Biedna kobieta. (Jeżeli poprawnie interpretuję tekst, że chodzi o samobójstwo, a jest to napisane bardzo pośrednio, ale na tyle czytelnie, że to raczej jedyna interpretacja) Jej córka z jakiegoś dziwnego powodu odbiera sobie życie, a ona obwinia się o to, że niby dawała jej za mało wolności - cokolwiek niby całkowita niezależność od rodziców miałaby w wieku 15 lat oznaczać. Przecież wpływ na człowieka tego, co myślą, uważają o nas albo oczekują rodzice do osiągnięcia gdzieś 17-18 roku życia to całkowita norma. Potem przechodzi się przez wiek buntu, któremu zależnie od osobowości obu stron i ich relacji trzeba, na zasadzie poszukiwania mądrego wyboru i "złotego środka", nadać właściwą "intensywność" (ktoś może uznać, że potrzebuje uniezależnić się od rodziców na 90% a ktoś inny na 30%) i odpowiedni czas (czy ktoś w wieku 16-17 lat czuje się całkiem niezależną jednostką, czy posiadanie silnej więzi z rodzicami do 22-23 roku jest dla kogoś ok). Natomiast odbieranie sobie życia w wieku 15 lat to jest albo histeria i skłonność do fanaberii, albo zaburzenie psychiczne (zresztą granica między jednym a drugim jest bardzo nieostra) - jakkolwiek okrutnie taka diagnoza by nie brzmiała. A pozostawiona przez córkę matka? - truje się swoim niepotrzebnym bólem, próbuje nadawać sens tragedii pozbawionej sensu, gloryfikuje rozkapryszoną nastolatkę, która gdzieś miała jej ból związany z jej desperackim krokiem, gloryfikuje też nadwrażliwość (jak gdyby pośmianie się z gościa, który dziwnie się zachowuje w szkole, i to pod jego nieobecność - więc nikogo się nie rani - było jakąś zbrodnią). Krzywdzi tym okropnie i niesprawiedliwie siebie, ale też innych ludzi - czepia się syna o głupoty, chce wciskać mu taką samą niedorzeczną nadwrażliwość, która jej córkę popchnęła do samobójstwa, wybiera opłakiwanie zmarłych od rozsądnie pojmowanej wrażliwości na żywych. Coachingowe brednie Ewy Foley tylko pogłębiają ten stan destrukcji samego siebie i innych ludzi w otoczeniu. Pozostaje nadzieja, że to nie jest prawdziwa historia, ale kolejny internetowy fake albo viral Ewy Foley
Jakkolwiek by to nie brzmiało, żart bardzo trafny: Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. Tylko tyle i aż tyle. Życie nie jest sprawiedliwe, nie wszyscy są uczciwi, nie wszyscy są empatyczni, nie wszyscy zasługują na uwagę. Wielu ludzi za bardzo się przejmuje innymi i próbuje to wpoić innym. Nikt bez powodu nie odbiera sobie życią, a co może być przyczyną w takim wieku? Jedynie nieporadność życiowa wynikająca z traktowania opinii i życia innych wyżej od własnych.
@WszystkieFajneSaZajete Tak, było to samobójstwo, jeden z komentarzy matki:
"Moja córcia była wrażliwa.. Za wrażliwa dlatego wybrała wolność.. I nawet jeśli nie ma jej na ziemi, cały czas działa cuda.. Post jest dla niej".
@WszystkieFajneSaZajete "czepia się syna o głupoty, chce wciskać mu taką samą niedorzeczną nadwrażliwość" to połączmy z tym gloryfikowaniem córki i wychodzi, że syn ma przewalone.
@BartStanley W dzieciństwie miałem duże problemy z nawracającą anginą. "Pomógł" "lekarz medycyny chińskiej". Chomeopatia itd. Dwa tygodnie później mogłem biegać w krótkim rękawku po mrozie. Z tym, że równocześnie przyszła niechęć do Kościoła, zainteresowanie okltyzmem, aresja, utrata relacji z rodziną, fascynacja dragami i metalem, wewnętrzna pustka. Byłem zdolny zabić siebie, błem zdolny zabić kogoś innego. Odwrócenie charakteru o 180 stopni w 2 tygodnie. Powrót do Kościoła, trwał 15 lat. Wróciło też dawne "ja", jednocześnie znowu jestem w stanie zachorować na grypę. Kościół przestrzega przed homeopatią, jako zagrożniem duchowym. Można w to wierzyć, można upatrywać się słabej psychiki i zbiegów okoliczności. Jest nieskończeie wiele różnych czynninków woływających na człowieka. Sprowadzanie wszystkiego do "słabej psychiki" i selekcji naturalnej jak do słynnej drabiny z "Antka" nic nie wyjaśni, a już na pewno nikomu nie pomoże. Co najwyżej pomoże komuś się poczuć kimś z "silną psychiką" w porównaniu z innymi, jeśli tego typu autogratyfikacji potrzebuje.
Tak z ciekawości posprawdzałem: profil jest pusty, 0 znajomych. Był od 2011 do 2014, teraz 0 aktywności, przynajmniej nic widoczne publicznie. Całość wygląda dziwnie.
TL;DR jakaś kolejna ckliwa historyjka demotywatorowa z tyłka? Może mi to ktoś streścić w 2-3 zdaniach? Kto kogo zdradził i czy kierowca klaszcze na końcu?
@survive Ty, już sama ksywa wiele mówi o stanie jego psychiki. Przecież dichlorodifenylotrichloroetan w skrócie DDT to przecież Azotox, poularny zwłaszcza podczas II wojny światowej wśród aliantów, środek zwalczający wszy, a w latach 60-70 XX wieku stosowany jako idealny wręcz preparat do ochrony roślin.
To musiało zryć beret niemożebnie, marihuaenen przy tym to jak biedronkowa herbata z czwartego parzenia.
chyba coś jest nie tak z tym podpisem - matka nie pozwoliła żyć córce własnym życiem, z tekstu wynika że córka sobie to życie odebrała
Tak mną to poruszyło, że aż zwiało mi myszkę z przycisku mocne na słabe...
Biedna kobieta. (Jeżeli poprawnie interpretuję tekst, że chodzi o samobójstwo, a jest to napisane bardzo pośrednio, ale na tyle czytelnie, że to raczej jedyna interpretacja) Jej córka z jakiegoś dziwnego powodu odbiera sobie życie, a ona obwinia się o to, że niby dawała jej za mało wolności - cokolwiek niby całkowita niezależność od rodziców miałaby w wieku 15 lat oznaczać. Przecież wpływ na człowieka tego, co myślą, uważają o nas albo oczekują rodzice do osiągnięcia gdzieś 17-18 roku życia to całkowita norma. Potem przechodzi się przez wiek buntu, któremu zależnie od osobowości obu stron i ich relacji trzeba, na zasadzie poszukiwania mądrego wyboru i "złotego środka", nadać właściwą "intensywność" (ktoś może uznać, że potrzebuje uniezależnić się od rodziców na 90% a ktoś inny na 30%) i odpowiedni czas (czy ktoś w wieku 16-17 lat czuje się całkiem niezależną jednostką, czy posiadanie silnej więzi z rodzicami do 22-23 roku jest dla kogoś ok). Natomiast odbieranie sobie życia w wieku 15 lat to jest albo histeria i skłonność do fanaberii, albo zaburzenie psychiczne (zresztą granica między jednym a drugim jest bardzo nieostra) - jakkolwiek okrutnie taka diagnoza by nie brzmiała. A pozostawiona przez córkę matka? - truje się swoim niepotrzebnym bólem, próbuje nadawać sens tragedii pozbawionej sensu, gloryfikuje rozkapryszoną nastolatkę, która gdzieś miała jej ból związany z jej desperackim krokiem, gloryfikuje też nadwrażliwość (jak gdyby pośmianie się z gościa, który dziwnie się zachowuje w szkole, i to pod jego nieobecność - więc nikogo się nie rani - było jakąś zbrodnią). Krzywdzi tym okropnie i niesprawiedliwie siebie, ale też innych ludzi - czepia się syna o głupoty, chce wciskać mu taką samą niedorzeczną nadwrażliwość, która jej córkę popchnęła do samobójstwa, wybiera opłakiwanie zmarłych od rozsądnie pojmowanej wrażliwości na żywych. Coachingowe brednie Ewy Foley tylko pogłębiają ten stan destrukcji samego siebie i innych ludzi w otoczeniu. Pozostaje nadzieja, że to nie jest prawdziwa historia, ale kolejny internetowy fake albo viral Ewy Foley
Jakkolwiek by to nie brzmiało, żart bardzo trafny: Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. Tylko tyle i aż tyle. Życie nie jest sprawiedliwe, nie wszyscy są uczciwi, nie wszyscy są empatyczni, nie wszyscy zasługują na uwagę. Wielu ludzi za bardzo się przejmuje innymi i próbuje to wpoić innym. Nikt bez powodu nie odbiera sobie życią, a co może być przyczyną w takim wieku? Jedynie nieporadność życiowa wynikająca z traktowania opinii i życia innych wyżej od własnych.
