Kiedy jest mi trochę chłodno, to wystarczy przyśpieszyć tempo i trochę się poruszać, żeby było cieplej. Kiedy człowiek się spoci, to robi się mokry, a kiedy robi się mokry, to znacznie łatwiej o przeziębienie.
Przegrzanie się jest gorsze od zmarznięcia. Kocham ciepełko, ale nie lubię się przegrzewać i tego unikam. Jak tylko mogę, to zrzucam zimowe buty i kurtkę, wskakuję w trampki i lżejszą kurtkę (inni jeszcze na zimowo), a kiedy idzie zima, to jestem jedną z ostatnich osób, które wyciągają zimowe rzeczy z szafy. Odporność mam godną pozazdroszczenia.
No chyba ktoś tu pomieszał bo powinno być odwrotnie. Nie ma to jak się spocić niech Cię zawieje potem znowu i znowu i dwa dni później leżysz w łóżku z niezłym przeziębieniem. Za takie rady to ja dziękuję.
Akurat chyba odwrotnie.
Ja tam mam inne zdanie na ten temat.
Też tak mam!
Kiedy jest mi trochę chłodno, to wystarczy przyśpieszyć tempo i trochę się poruszać, żeby było cieplej. Kiedy człowiek się spoci, to robi się mokry, a kiedy robi się mokry, to znacznie łatwiej o przeziębienie.
Przegrzanie się jest gorsze od zmarznięcia. Kocham ciepełko, ale nie lubię się przegrzewać i tego unikam. Jak tylko mogę, to zrzucam zimowe buty i kurtkę, wskakuję w trampki i lżejszą kurtkę (inni jeszcze na zimowo), a kiedy idzie zima, to jestem jedną z ostatnich osób, które wyciągają zimowe rzeczy z szafy. Odporność mam godną pozazdroszczenia.
No chyba ktoś tu pomieszał bo powinno być odwrotnie. Nie ma to jak się spocić niech Cię zawieje potem znowu i znowu i dwa dni później leżysz w łóżku z niezłym przeziębieniem. Za takie rady to ja dziękuję.