Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
874 884
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
S SoftICE
+8 / 34

Nie wierzę, nie tylko masz prawo ale i powinieneś o to zapytać oczywiście nie na początku rozmowy ale nigdy nie uwierzę w totalne kłamstwo (aczkolwiek populistyczne, bo przecież każdy pracodawca / rekruter to zły wyzyskiwacz i zaraz będą plusy nie wiadomo za co) że rekrutujący cokolwiek powiedział gdy spytałeś o to pod koniec pomyślnie przeprowadzonej rozmowy (czy pracodawca jest zainteresowany wychodzi w toku prowadzonej rozmowy).

Zwykły bełkot lenia, który nigdy nie przepracował ani dnia, nawet w życiu nie był na rozmowie kwalifikacyjnej szukającego wymówki, że on nie ma pracy przy tak niskim bezrobociu. Prawda jest taka, że pracodawcy coraz bardziej zabiegają o pracownika a nie że wielką łachę robią że w ogóle u nich pracujesz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2018 o 9:55

avatar Gambini
+3 / 11

@SoftICE
Może negocjował z rodzicami stawkę za posprzątanie pokoju:D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S SoftICE
+6 / 6

@ogrodnikGordon bo to prawdopodobnie była rekrutacja wieloetapowa jak napisałem o pieniądzach można rozmawiać dopiero gdy wiesz, że pracodawca jest zainteresowany zatrudnieniem Ciebie.
Poza tym są stanowiska na których pracodawca zakłada pewne widełki płacowe (czasami nawet zakres od do może się różnić o 100% lub więcej) więc pracodawca musi ocenić ile może może zapłacić danemu pracownikowi według jego umiejętności ale jednocześnie chce wiedzieć czego oczekuje pracownik i najlepiej aby się okazało, że mają podobne oczekiwania (paradoksalnie jak pracownik chce dużo mniej to też źle!).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Master_Yi
-2 / 2

@SoftICE Jeżeli idziesz na rozmowę i nawet wcześniej nie sprawdziłeś, ile tam można mniej-więcej zarobić to twój błąd, w internecie można bez problemu sprawdzić zarobki na podobnych stanowiskach. W skrajnych przypadkach jak nie ma takiej wiedzy to pytasz twardo gdzieś na początku rozmowy jaka stawka, czy w ogóle jest sens tracić czas, jak nie chcą nic powiedzieć to nara, HR takiej firmy jest parę lat do tyłu z rynkiem pracy, bo teraz mamy rynek pracownika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H HerringVanq
+1 / 1

@pabloazr Ale w democie jest napisane dokładne 85% :D
Czyi wynika że max. w co 5 ogłoszeniu, pracodawca / rekruter mówią otwarcie o wynagrodzeniu. Przecież to oczywista bzdura.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+3 / 3

@SoftICE

Cóż niektórzy rektuterzy kompletnie nie wiedzą na jakiej zasadzie szukać pracownika. Swego czasu, parę lat temu szukałem lepszej pracy. Potrzebowałem zmiany po latach tyrania za psi pieniądz w państwowej zbrojeniówce. Nie spieszyło mi się, to też nie wysyłałem moich CV jak leci hurtem do wszystkich, tylko starannie tylko do tych form, których profil działalności mnie zainteresował.

Jedna z tych firm zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Prowadziła ją fajna dziewczyna, wiek około 25 lat. Rozmawiamy sobie już jakiś czas, a ona próbuje mnie sondować na temat mojego doświadczenia zawodowego. Szybko się zorientowałem, że kompletnie nie zna się na tematyce. W końcu przerwałem jej i się spytałem na jakich kryteriach przyjmuje pani osoby na wysokie stanowiska w dziale inżynieryjnym bez podstawowej wiedzy. Na zasadzie kto się ładniej uśmiecha? Speszyła się bardzo. Innym razem już po znalezieniu mojej obecnej pracy, pewien rekruter, który odgrzebał gdzieś moje stare CV, próbował mnie namówić wysokimi zarobkami. Z ciekawości się spytałem o jakiej kwocie mówi. Gdy powiedział 5000 zł i na moje dodatkowe pytanie czy to na rękę czy brutto, to przy odpowiedzi brutto nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem, podziękowałem i się rozłączyłem.

Od tamtej pory jak tylko dzwoni rekruter a nie kierownik czy dyrektor działu to zwyczajnie dziękuję i mówię, że nie jestem zainteresowany. Strata czasu na rozmowę z działem HR.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2018 o 20:44

avatar ~KtoZnaŻycie
+2 / 2

bzdury, teraz na Ciebie krzywo patrzą jak nie zapytasz o wynagrodzenie bo to tak jakby ci na tej pracy nie zależało

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~NieMamPlanuNaNick
+4 / 4

Jestem skłonny w to uwierzyć, niestety znam trochę rekruterów. Z drugiej strony obecnie szukam nowej pracy (stara mi się znudziła, atmosfera słaba etc.) ale ze względu na doświadczenie szukam raczej wyższych pozycji. Nie muszą to być super firmy, ważne żeby wynagrodzenie się zgadzało. Coraz częściej parówki z działów HR i rekrutacji przeprowadzają rozmowy rekrutacyjne przez telefon. I o ile ma to sens jeżeli wcześniej umówisz się tak z rekruterem to w sytuacji kiedy gotujesz obiad albo nie wiem, jesteś na Mrocznym Tronie w łazience, a tu nagle dzwoni telefon bywa niezręcznie. Najgorzej, że nie przyjmują odmowy - masz z nimi gadać, opisywać swoje sukcesy, odpowiadać na durne pytania (co Pan uważa za swój największy sukces??) a potem albo czekać na kontakt albo kiedy faktycznie ciśniesz piramidkę w pokoju zwierzeń "zadzwonić do nas kiedy już będzie Pan gotowy". Reguła za to jest jedna - dzwoniący w tych przypadkach to zawsze dzieciaki, max. 25 lat sądząc po głosach co nie wpływa dobrze na mnie. Chyba, że komuś tutaj udało się podyskutować z 23 latką na temat sukcesów w analizie procesów biznesowych. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C czaro2435
+8 / 8

I taka jest prawda, jesli szukaja normalnego pracownika do biura, ktory nie musi miec jakichs wielkich kwalifikacji, tylko moze sie wszystkiego nauczyc, to NIGDY nie gadaja wynagrodzenia, tylko sie pytaja ile pracownik chcialby zarabiac, ale nigdy nawet nie odpowiedza czy takie zarobki sa u nich mozliwe i po jakim czasie!
To powinno byc zabronione. Powinnien byc zapis w ustawie ze juz przy ogloszeniu o prace w internecie pracodawca ma OBOWIAZEK podac przewidywane wynagrodzenie na danym stanowisku na poczatek, dlugosc oraz PODWYZKA po okresie probnym. Nawet z widelkami. A potem ma sie z tego rozliczyc! Czyli jak sklamie, ze po okresie probnym bedzie 3000 a bedzie chcial dac 2500 to powinien placic odszkodowanie pracownikowi za stracony u niego czas!
Prosta sprawa - Nie nadajesz sie to jestes zwolniony po 3 miesiacach, nadajesz sie to zostajesz i masz podwyzke. A nie, jak teraz jest, nie nadajesz sie to wypie..dalaj po 2 tygodniach, nadajesz sie to zostajesz i nie masz podwyzki, mimo ze obiecywali, ze podwyzka bedzie!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adawo
+1 / 1

Jacyś idioci, albo rekruterzy z przypadku. Profesjonalny, po szkoleniach, albo sam Ci to powie, albo zdziwi się jeśli o to nie zapytasz (możesz nawet nie przejść rozmowy, skoro nie zapytałeś się o płacę). Jeśli rekruter dziwi się takiemu pytaniu, to uciekaj stamtąd jak najszybciej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar S_Jupiter
+1 / 1

