aaaa pukawki :) Było, było...my robiliśmy z końcówek od butelek plastikowych albo tych tub (opakowań) od plusza. Okna sąsiadów całe czerwone od jarzębiny. Pamiętam, że chodziliśmy na 'wojnę' do takiego starego łysolca i on naparzał w nas łożyskami od jakiegoś silniczka, takie niewielkie metalowe kulki i tylko świszczały nad głowami. Jakby wtedy któregoś w caban przycelował to kaput a on, niedorozwój umysłowy poszedłby grzać....to były czasy...;
U mnie w szkole pakowało się tam kredę albo kamyki takie mniejsze żeby było naprawdę czuć xD
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2017 o 17:58
ahh te pukawki hehehe
Broń gładkolufowa dzieciństwa :-D
U mnie takie się z gumki recepturki robiło. Albo pukawki z papieru, najlepsze były z gazetek reklamowych, tak szybko się nie rozrywały.
U mnie strzelało się kulkami z łożysk rozwalonych
ASG naszego dzieciństwa.
Z kamienia bardziej bolało
aaaa pukawki :) Było, było...my robiliśmy z końcówek od butelek plastikowych albo tych tub (opakowań) od plusza. Okna sąsiadów całe czerwone od jarzębiny. Pamiętam, że chodziliśmy na 'wojnę' do takiego starego łysolca i on naparzał w nas łożyskami od jakiegoś silniczka, takie niewielkie metalowe kulki i tylko świszczały nad głowami. Jakby wtedy któregoś w caban przycelował to kaput a on, niedorozwój umysłowy poszedłby grzać....to były czasy...;
Zrozumieją ;)
Ja nie rozumiem.