Jedyną rzeczą, którą kochał bardziej niż swój samochód, była jego rodzina
Kiedy 17 lat temu u jego żony, będącej wtedy młodą matką, zdiagnozowano raka jajnika, sprzedał swojego białego Forda Mustanga GT z 1993 r, aby opłacić rachunki za jej leczenie. Syn twierdzi, że sprzedaż ukochanego samochodu była największym poświęceniem, jakie widział w swoim życiu. Pamiętam załamany wyraz twarzy ojca, kiedy samochód od niego odjeżdżał, nigdy tego nie zapomnę. Dzieci odkupiły ukochany samochód ojca Na jego widok wzruszony ojciec zalał się łzami „Ja i moja żona jesteśmy dumni, że udało nam się wychować tak mądre i wdzięczne osoby. Jest to najmilsze i najpotężniejsze uczucie, jakie można sobie wyobrazić.”
od
wojtka
Sprzedał samochód. Cóż za heroiczne poświecenie! Niektórzy ludzie pół życia pracują na dwie zmiany, żeby wyżywić rodzinę, albo oddają komuś nerkę... a on SPRZEDAŁ SAMOCHÓD!
No i ten "załamany wyraz twarzy, gdy samochód odjeżdżał"... Ja na jego miejscu skakałbym z radości, ze mam cokolwiek, co mogę sprzedać, żeby uzyskać szybką gotówkę na leki dla zony....
...więc weźcie zgaście tego durnego demota.
@ kamileo123456
dokładnie.
Sprzedałbym samochód, mieszkanie, rower, i wszystko co mam materialnego, by ratować członka rodziny. Mieszkałbym w namiocie, byle z najbliższą osobą.
Pie*dolicie. Nie ważne co, ważne, że był w stanie poświęcić coś, co było mu bliskie, dla kogoś, kogo kochał. Priorytety ma na właściwym miejscu. A to, że było z tego powodu przykro, to całkowicie normalna reakcja. A auto było widać dostatecznie wartościowe, że żeby nie zmniejszać rodzinie standardu życia, wchodząc w pożyczki, czy ograniczając koszty, poświęcił swoją wartościową rzecz, by załatwić sprawę. Myślisz jeden z drugim, że gdyby to było mało, to nie zrobiłby więcej?
Typowe polaczkowe piedolenie, ja nic nie mam to inni też powinni tak żyć.
Ludzie mają pasje i sentymenty. Dla jednych pozbycie się rodzinnego domu w który włożyli wiele serca i czasu będzie wielką przykrością, a znajdzie się zaraz taka grupa ciołków dla których to tylko kilka ścian, jo domu ni mom, powinien się cieszyć że go mioł. Oczywiście jakby taki ktoś musiał sprzedać obrączki ślubne przez tragedię w rodzinie to też by mu nie było przykro, a później by się wcale nie cieszył, gdyby jego dzieci je odnalazły i odkupiły.
Idźcie klepać biedę gdzieś indziej. Bieda zabija ludzkie zachowania.
Tak potrafią tylko Amerykanie i Polacy. Traktować samochód jak członka rodziny. Reszta świata po prostu samochodem jeździ ;)
Nie wytrzymam. Samochód, kawał blachy traktowany jak członek rodziny
Przez ten czas samochód stracił sporo na wartości więc mogli go odkupić za niską kwotę. Sprzedał samochód i rak zniknął. bo opary benzyny zawierają rakotwórczą substancję, której przypisuje się zwiększenie ryzyka zachorowania na białaczkę.
Takie mustangi nie tracą na wartości, wręcz przeciwnie... A co do oparów benzyny to nie wiem, więc się nie wypowiadam.
Zdaje się, że w tym democie nie chodzi o to, że ojciec sprzedał auto na leczenie żony, bo to akurat nic nadzwyczajnego. Na uwagę zasługuje fakt, że jego dzieci zdecydowały się auto odkupić, żeby sprawić mu przyjemność. Nic dziwnego, że ojciec się totalnie rozkleił.
uwielbiam motoryzację ale dla żonki sprzedałbym wszystko co mam a nie tylko auto. I to nie jest żadne poświęcenie a normalne działanie. Poza tym dziwne że dzieci nie dały pieniędzy na leczenie tylko odkupiły samochód. Głupie to.
Przeczytaj jeszcze raz... 17 lat temu