehistoria, starożytność i średniowiecze. Czyli wszystko to, co było w pierwszej klasie gimnazjum. Rozszerzenie owszem jest. Rozszerza nam się lista dat historycznych. Podstawowy materiał (czyli przebiegi, skutki, przyczyny) w większości pokrywa się z tym z gimnazjum.
Klasa trzecia. Mamy (oprócz próbnych matur i zestawów) do rpzerobienia dwa podręczniki. Jeden o nowożytności do rewolucji przemysłowej bodaj. I drugi, który praktycznie pokrywa się z tym z pierwszej klasy. Nie, wcale nie powiela nam się w kółko tych samych zagadnień ;)
A HiS (Historia i Społeczeństwo, tak się przynajmniej w mojej szkole ten przedmiot nazywał) to istny śmiech na sali. W praktyce jest po prostu to zwykły misz-masz. Przy dwóch godzinach tygodniowo i wyśrubowanym czasie na przerobienie nie ma możliwości przerobienia tych magicznych dwunastu bloków. Nie, kiedy jednocześnie trzeba prowadzić dwa różne przedmioty i tłumaczyć zagadnienia z lat wcześniejszych. Nie wspomniając o tym, że taki przedmiot biol-chemowi albo mat-fizowi do życia nie jest w ogóle potrzebny, a powiela często po prostu informacje z wosu, z poprzedniego roku. Przedmioty humanistyczne to tak naprawdę wałkowanie w kółko tego samego materiału, W tym miejscu pozdrawiam moją polonistę, u której po trzech latach nauki po 9 godzin w tygodniu umiem mniej niż w gimnazjum. Pozdrawiam monotematyzm lekcji polskiego, który polegał tylko na czytaniu i omawianiu lektur. A nie, jeszcze była nauka pisania pod klucz/schemat rozprawek. Etymologia, budowa słów, słowotwórstwo czy omawianie najczęstszych błędów językowych, retoryka, różnego rodzaju debaty - rzeczy, które miałam w gimnazjum (w mojej klasie byłam pod tym względem wyjątkiem) w liceum zostały one potraktowane na zasadzie ,,na co to komu?" Na co komu umiejętność poprawnego wysławiania się, przecież ważniejsze jest co miał na myśli pijany Gombrowicz czy schizofrenik Schulz, ważniejsze jest znanie literatury niemieckiej okresu Burzy i Naporu oraz cechy bohatera werterowskiego :P
Przykłady tych absurdów mogłabym mnożyć. Rzeczy, o których Pan napisał dobrze wyglądają i brzmią w teorii, na papierze. Rzeczywistość wygląda niestety zupełnie inaczej i podejrzewam, że moja szkoła swoimi przykładami potwierdza raczej regułę, sytuację wielu szkół w Polsce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Richard Dawkins
-2 / 6

Nie zależy co najwyżej przygłupom, którzy nie chcą się uczyć. Jeżeli myślisz, że ktoś będzie się uczył za ciebie, że bez utrwalania wchłoniesz wszystko, co jest do ogarnięcia, że bez wysiłku zostaniesz profesorem na uczelni, to mam dla ciebie tylko jedno wyjście - głową w ścianę z rozpędu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PurpleScythe
0 / 0

@~non_sense Nie wiem w jakim Ty liceum byłaś, bo podstawa programowa jak i podręczniki obejmują czasy Jaruzelskiego itd. Wybieracie sobie profile "prawnicze" w szkołąch, które nie współpracują z żadnymi sądami itd, a potem sie dziwicie, ze nie macie zajęć stricte z prawa. Naprawdę, jak czytam większość komentarzy, to zastanawiam się, gdzie ludzie się uczą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
+1 / 13

Wynurzenia kolejnego niepełnointeligentnego osobnika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Kamil18101990
+3 / 7

