Jeśli ktoś ma odpowiednie IQ, to praca w klimatyzowanych pomieszczeniach + benefity to znacznie lepsze rozwiązanie, niż bieganie po rusztowaniu przy 40 stopniach. Dodatkowo w korpo jest rotacja oraz drabinka do awansów, więc można sporo zarobić i odłożyć na "marzenia".
Dla osób które mają mniejsze predyspozycje do pracy umysłowej też jest sporo "dobrze płatnych" prac, jednak na wielkie domy, baseny, podróże może nie wystarczyć.. bo w PL ceny zachodnie, a pensje wschodnie ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 lutego 2017 o 8:13
@solarize Nie wiem skąd takie wnioski, ale przypuszczam, że nie zrozumiałeś przesłania demota. Masa ludzi porzuciła pasję, a nawet marzenia, idąc wyłącznie za pieniądzem. Kolokwialnie mówiąc sprzedała swoje marzenia. Ideą jest połączyć pasję z pieniądzem i żyć wówczas każdego dnia, a nie 'za cztery miesiące', 'za pięć lat'. Poszukaj świadectwa osób, które po 10 latach odkładania życia, rzucają korpo i zaczynają się realizować - bez deadline'ów, bez słupków. Nie jestem tu by kogokolwiek oceniać, tylko skłonić do refleksji.
@eSoseN a może nie koniecznie za pieniądzem, a zwyczajnie za zdrowym rozsądkiem? Przykład: jest jakiś piłkarz, który kocha grać ale nie idzie mu wystarczająco dobrze, gra w niższych ligach nie odłoży kasy na przyszłość, a wiadomo że wiecznie witalnością zachwycać nie będzie i co w takim wypadku?
@aguero90 Jeśli mimo wszystko się realizuje i ma czas na swoje hobby, to korporacja może być jak najbardziej przyjacielem. Bardzo szanuję takie przypadki, mimo że są efektem pewnego kompromisu. Ważne, żeby nie tracić życia na szukaniu stabilności. Miałem okazję pracować w ostrej geriatrii przez kilka miesięcy za granicą. Nikt nie powiedział, że był szczęśliwy z ustabilizowania się, z budowy domu, z dużych pieniędzy. Większość jednak była zawiedziona, że nie żyła odważniej. Że nie rzuciła pracy, która ją nie dawała poczucia spełnienia. Choć blacho to brzmi, to warto zwrócić na to uwagę. Sam przez pewien okres pracowałem dorywczo w miejscu,które kompletnie mnie nie obchodziło, ale pieniądze były niczego sobie. Wtedy podjąłem się refleksji i dosyć spontanicznie wyjechałem do Chile, gdzie na spokojnych górskich stokach poznałem co to życie. Patrzę na komentarze prześcigające się w idei racjonalizmu i współczuje tym osobom. Dużo tracą.
A skąd wiadomo, że praca w korpo nie była ich marzeniem? W odróżnieniu od wielu firm typu "tata założył, synek przejął, 3 pracowników na krzyż za 2000 zł brutto"), praca w korpo ma swoje zalety- jakaś ścieżka kariery, większe pieniądze, nowe projekty, setki różnych zadań. Są i wady, ale zalet też nie brakuje.
kumpel niedawno dostał robotę w korpo za 5 k miesięcznie (na rękę). Zna angielski i skończył finanse. Ja po studiach technicznych w państwowej firmie 2 k miesięcznie (na rękę). Sam się zastanawiam czy "nie sprzedać swoich marzeń" - przynajmniej godnie płacą.
no własnie. Co jest złego w korpo skoro płacą dobrze? Większość jest zadowolona, że za granicy na zmywaku, w polu lub na budowie zasuwa, za 1500euro czyli jakies 6k. Dostając w korpo 4-5tyś i pracując za biurkiem w polsce obok rodziny to coś złego?
Klasycznie najwięcej do powiedzenia mają Ci co muszą nie dość że siedzieć minimalne 8h to jeszcze nadgodziny trzepać w weekendy i w tygodniu, czasem na nockach :) Żeby zarobić tyle co "korpo" człowiek w 8.
Pierdzielenie o cyferkach i wykresach, a przecież taka robota ro czubek góry lodowej. Jest miliard lepszych zajęć w dużej firmie niż mielenie excela.
Jako dzieciak chciałem być archeologiem, niczym Indiana Jones. Dzięki Bogu nie przyjęli mnie na archeo, bo nie poszła mi matura z historii i musiałem skończyć ekonomię, teraz w dużym banku inwestycyjnym sprzedałem się za 15 000 brutto miesięcznie i dobrze mi z tym ;] a Wy jak spełniliście swoje marzenia?;p
Większość osób za maksymalnie tyle, ile to możliwe aby utrzymać siebie oraz zapewne rodzinę...
Nie rozumiem tego demota... Chodzi o to, że ktoś pracuje ciężej żeby realizować marzenia czy o co...? Pomijam, że zdjęcie "kopiuj-wklej"...
Oderwany od rzeczywistości? Większość ludzi nie może sobie pozwolić na spełnienie marzeń, a ty pierdzielisz o jakimś sprzedawaniu...
8600
brutto z nadgodzinami? ja też nie :)
Skąd ta plaga, zje*a*ych demotów?
@Komandos1990 Gimabaza ma ferie.
