Nie biegaj, nie walcz. Mejska dżungla? Bez przesady. Mnie się bardziej teraz podoba. W dzieciństwie miałam wieksze stresy. Szkoła, egzaminy, rozedrganie emocjonalne, wybujale uczucia, przemowanie się byle czym. A teraz luzik. Znam juz swą wartość. I nie muszę już nic nikomu udowadniać.
@mrajska Miałem napisać to samo:) Dodam tylko że są 2 drogi: "kształcenie się byle jakie, a życie zajebiste" albo na odwrót czyli: droga 1 (którą wybrał twórca demota): Za młodu nie przejmować się - L.O. byle jakie - wiedza byle jaka - studia - byle by były - byle jakie i później... demot, że "nie mam dobrze płatnej pracy" - to żeby być "głową rodziny" to teraz trzeba zapierdzielać, żeby życie nie było by "byle jakie..." 2) droga nr 2, którą wybrałem ja (i chyba @mrajska): podstawówka - oceny mają być SUPER - zeby dostać się do NAJLEPSZEGO L.O. 2x w tygodniu korepetycje - brak czasu - masakra (niestety - dostałem się do 2giego w kolejności...), w L.O. - zapierdziel, żeby dostać się na PG na informatyke (najbardziej elitarny kierunek - wtedy) - 3x w tygodniu korepetycje, brak życia - masakra:( Na studiach ciut lepiej, a teraz? praca to kilka krajowych, Multisport, bonusy, patrze tylko gdzie tu na basen/rower/crossfit/browarka iść i... w sumie gdzie wyjechać na wycieczkę kilka razy w roku za granicę xD
Nie, nie chciałbym. Dzieciństwo = szkoła. Szkoła = absolutne kuriozum współczesnego świata. Im starszy jestem, tym trudniej mi zrozumieć, jak miejsce tak przepełnione przemocą i wszelkimi innymi negatywnymi zjawiskami może nadal funkcjonować przy dzisiejszym poziomie wrażliwości etycznej. Porównywalny klimat to chyba tylko więzienie, ale tego łatwiej unikać, niż obowiązku szkolnego.
W każdym razie rzewnie śmiać mi się chce, jaka jest ruchawka, bo laski z gimnazjum skopały jakąś dziewczynę na gdańskiej Oruni. Procesy, pokazówa pełną gębą - a to się głąby obudziły, niczym te niedźwiedzie z zimowego snu! Na jakim świecie wszystkie te władze żyją? To się dzieje codziennie, w każdej szkole, debile, od niepamiętnych czasów. Moje pierwsze wspomnienia Z ZERÓWKI to kop w jaja i cios w żołądek, pierwszego dnia, niemal o 8 rano.
Dzieciństwo? Nigdy w życiu...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
6 czerwca 2017 o 14:40
Jak chodziłem do podstawówki to byłem zestresowany, a teraz w wieku ok. 40 lat mam wszystko co mi potrzebne i zero stresu, oby tylko zdrowie dopisywało.
No nie wiem. W szkole kazali wkuwać rzeczy, o których już wtedy było wiadomo, że absolutnie do niczego się nie przydadzą. Człowiek się denerwował, czuł gorszy, cierpiał z powodu złej oceny za coś, co w prawdziwym życiu nie ma żadnego znaczenia
może autor musi przeprowadzić się na wieś? Tam się nie goni za pieniędzmi. Tylko ciężko pracuje i nie ma czasu na takie durne pomysły. No i mieszka się w domku nie w klitce.
Ukształtowano nas z nastawieniem by być kimś w tym świecie. By coś osiągnąć, jakieś stanowisko, tytuły, bogactwo, dostatek względem innych. W połowie drogi okazuje się, że cel jest praktycznie nieosiągalny i sam w sobie płytki.
Ale czy jest jakaś alternatywa dla nas ? Czy życie może polegać na czymś innym niż próbie określenia swojego miejsca w tej materialnej przestrzeni ? Czy jest pewne, że życie ma polegać na interakcji z otoczeniem i próbie opanowania bezwładu zdarzeń jakie nas otaczają ? A może zamysł istnienia był zupełnie inny ? Może nasza uwaga została skierowana w odwrotną stronę niż należy.
Może lepiej patrzeć do wewnątrz niż na zewnątrz. Życie zadaje tylko pytania, a swoją postawą dajesz na nie odpowiedź. Koniec końców to świadomość określi twój byt.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
6 czerwca 2017 o 15:22
@MasterYoghourt Problem jest inny - system wymusza "określanie swojego miejsca w tej materialnej przestrzeni" gdy człowiek jest skretyniałym gimbusem i nic nie wie o życiu. Potem, gdy np. 20 lat później ostatecznie dojrzewa i okrywa kim jest i o co mu chodzi, znajduje się już w połowie jakiejś drogi. Nie każdy ma warunki, żeby zawrócić albo pójść dwiema drogami naraz, co kończy się frustracją, niespełnieniem i innymi kryzysami wieku średniego.
Jedynym twoim zmartwieniem było to czy starczy ci na drożdżówkę a do tego jeszcze sprawdzian z rzeczy które tak ci się przydadzą w dorosłym życiu jak japonki na trzydziestostopniowym mrozie.
Mi nigdy nie śpieszyło się, żeby dorosnąć. Czy chciałabym być znowu dzieckiem? Z jednej strony tak, gdybym miała swój rozum, bo mogłabym parę rzeczy zmienić, ale z drugiej... Może lepiej by było nic nie zmieniać.
Dlaczego miałbym chcieć być głupszy?
Nie biegaj, nie walcz. Mejska dżungla? Bez przesady. Mnie się bardziej teraz podoba. W dzieciństwie miałam wieksze stresy. Szkoła, egzaminy, rozedrganie emocjonalne, wybujale uczucia, przemowanie się byle czym. A teraz luzik. Znam juz swą wartość. I nie muszę już nic nikomu udowadniać.
