@Panwacek Nie wierze na słowo od dłuższego czasu więc sorry. Nie spotkałem się nigdy z czymś takim w wielu miejscach a było tego dużo. Za to spotkałem się z czymś takim u kobiet.
@SARs9504 Z facetami różnie bywa - u mnie na roku największym plotkarzem był akurat facet :D. Faceci oficjalnie i głośno twierdzą, że się nie zajmują plotkami, a w swoim gronie i po cichu wszystkich Ci obrobią. Pewnie, że są też normalni i nie wścibscy, ale takie też bywają kobiety.
@Panwacek Ktoś serio wierzy w te bzdety o alfach, betach, gammach, i nie wiadomo czym jeszcze? To się nawet przy wilkach średnio sprawdza, a co dopiero przy ludziach...
@SARs9504
1. Czy kierowca autobusu był na weselu? Pewnie klaskał :P
2. Kogo to w ogóle obchodzi? Może najbliżsi współpracownicy i to jeśli są fajni. Jeśli nie to też bym miał to w pupie :P (zależy od pracy i zespołu)
@SARs9504 Też tak myślałem do pewnego momentu.
Myślałem wcześniej, że uwolnię się od bandy niedorozwiniętych gówniarzy, gdy zacznę pracować. Myślałem też, że zaczynając pracę z facetami prawie dwa razy starszymi ode mnie będę mógł w końcu mógł dać odpocząć psychice. Tak bardzo się myliłem...
Darcie ryja na pół hali, obgadywanie kto, kogo i gdzie rucha, czy pier_dole_nie totalnych, nikomu nie potrzebnych bzdur przez prawdziwych, dorosłych (nie koniecznie dojrzałych) facetów jest na porządku dziennym...
ja też nikomu nie powiedziałam. o tym, że mam dzieci przypadkiem się dowiedzieli w pracy, bo ktoś nas w kinie zauważył.
W pracy się pracuje, a nie prowadzi życie prywatne.
@belferka To masz smutne życie i smutna pracę. U mnie w pracy jak w rodzinie. Rozmawiamy o wszystkim, jeździmy razem na wakacje, ferie, wypady na narty/dechę, piwko. Ekipa jak rodzina.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 lutego 2019 o 21:40
@belferka A myślisz, że ktoś jak się zapoznaje w firmie to mówi:
"Cześć, jestem Karyna, mam 3 dzieci, męża, psa, kota, babcię w szpitalu i ogólnie zarabiam 2500 netto miesięcznie i nie lubię robić lodów :P
@Nname co innego nie mówić o tym że się ma ślub, a co innego się go wypierać. Skoro jest mężatką i dobrze się czuje z tym, to ma prawo. Z resztą, co innych obchodzi że się ożeniła? Nie mają własnych żyć?
coś czuję pismo nosem że wyszła za mąż za dyrektora korpo :D alb jakąś szychę z firmy :D jak spowodu cichego ślubu obgadywało ją całe piętro to jakby usłyszeli taki nius to 3/4 firmy nie dało by jej żyć przez pół roku.
slub to nie jest intymna uroczystosc. slub to wielkie swieto calej spokecznosci: powstaje rodzina; swiety zwiazek dwoch osob, podstawowa komorka spoleczna. to zmienia wszystko dookola. rozumiem ze ktos chce to skromnie swietowac tylko w najblizszym gronie ale robienie z tego tajemnicy to glupota i nieodpowiedzialnosc
@Aypeross Czyli jak nie opowiem tego wszystkim dookoła, to znaczy, że to ukrywam? Ślub nie jest wydarzeniem intymnym, ale to wydarzenie prywatne, bo mój ślub na Twoje życie, czy na życie jakieś większej grupy nie wpłynie.
Za nic nie rozumiem, czemu miała się chwalić. Dla mnie dziwne by było na wejściu "Ej! Za miesiąc biorę ślub, chodźcie tu wszyscy mnie wypytać!". Pewnie niektóre tak robią, ale jeśli jest cicha i nie ma dobrego lub jakiegokolwiek kontaktu bardziej prywatnego...
Nie mogę uwierzyć że faceci o tym też rozmawiali, dziwne korpo. U mnie (branża IT) są takie rotacje że człowiek zastanawia się czy jest sens w ogóle zapamiętywać imiona, a co dopiero interesować się życiem kogoś. Natomiast robienie tajemnicy to już trochę dziwne.
@Knihtee a czemu mieliby o tym nie rozmawiać? To że są facetami nie znaczy że nie interesuje ich życie innych.
Wręcz przeciwnie. Faceci nadają na innych ludzi bardzo chętnie.
Można o ślubie powiedzieć w pracy, można nie mówić - to prywatna decyzja. Ale jak się poczyta o reakcjach tych ludzi w pracy - to widać wyraźnie, że dziewczyna miała rację nic nie mówiąc.
W zeszłym roku byłam na wspaniałym ślubie: piękny majowy dzień, Urząd Stanu Cywilnego, Państwo Młodzi elegancko ubrani. Potem było przyjęcie dla 19 osób w uroczej restauracji z bardzo dobrym jedzeniem - od 14.00 do 20.00. Nie było muzyki, najważniejsza była rozmowa przy stole, poznawanie się rodzin (bo mieszkają 300 km od siebie), dużo śmiechu, nikt się nie upił. Ne było kamerzysty, zawodowego fotografa. Zdjęcia robiła koleżanka Panny Młodej i wyszły naprawdę bardzo dobrze. Można mieć świetne przyjęcie po ślubie bez zapraszania 250 osób i zabawie do białego rana wśród podpitych gości z durnymi zabawami weselnymi.
@Gats Nie zawsze tak jest. Ja się uparłam na mały ślub - bedzie około 30 osób, najbliższa rodzina z każdej strony (tak dużo ludzi, bo u mnie jest trend na rodziny wielodzietne, a jakoś nie wyobrażam sobie, żeby moi chrzestni zostawiali dzieciaki w domu na taką okazję), zwyczajny standardowy ślub w urzędzie, później obiad, ciastko, kawa, bez żadnych zabaw i tańców, bo nienawidzimy oboje zabaw tanecznych, naprawdę - choćby mnie pocięli, nie będę tańczyć. Rodziny obu stron były oburzone i... wręcz wpychali nam pieniądze na ogromną imprezę do rąk (żadnych nie przyjęliśmy) oraz obiecywały całkowite pokrycie kosztów, jeśli zrobimy "normalne" wesele na 100 osób z zespołem, trwające do 5 rano. Mimo iż pieniądze w takiej sytuacji nie były dla mnie problemem, absolutnie się na to nie zgodziłam i ślub będzie mały, z obiadem, bez mocnych trunków, a jak się komuś nie podoba - może nie przychodzić. Także cóż, czasem to ideologia a nie brak kasy, choć przyznam szczerze, że gdybym miała takie pieniądze przehulać w czasie wesela, to bym się chyba zapłakała. :P
Ja ostatnio byłam świadkiem na ślubie gdzie było siedem osób. Drugiego świadka wybrano pytaniem "kto ma przy sobie dowód". Potem obiad w domu i tyle - kilka zdjęć w urzędzie, jeden kwiatek, dwie obrączki...
Zrobiła tak jak należy, bo ślub jest dla młodych, nie dla znajomych. Pewnie źle opłacane korpo-szczury są wściekłe, bo liczyły na wesele z darmowym ochlajem i wyżerką. A takiego wała :)
Widać że to musiały być "biurowce" bo normalnie pracujący ludzie nie mają czasu na bzdety w pracy, jak i można by dodać że normalni ludzie mają własne życie a nie żyją w "modzie na sukces" i żyją życiem innych bo własnego nie posiadają ... masakra
@radiron , pracowałem w handlu. Tam- obiektywnie rzecz biorąc- mało jest czasu na "bzdety", a jednak na plotki chwilka zawsze się znajdzie. Normalnie uznałbym, że ten tekst jest mocno przerysowany, ale widziałem sensacje wywołane znacznie bardziej trywialnymi sprawami... Stety- niestety (plotki, nawet te przykre, po mnie spływają) sam kilka razy byłem w centrum takich sensacji.
Najwyraźniej za mało pracy mają, skoro z nudów już zajmują się czyimś życiem.
Moja koleżanka z zespołu też poszła na kilkudniowy urlop. O ślubie w sumie dowiedzieliśmy się przez zmianę danych w systemie (wyświetlało się nowe nazwisko). No i tyle.
Hmmm... Nie każdy kto ma kasę, w prywatnych kwestiach liczy na rozgłos. Mam takich znajomych. Byłem u nich na ślubie i ala weselu. 40 osób, kameralny ślub i takie same wesele. Restauracja w której było przyjęcie należy do bardzo drogich. I nie którzy dbają o swoją prywatność prowadząc średnią firmę, która zatrudnia blisko 150 osób.
Raju... To straszne.. A tak na poważnie, to u mnie w labie i najbliższym dziale, z którym mamy styczność pracuje 26 osób i jesteśmy "rodziną". W sumie to wiemy o sobie sporo,mało tego robimy wspólne urodzinki/imieniny (jubilat przynosi ciacho , a reszta się zrzuca na mały prezent). Na ślub kolegi byliśmy wszyscy proszeni ( na wesele tych 2 bliższych kumpli). A że mamy pracę, gdzie możemy całe 8 godzin rozmawiać (rozmowa nie wpływa na pracę a gdy czasem trzeba czekać na wyniki to nawet i ponadprogramowy czas na kawę się znajdzie), to też o czymś trzeba rozmawiać, a ile można o pogodzie?! Zawsze rozmawia się o zdrowiu (no przecież wiecznie jesteśmy chorzy - ułożenie rankingu lekarzy to bardzo burzliwy temat), rodzinie (najciekwasze historie z życia rodzin do 5 pokolenia) albo o promocjach w sklepie (przez obniżka o 0,01 zł sprawia że trzeba po pracy jechać i wywalczyć to rzadkie dobro w tak okazyjnej cenie,).
Normalnie nie uwierzyłbym, że zrobiono z tego taką sensację, ale... pracowałem w tego typu miejscu i jestem świadom, że sensacje mogą wybuchnąć z wielokroć bardziej błahego powodu.
@Arbor Ja miałam nieszczęście pracować w podobnym miejscu, gdzie na wieść o tym, że jeden z pracowników ożenił się podczas urlopu i nikomu o tym nie powiedział obrabiano mu tyłek przez bite 5 godzin!
@neride , tylko 5 godzin? O mnie gadano przez miesiąc, bo przyjaciółka na imprezie pracowniczej poprawiała mi krawat, a później kupiłem jej kwiatka od pani sprzedającej róże w lokalu. Ubaw z plotek mieliśmy po pachy. :)
@Arbor 5 godzin bo pracował u nas zaledwie miesiąc, więc zapewne nie był nawet godzien obrabiania mu dłużej tyłka niż niezbędne minimum. Krawat, kwiatek, niby nic zdrożnego, a w takich miejscach plotka jest rozdmuchiwana do wielkości romansu i zaczyna żyć własnym życiem... Najczęściej o wiele bogatszym niż prowadzi wspomniana osoba. :)
Oczywiście, że dobrze zrobiła. Duża część naszego społeczeństwa przejawia ogromną hipokryzję i bezczelność właśnie pod względem kwestii bycia w związku/ślubu/dzieci. To jest prywatna sprawa i tyle. Współczuć tylko dziewczynie, że będzie obgadywana przez X czasu za swój "ciężki grzech".
Całą swoją osobą stoję po stronie dziewczyny! Ze strony grupy to nie jest nawet obgadywanie, a czyste gnojenie człowieka, zbiorowe gnojenie! Prawda jest taka, że jakkolwiek by ta dziewczyna nie postąpiła, to ludzie wiecznie będą kłapać i oceniać!
Trochę jak mi się córka urodziła. Pracowałem w firmie może dwa miesiące i nagle po telefonie poprosiłem szefa czy mógłbym do szpitala jechać. Dostałem urlop 2 dni i po powrocie jeden z drugim do mnie: "A gdzie becikowe?". A ja na to, "a jaki ty k...rwa udział w tym miałeś że ja mam dziecko? przeszło ci przez myśl żeby chociaż śpioszki czy grzechotke kupić?" wiedzieli wszyscy że żona w ciąży. K....wa becikowe im się zachciało. Ślub braliśmy dokładnie tak jak pani z opowiastki właśnie dlatego że po pierwsze nie będę brał kredytu żeby banda ludzi których gufno obchodzi moje życie mogła się najeść i napić a ja później będę to spłacał przez conajmniej dwa lata a po drugie, moja żona nie znała nikogo z tych ludzi więc kurde jak miałbym kogokolwiek zapraszać. I nie wiem czy gadali czy nie. Miałem to w nosie. Byłem ja, moja żona i świadkowie. I jesteśmy w małżeństwie po dziś dzień. Szczęśliwi. I uj :-)
Raczej mało prawdopodobne aby faceci obgadywali cichy ślub dłużej niż przez 2 minuty.
@Panwacek Może nie jestem Alpha a może nie jestem Pieskiem ale mi nigdy nic takiego się nie przytrafiło już nie mówię o obgadywaniu.
@Panwacek Nie wierze na słowo od dłuższego czasu więc sorry. Nie spotkałem się nigdy z czymś takim w wielu miejscach a było tego dużo. Za to spotkałem się z czymś takim u kobiet.
@SARs9504 Faceci to gorsi plotkarze niż kobiety, więc...
@SARs9504 Z facetami różnie bywa - u mnie na roku największym plotkarzem był akurat facet :D. Faceci oficjalnie i głośno twierdzą, że się nie zajmują plotkami, a w swoim gronie i po cichu wszystkich Ci obrobią. Pewnie, że są też normalni i nie wścibscy, ale takie też bywają kobiety.
@SARs9504
Choćby nawet taka sytuacja miała naprawdę miejsce i tak znajdzie się facet który stwierdzi że "to nie możliwe bo faceci tacy nie som!"
@Panwacek Ktoś serio wierzy w te bzdety o alfach, betach, gammach, i nie wiadomo czym jeszcze? To się nawet przy wilkach średnio sprawdza, a co dopiero przy ludziach...
@SARs9504
1. Czy kierowca autobusu był na weselu? Pewnie klaskał :P
2. Kogo to w ogóle obchodzi? Może najbliżsi współpracownicy i to jeśli są fajni. Jeśli nie to też bym miał to w pupie :P (zależy od pracy i zespołu)
@SARs9504 Też tak myślałem do pewnego momentu.
Myślałem wcześniej, że uwolnię się od bandy niedorozwiniętych gówniarzy, gdy zacznę pracować. Myślałem też, że zaczynając pracę z facetami prawie dwa razy starszymi ode mnie będę mógł w końcu mógł dać odpocząć psychice. Tak bardzo się myliłem...
Darcie ryja na pół hali, obgadywanie kto, kogo i gdzie rucha, czy pier_dole_nie totalnych, nikomu nie potrzebnych bzdur przez prawdziwych, dorosłych (nie koniecznie dojrzałych) facetów jest na porządku dziennym...
Zrobiłam dokładnie tak samo z tym że nie pracuje w korpo a normalnej firmie. Też było zaskoczenie.
Szef tego "korpo" to pewnie niezłe lody kręci na zatrudnianiu niepełnosprawnych umysłowo.
ja też nikomu nie powiedziałam. o tym, że mam dzieci przypadkiem się dowiedzieli w pracy, bo ktoś nas w kinie zauważył.
W pracy się pracuje, a nie prowadzi życie prywatne.
@belferka To masz gównianą pracę za przeproszeniem. Tam gdzie się spędza połowę życia raczej ciężko być odosobnionym.
@belferka Jednak na przerwach miło jest porozmawiać o czymś innym niż pracy. Albo jak jest chwilowy zastój/wypełniło się dzienne zadania.
@Livanir
Nie każdy ma ochotę słuchać o czyiś purchlakach.
@AllHailMegatron26
Czemu zaraz tak agresywnie piszesz?
@belferka To masz smutne życie i smutna pracę. U mnie w pracy jak w rodzinie. Rozmawiamy o wszystkim, jeździmy razem na wakacje, ferie, wypady na narty/dechę, piwko. Ekipa jak rodzina.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2019 o 21:40
@belferka A myślisz, że ktoś jak się zapoznaje w firmie to mówi:
"Cześć, jestem Karyna, mam 3 dzieci, męża, psa, kota, babcię w szpitalu i ogólnie zarabiam 2500 netto miesięcznie i nie lubię robić lodów :P
https://i.kym-cdn.com/photos/images/original/000/785/104/f63.jpg
mogła nie przychodzić w obrączce do pracy, oszczędziło by jej to pypcia na języku i czerwonych uszu....
@Nname co innego nie mówić o tym że się ma ślub, a co innego się go wypierać. Skoro jest mężatką i dobrze się czuje z tym, to ma prawo. Z resztą, co innych obchodzi że się ożeniła? Nie mają własnych żyć?
coś czuję pismo nosem że wyszła za mąż za dyrektora korpo :D alb jakąś szychę z firmy :D jak spowodu cichego ślubu obgadywało ją całe piętro to jakby usłyszeli taki nius to 3/4 firmy nie dało by jej żyć przez pół roku.
slub to nie jest intymna uroczystosc. slub to wielkie swieto calej spokecznosci: powstaje rodzina; swiety zwiazek dwoch osob, podstawowa komorka spoleczna. to zmienia wszystko dookola. rozumiem ze ktos chce to skromnie swietowac tylko w najblizszym gronie ale robienie z tego tajemnicy to glupota i nieodpowiedzialnosc
@Aypeross Czyli jak nie opowiem tego wszystkim dookoła, to znaczy, że to ukrywam? Ślub nie jest wydarzeniem intymnym, ale to wydarzenie prywatne, bo mój ślub na Twoje życie, czy na życie jakieś większej grupy nie wpłynie.
Za nic nie rozumiem, czemu miała się chwalić. Dla mnie dziwne by było na wejściu "Ej! Za miesiąc biorę ślub, chodźcie tu wszyscy mnie wypytać!". Pewnie niektóre tak robią, ale jeśli jest cicha i nie ma dobrego lub jakiegokolwiek kontaktu bardziej prywatnego...
Nie mogę uwierzyć że faceci o tym też rozmawiali, dziwne korpo. U mnie (branża IT) są takie rotacje że człowiek zastanawia się czy jest sens w ogóle zapamiętywać imiona, a co dopiero interesować się życiem kogoś. Natomiast robienie tajemnicy to już trochę dziwne.
@Knihtee a czemu mieliby o tym nie rozmawiać? To że są facetami nie znaczy że nie interesuje ich życie innych.
Wręcz przeciwnie. Faceci nadają na innych ludzi bardzo chętnie.
Można o ślubie powiedzieć w pracy, można nie mówić - to prywatna decyzja. Ale jak się poczyta o reakcjach tych ludzi w pracy - to widać wyraźnie, że dziewczyna miała rację nic nie mówiąc.
W zeszłym roku byłam na wspaniałym ślubie: piękny majowy dzień, Urząd Stanu Cywilnego, Państwo Młodzi elegancko ubrani. Potem było przyjęcie dla 19 osób w uroczej restauracji z bardzo dobrym jedzeniem - od 14.00 do 20.00. Nie było muzyki, najważniejsza była rozmowa przy stole, poznawanie się rodzin (bo mieszkają 300 km od siebie), dużo śmiechu, nikt się nie upił. Ne było kamerzysty, zawodowego fotografa. Zdjęcia robiła koleżanka Panny Młodej i wyszły naprawdę bardzo dobrze. Można mieć świetne przyjęcie po ślubie bez zapraszania 250 osób i zabawie do białego rana wśród podpitych gości z durnymi zabawami weselnymi.
@KOSZTELKA
Po prostu nie stać ich było na większy ślub z rozmachem, nie dorabiaj ideologii do braku kasy:)
@Gats Nie zawsze tak jest. Ja się uparłam na mały ślub - bedzie około 30 osób, najbliższa rodzina z każdej strony (tak dużo ludzi, bo u mnie jest trend na rodziny wielodzietne, a jakoś nie wyobrażam sobie, żeby moi chrzestni zostawiali dzieciaki w domu na taką okazję), zwyczajny standardowy ślub w urzędzie, później obiad, ciastko, kawa, bez żadnych zabaw i tańców, bo nienawidzimy oboje zabaw tanecznych, naprawdę - choćby mnie pocięli, nie będę tańczyć. Rodziny obu stron były oburzone i... wręcz wpychali nam pieniądze na ogromną imprezę do rąk (żadnych nie przyjęliśmy) oraz obiecywały całkowite pokrycie kosztów, jeśli zrobimy "normalne" wesele na 100 osób z zespołem, trwające do 5 rano. Mimo iż pieniądze w takiej sytuacji nie były dla mnie problemem, absolutnie się na to nie zgodziłam i ślub będzie mały, z obiadem, bez mocnych trunków, a jak się komuś nie podoba - może nie przychodzić. Także cóż, czasem to ideologia a nie brak kasy, choć przyznam szczerze, że gdybym miała takie pieniądze przehulać w czasie wesela, to bym się chyba zapłakała. :P
@KOSZTELKA nie nazwałbym dobrą zabawą Wesela gdzie nie ma chociaż muzyki i jakiegoś tańca. Ale co kto lubi.
Ja ostatnio byłam świadkiem na ślubie gdzie było siedem osób. Drugiego świadka wybrano pytaniem "kto ma przy sobie dowód". Potem obiad w domu i tyle - kilka zdjęć w urzędzie, jeden kwiatek, dwie obrączki...
Juz drugi dziś dowód na kwejku że ludzie to banda debili. Brawa dla dziewczyny a reszta do gazu.
Zrobiła tak jak należy, bo ślub jest dla młodych, nie dla znajomych. Pewnie źle opłacane korpo-szczury są wściekłe, bo liczyły na wesele z darmowym ochlajem i wyżerką. A takiego wała :)
https://vignette.wikia.nocookie.net/meme/images/5/5d/Y04petergriffin.jpg/revision/latest?cb=20151005190913
Widać że to musiały być "biurowce" bo normalnie pracujący ludzie nie mają czasu na bzdety w pracy, jak i można by dodać że normalni ludzie mają własne życie a nie żyją w "modzie na sukces" i żyją życiem innych bo własnego nie posiadają ... masakra
@radiron , pracowałem w handlu. Tam- obiektywnie rzecz biorąc- mało jest czasu na "bzdety", a jednak na plotki chwilka zawsze się znajdzie. Normalnie uznałbym, że ten tekst jest mocno przerysowany, ale widziałem sensacje wywołane znacznie bardziej trywialnymi sprawami... Stety- niestety (plotki, nawet te przykre, po mnie spływają) sam kilka razy byłem w centrum takich sensacji.
Czekałem na takie zakończenie,że to autor tekstu został jej mężem... no cóż.
korposzmaty... :|
Najwyraźniej za mało pracy mają, skoro z nudów już zajmują się czyimś życiem.
Moja koleżanka z zespołu też poszła na kilkudniowy urlop. O ślubie w sumie dowiedzieliśmy się przez zmianę danych w systemie (wyświetlało się nowe nazwisko). No i tyle.
Hmmm... Nie każdy kto ma kasę, w prywatnych kwestiach liczy na rozgłos. Mam takich znajomych. Byłem u nich na ślubie i ala weselu. 40 osób, kameralny ślub i takie same wesele. Restauracja w której było przyjęcie należy do bardzo drogich. I nie którzy dbają o swoją prywatność prowadząc średnią firmę, która zatrudnia blisko 150 osób.
Raju... To straszne.. A tak na poważnie, to u mnie w labie i najbliższym dziale, z którym mamy styczność pracuje 26 osób i jesteśmy "rodziną". W sumie to wiemy o sobie sporo,mało tego robimy wspólne urodzinki/imieniny (jubilat przynosi ciacho , a reszta się zrzuca na mały prezent). Na ślub kolegi byliśmy wszyscy proszeni ( na wesele tych 2 bliższych kumpli). A że mamy pracę, gdzie możemy całe 8 godzin rozmawiać (rozmowa nie wpływa na pracę a gdy czasem trzeba czekać na wyniki to nawet i ponadprogramowy czas na kawę się znajdzie), to też o czymś trzeba rozmawiać, a ile można o pogodzie?! Zawsze rozmawia się o zdrowiu (no przecież wiecznie jesteśmy chorzy - ułożenie rankingu lekarzy to bardzo burzliwy temat), rodzinie (najciekwasze historie z życia rodzin do 5 pokolenia) albo o promocjach w sklepie (przez obniżka o 0,01 zł sprawia że trzeba po pracy jechać i wywalczyć to rzadkie dobro w tak okazyjnej cenie,).
Normalnie nie uwierzyłbym, że zrobiono z tego taką sensację, ale... pracowałem w tego typu miejscu i jestem świadom, że sensacje mogą wybuchnąć z wielokroć bardziej błahego powodu.
@Arbor Ja miałam nieszczęście pracować w podobnym miejscu, gdzie na wieść o tym, że jeden z pracowników ożenił się podczas urlopu i nikomu o tym nie powiedział obrabiano mu tyłek przez bite 5 godzin!
@neride , tylko 5 godzin? O mnie gadano przez miesiąc, bo przyjaciółka na imprezie pracowniczej poprawiała mi krawat, a później kupiłem jej kwiatka od pani sprzedającej róże w lokalu. Ubaw z plotek mieliśmy po pachy. :)
@Arbor 5 godzin bo pracował u nas zaledwie miesiąc, więc zapewne nie był nawet godzien obrabiania mu dłużej tyłka niż niezbędne minimum. Krawat, kwiatek, niby nic zdrożnego, a w takich miejscach plotka jest rozdmuchiwana do wielkości romansu i zaczyna żyć własnym życiem... Najczęściej o wiele bogatszym niż prowadzi wspomniana osoba. :)
Oczywiście, że dobrze zrobiła. Duża część naszego społeczeństwa przejawia ogromną hipokryzję i bezczelność właśnie pod względem kwestii bycia w związku/ślubu/dzieci. To jest prywatna sprawa i tyle. Współczuć tylko dziewczynie, że będzie obgadywana przez X czasu za swój "ciężki grzech".
Po prostu nikogo w pracy nie lubiła i nie miała tam przyjaciół co świadczy o jej pracy
@przyplyw Do pracy idziesz wykonywać swoje obowiązki za którą otrzymujesz pensje, czy zbierać przyjaciół jak w piaskownicy?
@preskot tekst smarka na utrzymaniu mamusi.
Całą swoją osobą stoję po stronie dziewczyny! Ze strony grupy to nie jest nawet obgadywanie, a czyste gnojenie człowieka, zbiorowe gnojenie! Prawda jest taka, że jakkolwiek by ta dziewczyna nie postąpiła, to ludzie wiecznie będą kłapać i oceniać!
Trochę jak mi się córka urodziła. Pracowałem w firmie może dwa miesiące i nagle po telefonie poprosiłem szefa czy mógłbym do szpitala jechać. Dostałem urlop 2 dni i po powrocie jeden z drugim do mnie: "A gdzie becikowe?". A ja na to, "a jaki ty k...rwa udział w tym miałeś że ja mam dziecko? przeszło ci przez myśl żeby chociaż śpioszki czy grzechotke kupić?" wiedzieli wszyscy że żona w ciąży. K....wa becikowe im się zachciało. Ślub braliśmy dokładnie tak jak pani z opowiastki właśnie dlatego że po pierwsze nie będę brał kredytu żeby banda ludzi których gufno obchodzi moje życie mogła się najeść i napić a ja później będę to spłacał przez conajmniej dwa lata a po drugie, moja żona nie znała nikogo z tych ludzi więc kurde jak miałbym kogokolwiek zapraszać. I nie wiem czy gadali czy nie. Miałem to w nosie. Byłem ja, moja żona i świadkowie. I jesteśmy w małżeństwie po dziś dzień. Szczęśliwi. I uj :-)
A co za różnica, czy powiedziała, czy nie? To jej ślub, nie innych.
Tak nie lubie ludzi z pracy, ze nie czulbym sie dobrze, zapraszajac kogokolwiek.
Są ludzie, których nie stać na telewizor, więc sobie robią serial z prywatnego życia bliźnich.
cokolwiek się zrobi, ludzie zawsze będą gadać...