@WszystkieFajneSaZajete Tak, było to samobójstwo, jeden z komentarzy matki:
"Moja córcia była wrażliwa.. Za wrażliwa dlatego wybrała wolność.. I nawet jeśli nie ma jej na ziemi, cały czas działa cuda.. Post jest dla niej".
@WszystkieFajneSaZajete "czepia się syna o głupoty, chce wciskać mu taką samą niedorzeczną nadwrażliwość" to połączmy z tym gloryfikowaniem córki i wychodzi, że syn ma przewalone.
@VaniaVirgo, Z moich obliczeń też tak mi wychodzi
Selekcje naturalna, sami się zabijają, bo słabą psychikę mają...
@BartStanley W dzieciństwie miałem duże problemy z nawracającą anginą. "Pomógł" "lekarz medycyny chińskiej". Chomeopatia itd. Dwa tygodnie później mogłem biegać w krótkim rękawku po mrozie. Z tym, że równocześnie przyszła niechęć do Kościoła, zainteresowanie okltyzmem, aresja, utrata relacji z rodziną, fascynacja dragami i metalem, wewnętrzna pustka. Byłem zdolny zabić siebie, błem zdolny zabić kogoś innego. Odwrócenie charakteru o 180 stopni w 2 tygodnie. Powrót do Kościoła, trwał 15 lat. Wróciło też dawne "ja", jednocześnie znowu jestem w stanie zachorować na grypę. Kościół przestrzega przed homeopatią, jako zagrożniem duchowym. Można w to wierzyć, można upatrywać się słabej psychiki i zbiegów okoliczności. Jest nieskończeie wiele różnych czynninków woływających na człowieka. Sprowadzanie wszystkiego do "słabej psychiki" i selekcji naturalnej jak do słynnej drabiny z "Antka" nic nie wyjaśni, a już na pewno nikomu nie pomoże. Co najwyżej pomoże komuś się poczuć kimś z "silną psychiką" w porównaniu z innymi, jeśli tego typu autogratyfikacji potrzebuje.
@Dichlordiphenyltrichlorethan, a wstrzykiwałeś sobie wtedy marichuanen w tętnice?
@survive Szczerze mówiąc, masz całkiem ciekawe inne wpisy. Ale ten mogłeś sobie Przyjacielu odpuścić.
Ale co, zabiła się?
Tak z ciekawości posprawdzałem: profil jest pusty, 0 znajomych. Był od 2011 do 2014, teraz 0 aktywności, przynajmniej nic widoczne publicznie. Całość wygląda dziwnie.
ale bełkot
Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem o co w tym tekście chodzi. Po 5 linijkach odpuściłam... Grafomania i bełkot w najczystszej postaci...
TL;DR jakaś kolejna ckliwa historyjka demotywatorowa z tyłka? Może mi to ktoś streścić w 2-3 zdaniach? Kto kogo zdradził i czy kierowca klaszcze na końcu?
@survive Ty, już sama ksywa wiele mówi o stanie jego psychiki. Przecież dichlorodifenylotrichloroetan w skrócie DDT to przecież Azotox, poularny zwłaszcza podczas II wojny światowej wśród aliantów, środek zwalczający wszy, a w latach 60-70 XX wieku stosowany jako idealny wręcz preparat do ochrony roślin.
To musiało zryć beret niemożebnie, marihuaenen przy tym to jak biedronkowa herbata z czwartego parzenia.