@K4mil , to nie słowa autora (choć tak można wywnioskować ze źródła), a Michalkiewicza i wyrwanie ich z kontekstu trochę zniekształca przekaz. Chodziło bowiem o to, że urzędnik państwowy nie posiada kwalifikacji do prowadzenia biznesu, gdyż gdyby taki posiadał, to nie byłby gołodupcem, a przedsiębiorcą. A więc wiara w to, że urzędnik lepiej wie, jak ma wyglądać biznes, niż prywaciarz jest naiwna.
@Kompleksowy Załóżmy że jesteśmy na tym stanowisku tyle że ty u prywaciarza, a ja w urzędzie. Start pracy mamy taki sam o 8. Z tym że ja zaczynam dzień od kawki którą piję z półgodzinki. Ty swoją szybko wypijasz i zaczynasz pracę. Dzień zlatuję mi na plotkowaniu i pierdzeniu w stołek z krótkimi przerwami by obsłużyć petenta. Ty musisz pracować, a przerwy nie mogą być zbyt długie bo szef patrzy. O kurczę padł nam system! Dla mnie to nie problem przecież urząd nie zbankrutuje. U Ciebie już jest panika. Przecież masz ważne rzeczy do zrobienia które już powinny być zrobione... No, ale co to? Koniec pracy! Uśmiechnięty wstaję i wychodzę. Ty niestety nie skończyłeś swojej pracy bo projekty nad którymi pracowałeś są potrzebne na jutro więc szef w ramach wyjątku pozwala wziąć ci pracę do domu. No faktem jest że jak dobrze pójdzie to zarobisz dwa razy tyle co ja, ale ile się przy tym nabiegasz i ile stresu najesz.
@Saladyn1 Zastanawiam się co propsujesz, pracę urzędnika, czy pracownika w firmie prywatnej. Pracownika nie zatrudnia się po to żeby miał pracę, tylko po to, żeby na nim zarobić. Nie dziwi fakt, że w prywatnej firmie liczy się efektywność. Gdy idziesz do piekarni jako klient chcesz kupić sobie tani chleb oraz bułki. Do tego jakby były świeże, zdrowe i doskonałe w smaku. Jakby prywatne firmy funkcjonowały jak urzędy nie miałbyś ani jednego z tych czynników.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
28 marca 2017 o 23:43
@Saladyn1 - zależy od urzędu. Znam ludzi co "pracują" w taki sposób jak opisujesz, a znam też takich, którzy nawet na kawę nie mają czasu, bo mają stos dokumentów do obrobienia, a wszystkie są "na wczoraj".
System - też zależy. W prywatnej firmie są ludzie od zadań specjalnych, by wszystko szybko postawić na nogi, bo firma jest prywatna i na sukces musi zarabiać ileśtam pracowników. W urzędzie z kolei zależy od sytuacji i tego, co dany urząd robi. Może być tak, że specom nie będzie się spieszyło, a może być tak, że jakiś dyrek zadzwoni do speców i powie, że mają 15 minut, bo "prezio ma ważne spotkanie i musi działać".
I racją jest, że jak są opóźnienia w pracy w urzędzie to urząd nie splajtuje, bo w końcu należy do państwa, które go obsługuje. Ale oberwie się dyrektorowi, a jak dyrektorowi się oberwie, to wszystkim się oberwie.
Gdyby wszyscy umieli zarabiać, to nie miałby kto pracować.
@K4mil , a ja myślałem, że pracując się zarabia.
@Arbor - przyjąłem konwencję narzuconą przez autora.
@K4mil , to nie słowa autora (choć tak można wywnioskować ze źródła), a Michalkiewicza i wyrwanie ich z kontekstu trochę zniekształca przekaz. Chodziło bowiem o to, że urzędnik państwowy nie posiada kwalifikacji do prowadzenia biznesu, gdyż gdyby taki posiadał, to nie byłby gołodupcem, a przedsiębiorcą. A więc wiara w to, że urzędnik lepiej wie, jak ma wyglądać biznes, niż prywaciarz jest naiwna.
@olo555
Co mają urzędnicy do umiejętności zarabiania, poza tym, że złapali państwową posadkę w której zarabiają?
@Gambini - która jest z reguły mniej płatna niż prywatny odpowiednik :)
Za to można wyjść o 16 i nikt nie grozi zwolnieniem za brak darmowych nadgodzin.
@Kompleksowy Załóżmy że jesteśmy na tym stanowisku tyle że ty u prywaciarza, a ja w urzędzie. Start pracy mamy taki sam o 8. Z tym że ja zaczynam dzień od kawki którą piję z półgodzinki. Ty swoją szybko wypijasz i zaczynasz pracę. Dzień zlatuję mi na plotkowaniu i pierdzeniu w stołek z krótkimi przerwami by obsłużyć petenta. Ty musisz pracować, a przerwy nie mogą być zbyt długie bo szef patrzy. O kurczę padł nam system! Dla mnie to nie problem przecież urząd nie zbankrutuje. U Ciebie już jest panika. Przecież masz ważne rzeczy do zrobienia które już powinny być zrobione... No, ale co to? Koniec pracy! Uśmiechnięty wstaję i wychodzę. Ty niestety nie skończyłeś swojej pracy bo projekty nad którymi pracowałeś są potrzebne na jutro więc szef w ramach wyjątku pozwala wziąć ci pracę do domu. No faktem jest że jak dobrze pójdzie to zarobisz dwa razy tyle co ja, ale ile się przy tym nabiegasz i ile stresu najesz.
@Saladyn1 Zastanawiam się co propsujesz, pracę urzędnika, czy pracownika w firmie prywatnej. Pracownika nie zatrudnia się po to żeby miał pracę, tylko po to, żeby na nim zarobić. Nie dziwi fakt, że w prywatnej firmie liczy się efektywność. Gdy idziesz do piekarni jako klient chcesz kupić sobie tani chleb oraz bułki. Do tego jakby były świeże, zdrowe i doskonałe w smaku. Jakby prywatne firmy funkcjonowały jak urzędy nie miałbyś ani jednego z tych czynników.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2017 o 23:43
@Saladyn1 - zależy od urzędu. Znam ludzi co "pracują" w taki sposób jak opisujesz, a znam też takich, którzy nawet na kawę nie mają czasu, bo mają stos dokumentów do obrobienia, a wszystkie są "na wczoraj".
System - też zależy. W prywatnej firmie są ludzie od zadań specjalnych, by wszystko szybko postawić na nogi, bo firma jest prywatna i na sukces musi zarabiać ileśtam pracowników. W urzędzie z kolei zależy od sytuacji i tego, co dany urząd robi. Może być tak, że specom nie będzie się spieszyło, a może być tak, że jakiś dyrek zadzwoni do speców i powie, że mają 15 minut, bo "prezio ma ważne spotkanie i musi działać".
I racją jest, że jak są opóźnienia w pracy w urzędzie to urząd nie splajtuje, bo w końcu należy do państwa, które go obsługuje. Ale oberwie się dyrektorowi, a jak dyrektorowi się oberwie, to wszystkim się oberwie.
Jak nie potrafi przepowiadać też przecież może zagrać... Czy potrafi czy też nie to nie ma najmniejszego znaczenia w tego typu grach.
Gdybyś ty umiał zarabiać to pracowałbyś na siebie a nie na innych...
Cyganka przewiduje że nie wygra w totka, dlatego w niego nie gra :)
Ten moment, kiedy czytasz cytat szanowanego przez ciebie człowieka na demotach, i nagle w źródle widzisz "własne"...
Ja bym proponował jeszcze dodać że to słowa Pana Stanisława Michalkiewicza A nie oznaczać jak własne. Taki mały szczegół...
Urzędnik pracujący dla prywatnej firmy? To zalatuje na kilometr korupcją, choć w USA taką korupcję zalegalizowali i nazwali lobbingiem.