Jest tak ponieważ szkoły muszą zrealizować program nauczania narzucony przez Oświatę ,Każdy uczeń chcący poszerzyć swoją wiedzę, w praktyce musi robić to sam ponieważ szkoła bądź nauczyciel nie jest zainteresowany zajęciami pozalekcyjnymi bądź kołami bo ,cytuje ,,Nie opłaca się dla jednego lub dwóch uczniów zostawać mu po zajęciach bo kto mu a to zapłaci ,przecież on też ma swoje życie". Szkoły same zabijają w uczniach pasje i ciekawość .Efekt tego jest taki że większa polowa ludzi po zakończeniu edukacji nie ma bladego pojęcia o pracy i w ogóle o życiu. Nie liczy się człowiek jako jednostka tylko jako jedna całość .Zamiast pomagać słabszym uczniom lepiej wstawiać pały za pałą ,bo co im tam,nie rozumieją że ktoś może być słabszy z jednego,a mocniejszy z drugiego przedmiotu.Dużo większa część wiedzy zdobytej w szkole w ogóle nie przydaje się w życiu. Dam jeszcze przykład praktyk zawodowych,przyuczających do zawodu.Bardzo często takiego uczniaka traktuje się jak darmowego pomagiera,darmową siłę roboczą.Albo wybór zawodu.Kto tak naprawdę na 100% wie po ukończeniu GIMNAZJUM co będzie chciał robic,kim być w życiu.Znam masę osób które kończyły szkoły tylko po to żeby skończyć,mieć papierek.A z pracą ,nie oszukujmy się ,każdy wie jak jest w Naszym Kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PurpleScythe
0 / 0

@Kamil18101990 Widocznie jestem w jakiejś magicznej szkole, gdzie nauczyciele chętnie pracują z uczniami, jeżeli Ci chcą dowiedzieć się czegoś więcej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KapitanKorsarzPirat
0 / 10

Szkoła nigdy nie jest wyznacznikiem drogi poznania i przyswajania wiedzy. To instytucja, gdzie cały dorobek poznania świata pierwszych 7 lat życia zostaje poddany anihilacji i natychmiastowej dyskredytacji w imię jakiegoś chorego eksperymentu wykreowania jednostki do funkcjonowania w upadłym i patologicznym modelu bytowania w społeczeństwie. Podmiotowość w szkole jest cechą piętnowana, a indywidualizm nacechowany negatywnymi pseudoargumentami, które maja za zadanie stworzyć nowego człowieka od podstaw. Założenia i realizacje wbrew pozorom nie są trudne. Będąc małym dzieckiem nie posiada się głębokiej wiedzy, doświadczenia oraz wyrobionego światopoglądu, lecz posiada najlepiej rozwinięty, i to w całym życiu uwewnętrznienie przeobrażające. Składają się na nie czynniki, które powodują żywą interiekcję pierwszego doświadczenia z zetkniętym przedmiotem, poczuciem konkretnego,klimatu, przeżycia chwili, która tylko wtedy i wyłącznie dopełnia osobowość i tworzy najpiękniejsze marzenia i obrazy powodujące, ze umysł może stać się czymś unikalnym, a ludzie, którzy zmieniali świat nigdy nie byli skolektywizowani, byli „sui generis”. Oczywiście było wiele niechlubnych wyjątków, gdzie nie wykorzeniono jedynie siły napędowej poczucia niesienia misji mają jednocześnie przeniesione idee pokoleń minionych i instytucji je reprezentujących co scharakteryzowałem tutaj http://demotywatory.pl/4655961/Przed-dekady-i-stulecia-w-umysle-ludzkim-zakorzenil-sie Niewluje się psychologię głębi, psychologię indywidualną, bo to niebezpieczny katalizator do erozji fundamentu świat, który znamy i gnije, próbując nas wrzucić do procesu rozkładu tego co jest w potencjale ludzkim, co czyni go niepowtarzalnym na tle jego percepcji, eksperiencji dodającej mu siły przebicia i utwardzenia jego osobistego fundamentu własnego "ja", które oczywiście wszelkiej maści instytucje chcą natychmiastowo zniwelować. Bo po co ktoś taki? Człowiek świadomy jest niepotrzebny. Trybik ma słuchać i być wyrobionym. Ukształtowanym przez czynniki gdzie guru i MEN natychmiast formułują człowieka, puzzla. Dlatego nakłada się na coraz młodsze pokolenia coraz więcej zajęć i presji. By było jak najwcześniej mądrzejsze? A gdzie tam! Na pewno każdy miał te momenty w życiu kiedy zetknąwszy się z czymś nawet prostym, bo występującym w naszym życiu filmem, książką, czy nawet wyjściem na spacer o konkretnej porze pomyślał sobie: jak ja żyłem bez tego wcześniej? I dzieje się to za każdym razem nieważne ile elementów w naszym życiu i przypadków by nie było. Dlatego izoluje się człowieka, zwłaszcza młodego od tych czynników, by nigdy nie stał się tym kim naprawdę mógłby być. Oczywiście da się ominąć to pranie mózgu nie muszą zbierać jedynek w myśł "fuck the system", bo nic nie zdziałacie. Trzeba po prostu nigdy się nie zmienić. Nie oznacza to braku progresu, lecz nie zamknięcie rozdziału twojej własnej książki życia, która system wrzuca w ogień dając twojemu życiu i jego ciągłości notes, który jest odgórnym wyznacznikiem anty osobowościowych schematów, życia trybika, który ma nie mieć marzeń, potrzeb, wspomnień głębi siebie samego, predylekcji do podążania własną ścieżką życia, która z marzeń i oryginalnej percepcji dziecka, doświadczenia dorosłego idealizmu młodego umysłu, który jest łącznikiem dzieciństwa i dorosłości może wytworzyć tytanową jednostkę wolności i niepowtarzalności . Bo znana nam rzeczywistość to grota platońska, truman show i matrix, do którego życia w nim nas przygotowują

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Xmen1
+2 / 6

Nie ma problemu - może się uczyć w domu. Wystarczy złożyć odpowiednią deklarację. Będzie się uczył tylko samych potrzebnych rzeczy - machania łopatą, może nawet prawo jazdy zrobi...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ed_wood
+4 / 4

Masz rację w wielu kwestiach ale i w wielu nie masz. Nie chce mi sie rozpisywać bo trzeba by tu napisać post długości demota.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mrooki
+2 / 2

Nie wiem, czy jesteśmy w tyle. Jak byłem w liceum, to byliśmy na wymianie językowej w Belgii. W starej III klasie liceum (czyli mieliśmy po 16-17 lat) Belgowie uczyli się dodawać ułamki zwykłe. Nic nie ściemniam. Wryło mi się to w pamięć na zawsze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sokolasty
0 / 2

@mrooki No i dobrze. Po co klepać dzieciakom funkcje kwadratowe, logarytmy, granice funkcji? Kredyt tym policzysz? Wypłatę? Procenty wystarczą. Z całej matematyki (a miałem jej sporo, od pierwszej klasy podstawówki do trzeciego roku studiów) używam ułamków dziesiętnych, procentów, trygonometrii, podnoszenia do kwadratu i pierwiastkowania kwadratowego oraz twierdzenia Pitagorasa. Statystyki nauczyłem się w pracy, bo mi jest potrzebna, tylko że tego wystarczyłoby jednodniowe szkolenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B binna
+1 / 1

Mam wrażenie że chodziłam do naprawdę dobrych szkół, gdzie wszystkiego mnie nauczono.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kreksprops
+3 / 3

Kolega ze średnią 5.7 (nie pytajcie się po co mu) w II gimnazjum siedział do 2-4 W NOCY (wszystkie dni tygodnia poza piątkiem i niedzielą). Ja na średnią 5.3 (chore ambicje) siedziałem do północy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dwaemu
+1 / 3

@kreksprops Bez urazy, ale chyba was kompletnie poj**ało (kolegę bardziej, ale ciebie też). Za rok nikogo nie będzie obchodzić twoje oceny w gimbazie. Tak samo jak oceny w szkole średniej. Dobre wyniki z matury się przydadzą ale tylko jeśli chcesz startować na jakąś lepszą uczelnię. Nawet ocena z dyplomu szkoły wyższej nie ma większego znaczenia. Liczy się to co z niej wyniesiesz i czy będziesz umiał tę wiedzę zastosować w praktyce. Więc dajcie sobie siana z tymi średnimi. Użyj trochę życia póki jesteś młody. Na poważnie ucz się tego co cię interesuje i z czym wiążesz swą przyszłość. Jeszcze raz - jeśli tylko masz konkretny cel i zainteresowania których uczysz się głębiej i chętniej możesz p..dolić oceny z góry na dół, same tróje w zupełności wystarczą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sokolasty
0 / 0

@dwaemu No toteż przecież kreks napisał, tu uwaga, cytuję: "nie pytajcie się po co mu" i "chore ambicje".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kuba88
0 / 0

Autor chyba nie rozumie, że władzy zależy na produkowaniu sfrustrowanych i przeintelektualizowanych obywateli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~jam_ci_jest
0 / 0

Wodzirej, skoro nie chcesz pracować w MacDonald's ani w Biedronce ukłądać towar na półkach to jedź do Niemiec podcierać staruchy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~WDFSGS
-3 / 3

Jakim ten ktoś jest ignorantem i idiotą. Jakaś nie niedorajda życiowa na rzeka że jej nie wyszło, no kurde rozumiem jak kogoś nauka nie interesuje. Kończy szkołę idzie do pracy dużo ogarniętych osób tak robi i to jest ok. Ale jak ktoś idzie na studia i piszę takie dyrdymały, to to jest po prostu żałosne.Szkoda klawiatury, na odnoszenie sie do tego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sokolasty
0 / 0

Mistrz ortografii polskiej naigrawa się z kogoś, kto w czytelny, sprawny i poprawny sposób zwrócił uwagę na niedostatki polskiej edukacji, które skutkują produkowaniem takich "mistrzów ortografii polskiej".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~wradsgfds
-1 / 1

@sokolasty powinieneś napisać "niedostatki(...) skutkujące produkcją",a nie "niedostatki(...), które skutkują produkcją". bo nie dostatki nie potrafią niczego wyprodukować. Tak samo nie pisze się "kogoś, kto" tylko "kogoś, komu np. udało się w sprawny". Różnica między moimi a twoimi błędami jest taka że literówek podczas mówienia nie zrobię, za to ty będziesz brzmiał jak idiota z nie poprawnie odmieniamy wyrazami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sokolasty
0 / 0

@~wradsgfds
"powinieneś napisać[/...]" A ty co, autorytet językowy? Sorry, nie kupuję Cię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Nick123465
-1 / 3

Oby autorka nigdy nie miała możliwości ingerencji w system oświaty. Na prawdę ktoś uważa, że skoro coś nie jest przydatne w życiu przeciętnemu Januszowi, to nie należy tego uczyć? Niedługo prawdopodobnie nie będzie potrzebna przydatność pisania ręcznie, bo mamy komputery, więc mamy tego nie uczyć? Matematyka w ogóle nie jest potrzebna, idąc do sklepu możesz dać kartę, system wszystko podliczy i potrąci odpowiednią ilość środków.

Droga autorko i wszyscy którzy myślicie podobnie, nie chcecie się uczyć? Idźcie do zawodówki, będziecie umieli minimum, ale są ludzie, którzy chcą się uczyć, dla których nauka jest przyjemnością, taka osoba idąc do liceum, technikum, na studia chce się czegoś nauczyć. I w drugą stronę, nie może być tak, że ktoś ukończył technikum i nie wie co to logarytm, nie zna podstaw fizyki czy dzieł literackich.

Polecam film Idiokracja, jest to totalnie głupia komedia, tak głupia jak społeczeństwo które nie musi nic umieć, bo przecież technologia może myśleć za nas ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar amarantowe
0 / 0

Wybacz, ale w tym tekście nie ma ani słowa o tym, że "technologia może myśleć za nas, nie uczmy się niczego". Chodzi o to, żeby się uczyć, owszem, ale po pierwsze - rzeczy przydatnych, a po drugie - mądrze. Wkuwanie na pamięć regułek, o których miesiąc po sprawdzianie się nie pamięta, nie ma nic wspólnego z przyswajaniem jakiejkolwiek wiedzy. Co gorsza, tych regułek nie można zapamiętać, bo trzeba zrobić miejsce dla kolejnych, z których większość rzeczy jest po prostu nieprzydatna - tak w życiu, jak i w dalszej edukacji w danym kierunku. Przykład mam związany z językiem polskim i tym, czego uczy się tuż przed maturą - myślenie i analiza pod klucz. Pierwsze zdanie, jakie usłyszałam od własnej polonistki po tym, jak zdałam maturę było "zapomnijcie o tych schematach". Od prowadzącej zajęcia z literatury na studiach usłyszałam to samo. Znam osoby, u których wzbudziło to trwały uraz do jakiejkolwiek literatury. I taka jest niestety prawda, że uczy się rzeczy nie tylko niepraktycznych, ale wręcz szkodliwych, żeby tylko "jakoś" sprawdzić poziom przyswojonej wiedzy. Naprawdę tego chcemy? Schematów, o których trzeba zapomnieć, żeby kontynuować edukację albo po prostu cieszyć się literaturą? Trudno mi wyobrazić sobie większą stratę czasu. Jeśli coś jest "ogłupiające" to właśnie to - uczenie, że istnieje tylko jedna prawidłowa interpretacja i nie warto nawet próbować samemu dokonywać analizy - lepiej sięgnąć po opracowanie jakiegoś profesora i nie próbować nawet wyciągać własnych wniosków. Edit: A co do technologii, to fakty są takie, że doszliśmy do poziomu, gdzie większość osób ma dostęp do internetu w domu i przynajmniej do kalkulatora naukowego w telefonie. I nie ma sensu udawać, że technologia nie istnieje, tylko powinno się pokazać, że nie jest wszystkim. Wkurza mnie, że te przedmioty, które są w jakimś sensie "inne", jak WF, plastyka, muzyka czy informatyka są traktowane po macoszemu, chociaż tak naprawdę mają duży potencjał, jeśli tylko komuś się chce je poprowadzić z głową. Dlaczego niby nie kupić drewnianych zakładek do książki za złotówkę, opakowania zwykłych serwetek i pokazać na plastyce dzieciakom, jakie cuda można zrobić za pomocą najprostszych technik decoupage? Plastyka wcale nie musi kojarzyć się tylko z rozwodnionymi farbami plakatowymi, muzyka z upokarzającym śpiewaniem przy całej klasie a WF z ocenianiem za czas biegu albo siatkówką. Prawda jest taka, że nikomu się nie chce nawet pomyśleć, że można coś zmienić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2016 o 18:43

avatar ~BBBxBBB
+1 / 1

Doskonały tekst! Podpisuję się pod nim w 100%.
Zawsze byłem doskonałym uczniem, na świadectwach same czerwone paski, na studiach (techniczne, politechnika) - najlepszy wynik na roku.
Szkoła podstawowa i gimnazjum nauczyły mnie tak naprawdę tylko kilku rzeczy - podstawowe działania matematyczne (dodawanie, odejmowanie, dzielenie, mnożenie, działania na procentach itp.) oraz umiejętność poprawnego sklecenia kilku zdań. Co do tego drugiego - nie jestem pewny, czy to zasługa tylko szkoły, ale na pewno miała ona w tym swój udział. Od zawsze uwielbiałem czytać książki i tak naprawdę myślę, że to właśnie one przede wszystkim przyczyniły się do obeznania z poprawną polszczyzną, gramatyką, interpunkcją czy stylistyką zdań.

Cała reszta przedmiotów - mimo, że pilnie się ich uczyłem - nie pozostawiła w mojej głowie zbyt wiele. Nie potrafię powiedzieć teraz dlaczego tak się stało. Może dlatego, że materiał był zbyt trudny. Może dlatego, że był zbyt nudny. A może dlatego, że sam sposób nauczania był kiepski. W każdym bądź razie pamiętać należy, że dzieci szybciej chłoną wiedzę, która ma jakikolwiek związek z czymś co można zobaczyć. Lekcja chemii zawsze będzie ciekawsza, gdy wykona się na niej eksperyment. Biologia będzie interesująca, jeśli będzie można skorzystać samodzielnie z mikroskopu. Masa slajdów, zdjęć czy filmów nie da nam tego, co możemy wykonać sami, bo zdjęcia i filmy mamy teraz w telefonie, telewizorze czy na komputerze. Jesteśmy bombardowani z każdej strony informacjami, a dzieci nie mają dostępu do ciekawostek z danego tematu, ale takich ciekawostek, które mogliby "odkryć" sami. Oczywiście eksperyment na lekcji chemii czy użycie mikroskopu na lekcji biologii to tylko dwa z możliwych setek przykładów.

Kolejną szkołę wybierałem samodzielnie, kręciły mnie nauki techniczne, więc stanęło na technikum. Było to technikum elektroniczne, ale nie wyniosłem z niego zbyt wiele wiedzy - teraz już wiem, że było to wynikiem złego sposobu nauczania. Trzeba było przeć z materiałem do przodu, nawet, jeśli nie zrozumiało się poprzedniego zagadnienia. Niestety, jeśli w elektronice nie zrozumie się podstaw - kolejne tematy są nie do ogarnięcia. A sprawdziany i dobre oceny? Przykro mi to mówić, ale sprawdziany nie są testem myślenia. One są testem pamięci, zakucia. Można kompletnie nie siedzieć w temacie, ale mieć dobre wyniki - wystarczy zastosować metodę 3Z. Czyli oczywiście - zakuć, zdać, zapomnieć. Kto z nas tego nie stosował?

