dodaj że różnica w cenie skupu i sprzedaży złota sięga 40% - takie widełki narzucają sobie kantory... Żeby inwestycja w złoto dała choćby 10% zysku cena kruszcu musi wzrosną o 50%
Czego to już nie wymyślą..... albo celowo to robią.
1) Mieć w portfelu najmniejszy nominał o wartości 150 PLN....
2) Później weź sprzedaj wypalcowaną sztabkę po normalnej (kursowej) cenie. Niewiadomego pochodzenia, niewiadomej wagi, z uszkodzeniami mechanicznymi.
Po to wymyślili CertiCard, foliowanie, numerację sztabek, aby towar był "w miarę pewny".
3) Jeszcze jedno, nie wiem jak z tym Au, ale czy przy łamaniu nie powstaną okruszki? :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
14 maja 2018 o 21:24
@survive Chyba, że wokół będą już sami ortodoksyjni muzułmanie. ;)
A tak na poważnie - to, co w czasach kryzysu jest najtwardszą walutą, zależy od lokalnej specyfiki. W Rumunii za Ceausescu były to papierosy Kent, w Nigerii lat 70-tych mała korupcja opierała się na rajstopach i kawie.
@survive Tylko do drobnych płatności. Za chleb, za mało istotne informacje. Gdybyś miał tym płacić za życie (okup, przekupienie patrolu, ewakuacja) to musiałbyś mieć cysternę. A to trochę niewygodne.
@Geoffrey, myślę, że nadal łatwiej o cysternę bimbru, niż kilo złota a w skrajnej sytuacji to i kosztowności niczego nie gwarantują, bo mogą Cię okraść a potem i tak zabić, bo właśnie trwa czystka etniczna, zależy jaka sytuacja i z kim jak daclaw napisał.
Nie sądzę, żeby łamane kawałki złotej blachy były chętnie przyjmowane. Dawno temu ludzie wymyślili monety i to jest najlepszy środek płatniczy. Do dużych płatności - uncja złota, do małych - uncja srebra, albo złote dukaty.
dodaj że różnica w cenie skupu i sprzedaży złota sięga 40% - takie widełki narzucają sobie kantory... Żeby inwestycja w złoto dała choćby 10% zysku cena kruszcu musi wzrosną o 50%
Albo, nie kupisz i nie sprzedaż w kantorze... Problem solved
Nie chodzi o inwestycję, tylko o lokatę na kryzys i wojnę, kiedy banknoty będą służyły tylko do celów sanitarnych. Złoto każdy przyjmie.
Czego to już nie wymyślą..... albo celowo to robią.
1) Mieć w portfelu najmniejszy nominał o wartości 150 PLN....
2) Później weź sprzedaj wypalcowaną sztabkę po normalnej (kursowej) cenie. Niewiadomego pochodzenia, niewiadomej wagi, z uszkodzeniami mechanicznymi.
Po to wymyślili CertiCard, foliowanie, numerację sztabek, aby towar był "w miarę pewny".
3) Jeszcze jedno, nie wiem jak z tym Au, ale czy przy łamaniu nie powstaną okruszki? :)
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2018 o 21:24
@Redguard 999.9 to niby stop z czym? Polak wypowiadający się o sztabce złota...
Na czas kryzysu czy wojny to lepszą waluta jest bimber rozlewany do wygodnych półlitrowych buteleczek.
@survive Chyba, że wokół będą już sami ortodoksyjni muzułmanie. ;)
A tak na poważnie - to, co w czasach kryzysu jest najtwardszą walutą, zależy od lokalnej specyfiki. W Rumunii za Ceausescu były to papierosy Kent, w Nigerii lat 70-tych mała korupcja opierała się na rajstopach i kawie.
@survive Tylko do drobnych płatności. Za chleb, za mało istotne informacje. Gdybyś miał tym płacić za życie (okup, przekupienie patrolu, ewakuacja) to musiałbyś mieć cysternę. A to trochę niewygodne.
@Geoffrey, myślę, że nadal łatwiej o cysternę bimbru, niż kilo złota a w skrajnej sytuacji to i kosztowności niczego nie gwarantują, bo mogą Cię okraść a potem i tak zabić, bo właśnie trwa czystka etniczna, zależy jaka sytuacja i z kim jak daclaw napisał.
Bez sensu, są normalne mikrosztabki i monety inwestycyjne
Nie sądzę, żeby łamane kawałki złotej blachy były chętnie przyjmowane. Dawno temu ludzie wymyślili monety i to jest najlepszy środek płatniczy. Do dużych płatności - uncja złota, do małych - uncja srebra, albo złote dukaty.