No raczej...znajomość tego jaka jest stawka to podstawa bo nikt za damski ch*j robić nie będzie, zresztą jak np. się pracę zmienia to zazwyczaj na lepszą, lepiej płatna, ja swojego szefa od razu przy rozmowie rekrutacyjnej spytałem o stawkę początkową i nie robił mi w ogóle problemów, to jest ich pierdzielonym świętym obowiązkiem powiedzieć a jak nie no to sorry - idę gdzie indziej a tam już nie zaglądam - tak trzeba myśleć bo potem jest wielkie zdziwienie i pytania typu "ale dlaczego tylko tyle?"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Smiesz1
+1 / 1

2 miesiące temu zmianialem prace - w większości kwota wynagrodzenia byla w ogloszeniu, albo przy pierwszym telefonie do pracodawcy sie dowiadywalem,aczkolwiek zdaję sobie sprawe, że taka patologia jak w democie jest możliwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2018 o 9:42

avatar ~katol_integralny
+1 / 1

"Godzien robotnik zapłaty swojej". To jest kolejny atak na prawdy, żyjemy w Matrixie i każda weryfikacja prawdy jest nienawidzona.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Albiorix
0 / 0

Pracodawca oczywiście musi to powiedzieć ale w tradycyjnym polskim systemie powie to jako ostatnią rzecz, już po przejściu procesu rektutacyjnego. Brzmi to zwykle "Możemy panu/pani zaproponować X na umowę". Kandydat może wtedy powiedzieć "tak" lub "nie". Wynika to z dwóch rzeczy:
1. Nie chcą żeby inni pracownicy wiedzieli ile dostanie nowy rekrut. Bo jeśli dostaje więcej niż oni to poproszą o podwyżkę a jeśli dużo mniej to może się zdradzą że jest rżnięty.
2. Między rozmową a zaproponowaniem umowy mogą się naradzić ile to mogą zaoferować, żeby zdecydować czy kandydat wygląda na wystarczająco mało obytego w rynku i niepewnego siebie żeby zaoferować mu mniej.

To stary system i na szczęście stopniowo jest zastępowany przez otwarte i publicznie znane pensje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DexterHollandRulez
+2 / 2

Takie odpały to połączenie zachłyśnięcia się zachodnim korpokołczyngiem (praca to jest super zabawa a kariera to kwintesencja życia, po co rozmawiać o pieniądzach?) z rodzimym cebulactwem (pracownik = niewolnik i robisz mu łaskę że pozwalasz mu u siebie pracować)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Mescherje
0 / 0

na szkoleniach unijnych mówiono nam żebyśmy nie rozpoczynali tematu wynagrodzenia, tylko czekali aż zrobi to potencjalny pracodawca. a na pytanie ile chcemy zarabiać mieliśmy odpowiadać: adekwatnie do powierzonych obowiązków. wszystko po to, by rekrutujący nie odniósł wrażenia, że przychodzimy tam tylko po pieniądze

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Eksequtioner
0 / 0

^^ Panie Kochany, Nazwa firmy i termin spotkania. Jak piszesz taką historię to szczegółowo - kiedy gdzie i jak. Jeśli będzie się to robić bezosobowo to gówno zmienisz :) trzeba złe nawyki rekrutacyjne wytykać palcem. Wtedy firmom, które tak robią zacznie spadać renoma jako pracodawcom, co odczują. Takiego bóldupowego anonimowego posta nikt nie odczuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 maja 2018 o 16:25

V Vck
0 / 0

I takimi szkoleniami hoduje się baranów którzy robią potem za marne grosze. Od pytania o pieniądze powinna się zaczynać każda rozmowa o pracę żeby po godzinie maglu nie wyskoczyli z najniższą krajową. Słyszysz za ile masz pracować i albo rozmawiasz albo idziesz szukać dalej nie tracąc cennego czasu. "Rekrutujący nie odniósł wrażenia że przychodzimy tam tylko po pieniądze" gorszego debilizmu dawno nie słyszałem. Może i są pasjonaci którzy przychodzą do pracy żeby sobie porobić i mieć z tego tylko satysfakcję, 95 procent (a może i więcej) idzie do pracy żeby zarobić. Zamiast stawiać sprawę jasno to się tak pitoli kotka a potem lament że zła robota i niskie zarobki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem