Teoretycznie rzecz biorąc w małżeństwie powinno być więcej seksu. Ale to nie do końca prawda. Po pierwsze dlatego, że będąc w związku monogamicznym masz tylko 1 kobietę, a ta nie jest dostępna cały czas z różnych powodów, mniej lub bardziej sensownych. Nie żonaci mają szanse uprawiać seks częściej teoretycznie bo ilościowo nie są ograniczeni. Ale z kolei mają kłopot bo musza więcej się starać by zaciągnąć kobiety do łóżka. A tutaj sukces wymaga naprawdę sporo przygotowań dla wielu. Małżeństwo jest o tyle efektywniejsze, że żona zapewnia ci pewne elementy erotyczne w ramach umowy małżeńskiej, a laski po za nim już niekoniecznie. Ale z kolei jeśli w związku małżeńskim źle się dzieje to z seksu nici. A w przypadku seksu przygodnego kwestią jest tylko chęć obojga. Bez związku z ewentualnymi problemami życiowymi.
Po co mi żona małżoeństwo jak nie ma w nim seksu? Albo jak mam sie o niego specjalnie prosić? Spadam i nara...
Ponoć fastfudy na mieście tuczą
w tym wypadku jednak pozwalają schudnąć :D
Zarówno kawaler jak i żonaty myślą, że ten drugi ma dobrze, bo ma więcej seksu.
Teoretycznie rzecz biorąc w małżeństwie powinno być więcej seksu. Ale to nie do końca prawda. Po pierwsze dlatego, że będąc w związku monogamicznym masz tylko 1 kobietę, a ta nie jest dostępna cały czas z różnych powodów, mniej lub bardziej sensownych. Nie żonaci mają szanse uprawiać seks częściej teoretycznie bo ilościowo nie są ograniczeni. Ale z kolei mają kłopot bo musza więcej się starać by zaciągnąć kobiety do łóżka. A tutaj sukces wymaga naprawdę sporo przygotowań dla wielu. Małżeństwo jest o tyle efektywniejsze, że żona zapewnia ci pewne elementy erotyczne w ramach umowy małżeńskiej, a laski po za nim już niekoniecznie. Ale z kolei jeśli w związku małżeńskim źle się dzieje to z seksu nici. A w przypadku seksu przygodnego kwestią jest tylko chęć obojga. Bez związku z ewentualnymi problemami życiowymi.
Tylko 1000 kalorii. To b. mało. Chyba pomyliłeś, bo powinno być 1000 kcal (czyli kilokalorii).