Próbowałem dokształcać się z dziedzin elektronicznych we własnym zakresie, ale po pewnym czasie zrozumiałem, że to nie to. Wiecie czemu? Bo brakłoby mi dnia na normalne życie. Poza ogromną ilością prac domowych, dokształcałem się przecież sam z zakresu elektroniki. Kiedy żyć? Dzieciak też potrzebuje trochę spokoju i rozrywki, szczególnie w tym wieku.

Przełomem były dopiero studia i to - co ważne - studia zaoczne (niestacjonarne), tj. w weekendy. Poszedłem na Politechnikę, na niełatwy kierunek. Jednocześnie pracowałem na pełen etat (a czasem i więcej) w firmie produkcyjnej.

Dopiero studia na uczelni to była prawdziwa szkoła. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Poza tym, że faktycznie musiałem nauczyć się tam sporo rzeczy, które w pracy mi się nie przydadzą (mnóstwo fizyki, ale od tej niepraktycznej dla inżyniera strony, mnóstwo matematyki, która - z racji kierunku na którym byłem - absolutnie nie była najważniejsza). Jednak przede wszystkim było tam całe mnóstwo przedmiotów stricte technicznych, na co rzecz jasna liczyłem :-) Dobrałem kierunek studiów stricte pod pracę, którą wtedy na co dzień się zajmowałem. Nie tylko ja - cała nasza grupa zrobiła podobnie. Wiecie co było w tym wszystkim najpiękniejsze? To, że wykłady nie wyglądały jak monolog prowadzącego. Wręcz przeciwnie - nawiązywały się różnorakie dyskusje, bo każdy ze studentów miał w konkretnej dziedzinie jakiekolwiek, minimalne chociaż doświadczenie. A jeśli go nie miał - to był żądny wiedzy i sam z siebie dopytywał, ponieważ temat go ciekawił. Rozmawi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~BBBxBBB
0 / 0

Rozmawialiśmy z Wykładowcami jak równy z równym. Z takich rozmów, podpieranych rzecz jasna fachową wiedzą Wykładowcy - można było nauczyć się zdecydowanie więcej niż z nudnych slajdów. To ze studiów "wyciągnąłem" najwięcej wiedzy która teraz ma bezpośrednie zastosowanie w moim życiu.

Odnośnie wcześniejszych szkół - oczywiście, trzeba nauczać "wszystkiego", żeby młody człowiek mógł dowiedzieć się która dziedzina go interesuje i w którym kierunku chce pójść w przyszłości. Ale na Boga, należy to robić w sposób ciekawy, interesujący. Moje lekcje z tego typu szkół wspominam tylko w jeden sposób : NUDA. Konieczność bycia na zajęciach. Konieczność czytania lektur. Konieczność wkuwania. Powinno być dokładnie odwrotnie.

Matematyka pozwala nauczyć się logicznego myślenia - tak uważam. Należy zatem uczyć się matematyki od podstaw i jak najbardziej, należy również zgłębiać np. w gimnazjum nieco trudniejsze jej zagadnienia. Ale obok tego powinny być też lekcje z zakresu tego, co młodym ludziom przyda się w przyszłości. Każdy młody człowiek będzie musiał prędzej czy później zacząć sam płacić rachunki. Prawdopodobnie weźmie kredyt. Zadania, które młody człowiek będzie rozwiązywał na matematyce powinny w prosty, acz istotny sposób nawiązywać właśnie do codzienych sytuacji, które go w przyszłości spotkają. Obliczanie oprocentowania, porównywanie kilku ofert bankowych, umiejętność korzystania z najlepszych ofert itp. To wszystko da się wpleść w matematykę tak, aby zostało w dzieciaku na zawsze. Ponownie, to tylko kilka z setek przykładów. Przypomnijcie sobie ile wiedzy z tamtego okresu faktycznie przydało Wam się w szkołach, a czego sami musieliście we własnym zakresie się nauczyć.

Żyjemy w XXI wieku, wszędzie wokół są komputery, nowe technologie. Młodzież od zawsze ciągnęło do tego typu technologii, jak najwięcej wiedzy powinno być zatem przekazywane za jej pośrednictwem. Ale nie na zasadzie "obejrzyj ten i ten film" - bo to brzmi jak nielubiana praca domowa. Żyjemy w czasach, gdy mamy dostęp do rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości za pomocą telefonu który mamy w kieszeni! Dlaczego zajęcia nie są prowadzone przy użyciu podobnych technologii? Zastanówcie się jak bardzo ciekawe musiałyby być dla młodego ucznia zajęcia z biologii, który widziałby na swoim stoliku (za pomocą smartfona) różnego rodzaju bakterie. Przecież możliwości są nieskończone. Co lubi robić młodzież? Grać w gry komputerowe. Połączcie przyjemne z pożytecznym - za pomocą w/w technologii można uczyć poprzez zabawę.

Polska dostała mnóstwo dotacji z UE na bardzo porządny, kosztowny i nowoczesny sprzęt. I ten sprzęt wiele szkół faktycznie ma. Tylko, że go nie używają... Sam sprzęt nie wystarczy jeśli nie jest przygotowany program (mam na myśli program nauczania) który umożliwi jego użycie w danym momencie. W pomieszczeniu gospodarczym może leżeć nawet sprzęt za miliony dolarów, ale bez chęci i odpowiedniego zaplecza - będzie on nieużywany. To jest kolejny problem.

Generalnie popieram w 100% wypowiedź z demota. Również uważam, że o zmiany należy spytać uczniów - nawet tych najmłodszych, bo i oni - paradoksalnie - mają dużo do powiedzenia. Dzieciaki myślą w sposób nietypowy, różniący się znacznie od dorosłych - i właśnie dzieci powinny mieć tutaj najwięcej do gadania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kawa_03
0 / 0

No nie do końca. Rocznik 87' się kłania - drugi po wprowadzeniu gimnazjów - z mojej perspektywy gimnazja nie były najszczęśliwszym pomysłem, starsi koledzy i koleżanki idący starym programem 8 letniej podstawówki i 4 letniego liceum są lepiej wykształceni i mają lepszą wiedzę ogólną o świecie, być może pamiętają wiele nieprzydatnych na co dzień rzeczy ale za to potrafią, w codziennym życiu, kiedy jest im to potrzebne, na szybko zastosować równania matematyczne, wzory fizyczne, czy zasady redagowania tekstów bez dodatkowych pomocy. Nowa matura zabraniająca samodzielnego myślenia i zmuszająca do pisania wyłącznie pod klucz tez pozostawia wiele do życzenia. Oglądaliście Matura to bzdura? Jak to możliwe że osoby ze starszych roczników potrafią po kilkudziesięciu latach udzielić odpowiedzi na podstawowe pytania z zakresu szkoły podstawowej a osoby objęte reformą edukacji z gimnazjami bardzo rzadko? Oczywiście zdarzają się wyjątki ale to niestety mniejszość. Zostając królikami doświadczalnymi we wprowadzanej wtedy reformie edukacji wielu z nas nie chciało gimnazjów, woleliśmy chodzić do 8 -letniej podstawówki i do dziś się wielu z nas uważa tak samo. To była pomyłka. Na własnej skórze odczuwaliśmy jej skutki i odczuwamy do dziś. Widzieliśmy naszych starszych kolegów i mieliśmy porównanie - jak dla mnie gimnazjum to stracone 3 lata. Stary system oczywiście był przestarzały, ale nie był zły sam w sobie, wystarczyło go unowocześnić i dostosować bardziej do obecnych realiów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Vor
-1 / 3

Matematyka do niczego niepotrzebna? Nie sądziłem że dorosły człowiek może coś takiego napisać.
Dzięki takiemu myśleniu rośnie pokolenie matematycznych i technicznych analfabetów.
Fizyka, wbrew temu co sugeruje autor tego idiotycznego demota to nie zbiór bezsensownych równań, tylko nauka zajmująca się opisem naszego świata, rzeczywistości. Najgorszym możliwym sposobem nauki obu tych przedmiotów jest uczenie się wzorów na pamięć, nie wiedząc do końca, co oznaczają poszczególne zmienne. Fizyka uczy rozwiązywania problemów, kreatywności i daje solidne fundamenty pod każdy kierunek techniczny. Niestety człowiek arogancki, a zarazem ignorant, nigdy nie doceni piękna i złożoności nauk ścisłych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z Zmijka14
0 / 0

głupimi łatwiej rządzić

Odpowiedz Komentuj obrazkiem