Jeśli ktoś ma odpowiednie IQ, to praca w klimatyzowanych pomieszczeniach + benefity to znacznie lepsze rozwiązanie, niż bieganie po rusztowaniu przy 40 stopniach. Dodatkowo w korpo jest rotacja oraz drabinka do awansów, więc można sporo zarobić i odłożyć na "marzenia".
Dla osób które mają mniejsze predyspozycje do pracy umysłowej też jest sporo "dobrze płatnych" prac, jednak na wielkie domy, baseny, podróże może nie wystarczyć.. bo w PL ceny zachodnie, a pensje wschodnie ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2017 o 8:13
@prololo Poza tym możliwość szkoleń, wyjazdów, podróży na koszt firmy, jeżeli korpo międzynarodowe.
A Ty, autorze demota? Za ile odbierasz marzenia swoim rodzicom, aby zrealizować swoje?
@solarize Nie wiem skąd takie wnioski, ale przypuszczam, że nie zrozumiałeś przesłania demota. Masa ludzi porzuciła pasję, a nawet marzenia, idąc wyłącznie za pieniądzem. Kolokwialnie mówiąc sprzedała swoje marzenia. Ideą jest połączyć pasję z pieniądzem i żyć wówczas każdego dnia, a nie 'za cztery miesiące', 'za pięć lat'. Poszukaj świadectwa osób, które po 10 latach odkładania życia, rzucają korpo i zaczynają się realizować - bez deadline'ów, bez słupków. Nie jestem tu by kogokolwiek oceniać, tylko skłonić do refleksji.
@eSoseN a może nie koniecznie za pieniądzem, a zwyczajnie za zdrowym rozsądkiem? Przykład: jest jakiś piłkarz, który kocha grać ale nie idzie mu wystarczająco dobrze, gra w niższych ligach nie odłoży kasy na przyszłość, a wiadomo że wiecznie witalnością zachwycać nie będzie i co w takim wypadku?
@aguero90 Jeśli mimo wszystko się realizuje i ma czas na swoje hobby, to korporacja może być jak najbardziej przyjacielem. Bardzo szanuję takie przypadki, mimo że są efektem pewnego kompromisu. Ważne, żeby nie tracić życia na szukaniu stabilności. Miałem okazję pracować w ostrej geriatrii przez kilka miesięcy za granicą. Nikt nie powiedział, że był szczęśliwy z ustabilizowania się, z budowy domu, z dużych pieniędzy. Większość jednak była zawiedziona, że nie żyła odważniej. Że nie rzuciła pracy, która ją nie dawała poczucia spełnienia. Choć blacho to brzmi, to warto zwrócić na to uwagę. Sam przez pewien okres pracowałem dorywczo w miejscu,które kompletnie mnie nie obchodziło, ale pieniądze były niczego sobie. Wtedy podjąłem się refleksji i dosyć spontanicznie wyjechałem do Chile, gdzie na spokojnych górskich stokach poznałem co to życie. Patrzę na komentarze prześcigające się w idei racjonalizmu i współczuje tym osobom. Dużo tracą.
A skąd wiadomo, że praca w korpo nie była ich marzeniem? W odróżnieniu od wielu firm typu "tata założył, synek przejął, 3 pracowników na krzyż za 2000 zł brutto"), praca w korpo ma swoje zalety- jakaś ścieżka kariery, większe pieniądze, nowe projekty, setki różnych zadań. Są i wady, ale zalet też nie brakuje.
"Każdy się kiedyś wyspowiada jak okradał czas i siebie z marzeń i realizowania planów"
kumpel niedawno dostał robotę w korpo za 5 k miesięcznie (na rękę). Zna angielski i skończył finanse. Ja po studiach technicznych w państwowej firmie 2 k miesięcznie (na rękę). Sam się zastanawiam czy "nie sprzedać swoich marzeń" - przynajmniej godnie płacą.
no własnie. Co jest złego w korpo skoro płacą dobrze? Większość jest zadowolona, że za granicy na zmywaku, w polu lub na budowie zasuwa, za 1500euro czyli jakies 6k. Dostając w korpo 4-5tyś i pracując za biurkiem w polsce obok rodziny to coś złego?
Co jest złego!? Równie dobrze można by się do mafii zapisać, podobny poziom moralności reprezentują te organizacje.
Klasycznie najwięcej do powiedzenia mają Ci co muszą nie dość że siedzieć minimalne 8h to jeszcze nadgodziny trzepać w weekendy i w tygodniu, czasem na nockach :) Żeby zarobić tyle co "korpo" człowiek w 8.
Pierdzielenie o cyferkach i wykresach, a przecież taka robota ro czubek góry lodowej. Jest miliard lepszych zajęć w dużej firmie niż mielenie excela.
A ja sobie właśnie w takim biurowcu jak na zdjęciu, przeglądam demotywatory i piszę komentarz. Źle jest? Praca-marzenie. Więc o co chodzi?
7500, a Ty autorze ? co robisz i za ile
za 400 euro tygodniowo za granica...
Nikt niestety nie chciał ich kupić...
Jako dzieciak chciałem być archeologiem, niczym Indiana Jones. Dzięki Bogu nie przyjęli mnie na archeo, bo nie poszła mi matura z historii i musiałem skończyć ekonomię, teraz w dużym banku inwestycyjnym sprzedałem się za 15 000 brutto miesięcznie i dobrze mi z tym ;] a Wy jak spełniliście swoje marzenia?;p
Nie sprzedałem. Nie miałem.