@mrajska Miałem napisać to samo:) Dodam tylko że są 2 drogi: "kształcenie się byle jakie, a życie zajebiste" albo na odwrót czyli: droga 1 (którą wybrał twórca demota): Za młodu nie przejmować się - L.O. byle jakie - wiedza byle jaka - studia - byle by były - byle jakie i później... demot, że "nie mam dobrze płatnej pracy" - to żeby być "głową rodziny" to teraz trzeba zapierdzielać, żeby życie nie było by "byle jakie..." 2) droga nr 2, którą wybrałem ja (i chyba @mrajska): podstawówka - oceny mają być SUPER - zeby dostać się do NAJLEPSZEGO L.O. 2x w tygodniu korepetycje - brak czasu - masakra (niestety - dostałem się do 2giego w kolejności...), w L.O. - zapierdziel, żeby dostać się na PG na informatyke (najbardziej elitarny kierunek - wtedy) - 3x w tygodniu korepetycje, brak życia - masakra:( Na studiach ciut lepiej, a teraz? praca to kilka krajowych, Multisport, bonusy, patrze tylko gdzie tu na basen/rower/crossfit/browarka iść i... w sumie gdzie wyjechać na wycieczkę kilka razy w roku za granicę xD
Znowu stękanie za dzieciństwem, bo ktoś nie daje sobie rady z dorosłym życiem.
Nie, nie chciałbym. Dzieciństwo = szkoła. Szkoła = absolutne kuriozum współczesnego świata. Im starszy jestem, tym trudniej mi zrozumieć, jak miejsce tak przepełnione przemocą i wszelkimi innymi negatywnymi zjawiskami może nadal funkcjonować przy dzisiejszym poziomie wrażliwości etycznej. Porównywalny klimat to chyba tylko więzienie, ale tego łatwiej unikać, niż obowiązku szkolnego.
W każdym razie rzewnie śmiać mi się chce, jaka jest ruchawka, bo laski z gimnazjum skopały jakąś dziewczynę na gdańskiej Oruni. Procesy, pokazówa pełną gębą - a to się głąby obudziły, niczym te niedźwiedzie z zimowego snu! Na jakim świecie wszystkie te władze żyją? To się dzieje codziennie, w każdej szkole, debile, od niepamiętnych czasów. Moje pierwsze wspomnienia Z ZERÓWKI to kop w jaja i cios w żołądek, pierwszego dnia, niemal o 8 rano.
Dzieciństwo? Nigdy w życiu...
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 14:40
Jak chodziłem do podstawówki to byłem zestresowany, a teraz w wieku ok. 40 lat mam wszystko co mi potrzebne i zero stresu, oby tylko zdrowie dopisywało.
Chciałam napisać że absolutnie nie tęsknie myśląc że będę jedyna a tu niespodzianka.
No nie wiem. W szkole kazali wkuwać rzeczy, o których już wtedy było wiadomo, że absolutnie do niczego się nie przydadzą. Człowiek się denerwował, czuł gorszy, cierpiał z powodu złej oceny za coś, co w prawdziwym życiu nie ma żadnego znaczenia
może autor musi przeprowadzić się na wieś? Tam się nie goni za pieniędzmi. Tylko ciężko pracuje i nie ma czasu na takie durne pomysły. No i mieszka się w domku nie w klitce.
Ukształtowano nas z nastawieniem by być kimś w tym świecie. By coś osiągnąć, jakieś stanowisko, tytuły, bogactwo, dostatek względem innych. W połowie drogi okazuje się, że cel jest praktycznie nieosiągalny i sam w sobie płytki.
Ale czy jest jakaś alternatywa dla nas ? Czy życie może polegać na czymś innym niż próbie określenia swojego miejsca w tej materialnej przestrzeni ? Czy jest pewne, że życie ma polegać na interakcji z otoczeniem i próbie opanowania bezwładu zdarzeń jakie nas otaczają ? A może zamysł istnienia był zupełnie inny ? Może nasza uwaga została skierowana w odwrotną stronę niż należy.
Może lepiej patrzeć do wewnątrz niż na zewnątrz. Życie zadaje tylko pytania, a swoją postawą dajesz na nie odpowiedź. Koniec końców to świadomość określi twój byt.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2017 o 15:22
@MasterYoghourt Problem jest inny - system wymusza "określanie swojego miejsca w tej materialnej przestrzeni" gdy człowiek jest skretyniałym gimbusem i nic nie wie o życiu. Potem, gdy np. 20 lat później ostatecznie dojrzewa i okrywa kim jest i o co mu chodzi, znajduje się już w połowie jakiejś drogi. Nie każdy ma warunki, żeby zawrócić albo pójść dwiema drogami naraz, co kończy się frustracją, niespełnieniem i innymi kryzysami wieku średniego.
@daclaw Genezę problemu oraz sposoby na wyjście z niego nie ogarniemy w kilku zdaniach.
Jedynym twoim zmartwieniem było to czy starczy ci na drożdżówkę a do tego jeszcze sprawdzian z rzeczy które tak ci się przydadzą w dorosłym życiu jak japonki na trzydziestostopniowym mrozie.
Myślenie takie jak w democie, to podejście przegrywów. Fakt, dorosłość to obowiązki i odpowiedzialność, ale przede wszystkim możliwości.
Mi nigdy nie śpieszyło się, żeby dorosnąć. Czy chciałabym być znowu dzieckiem? Z jednej strony tak, gdybym miała swój rozum, bo mogłabym parę rzeczy zmienić, ale z drugiej... Może lepiej by było nic nie zmieniać.