Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
332 344
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ~hedrjtf6gyuh
+10 / 12

gapie sie gapia przez czerwona zaraze ktorej jeszcze nie dalo sie wyplenic z polskich sądów, ludzie najzwyczajniej w świecie się boją że później będą ponosić odpowiedzialność jeśli udzielą pomocy nieumiejetnie i ratowany stanie sie kaleką lub umrze

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar survive
+1 / 7

To bardzo ciekawe, ludzie boją się czegoś za co nie ma kar a jedynie może okazać się nieskuteczne, więc wolą nie podejmować pomocy, za co już grozi do 3 lat odsiadki?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~LeB3au
+5 / 5

Nie ma kar za nieumiejętne udzielenie PP, za to jest za nieudzielenie. To nie kwestia twoich wymysłów o "Czerwonej zarazie" tylko braku świadomości wśród ludzi. No i beznadziejnej edukacji. Mało kto poza uniwerkiem medycznym ma PP na studiach, a w liceum bywa, że nawet jednej rundki z manekinem klasa nie zrobi, tylko zobaczy jak jedna osoba wykonuje.I jak tak "przeszkoleni" ludzie maja se nie bać, że zrobią cos źle i komuś zaszkodzą?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~wqerw
+1 / 1

@survive @LeB3au owszem - nie ma kar za nieumiejętne udzielenie pierwszej pomocy. Ale są kary za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 kk) lub spowodowanie ciężkiego/średniego uszczerbku na zdrowiu (art. 156/157 kk). Sam spotkałem się raz z przypadkiem, gdzie podpici studenci zatrzymali mnie na drodze, bo chcieli podłączyć pod akumulator samochodowy nieprzytomnego bezdomnego - bo w ich opinii bezdomny ma zatrzymane krążenie i trzeba zadziałać klemami jak defibrylatorem. A chłop po prostu był zalany w trupa. I w teorii chłopaki chcieli dobrze - naoglądali się głupich komedii i po pijaku stwierdzili, że tak pomogą bezdomnemu. A w praktyce? Jakby urzeczywistnili swój plan pomocy, mogliby beknąć za w/w artykuły kodeksu karnego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Iorwen
+1 / 1

@survive ludzie boją się pomagać bo słyszeli masę urban legend o tym jak to niedzielni ratownicy byli karani sądowo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
+2 / 2

To nieprawda. U nas nie ma karetek do dyspozycji, nie dlatego że nie pracują, ale dlatego że odwożąc pacjenta na SOR muszą zostać do momentu jego przyjęcia co czasem trwa kilka godzin i blokuje karetkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~LeB3au
+5 / 5

Mamy najszybszy czas reakcji, ale żeby mieć maksymalne szanse na 100% pozytywny wynik reanimacji pierwsze czynności resuscytacyjne powinny zostać podjęte poniżej 4 minut od utraty przytomności i zatrzymania oddechu. Odlicz od tego czas odkrycia leżącego, czas zbadania funkcji czas dzwonienia, czas wyjścia z karetki... Wychodzi, ze jedyna szansa, żeby ratownicy tego dokonali bez podjęcia RKO przez obserwatora zdarzenia jest sytuacja, w któej ktoś traci przytomność na parkingu dla karetek :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+2 / 2

Jest jeszcze inny, rzadziej poruszany, aspekt. Ludzie skądś mają wbite do łbów, że za niezasadne wezwanie pogotowia trzeba płacić, więc mają w odruchu "za skarby świata nie wzywać", zamiast po prostu "wzywać". Z doświadczenia, z własnego podwórka - łapa do połowy obcięta piłą mechaniczną, a rodzina, zamiast po pogotowie, po zięcia dzwoni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ZRMII
+2 / 2

@daclaw chyba żartujesz? Twoja rodzina jest w takim razie ewenementem w skali kraju. Wzywanie karetki do byle "pierdnięcia" jest ogromnym problemem. Ile to razy jeździło się do babć z zaparciami (w zgłoszeniu "silny ból brzucha, zawroty głowy, utraty przytomności), pijanych śpiących latem na przystankach, czy delikatnych skaleczeń. Zasada jest prosta: karetkę wzywa się w przypadku, gdy zachodzi zagrożenie życia i zdrowia, a nie ma możliwości dotarcia do szpitala na własną rękę, bądź transport na własną rękę groziłby pogorszeniem stanu poszkodowanego. A wielu ludzi traktuje ZRM jak darmową taksówkę na SOR (i dodatkowo "jak mnie pogotowie weźmie, to na SORze bez kolejki wejdę!"), bo "ja płacę na darmozjadów to mi mają usługiwać!".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~sen21
0 / 2

Jak czytam takie brednie to aż głowa boli. Średni czas dojazdu karetki w mieście to 15 minut, średni czas dojazdu karetki poza miastem to 45 minut. Więc jak gdzieś jeżdżą karetki dłużej to znaczy że sami lekarze chodzą po mieście i udzielają fachowej pomocy by ktoś dożył do jej przyjazdu. Druga sprawa pomoc przedmedyczna. Jak ty liczysz że ktoś w jakimkolwiek kraju Zachodnim udzieli ci pomocy przedmedycznej to jestes w kolosalnym bledzie. Zadzwonienie po karetkę to max na co możesz liczyć. Jak ktoś mówi o znieczulicy w Polsce to nie ma pojęcia jak wygląda to na świecie. Pragnę tak tylko przypomnieć że 5 letnie dziecko zamarzło na balkonie po tym jak za kare zostało na nim zamkniete w Belgii w biały dzień. Nikt nie zareagował na płacz i krzyki cierpiącego dziecka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hubertnnn
0 / 0

Wolne żarty z tym najkrótszym czasem. Dwa razy bylem swiadkiem wzywania karetki, za pierwszym razem przyjechała po 40 minutach, gdzie ja bym do szpitala dojechał w niecale 10. Pacjent zmarł bo za późno udzielono profesjonalnej pomocy.
Za drugim razem czekałem 2h na karetkę, mimo ze szpital był ulicę dalej (jakieś 5 minut pieszo)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SzwajcarRM
0 / 0

@hubertnnn
Po pierwsze:
Musisz sobie uświadomić że często karetki nie są dostępne od razu ponieważ nie ma ich w ilościach nieograniczonych. Spowodowane jest to tym że ludzie wzywają do wszystkiego. Od zerwanego paznokcia do bólu brzucha od pół roku (autentyk). Jest to spowodowane tym że dyspozytorzy przyjmują wszystko (czasami przez nakaz odgórny), ponieważ nie mają żadnej ochrony prawnej. Ludzie kłamią w rozmowie z dyspozytorem, a po przyjeździe na miejsce zdarzenia okazuje się pacjentowi tak naprawdę nic nie dolega lub dolega od bardzo dawna (czyli nie jest to stan nagły).
Po drugie:
Wszystko zależy od lokalizacji. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale są w Polsce powiaty które zabezpiecza jedna karetka! Oznacza to że w momencie zadysponowania jej do jakiegokolwiek zdarzenia wiąże się to z pozostawieniem całego powiatu bez zabezpieczenia medycznego. Wtedy do zdarzenia jedzie najbliższa wolna, co niejednokrotnie oznacza zadysponowanie ambulansu z innego powiatu. Czasami są to odległości rzędu 20-25 km. W miastach powód jest inny. Za dużo wezwań, za mało karetek. (Vide punkt pierwszy)
Po trzecie:
Świadomość społeczna. Zawsze na kursach pierwszej pomocy mówię kursantom o tzw. łańcuchu przeżycia. Pierwsze dwa ogniwa dotyczą stricte świadków zdarzenia, trzecie świadków oraz ZRM. Jest to o tyle ważne że doskonale obrazuje jak ważna jest pomoc udzielana przez osoby niemedyczne. Mówi się że łańcuch jest tak wytrzymały jak jego najsłabsze ogniwo. Niestety polskie społeczeństwo nadal boi się udzielać pierwszej pomocy z powodu wszechobecnych mitów krążących na jej temat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~SzwajcarRM
0 / 0

@hubertnnn
Po czwarte:
Karetki nie zawsze mają miejsce stacjonowania przy szpitalu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem