Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
757 788
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Greg92PL
+6 / 20

@Nace92 Uwielbiam takie liczenie:)
Nie liczysz prądu, samochodu(bo ktoś na poziomie inżyniera MUSI mieć już jakikolwiek transport własny, to jakby kelner bez ręki na wózku miał obsługiwać gości - niby się da, ale jak długo, zanim ktoś sprawniejszy trafi na jego miejsce? Wóz swoje pali, swoje się psuje. Nie liczysz telefonów(dla każdego po 30 zł, najniższy abonament aby mieć w miarę smartfona z GPSem). Nie liczysz LEKÓW, które są kur*sko drogie. Nie liczysz składek do ZUSu. Żona dorywczo również musi mieć jakąś umowę, inaczej w razie wypadku będzie tragedia. Nie liczysz kredytu na mieszkanie, nie liczysz absolutnego minimum dla dzieci - rower, rolki, czasami jakieś lody, wypady do kina.....
Dodatkowo jeśli nie chcesz się cofać w swojej profesji jako inżynier, a chociażby stać w miejscu MUSISZ czytać książki, kształcić się, a to oznacza chociażby poświęcony czas(książki z biblioteki z lat 80-90tych obecnie to już wstęp a nie źródło informacji.... Ale oczywiście są wyjątki).
4500 dla kogoś z kredytem, samochodem, utrzymaniem 3 osób i to jeszcze dwójki chorowitych to jest strasznie mało. Oczywiście, można liczyć na tańsze jedzenie, ale powiedzmy sobie szczerze - jak długo możesz mieć ubogą dietę? Rok, dwa? I potem niedobór witamin, problemy zdrowotne z powodu diety, kolejne choroby, kółko się zamyka na coraz większych kosztach.... Nadzieja jest,że jak dzieciaki przekroczą 16 lat to pomogą w postaci pracy sezonowej....

A jak wygląda, jak nie masz pracy i same zasiłki? Opieka zdrowotna przy dzieciach jest za DARMO. Nikt nawet nie będzie próbował odmówić przyjęcia do doktora dzieci z zasiłku. Prądu, wody nie odetną, dopóki są dzieci w domu, więc jest w pewnym sensie za DARMO. Wyprawka dla dzieci - DARMOWE 500 zł NA 1 DZIECKO. Co miesiac 500+. Do tego nie zabiorą ci mieszkania, choćbyś kredytu nie spłacał. Idzie matka do urzędu, awanturuje się i już ma leki. Dzieciak porysował wóz, sprawa wygrana w sądzie - i co z tego, skoro zerowe dochody na pokrycie napraw? I tak mogę wymieniać cały czas. Mam taką rodzinę tuż obok. Łącznie co miesiąc mają 7 000 zł zasiłku. Rachunków nie płacą. Matka nawet nie gotuje, bo wszystko gotowe kupuje w sklepie obok. Dzieciaków nie zabiorą, bo domy dziecka są przepełnione. Ba! mają nawet samochód lepszej klasy niż ja zarabiający 3500 inżynier. I tak to wygląda - ja zapierd*lam, a sąsiad obok śmieje mi siew twarz mówiąc "idź, idź do roboty - ktoś musi mi na zasiłek zarobić". Oczywiście jak jeszcze sąsiad jest mechanikiem czy złotą rączką - dorobi na boku kolejne 1000-1500 zł. Nie ma co, zasiłek to super sprawa, zwłaszcza gdy wiesz, że dzieciaki są wychowywane w tym domu tak, że będą robić dokładnie to samo, co rodzice - nic, każde z nich narobią 10 dzieci, państwo da zasiłek. I jak rozplanuje z nich ciąże odpowiednio to do końca życia nie muszą pracować Dzieciaki takiej rodziny w 6 klasie już nie mają zębów...... oczywiście pozostaje kwestia starości, ale kto by siętym przejmował, skoro 7 000 zł miesięcznie za siedzenie w domu i nawet nie sprzątanie ani gotowanie.... Polska....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 13:36

N niechcemisiewymyslacloginu1
+3 / 9

@barteqssss Po pierwsze, 500 + na jedno dziecko, bo przekracza próg. Po drugie, gdzie jest napisane, że jakieś dziecko jest niepełnosprawne? Życie we Wrocławiu to nie jest życie na wypi*dowie, gdzie 4000 na rękę to bycie królem życia. Kredyt za mieszkanie 4 pokojowe to może być ponad 3000 złotych. I co jest złego w tym, że osoba wykształcona dba o to, żeby jego dzieci nie jadły najtańszego syfu, w stylu chleb za 2 złote?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niemoja
+4 / 4

@barteqssss: ...radzą sobie za 2500 w 5 osób? Nie, słoneczko, oni nie radzą sobie za 2500 zł, tylko tyle dostają do ręki. A ponieważ daje to 500 zł/os. to kwalifikują się jako biedota, poniżej minimum egzystencji, a to znaczy: mieszkanie, dopłaty do czynszu, prądu, gazu, wszelkiego rodzaju zapomogi i zasiłki dla bezrobotnych, opłaty za obiady dla dzieci, obozy i kolonie; przez pół roku po 500 zł na opał, a później to wyprawka szkolna, to paczka żywnościowa, to sprzęt z darów, słowem - wszystko, czym MOPS i gmina dysponuje.
Bycie dziadem to w tym kraju naprawdę niezły biznes.
W tym kraju dobrze jest być

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Greg92PL
0 / 2

@Nace92 - młody inżynier i dom?!?!!??:P
Błagam, gdyby nie to,że od zawsze odkładałem i do tej pory mieszkam z rodzicami to nie mógłbym sobie pozwolić nawet na samochód:)
I nie taki młody, zaraz będę miał 30tkę na karku... Ale to oczywiście też TYLKO liczba:)
Co do ubrań... Cóż, na co dzień noszę dresy:) Owszem, mam kurtkę skórzaną za 700 zł, ale ona służy mi już 8 rok. Wychodzi już mniej jak 100 zł rocznie. Taniej niż najtańsza kurtka, która może 2 lata potrzyma. Mój wyjściowy ubiór to zwykłe jeansy, T-shirt i trampki. I tak już 10 lat się ubieram. Możemy się wykłócać o swoje racje, każdy postrzega świat inaczej:) Trzeba wiedzieć, kiedy się opłaca markowe, a kiedy nie i tyle. Z samochodem to samo. Kupisz klocki, tarcze za 120 zł to po roku nie ma co zbierać. Kupisz taki sam zestaw za 300 zł i 4 rok jeździsz.
Co do mieszkania we Wrocławiu... Pomyśl. Masz zdrową żonę, ty zdrowy, jeśli żona zarabia powiedzmy 3 000 zł, ty 4 500, co daje łącznie 7 500 to spokojnie przekraczacie oboje próg dobrego mieszkania, samochodu, poziomu życia. Nikt nie przewiduje, że dzieci urodzą się chore, niepełnosprawne itp itd(i też nikomu tego nie życzę!!) i nikt nie przewiduje, że jedno z rodziców musi iść na bezrobocie z powodu dzieci. Zauważ, że jeden z nich wybrał wychowywanie, a nie zarabianie pieniędzy. Równie dobrze mogli zostawić dzieci same sobie i płacić za opiekunki, co to dla nich jest wynająć kogoś przy progu 7 000 zł, skoro przy 4 500 ledwo dają radę? No i przeprowadzka.... Jeśli wynajmą mieszkanie to zamiast płacić podobną sumę za kredyt na własne mieszkanko to płacą około 1000 zł za jakąkolwiek kawalerkę w mieście. A kredyt dalej trzeba spłacać... No i gdzie od razu znajdzie pracę za 4 500 zł?:)
Też znam kupę ludzi, którzy zarabiają a nie wychowują. Ich dzieci są zagubione w świecie.

Możemy tak się kłócić, znam rodzinę, gdzie za 1500 przy 6 dzieciach też sobie radzą. Tylko te dzieci nigdy nie były nawet na basenie, całe życie na ulicy, już 2 z nich ma "wszywkę" aby odzwyczaić od alkoholu.

"Ale Ty musisz pewnie pójść do renomowanej piekarni i wywalić na chleb minimum 5zł, bo pewnie wydumałeś sobie, że nie będziesz jadł tego szajsu za 2-3zł jak pospolity plebs." - zmartwię cię... NIE STAĆ mnie na chleb za 5 zł, jeśli miałbym mieszkać sam. I przestań mi tutaj cięgle powtarzać, że sobie wydumałem, że skoro inżynier to mam mieć merola, skórę, komórę i kupę kasy. Moja pierwsza praca to byłą stawka 5 zł/h 6 lat temu. I byłem szczęśliwy, że komarka mogłem opłacić, zatankować, wyremontować i nie muszę jeździć rowerem do pracy i mogłem dalej się kształcić. oczywiście zaraz mi wypiszesz, że skoro mieszkam z rodzicami to co ja się udzielam, co ja wiem o życiu?:) Mieszkałem sam, ale nie podołałem.
Cóż, skoro mogę mieszkać z rodzicami, pracować i jeszcze studiować to czemu miałbym z tego nie skorzystać?:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 15:14

avatar ~RaistlinM
0 / 0

@Nace92 Prosta sprawa, nie umiesz dobrze liczyć. Licząc kupno mieszkania 2 pokojowego (Nie wspominam że mieszkanie z dwójką dzieci w mieszkaniu 1, czy nawet dwupokojowym jest słabe - też dla dzieci) w takich większych miastach jak Wrocław, Gdańsk, nawet nie w centrum to minimum rata 800 zł (nie mówię już o nowym). Do tego dochodzi czynsz, tak na oko 500 zł. Opłaty za prąd - 100, Opłaty za telefony, internet - 120. Samochód nie jest niby potrzebny ale zależy jak daleko masz do pracy i jaki jest dojazd, do tego podróż z dziećmi do lekarza, czy gdzieś bez samochodu jest o wiele trudniejsza i nieraz droższa (chociażby np konieczność jazdy w noc, bak prawie komunikacji - koszt taksówki). Liczmy nawet bez niego, to potrzebujesz miesięczny - 150 na osobę. To już daje Ci koszta w wysokości 1670. Przy 4 osobach, koszt jedzenia to około: 2500-3000 (nie liczę drogiego mega żarcia, takie standardowe, trzeba tylko pamiętać że koszty dla dzieci są większe niż dla dorosłych). Daje to nam już 4170. Do tego leki, ubezpieczanie żony, ciuchy, jakiekolwiek wyjścia dla rozrywki (człowiek się inaczej zasieka bez tego). i koszty lecą w górę. Zwróć też uwagę że liczyłem minimum wydatków.
A co do Twojego argumentu że jak nie stać Cię na mieszkanie w takim miejscu to się wyprowadź, a jak to zrobić jak tam masz pracę w swoim fachu i w mniej rozwiniętych miejscach nie ma takiej możliwości? Do tego porzucić rodzinę, znajomych itp itd?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pani_Informatyk
+1 / 1

@Nace92, Ja się z tobą nie zgodzę. Motywacją do dalszego szkolenia się i ciężkiej pracy jest zazwyczaj polepszenie statusu finansowego swojego i rodzimy. Prościej, uczymy się, pracujemy i zarabiamy by mieć kasę nie tylko na jako takie przeżyci od pierwszego do pierwszego, ale również i spełnienie naszych przyjemności i zachcianek. Przynajmniej w jakimś drobnym stopniu. Musimy czuć, że ta praca się nam opłaca, niezależnie od wieku. Dlaczego prawie 30 letni mężczyzna nie może chcieć mieć dom dla swojej rodziny (no jasne, lepiej żeby mieszkał do usranej śmierci z rodzicami), samochód (nie no przecież autobus dojedzie wszędzie szybko i sprawnie, a 10 - 20 letni wrak nie pochłania kupy kasy na naprawy), lepszej jakości ubrać (też nie jestem bynajmniej fanką znanych marek, tak wole ciucholandy, ale przy tym wszystkim prawda jest taka, że zazwyczaj widać różnicę w jakości)?

Ja rozumiem, że jest grupa ludzi, patole i dół społeczny, którym wystarczy kilka piw wieczorem i królowie życia w TV. I czasem mam wrażenie, że nasz rząd uwielbia takich niewymagających, mało ambitnych i mało dających z siebie obywateli. Bo łatwo nimi kierować. Kupi się ich za źle stworzone (nie twierdzę że nie potrzebne) 500 + .

A tych, co swoja pracowitością i inicjatywą, tych którzy naprawdę coś wnoszą i mogą się przyczynić do rozwoju traktuje się właśnie w taki sposób. Zazwyczaj, i to niezależnie od wieku, usłyszą: "a bo ty młody jesteś, ty na nic nie zasługujesz za swoją ciężką pracę. Ty nie potrzebujesz kasy, aby twoje dzieci mogły być zdrowe i się rozwijać, co zaowocuje na przyszłość. Ty jesteś g***, które nie ma prawa skorzystać ze swojej pracy, tylko musi robić na 500+ i inną jałmużnę dla żebraków-cwaniaków z mopsu".

Mój kraj taki piękny; mój kraj, tych co rzeczywiście mogą coś do niego wnieść traktuje jak g***.

PS: nie twierdzę, że nie ma przypadków ludzi, którzy ubzdurali sobie, że najnowszy smatfon, drogie ciuchy i przestronne mieszkanie należy im się za nic. Ale ci zazwyczaj wcale nie zakładają rodziny i nie starają się żyć na własne konto. To właśnie bardziej ta patologia 500 + i mopso żebraków, niż inżynier z żoną, która mimo chorych dzieci nadal stara się jednak pracować, choćby na zlecenie, a on sam chce im po prostu zapewnić jak najlepsze warunki życia.

PS 2: 500 + i zasiłki - współczesna forma żebractwa :-D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2018 o 6:04

avatar ~ZgadnijKtoToTaki
-1 / 1

@Nace92 ale ty pitolisz człowieku. 4500 to może być sporo dla kogoś, kto ma rodziców, którzy pomagają, dostał mieszkanie po babci albo działkę po wujku, albo jest jedynakiem i wie, że dostanie majątek po rodzicach, tak czy siak jest jakoś zabezpieczony na przyszłość. Bez tego, mając dzieci, nie wyzyjesz za 4500, bo musisz, po prostu musisz mieć jakieś zabezpieczenie, nie da się żyć z dnia na dzień, kiedy mas dzieci, zwłaszcza chorowite. Ty tak sobie wyliczasz z doooy że powinno starczyć. Skąd wiesz na co chorują dzieci? Kumpel ma dwójkę dzieci z astma i miesięcznie ponad 1000 wydaje na leki. Chorób jest wiele, ale leki refundowane to tylko dla seniorów.
Ktoś, kto musi do wszystkiego dochodzić sam i nie ma w zanadrzu rodziny, która by mu w razie czego pomogła, ma przyebane. Taka prawda. 4500 to jest na prawdę malo w takim przypadku. Nigdzie nie jest napisane, ile zarabia żona. Nie wiem czemu zakładasz 1000zl. Równie dobrze może rozdawac ulotki w weekendy i za to zgarnia może z 500zl miesiecznie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Greg92PL
0 / 0

@Nace92
Nace92 Ty się zastanawiasz, co piszesz odnośnie chorób? Możesz być sportowcem, żona może mieć zdrowie jak koń a i tak jest szansa, że dzieciak resztę życia spędzi w domu z powodu choroby. GENETYKA i skłonności do danej choroby - mówi Ci to coś? Obecnie nie ma nikogo, kto nie jest obciążony skłonnościami do chorób. Ty możesz nie mieć astmy/cukrzycy/nadciśnienia,możesz pić, palić i ćpać całe życie i nie mieć problemów, ale przekazując swoje geny twoja trójka dzieci już będą chore całe życie. Nikt nie ma wpływu na to, czy dzieci są chorowite.

Co innego słaba dieta i niedobory, których łatwo się nabawić tanim jedzeniem....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~zgadnijjeslipotrafisz
+4 / 6

koleś w końcu pojdzie do szefa przykombinować na umowie i dostanie zasiłki.
potem dziwota, że polaczek-cwaniaczek.
mamy tutaj hodowlę cwaniactwa, którą rząd swoimi pomysłami podlewa i nawozi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fak_dak
+25 / 39

Można zarabiać i 10 tysięcy na miesiąc i nazywać siebie "pracującym biednym". Wszystko zależy od tego jak wysoką stopę życiową ktoś uzna za swoje minimum, jak duże mieszkanie kupił na kredyt, jak drogie kupuje ubrania, jak kosztowne opłaca przedszkole, jak drogie kupuje jedzenie, jaki wyjazd wakacyjny uznaje za minimum.

Poczucie biedy tego pana to tylko dysproporcja między tym co ma, a tym co chciałby mieć. Bo obiektywnie zarobki rzędu 4,5 tysiące złotych to nie jest żadna bieda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fak_dak
+2 / 12

Poza tym ma 42 lata i dopiero 6 lat pracy? Co on robił między skończeniem studiów czyli mniej więcej 24 rokiem życia, a 36 rokiem życia kiedy rozpoczął pracę?

Niech będzie, że to 6 lat w obecnej pracy i pracował od skończenia studiów. W związku z tym skoro ma dwoje dzieci w wieku przedszkolnym, czyli w wieku 3-6 lat, to od 24 roku życia do 36-39 roku życia, kiedy się urodziły dzieci, czyli przez 12-15 lat pracy jako osoba bezdzietna, powinien się już dorobić jakiegoś majątku. Oczywiście o ile on i żona pracowali i oszczędzali, bo mogło się okazać, że całe zarobki szły na życie na icj bieżące przyjemności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
+1 / 1

wiesz to czy dana kwota to duzo czy malo, to zalezy od tego gdzie mieszkaja
mieszkajac w miejscu gdzie koszty zycia (wynajem mieszkania itp) sa wysokie to zarabiajac wiecej mozesz zyc na nizszej stopie zyciowej niz ktos kto zarabia mniej i mieszka w znacznie tanszej okolicy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Klebern
+1 / 3

Przecież to fejkowa historia. Bzdura wymyślona na poczekaniu, Clickowy bait dla komentujących. Dużo osób wchodzących, komentujących, kasa dla właściciela. Szczerze o wątpię, by w wieku 42 lat jako inżynier z naprawdę dużym stażem zarabiał tylko 4,5k PLN na rękę w dużym mieście. Taka pensja to jest w małym mieście i to przy o połowę mniejszym doświadczeniu.

Chociaż z drugiej strony, po zastanowieniu, takie zarobki są możliwe. Ale pod warunkiem ,że trzymamy się pierwszej pracy, z nadzieją, że awansujemy i dostaniemy podwyżkę. Ludzie się boją rzucić w cholerę ugruntowaną pozycje w firmie, zacząć od nowa w innej, tylko dla pieniędzy. Tylko do kogo te pretensje?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 21:09

avatar MirrorOfDoom
+2 / 8

Statystyki takich ludzi może i nie widzą, ale rządzący socjaliści jak najbardziej. To właśnie taki Michał jest sponsorem głosów, które socjaliści kupują. Także Misiek, pozdro i poćwicz przy następnym głosowaniu (może na taką np. Wolność)?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kaczka_offline
-1 / 17

Geniusze biedy, gdzie on ma mieszkać? W kartonie? A wiecie ile wynoszą raty za mieszkanie? Ja zarabiam więcej niż on i też mam problemy finansowe, bo raty mnie zjadają. Ale co, mam mieszkać w kartonie na dworcu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fak_dak
+1 / 15

Tam gdzie inni Polacy nie zarabiający 4,5 tys zł lub mniej. Nie wiesz gdzie oni mieszkają, zapytaj ich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kaczka_offline
+3 / 7

Mają zapewne domy z innego źródła. Np. mój ojciec dostał dom po babci. Moja siostra dom po ojcu. Majątek trzeba mierzyć nie tylko zarobkami, ale tym, co się otrzymało i ma.

A może mieszkają w kartonach. Nie wiem.

Poza tym, co to za argument, że są osoby zarabiające mniej? Kiepski argument. Wiem, że zarabiając około 5kzł mam problemy finansowe i że kredyty potrafią zabić. A znam niedzieciatych mieszkających u mamusi albo w odziedziczonym domu, którym i mniej wystarczy do życia na poziomie.

Ocenianie samymi dochodami jest po prostu słabe. Ja właśnie podjąłem niedawno decyzję, że będę więcej pracował i więcej zarabiał, żeby właśnie nadgonić te kredyty. Chcę utrzymać dochody na poziomie 8-10 tysięcy przez pewien czas, a dopiero potem wrócę do poziomu 4-5, jak część kredytów mi odpadnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fak_dak
-2 / 4

@Kaczka_offline

Ludzie zarabiający 4,5 tysięcy miesięcznie mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, w mieszkaniach na kredyt wzięty na 30 lat, kosztujący ich 1000-1500zł na miesiąc lub z rodzicami. Nie każdy musi mieć duże mieszkanie w centrum miasta na kredyt, kosztujące go 3000zł miesięcznie.

Poza tym mężczyźni zarabiający 4,5 tysiąca mają często jeszcze żony, które też mogą iść do pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kasiuniamartunia
-4 / 18

moze zacznijmy od pytania,jakie to mieszkanie? Bo niestety obserwuje ,ze mlodzi to od razu chca w deweloperce prawie 70 m i koniecznie najlepsze meble,a potem placza,bo na zycie nie starcza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kaczka_offline
-4 / 16

@kasiuniamartunia A co, ma mieszkać w piwnicy? Już fakt, że mieszka się w mieszkaniu, a nie jak człowiek w domu, świadczy o tym, że bieda ciśnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fak_dak
+5 / 11

@Kaczka_offline To dopiero musi być bieda w takim Londynie czy Paryżu. Nie dość, że większość ludzi tam nie mieszka w domach, to w dodatku wynajmują mieszkania, zamiast mieć je na własność. Powinni przeprowadzić się do bogatej Afryki, tam większość ludzi mieszka w domach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar waldas81
+6 / 8

Na świecie jest taka właśnie sprawiedliwość,że każdemu do czegoś brakuje, niezależnie od tego co ma i ile zarabia.Jednemu brakuje 2 złote do wina, drugi ma 10 letni samochód , a chciałby miec nowego mercedesa i mu brakuje, trzeci zamiast mieszkania w bloku , chciałby mieć dom i też mu brakuje , a czwarty ma jacht za 10 milionów a chciałby mieć jacht za 100 milionów i też mu brakuje.to jest właśnie sprawiedliwość świata : każdemu zawsze do czegoś brakuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kaczorex
0 / 0

Dokładnie. Jeste pewien cytat, który zapadł mi w pamięć w tym względzie, choć nie cytuję go całkowicie dokładnie:

"Don't be so quick to judge someone, because you don't know the full tragedy of their being. For example, you see someone who's running a business, and they're doing fairly well - but maybe, just maybe, their son is not talking to them for 10 years, or their daughter has cancer, or they've been cheated on by their partner" ~ Jordan Peterson

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A akaproxim
+16 / 18

Z komentarzy wynika, że ludzie w Polsce uważają biedne życie za norme. Jak ktoś od życia chce czegoś więcej niż tylko przeżycia to od razu jest "roszczeniowy". Trochę to przykre.
Wiem, że są ludzie biedni i jest ich więcej, ale to nie znaczy, że każdy ma się pogodzić z biedą.
Życzę wszystkim dostatniego życia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kowaleczka
0 / 2

@akaproxim Świetny komentarz. Pomijając kwestię prawdziwości demota czy to takie dziwne, że facet, który się wykształcił i uczciwie pracuje chce żyć na jakimś poziomie? Przecież po to od lat zapier... by mieć własny kąt i móc normalnie zabrać rodzinę do kina nie zastanawiając się czy starczy im na buty na zimę. Jeśli dla kogoś to jest roszczeniowa postawa to ja nie wiem czego wy w życiu oczekujecie. Serio uważacie, że człowiek wykształcony i uczciwie pracujący nie ma prawa oczekiwać godnego życia????

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A akaproxim
0 / 0

@Nace92 Nie zamierzam tego analizować, ani rozbierać na czynniki pierwsze, bo z zasady nie zaglądam ludziom do portfela. Mówienie jak i co powinno u kogo wyglądać po jakimś czasie od skończenie nauki itp. jest bezcelowe, bo każdy przypadek jest inny, a zmiennych jest zbyt wiele.
Myślę, że ogólnie ludzie za dużo się zastanawiają nad tym ile i kto powinien mieć. Zbyt wielu się wydaje, że wiedzą lepiej ile i kto powinien mieć i co dla kogo jest najlepsze.
Jestem przekonany, że gdyby większość ludzi jednak bardziej się skupiła na polepszaniu własnej sytuacji i własnym rozwoju, a nie na tym co tam "sąsiad" ma i najlepiej, żeby mu to szlag trafił, to może wreszcie zaczęłoby się naprawdę polepszać ogółowi społeczeństwa i ogólnie w Polsce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A akaproxim
0 / 0

@Nace92 Rozumiem twoje nastawienie i choć twierdzisz, że cię to nie obchodzi, to jednak wszystko starasz się wyliczyć i wskazujesz na tego człowieka jako winnego swojej własnej sytuacji.
Nie lubie robić założeń nie posiadając odpowiedniej wiedzy, lecz mam wrażenie, że nie wiesz jednak jak to jest mieć dwójkę dzieci małych, do tego schorowanych.
Ja też mam dwójkę dzieci i całe szczeście na tyle zdrowych, że moja żona nie musi z nimi w domu zostawać. Oboje pracujemy, na opieke nad dziećmi wydajemy ponad 20% tego co zarobimy, 15% zabiera nam kredyt za dom i jego ubezpieczenie, 10% pochłaniają auta - paliwo i ubezpieczenie, komunikacja miejska w naszym przypadku odpada, bo nie dociera tam gdzie my potrzebujemy, 7% to fizykoterapia i zajecia logopedyczne - nie pisałem, że moje dzieci są całkiem zdrowe, rachunki typu media to kolejne 8%, na pożywienie schodzi różnie, ale tak średnio ok. 13%, i już w tym momencie bez żadnych szaleństw wydaliśmy 73% zarobionych pieniędzy (netto oczywiście).
Do tego dochodzi jeszcze sporo innych rzeczy, już mniej regularnych, np. ubrania, dentysta, naprawy w samochodach (roczniki 2007 i 2012, nie stać nas na jakieś nowsze), przybory do szkoły, książki, detergenty i środki czystości (w sumie regularne, ale ciężko policzyć), lekarstwa (sam choruje i potrzebuje leków do końca życia już - nie ma tragedii, miałem "szczęście" zachorować na RZS, więc funkcjonuje normalnie w miare), zabawki dla dzieci, bajki i inne duperele - nie ma szaleństw, ale nie zamierzam wychowywać dzieci bez odrobiny radości z takich rzeczy. Ahh, no i jeszcze ważne, rodzina i znajomi, to również pochłania kase, nawet drobne upominku na urodziny, wspólne spotkania, czy wyjazdy (o ile są jakieś), to wszystko kosztuje.
No i to wszystko za pozostałe 27% pieniędzy. Wow, można zaszaleć. Po prostu wypas.
Bohater naszego demota nie podał, aż tylu szczegółów, ale ja tak, po to żeby móc ci napisać, żę chyba mało jeszcze wiesz i mało w życiu doświadczyłeś. A może po prostu brak ci empatii? Nie wiem, nie interesuje mnie to, ale przykre jest to, że ludzie tak "niezainteresowani" jak ty, zawsze bardzo dokładnie potrafią wyliczyć, wytknąć, skomentować negatywnie, choć mają zbyt małą wiedze o danym przypadku.
Co może nawet gorsze, nawet nie usiłują użyć przy tym wyobraźni.
Nie wiem czy numerek 92 w twoim nicku to rocznik, ale to by mi tłumaczyło twój pogląd na ten demot.
Mam nadzieję, że życie nie zweryfikuje tak brutalnie jak u mnie twoich poglądów, ale żywie również nadzieję, że może jednak postarasz się bardziej zrozumieć problemy innych.
Tak na koniec, mnie spotkało bezpośrednio i pośrednio pare przykrych rzeczy w życiu, nie mieszkam już w Polsce od 11 lat, żyje mi się dobrze, jestem szczęśliwy pomimo, że nie mam niewiadomo jak dużych pieniędzy. Jak każdy mam różne problemy i nie spodziewane wydatki. Dodatkowo latam całą rodzina do Polski przynajmniej raz do roku, to też sporo kosztuje.
Myślę, że gdybym mieszkał w Polsce to śmiało znalazłbym się w gronie "pracującyh biednych", ale tu gdzie żyję państwo takich ja my nie zostawiło bez pomocy żadnej. Dla pracujących są ulgi, których bezrobotni nie mają. jest też i takie "500+", z tą różnicą, że na każde dziecko. Pomimo tego, że jest lepiej niż w Polsce, sporo lepiej, to idealnie nie jest i nigdy nigdzie nie będzie. Chętnie mieszkałbym w Polsce, ale znam realia, wiem jak tam jest, ile co kosztuje i jakie są potencjalne zarobki. Nie wróce, przynajmniej dopóki rządzą ludzie chorzy z nienawiści, ludzie zamknięci na rzeczywistość ich otaczającą i zawistni z klapkami na oczach.
To się rozpisałem, w życiu nic tak nie skomentowałem.
Pozdrawiam i powodzenia życzę :-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A akaproxim
0 / 0

@Nace92 Zgadzam się z tym co piszesz, ale z pewnymi zastrzeżeniami. Autor demota nie próbóje zdefiniować na nowo pojęcia "bieda", dlatego też wziął te słowa w cudzysłów. Jestem przokanany, że większość ludzi doskonale wie czym jest bieda,a przynajmniej potrafi to sobie wyobrazić - nie wszyscy oczywiście, ale większość.
Myślę, że to bardziej chodzi o poruszenie problemu "biedy" klasy średniej, która bardzo zuborzała w ostatnich 25 latach, a która ponosi największe koszta utrzymania państwa nie dostając zbyt wiele w zamian.
Moż to jednak źle zrozumiałem, nie wiem. Co do porównywania się do zachodu, to faktycznie siła nabywcza pieniądza jest zupełnie inna i na plus dla Polski muszę przyznać, że pomimo tego jak jest to w ciągu ostatnich 11 lat różnica pomiędzy Polską, a zachodnimi krajami bardzo się zmniejszyłą - pod względem siły nabywczej. Można się ze mną nie zgadzać, oczywiście, ale ja tego doświadczam osobiście i jestem tego 100% pewien. Także porównywanie się do zachodu nie ma na celu pokazania jak jest źle, lecz ma na celu pokazanie o ile jeszcze lepiej może być.
Mój przyjaciel wiele lat temu powiedział mi coś bardzo mądrego, nie zacytuję, ale sens pozostanie: nigdy nie porównuj się do gorszych, czy nawet takich jak ty, tylko do lepszych, bo w ten sposób będziesz widział swój cel. Niby oczywiste, ale jednak nie każdy wie.
Ja patrzę na to tak jak napisałem powyżej, poruszony został problem nie prawdziwej biedy, lecz zuborzenia klasy średniej, a to właśnie ta jest szkieletem silnych państw demokratycznych. Im mniej ludzi w tej klasie, tym więcej prawdziwej biedy, bo bogactwa nigdy nie było wiele, zawsze spoczywało w rękach niewielu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar brosaczony
-5 / 7

No to policzmy. Zasiłki dla małżeństwa, w których ojciec zarabia np. 2200 po 20 latach na kolei. Rodzinne ok. 200zł, 500+- 1000zł, dopłaty do obiadów w szkole ok. 300zł czyli 3700zł w sumie. Faktycznie lepiej żyć z zasiłków, jutro się zwalniam... Będę miał tylko 1k mniej. Jak zarabiasz 4,5k to może i żyjesz biednie, ale zainwestuj 5zł w kalkulator i zanim się zaczniesz żalić zacznij liczyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~stary_numer
-5 / 9

Pierwsze słyszę żeby ludziom biednym banki udzielały KREDYTÓW.
PS. Pogoń żonkę do roboty to wyjdziecie z "ubóstwa" :)))

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pedro65
-1 / 3

4500 plus 500 na drugie dziecko plus dorywczo żona, powiedzmy 1000, razem 6000 czyli 1500 na osobę. To jednak jest całkiem przyzwoicie, nie można chyba mówić o biedzie, choć oczywiście trzeba żyć skromnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kolafski
-3 / 9

Ale pierdy intelektualne - skończył polibude i nie umie liczyć budżetu domowego... i do tego żal że ci co nie skończyli polibudy i powinni mieć gorzej a mają wg niego lepiej bo dostają zasiłki choć leżą do góry kołami.
Może powinien ktoś ogłosić zrzutkę na Pana Michała...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hellyeahh
+4 / 12

Michale łączę się w bólu :( Mój mąż zarabia 4,5 tyś, ja mam 500+ na drugie dziecko, mamy kredyt na mieszkanie w bloku, drugie tyle wychodzi miesięczny czynsz, przedszkle, pieluchy,mleko, samochód (paliwo + to trzeba zrobić, tamto się psuje), do tego drobne raty na np łóżko dla dzieci, ja nie mogę pracować bo młodsze dziecko nie dostało się do przedszkola a dziadkowie sami pracują ...nie starcza na wczasy, czasem na rachunki, gotuję skromnie, nie chodzimy po restauracjach, a życie coraz droższe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~123Tomek12345555
+5 / 5

Rozumiem człowieka w zupełności. Nie zarabia mało, dużo też nie. Ot klasa średnia. W naszym kraju życie jest po prostu nieadekwatnie drogie do średnich zarobków. Podobnie jak ogromne są podatki. Przy 4,5 tys. zł netto całkowity koszt pracodawcy to 7674,33 zł. Czyli ponad 3 tys. zł państwo zabiera na starcie. Do tego doliczyć Vat na wszystko co się kupuje, akcyzę na paliwo i już zbiera się całkiem poważna kwota. Tak więc przyczyny takiego stanu rzeczy doszukiwał bym się nie tylko w nieumiejętnym gospodarowaniu budżetem ( co też przekłada się na taką a nie inną sytuację) ale głównie w ogromnych daninach, które co miesiąc zabiera nam ukochane państwo. Osobiście uważam, że człowiek zarabiający ponad średnią krajową nie powinien na wszystkim oszczędzać, patrzeć na każdą złotówkę, tylko po prostu normalnie żyć i móc za to utrzymać rodzinę. Niektórzy, jak widzę, są w szoku, że jak to, ktoś pracuje, zarabia więcej niż średnia krajowa i jeszcze chce żyć na jakimś poziomie!? Jak on śmie! Powinien sobie wszystkiego odmawiać, mieszkać w 40 metrowym mieszaniu z żoną i dwójką dzieci. No ludzie kochani…Dla mnie nienormalna jest sytuacja, że pracując nie stać kogoś na utrzymanie siebie, nie mówiąc już o rodzinie. To chyba nie najlepiej świadczy o rządzących nami od kilkudziesięciu lat, prawda? Bo co to za ustrój jak nie niewolnictwo jak 80-90% zarobków idzie na utrzymanie się i utrzymanie państwa? Zostawmy teraz temu człowiekowi zarabiającemu 4,5 tys. netto całą kwotę, którą wypracuje i dajmy wybór, czy chce opłacać ZUS, NFZ, składkę rentową itp. No ale przecież urzędnik wie lepiej, jak wydać nasze zarobione pieniądze…Proszę nie mówić, że przez to nie będzie pieniędzy na emerytury, służbę zdrowia itd., że obowiązuje umowa społeczna, która nakazuje płacić te wszystkie haracze. Ja nie podpisywałem żadnej umowy społecznej i po prostu czuję się okradany. Gdyby to było dobrowolne to co innego. A jest niestety przymusowe… I między innymi dlatego Pan zarabiający 4,5 tys. zł na rękę nie jest w stanie żyć na przyzwoitym poziomie, tylko musi biedować z rodziną...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J konto usunięte
+3 / 5

Cóż, Żeby utrzymać na w miarę sensownym poziomie czteroosobową rodzinę, to przez inflację trzeba dzisiaj zarabiać już nie 5000 netto, a 6000 netto. Sorry. Inflacja swoje robi. Do tego dochodzą chorowite dzieci.Jak masz 4500 netto i żonę i dwoje chorowitych dzieci na utrzymaniu, to masz na granicy przetrwania na poziomie. Jemu jeszcze nie trafiła się w tym układzie solidna awaria na 3 - 4 tysiące złotych, wtedy to dopiero będzie radość. Owszem, można obniżyć swój poziom i zamiast jeździć około 7 - 8 letnim autem zacząć jeździć 15 letnim, można też zacząć kupować niższe jakościowo jedzenie, rezygnować z wyjść na miasto, rzadziej z kolegami na piwie się spotkać, obniżyć temperaturę w domu zimą, wyłączyć klimę latem (wątpię, by akurat na taką fanaberię było go kiedykolwiek stać), zacząć się ubierać w szmateksach, jedzenie wyżebrywać z Caritasu. Jest bardzo wiele do zrobienia, 4 osoby mogą się utrzymać nawet za 2000 złotych. Niektórzy nie mają innego wyjścia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Harry13
0 / 4

Zamienimy się dostaniesz 1530 zł na rękę wtedy pogadamy o biedzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kowaleczka
0 / 0

Jakie masz wykształcenie i staż zawodowy jeśli można wiedzieć? Serio mając 1350zł zdecydowałeś się na żonę i dwójkę dzieci? Bo jeśli jesteś singlem to masz na głowę więcej niż Michał z demota... Wątpię też byś był 40 letnim inżynierem, więc czego oczekujesz?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T termix369
+4 / 6

Prawda jest taka że 4500 miesięcznie na rękę to nie są zarobki które pozwalają utrzymać 4 osobową rodzinę na jakimś poziomie. Osobiście zarabiam podobnie czasami więcej, czasami mniej, jestem sam i żyje na niezłym poziomie ale wiem że jakbym miał rodzinę to już by było kiepsko. Dlatego na razie rodziny zakładać nie zamierzam, bo mnie nie stać. Jak to się nie zmieni to trudno. Szczerze to wolę żyć sam na jakimś poziomie niż mieć rodzinę i klepać biedę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Kawraja
+6 / 6

To smutne i drastyczne jednocześnie - nie stać Cię? To nie rób sobie dzieci. Zabezpiecz się. A teraz wracając do przemocy ekonomicznej w naszym kraju - człowiek jest niewolnikiem. Zarabiam 2300 i jestem w czarnej d... Bez pomocy rodziców, której nie otrzymuję, to nie jestem w stanie żyć na poziomie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
0 / 0

problem jest taki ze osoba normalnie myslaca zdaje sobie sprawy z tego ze jej nie stac na dziecko wiec albo nie ma dzieci albo ma jedno
natomaist masz sporo osob ktore zrobia sobie kilkoro dzieci po czym jeczac wyciagaja rece do panstwa po pieniadze, a obecny rzad im z checia daje zachecajac przy tym do plodzenia jeszcze wiekszej ilosci dzieci pietnujac normalnie myslacych i nakladajac na nich dodatkowe podatki

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~wittt890
+1 / 3

Za 4,5 tyś nie ma tak źle jestem w podobnej sytuacji, mieszkam w Krakowie na niecałych 40m^2.
Jest na 3.
Razem mamy 4800. (ja 3000 żona 1800)
żłobek 500
kredyt 700
ubezpieczenie na życie 80
czynsz 400
media 200
internet 50
jedzenie 900
samochód 200
paliwo 100
oszczędności 1000
chemia 100
kosmetyki 100
summa wydatków to 4330
Tyle 470 zostaje na zbytki jakieś kino czy cokolwiek wypadnie.

Trzeba się liczyć że pozycja u mnie oszczędność właśnie jest na sytuacje jak choroba czy jakaś większa awaria.

Z drugiej strony nie mamy praktycznie żadnej pomocy od Państwa.
I faktycznie jak się popatrzy na rodziny gdzie zwykle np matka pracuje w zawodzie też za jakieś 1800.
I do tego jej mąż pracuje na budowie gdzie zdarza się, że ktoś pracuje na czarno.
To boli bo tacy ludzie często dostają te wszystkie możliwe dodatki. A one bardzo mocno uzależniają. Potem taki człowiek nie będzie chciał pracować na umowie bo straci dodatki.
W dzisiejszych czasach Ci ludzie nie idą do MOPS czy innych instytucji po pomoc, tylko idą żądać to czego im się należy. I to w tym jest najbardziej problematyczne. Ludzie uczą się jak wyciągnąć od Państwa jak najwięcej.

To wszystko razem z jednej strony zniechęca bo ktoś kto pracuje obawia się o swoje dzieci i majątek.
A taki co kombinuje stwierdza najwyżej 2-3 miesiące po biduje i znowu coś dostane od kogoś i jakoś to będzie.
Dzieci nakarmi szkoła, do przedszkola pierwszeństwo (niejednokrotnie takie związki to konkubinaty czyli samotne matki które mają wiele przywilejów, a tak naprawdę nie są samotne).

Dodatkowo w dzisiejszych czasach jak ktoś ma brać ślub odradzam jak się tylko da. Bo to tylko same problemy.
Rozliczenie razem lepiej osobno samotna matka 1800 + dodatki wyciągnie więcej niż mąż zarabiający 3000.
A jak się policzy że żyją razem a to już się robi spoko.
1800 +500 +200 +jeszcze przywileje samotnej matki (żłobki przedszkola i inne dodatki) +zarobek konkubenta.
Kredyt mogą wziąć nie będąc razem w niczym to nie przeszkadza.

Jak ktoś umie kombinować da rade.
Moja rada dla Pana rozwieść się żona(Była żona) dostanie jako nie pracująca mnóstwo różnych dodatków na siebie i dzieci. I będzie to dobra zmiana. Bo małżeństwa w dzisiejszych czasach to tylko obowiązki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~5464
0 / 0

Za 4,5 tyś nie ma tak źle jestem w podobnej sytuacji, mieszkam w Krakowie na niecałych 40m^2.
Jest na 3.
Razem mamy 4800. (ja 3000 żona 1800)
żłobek 500
kredyt 700
ubezpieczenie na życie 80
czynsz 400
media 200
internet 50
jedzenie 900
samochód 200
paliwo 100
oszczędności 1000
chemia 100
kosmetyki 100
summa wydatków to 4330
Tyle 470 zostaje na zbytki jakieś kino czy cokolwiek wypadnie.

Trzeba się liczyć że pozycja u mnie oszczędność właśnie jest na sytuacje jak choroba czy jakaś większa awaria.

Z drugiej strony nie mamy praktycznie żadnej pomocy od Państwa.
I faktycznie jak się popatrzy na rodziny gdzie zwykle np matka pracuje w zawodzie też za jakieś 1800.
I do tego jej mąż pracuje na budowie gdzie zdarza się, że ktoś pracuje na czarno.
To boli bo tacy ludzie często dostają te wszystkie możliwe dodatki. A one bardzo mocno uzależniają. Potem taki człowiek nie będzie chciał pracować na umowie bo straci dodatki.
W dzisiejszych czasach Ci ludzie nie idą do MOPS czy innych instytucji po pomoc, tylko idą żądać to czego im się należy. I to w tym jest najbardziej problematyczne. Ludzie uczą się jak wyciągnąć od Państwa jak najwięcej.

To wszystko razem z jednej strony zniechęca bo ktoś kto pracuje obawia się o swoje dzieci i majątek.
A taki co kombinuje stwierdza najwyżej 2-3 miesiące po biduje i znowu coś dostane od kogoś i jakoś to będzie.
Dzieci nakarmi szkoła, do przedszkola pierwszeństwo (niejednokrotnie takie związki to konkubinaty czyli samotne matki które mają wiele przywilejów, a tak naprawdę nie są samotne).

Dodatkowo w dzisiejszych czasach jak ktoś ma brać ślub odradzam jak się tylko da. Bo to tylko same problemy.
Rozliczenie razem lepiej osobno samotna matka 1800 + dodatki wyciągnie więcej niż mąż zarabiający 3000.
A jak się policzy że żyją razem a to już się robi spoko.
1800 +500 +200 +jeszcze przywileje samotnej matki (żłobki przedszkola i inne dodatki) +zarobek konkubenta.
Kredyt mogą wziąć nie będąc razem w niczym to nie przeszkadza.

Jak ktoś umie kombinować da rade.
Moja rada dla Pana rozwieść się żona(Była żona) dostanie jako nie pracująca mnóstwo różnych dodatków na siebie i dzieci. I będzie to dobra zmiana. Bo małżeństwa w dzisiejszych czasach to tylko obowiązki.




Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~1234565
+2 / 2

Jak ktoś umie kombinować da rade.
Moja rada dla Pana rozwieść się żona(Była żona) dostanie jako nie pracująca mnóstwo różnych dodatków na siebie i dzieci. I będzie to dobra zmiana. Bo małżeństwa w dzisiejszych czasach to tylko obowiązki.
Rozliczenie razem lepiej osobno samotna matka 1800 + dodatki wyciągnie więcej niż mąż zarabiający 3000.
A jak się policzy że żyją razem a to już się robi spoko.
1800 +500 +200 +jeszcze przywileje samotnej matki (żłobki przedszkola i inne dodatki) +zarobek konkubenta.
Kredyt mogą wziąć nie będąc razem w niczym to nie przeszkadza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~radadobra
+2 / 2

Jak ktoś umie kombinować da rade.
Moja rada dla Pana rozwieść się żona(Była żona) dostanie jako nie pracująca mnóstwo różnych dodatków na siebie i dzieci. I będzie to dobra zmiana. Bo małżeństwa w dzisiejszych czasach to tylko obowiązki.
Rozliczenie razem lepiej osobno samotna matka 1800 + dodatki wyciągnie więcej niż mąż zarabiający 3000.
A jak się policzy że żyją razem a to już się robi spoko.
1800 +500 +200 +jeszcze przywileje samotnej matki (żłobki przedszkola i inne dodatki) +zarobek konkubenta.
Kredyt mogą wziąć nie będąc razem w niczym to nie przeszkadza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kiraftw
+6 / 6

To jest właśnie "Polska klasa średnia" i niestety 4.5 tys. to raptem trochę ponad 1 tys. euro. A najgorsze są wypowiedzi "tylko nieudacznicy sobie nie radzą i narzekają", z doświadczenia wiem, że są to ludzie, którzy bez swoich rodziców nie przeżyliby nawet miesiąca (ale takim, to nie przegadasz, dla nich jest to po prostu normalne, że mamusia zaopatruje w obiadki na cały tydzień naprzód) albo jedzący zupkę chińską i najtańsze parowy z biedry (o czego tam niema, na pewno mięsa).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lotnik89
-2 / 4

Kto Ci kazał brać kredyt? Kto Ci kazał płodzić dzieci? - Liczyłeś czy Cię stać zanim podjąłeś wyzwanie?

Mi nikt nigdy w życiu nie pomógł finansowo. Nie dostałem mieszkania, ani samochodu od mamy. Ojca nigdy nie poznałem. Mama zapewniła mi to że miałem dach nad głową, portki z lumpeksu na tyłku, co do michy włożyć i mogłem studiować dziennie. Bardzo jej za to dziękuję. Przez 20 lat nie byłem na żadnych wakacjach bo nie było mnie i mamy na to stać. Mam kolegów ze studiów którzy mieli podobnie, a dzisiaj każdy z nas zarabia >5000 netto. Mimo to z żoną nie mamy własnego mieszkania ani dzieci - bo oboje stwierdziliśmy po przeliczeniu że JESZCZE nas na to nie stać! Odkładamy pieniądze żeby wziąć mniejszy kredyt. Żona pracuje na etacie, ja od niedawna też - wcześniej na samozatrudnieniu. Mamy 10 letnie auto - bo na takie nas stać. Umiemy liczyć. Jak z matematyki wyjdzie że stać nas na dziecko to na to też przyjdzie czas.

Mam też kolegów którzy kupowali nowego Xboksa na raty, czy jechali na wczasy na kredyt. Tylko dziś płaczą, że bieda w kraju i ciężko żyć na jakimś poziomie bo im komornik połowę wypłaty zabiera.

Jeżeli studia inżynierskie nie nauczyły Cię prostych obliczeń (za takie uważam obliczanie budżetu domowego) to znaczy, że jesteś słabym inżynierem. Dyplom to nie wszystko - trzeba mieć trochę poukładane w głowie. Za sam dyplom nikt dzisiaj kokosów nie płaci. Z drugiej strony znam gro ludzi w swojej branży, którzy bez dyplomu ale poszli do pracy z pasji i też zarabiają słuszne pieniądze.

W jednej kwestii jednak muszę się zgodzić - realne opodatkowanie zarobków na poziomie 60% to kopanie leżącego przez polityków. Dlatego nie liczę na 500+ bo ono się skończy. Nie liczę że dostanę coś od kogokolwiek. Nie liczę na promocje w banku typu kredyt we frankach. Zakładam margines błędu w tą gorszą stronę. Może dlatego nie mam komornika na głowie. Może dlatego mogę spać spokojnie i jeść wędzonego łososia na śniadanie w wynajmowanym mieszkaniu. Może dlatego miałem za co naprawić auto jak mi się spaliło sprzęgło.

Krótkie podsumowanie:
Dyplom nic Ci nie da bez oleju w głowie.
Jak masz olej w głowie to i bez dyplomu sobie poradzisz!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 21:18

avatar Cascabel
+2 / 2

@lotnik89 Tylko mała podpowiedź: warto raz czy dwa wziąć coś na raty. Historia bankowa pomoże ci przy zdobyciu potem lepszego kredytu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lotnik89
+1 / 1

@Cascabel Tak, wiem masz rację - karta kredytowa, rower czy TV na raty podbiją Ci wiarygodność w BIKu. Warunkiem jest to, że będziesz kalkulować czy Cię na te raty stać, a nie brać wszystko na raty które "zjedzą" Ci całą wypłątę. Czy będzie Cię dalej stać jak nagle trzeba będzie wydać 1500 PLN na naprawę auta czy nową lodówkę bo stara się zepsuła? Traf chciał że i jedno i drugie mi się przydarzyło, a ponieważ staram się przy planowaniu wydatków brać pod uwagę wydatki losowe to nie miałem z tym problemu. Po prostu stan konta oszczędnościowego się wtedy zmniejszył, trudno - uzupełniam na bieżąco do następnego razu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2018 o 20:47

avatar Cascabel
+1 / 1

@lotnik89 jak ktoś nie ma dużych oszczędności, to w przypadkach losowych może pomóc karta kredytowa - z której mądrze się korzysta. Ot, rozłożyć sobie dużą kwotę na dwa miesiące, zamiast płacić od razu.
Ale zgadzam się - mierzyć siły na zamiary.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T theBatman9000
+5 / 5

Niektórzy widzę oderwani są od rzeczywistości, 4,5 tys i już Polaczkowi zapalają się zielone dolary a jest to minimum socjalne na zachodzie ale pomijam to, leki, mieszkanie, kredyt, opłaty stałe, normalne jedzenie, to wszystko kosztuje, problem jest w tym że kolesia byłoby stać gdyby nie podatki, koleś wypracowuje 7700zł czyli 3200 jest mu odbierane na urzędników, patole+ i fanaberie urzędniczo-polityczne, do tego idziesz do sklepu i płacisz vat średnio 17% do tego coroczna inflacja, podatek belki a nie daj Bożę strać pracę to państwo się na ciebie wypnie i da śmieszną jałmużnę a gdyby odkładał te 3200 to nikogo nie musiałby prosić o pomoc ale żyjemy w kraju w którym każdy ma być uzależniony od państwa a Morawiecki kłamie jak Tusk że nie będzie podwyższał podatków, podwyższył już 21 podatków, z myśleniem u Polaków jest niestety na bakier.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 20:45

avatar Gats
-3 / 3

42-letni Michał ma za sobą 6 lat pracy? Studia skończył w wieku 36 lat? Wciskacie nam kit to chociaż żeby ten kit był prawdopodobny...

Ps. Panu inżynierowi 500+ się nie należy? Bo nie rozumiem? Dodatkowe 1000 zł do budżetu mu nie pomaga?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 21:38

avatar ~Wyobcowany
0 / 2

Jak się wzięło kredyt na mieszkanie bo się taki kaprys miało "nogi boga chwyciłem" to nie dziwota, że sytuacja losowa, gdy dzieci chorują jest problem ze spłatą kredytu jak samemu się pracuje głównie. Jedynie co można doradzić w tej sytuacji trzecie dziecko 1000+.........

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~LR
0 / 2

biedowanie gowinowskie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Antey
0 / 4

A już czereśniaczki w komentarzach udowadniają, że 1000 EUR / mc - tyle ile na praktykach dostaje uczeń niemieckiej zawodówki - to "godne dochody" dla jedynego żywiciela rodziny. I oskarżają o wybujałe aspiracje.
Doskonałe produky inżynierii społecznej, prawdziwi Nowi Europejscy Ludzie :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~hahahaha345tdfgsa
0 / 2

nikt ci nie zabrania zarabiać więcej....... możesz zacząć zbierać złom, pełno tego jest a skoro nie jesteś tego godzien bo pobrudzić rączki to jest nie godne polskiej szlachty to nie narzekaj, że masz za mało PLN-ów.......

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Krzysiek9375
+1 / 3

jakoś moi rodzice tyle zarabiali RAZEM i dawali radę. Ja też miałem jakieś tam operacje, brat również. I wybudowali dom i na auto z salonu ich było stać. Znam takich ludzi, co mają 5k na miesiąc i im mało. Niektórzy im więcej mają tym więcej chcą bo wydają niekontrolowanie. Takim nigdy nie wystarczy. W PL się nie przelewa, ale wystarczy czasem zobaczyć co się kupuje, a nie brać jak leci, bo trzeba. Ostatnio kupowałem głupią wodę 5L i normalnie na wyższych półkach co na 1 rzut oka widać to tak była po 5zł, a na najniższej półce skitrana całkiem dobra woda za 1,5zł xD robią w ciula a ludzie się dają. Jest sporo alternatyw. Ale ktoś bierze jak leci to i nie starczy. Trochę świadomości. A tak w ogóle ten tekst już był kiedyś i wygląda na jakiś fejk. A jeśli to prawda to jest to efekt socjalizmu. Taka ogólnokrajowa zrzuta na zasiłki dla "biednych". A mój kumpel bierze zasiłek, bo trasznie biednie a jeździ bmw w automacie. Szkoda gadać. System ch*jowy, ja teraz nie pójdę na umowę o pracę, tylko zlecenie jako student jeszcze to różnica jest taka, że dodatkowe 1200+ w kieszeni. A tak to mnie zmuszają do płacenia sku*wiele za coś na co ja nie chcę płacić. Nikt mnie nawet nie pytał

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M maryjuszpitagoras
+2 / 2

@Krzysiek9375 @Krzysiek9375 Ja daje plusa bo mam takich samych rodziców. Kiedy budowali dom na kredytach nie było kasy na nowe ciuchy, chodziliśmy w używanych kupione na wagę - trudno. Ojciec WSZYSTKO co mógł robił w domu sam - nie korzystał z firm tylko sam się uczył jak wykonać instalacje elektryczną, wodną czy jak położyć płytki. Jeżeli jakaś praca wymagała pomocy innych osób to prosił znajomych a w zamian on w innym terminie szedł do nich "odpracować" pomoc podczas ich budowy domu. Samochód - był ale szrot totalny ale był niezbędny bo na wsi nie jest tak kolorowo z dojazdami autobusami lecz samochodem jeździło się TYLKO w ostateczności. Przez lato rodzice jezdzili rowerami, autem tylko w zimie a na zakupy w drodze PO pracy. Nie było jazdy na zakupy speclajnie w sobotę bo oszczędność kasy. Naprawy auta tylko samemu - jeśli sie nie umiało to pytałeś znajomych/kolegów lub sam sie uczyłeś - nie ma mowy o mechaniku. Kino, dodatkowe zajęcia, wypad do lokalu, nawet głupi mcdonald - byłem z rodzicami 2 razy w ciągu całego mojego dzieciństwa w mcdonaldzie oraz kinie bo poprostu nie było ich stać. Wakacje? Może kilka razy nad wodę - żadne góry czy nad morze. Zwykłe wyjazdy na kilka godzin w sobotę i tyle. Czy po tych latach czuje się gorszy? Nie. Czy to, że nie miałem 2tygodniowych wakacji, dodatkowych lekcji, nowych ciuchów jestem gorszy? Nie. DOceniam pracę, którą rodzice włożyli ale dzieki temu mają swój własny, piekny dom, kawałek działki i wreszcie mogą pozwolić sobie na jakieś wakacje czy wyjscie do restauracji raz jak jakis czas. Obecnie ludzie chcą żyć na wyższym poziomie mimo, że ich na to nie stać. Jak przykład mogę zacytować któryś z powyżych postów dot. kosztów życia: koszt telefonów dla 2 osób - 100zł, koszt internetu i telewizji - 200zł. Czujecie to? Nie stać was na życie i piszecie głupoty, że jecie tylko makaron a internet i telewizja za 200? Internet najtańszy za 30zł i telewizja naziemna, telefon 20zł na osobe to jest max - jeżeli wiecej gadasz to ogranicz, jeśli jest Ci to potrebne do pracy to poproś pracodawcę o firmowy telefon.+260zł oszczędności miesięcznie - nie musicie dziękowac.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Marzenie272018
-1 / 1

Mając 4500 na rękę wypłaty masz jeszcze 500plus na drugie dziecko, żona niech dorywczo zarobi z 1000zl to mamy 6 tysięcy miesięcznie na 4 osoby, naprawdę żyjecie na skraju ubustwa? Niech będzie 3 tys kredyt, ranuchnki 1 tys, to masz 2 tysiące na zycie(leki jedzenie ubrania), myślę że to nie jest mało. Nie żal Ci tych co mają mniej.. Widzisz samotna matka zarabiający najniższa krajowa nie łapie się na 500plus ani żadne zapomogi, ty się lapiesz na drugie dziecko. Dla mnie opis sytuacji jest na wyrost przerysowany deamatyzmem. Moja sytuacja nie jest aż tak tragiczna jak autora mimo że dochód na mnie i dwoje moich dzieci nie przekracza 3 tysięcy, jakimś cudem nie glodujemy, dzieci mają co rusz nowe ubranie nie zalegam z rachunkami i terminowo spłaca kredyt, moje jedno dziecko też jest chorowite i wiem ile leki kosztują ale jakoś nie uzalam się nad sobą. Nie zauważyłam też że żyje z dziećmi w ubustwie, nie.musze wyliczać każdego lizaka. Jeśli jest się rodzic trzeba nauczyć się racjonalnego gospodarowania pieniędzmi, bo z takim podejściem to i 10 tysięcy na 4 osoby będzie mało.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~GS
0 / 2

Z mojego doświadczenia. Trochę poczytałam komentarzy i chyba ludzie nie do końca zdają sobie sprawę jak to wygląda przy dzieciach. Mam małe dzieci. Dwójkę, oba poniżej drugiego roku życia. Pochodzimy oboje z mężem powiedzmy, żer z klasy średniej (rodzice na start choć bardzo chcą, ale nie mogą nam za bardzo pomóc, oczywiście 0 jakiejkolwiek patologi). Dzieci za małe na przedszkole, więc na kilka lat zrezygnowałam z pracy. W domu na razie nic nie podejmę, bo mieszkanie mamy dwupokojowe (przy takich maluchach nawet czasem ciężko coś ugotować/posprzątać, bo pomocy ze strony rodziny nie mamy, bo mieszkamy za granicą). Myśleliśmy, żeby wrócić do Polski. Nie żyjemy na bogato. Zakupy w lidlu, mieszkanie wynajęte, odwiedziny w zoo/kinie może raz do roku się zdarzą, obiady na mieście może raz na miesiąć (pizza, w restauracji.... może raz na pół roku-rok), samochodu brak, ciuchów ja sobie chyba od roku nie kupiłam, dzieciakom jak kupuje to w dyskontach, tanie i tak, żeby oboje mogli nosić (mamy chłopca i dziewczynkę), wakacje....Jeździmy raz w roku do rodziny, ot takie wakacje. Oboje z mężem wykształcenie wyższe, ja do pracy chciałabym wrócić jak tylko oba dzieciaki do przedszkola pójdą, czyli dopiero za ok 3 lata. Wyliczyliśmy, że żeby przeprowadzić się do Krakowa (lub okolice) do ciut większego mieszkania (3 pokojowe: przy dwójce dzieciaków poprostu trzeba) i żyć na podobnym poziomie (przyznacie, że nie są to chyba jakie luksusy) potrzebowalibyśmy ok 11 tysięcy. Uważam, że 5 tysięcy to super pensja. Wow i w ogóle. Ale jeśli tylko jedna osoba zarabia, a w gospodarstwie domowym macie 4 osoby, to koszta mnożą się jak króliki na wiosnę. Co się pytam znajomych jak radzą sobie oboje pracując i posiadając dzieci odpowiedź brzmi: dziadkowie. Jak jest się samemu, to po prostyu nie da się nawet na zlecenie pracować do momentu aż dzieciaki do przedkola pójdą. Więc taaaaak. 4,5 tysiąca to pensja marzenie dla kogoś, kto nie ma rodziny. Rozumiem i identyfikuję się w 100% z tym demotywatorem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GreenGo
0 / 2

Rodzinę trzeba planować z głową. Budżet domowy jest niewielki, kredyt na karku, to nie robisz 2ki dzieciaków tylko tyle na ile Cię stać, by zapewnić rodzinie stabilne życie. Zrobiłeś 2kę to kombinujesz, zatrudniasz ukrainkę do opieki nad chorym dzieckiem, aby żona też miała normalną pracę, albo zmieniasz miejsce zamieszkania by np. bliscy mogli pomóc.

Poważne decyzje wiążą się z odpowiedzialnością i powinny być planowane i przemyślane. Najłatwiej skoczyć na głęboką wodę nie umiejąc pływać i potem oskarżyć cały świat, że się tonie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~RekinF
-2 / 2

Haha :D Jak czytam komentarze to jakbym kabaret oglądał :p
4500 tys. na rękę to mało?
Posłuchajcie:
Znam ludzi, którzy...... mają 2000zł na 4 osoby :) Ja wiem że dostają 500+, ale to i tak mają 2500 na rękę.
Powiem Wam więcej, co roku jeżdżą na wakację z tych pieniędzy :D
Nie mają kredytu na mieszkanie bo własnościowe mają, więc rata im odchodzi, samochodu też nie mają, bo uważają tak jak ja że posiadanie samochodu nie jest obowiązkowe i ten kto go nie ma nie jest wcale uważany za osobę biedną. Np. Ja mógłbym mieć samochód bo mam na to pieniądze ale póki mieszkam w mieście to nie jest on opłacalny.
Policzmy mniej więcej jak oni żyją:
Rachunki: 600 zł
Żywność: 800 zł
Oszczędności: 500zł
Dzieci: 300zł
Inne: 300 zł

Myślę że mniej więcej tak to wygląda. Napiszecie żę za 800 na żywność nie da się przeżyć? To Was zaskoczę, czasami gotuję, czasami nie, jem różne rzeczy, różne mięsa, wszystko na co mam ochotę ale sam gotuję. Gdybyście mi dali 800 zł na miesiąc na 4 osoby to spokojnie oddałbym Wam resztę z tego :)

Wiadome jest że jak zarabiasz 2000zł na nie kupisz sobie gadżetu za 500 zł bo Ci się podoba niż jak zarabiasz 4000zł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kowaleczka
0 / 2

No dobra dzieci 300, ale co za to 300? Żłobek? Przedszkole? Ubranie? Książki? Dentysta? Zajęcia dodatkowe by się rozwijały? Wycieczka szkolna? No właśnie guzik. Nawet na lizaki ich nie stać. Pier.... chłopie aż żal słuchać. Jak wychowasz 2 dzieci za 300zł to oddam Ci moje - żłobek z posiłkami, rytmika i teatrzyk kosztuję 550zł za jedno, więc nie ośmieszaj się ze swoim liczeniem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2018 o 20:25

M Miroo
0 / 2

@kowaleczka teatrzyk i rytmika po 550zł ? xD I TY nie widzisz gdzie Ci kasa ucieka. Czego Ty oczekujesz, że dzieci bedą aktorami czy tancerzami? DLaczego dzisiejsi rodzice uważają, że DODATKOWE zajęcia są OBOWIĄZKOWE? Bo co, bo inni się bedą smiać, że Twoje dziecko nie chodzi na dodatkowe zajęcia? Bo nie bedziesz miała okazji sobie poplotkować z rodzicami? Kompletnie tego nie rozumiem. Nie stać Cię to nie wysyłasz dzieci na te zajęcia - proste. Bez tego też bedą żyć a w zamian możesz spędzić z dzieckiem niedzielne popołudnie na zabawe w teatrzyk czy nauke rytmiki - co w tym złego?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kowaleczka
0 / 0

@Miroo Przeczytaj jeszcze raz - żłobek ze wszystkim w tym zajęcia rytmiki i teatrzyk to 550zł, z czego teatrzyk i rytmika to chyba akurat w cenie;-) To i tak bardzo mało na żłobek w dużym mieście.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
X xyper
0 / 0

nie ważne ile zarabiasz, ważne ile ci zostaje. jak na 4 os 4500,+500+ok 500 dorywczo razem 5500zl to mało... jesteś d... nie inżynier i liczyć nie umiesz. mieszkanie zamiast 70m kupujesz 35, auto nie nowe tylko 20letnie, kredyt nie 15 ale 30l i do ogarnięcia. życie ponad stan... Ja mieszkam w 100 000 mieście, pracuje jako inż przy produkcji, budżet domowy 7k 1 dziecko, rachunki miesięcznie razem z kredytem to 2k (kredyt media czynsz itp.) jedzenie i inne ok 2k, miesiąc w miesiąc 2k dokładamy, nasze 42m spłacimy w 5 lat i kupimy 70 dopiero z ok 200k wartością obecnego. kurtyna

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Miroo
0 / 0

@kowaleczka ok, napisałaś 550zł za jedno to zrozumiałem, ze chodzi o jednen typ zajęcia. 550zł za żłobek nie jest to dużo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kowaleczka
0 / 0

@Miroo No właśnie, więc jak czytam, że ktoś wydaje 300zł za 2-kę dzieci na całe ich potrzeby to padam ze śmiechu. Rozumiem, że nie każdy ma mnóstwo pieniędzy, ale jeżeli ktoś uważa, że jego dziecku wystarczy miska zupy i nawet nie próbuje zapewnić mu więcej jest po prostu przykre. Dziecko nie musi mieć wszystkiego, ale powinno mieć poczucie, że jeśli np. będzie miało jakąś pasję to go w tym wesprzemy, a nie walniemy tekstem: ja nic nie miałem i wyrosłem na ludzi. Matka nie pracowała, ojciec wszystko robił sam i ble ble, bo gdyby Twoim rodzicom bardziej zależało to dziś ty miałbyś lepszy byt i nie musiał oszczędzać na swoich dzieciach... Tak to niestety wygląda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem