Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar sziva
+22 / 24

@W_polsce_jak_w_lesie
Tamten kraj też był kiedyś nędzny i biedny, więc zamiast chrzanić - weź się do roboty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2017 o 19:10

avatar ~asd44
+2 / 2

@sziva nie ważne ile będziesz robić, jak rządzący rozkradną i rozdadzą nieroba co zarobiłeś, a ja się chcesz temu sprzeciwić to albo więzienie, albo "zaginiesz". Na zmianę władzy też nie ma szans, jak większość głosujących stanowią durnie wierzący, że pieniądze "dawane przez państwo" rosną na drzewach, a nie idą z podatków.
Dla tego ci co chcą pracować i mieć coś z tego, wyjeżdżają za granicę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D deanthehunter
0 / 2

@W_polsce_jak_w_lesie I masz 5 dni urlopu po 10 latach pracy. I pojemnik 1 metr szeroki na 1 metr wysoki na 2 metry długi u pracodawcy, żebyś przypadkiem nie tracił czasu na powrót do domu z pracy i z domu do pracy, tylko kimasz w parcy. a i chyba największy odsetek samobójców na świecie. I ludzi których kręci kiedy zrobią kupę a ktoś inny ją zje. Tak to bardzo bogaty kraj...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nemo1965
+13 / 13

Ś.p. Lepper kiedyś powiedział: politycy powinni dbać o więzienia i szpitale bo prędzej czy później do jednego z nich trafią. O szpitale jakoś nie dbają bo mają swoją klinikę rządową na Szaserów w Warszawie ale o więzienia to już dbają lepiej - viede porównanie stawki żywieniowej oraz menu w zwykłych szpitalach oraz w zakładach karnych

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~liliah
+6 / 10

Mleko, grzyby, smażone potrawy zaraz po porodzie? Oni chyba nie słyszeli o "diecie karmiącej matki". Przecież nasze szpitale tylko dbają o swoje pacjentki xd

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar yamanate
+2 / 8

Nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Paszeko
0 / 4

@yamanate Nie wiem jak jest teraz, dawno temu w latach 80 kobieta karmiąca piersią była uprzedzana, że niejktóre potrawy przez nią zjedzone będą mieć wpływ na dziecko i mogą powodować u niego np wzdęcia. Więc JEST dieta kobiety karmiącej. Niektórzy uważają, że "dieta" to ograniczenie ilości kalorii. To bzdurne pojęcie bo DIETA może być różna, samo słowo dieta oznacza sposób odżywiania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rumtumtum
-1 / 1

Dieta matki karmiącej to bzdura powtarzana przez baby około 50, w tym stare położne. Mleko tworzy się z krwi, więc zjedzenie np. kapusty może spowodować wzięcie u matki, gazy jelitowe nie przechodzą do krwi, a więc i do mleka. Jedynym sensownym przypadkiem dla diety eliminacyjnej u mamy jest alergia u dziecka, bo niestety alergeny dostają się do krwi, więc też do mleka. Ale dotyczy to faktycznie stwierdzonej alergii, a nie eliminowania potencjalnych alergenów na wszelki wypadek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D deanthehunter
-1 / 1

@yamanate To wg ciebie tzw "połóg" tez nie istnieje? Tylko zapytaj się kiedys pielęgniarki lub położnej czemu kobieta przez pierwsze 14-21 dni powinna brać tylko prysznice na stojąco i czemu nie może kąpać się w wannie. Czemu przez pierwszy okres życia dziecka , które karmi piersią musi odżywiać się bardzo lekko by niemowlakowi nie zaszkodzić. To jest właśnie ta dieta karmiącej matki. ale zapewne wg ciebie to może szamać wszystko co chce jak tylko urodzi dziecko i zacznie je karmić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~kamileo123456
-5 / 15

Szpital to nie restauracja. Urodziłaś dziecko SWOJEMU MĘŻOWI, więc niech mąż przynosi ci super-obiadki a nie podatnicy. To, że urodziłaś i czujesz się jak matka boska, mnie - jako podatnika - nie interesuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~elenor45
+1 / 9

W sumie można by to tak rozwiązać - w szpitalu dać dodatkowe menu dla kobiet na porodówce - płatne ekstra. Niech mąż zapłaci i skończy się ta durna internetowa nagonka na szpitale.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lolo7
+6 / 6

Tyle, że ona, jej mąż i ich rodzie też płacą te podatki.Druga sprawa, że dieta często jest też elementem kuracji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~xddxdxd
+8 / 8

Tylko, że tam płacą z włąsej kieszeni, a nie z podatków

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Stardust89
+3 / 3

O! to to!
czytałam te komentarze tylko po to, aby sprawdzić kto zwrócił na to uwagę xD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Lazura
0 / 2

@Stardust89 Na co zwrócił uwagę? Bo powyżej jest wiele komentarzy i nie wiadomo, do którego się odnosisz. Pozdrawiam!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mati233490
+2 / 2

Lepiej niech napisze jaki rachunek jej wystawili.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ja
-1 / 3

Grzyby, zielona herbata, sos z surowego jajka i musztardy... Super dieta dla matki karmiącej. Chyba że od początku będzie karmiła butelką i sztucznym mlekiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rumtumtum
0 / 0

Nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej - można i powinno się jeść wszystko. Problem w tym, że nawet położne, zwłaszcza starszawe, takie bzdety opowiadają. Ja dostałam ochrzan za zjedzenie jabłka, które rzekomo wywołuje wzdęcia. Większego idiotyzmu nie słyszałam, po pierwsze ja nigdy po jabłkach nie miewam wzdęć, po drugie niby jakim cudem gazy jelitowe matki miałyby się dostać do jej krwi, z której to w gruczołach mlekowych wytwarzane jest mleko.


Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant
-1 / 1

@rumtumtum - obawiam się, że nie masz racji. Jeżeli uważasz, że to co je matka nie ma wpływu na komfort trawienny niemowlęcia, to najedz się kalafiora, a zobaczysz. Nie chodzi o Twoje gazy jelitowe, bo jak słusznie zauważasz, nie ma możliwości aby się przedostały z Twoich jelit do mleka. Jednak różne pokarmy zawierają różne substancje, które przenikają do układu limfatycznego i krwionośnego. Dlatego np. jeżeli karmiąc piersią, najesz się żarcia zawierającego duże ilości utwardzonych olejów roślinnych (tzw. tłuszczów trans), to już po 6 godzinach od ich spożycia, w Twoim mleku pojawią się szkodliwe dla trawienia niemowlęcia kwasy tłuszczowe. To tylko przykład, ale jak najbardziej istnieje coś takiego jak dieta matki karmiącej. Dla dobra niemowlęcia powinna to być dieta bogata w witaminy, niektóre mikroelementy (szczególnie cynk i magnez, którego w dzisiejszych czasach zazwyczaj brakuje w pokarmie matek), wysokiej jakości białko i niskonasycone tłuszcze. Z jabłkami bym nie przesadzał, bo jeżeli tylko dziecko nie ma zakrzepicy, to ta odrobina kwercetyny (silny przeciwutleniacz, którego stężenie jest wyjątkowo duże w jabłkach) raczej nie zaszkodzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rumtumtum
0 / 0

Quant, kalafiora jadłam ze smakiem wczoraj, oczywiście mojemu dziecku absolutnie NIC nie jest. Podobnie po zjedzeniu kapusty, brukselki, szparagów czy pieczonych żeberek. Płacze wieczorne jeśli się pojawiają, to są skutkiem przemęczenia, przebodźcowania w ciągu dnia, a nie tego, co jadłam.
Eliminacja niektórych pokarmów ja sens tylko wtedy, gdy dziecku faktycznie coś po tym jest, a nie na zapas. Ja musiałam zrezygnować z nabiału i pomidorów, bo dziecko ma po nich wysypkę na buzi.
Tłuszcze trans są dla wszystkich niewskazane, więc to żadna specjalna dieta nie jest. Powinno się jeść zdrowo i różnorodnie, a nie wciągać fast food, ale to znów jest zalecenie dla wszystkich, nie tylko matek karmiących, więc w tym sensie uważam, że nie ma czegoś takiego jak specjalna dieta matek karmiących.
Są niestety osoby, które wmawiają matkom, że karmiąc piersią powinny się żywić gotowany kurczakiem, ryżem i marchewką. Takie podejście niestety jest powszechne wśród starszego pokolenia, w tym wśród części położnych pracujących w szpitalach. Jest to o tyle szkodliwe, że wiele mam mając perspektywę kilku miesięcy jedzenia w kółko tego samego, szybko z kp rezygnuje, albo szybko na takiej diecie zaczyna mieć problemy zdrowotne, np. bardzo obniżoną odporność.


Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant
0 / 0

Tak się składa, że Japonia należy do krajów, do których cholernie trudno wyemigrować. Jako turysta - proszę bardzo. Ale do pracy, albo nie daj Boże na leczenie - to jest już znacznie trudniejsze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Odoaker
0 / 0

Aż mi ślinka leci...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Riesling
0 / 0

Kupa błędów. Na zdj. jest makaron udon, a nie soba. Chawan mushi to nie jest żaden sos tylko jajko wymieszane z bulionem i gotowane na parze (żadnej musztardy tam nie ma). Daikon to rzodkiew (u nas zwana lodową), a nie marchew (na zdj. jest sałatka z marchwi i rzodkwi daikon zwana kohaku namasu). Nikujaga pisze się łącznie, nie osobno. A na jednym ze zdjęć filiżanka dashi (taki japoński rosół) podpisana jest jako zielona herbata. Rozumiem, że nie każdy zna się na kuchni japońskiej, ale po co błędnie informować jak się nie wie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem