Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
160 202
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
N nieszczegolny_winczyslaw
-1 / 7

A co jeśli ja lubię Polskę taką jaka jest i nie chcę jej zmieniać? Jak ktoś nie lubi, niech wyjedzie a nie mebluje nam chałupę na podobieństwo cudzych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+1 / 5

@nieszczegolny_winczyslaw A co, jeśli ja lubię Polskę taką, jaką może być, więc chcę ją zmienić? Jeśli ktoś nie chce zmian, niech wyjedzie, a nie mebluje nam chałupę na podobieństwo zaścianka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nieszczegolny_winczyslaw
-1 / 1

@jonaszewski Czy wyjechać powinien ten, któremu się tu podoba, czy ten któremu się tu nie podoba i chciałby wszystko rozwalić?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+2 / 4

@nieszczegolny_winczyslaw Zasadniczo nikt nie powinien stąd wyjeżdżać, ponieważ nie ma nikogo w pełni zadowolonego z kraju, w którym mieszka. Każdy człowiek ma chociaż jedną rzecz, którą by zmienił, co jest normalne, bo jest nas 38 milionów. I zamiast się tułać po świecie, lepiej urządzić się lepiej u siebie.

Dlatego zamiast wyganiać ludzi o różnych opiniach, trzeba ucierać kompromisy. Nikt nie chce wszystkiego rozwalać; wielu ludzi chce po prostu, żeby zrobiono miejsce i dla nich. Często nie wymaga to od innych ludzi żadnego wysiłku; są przeciw po prostu dlatego, że coś im się nie podoba. Tak jest np. ze związkami partnerskimi osób homoseksualnych - tak naprawdę niczego w naszym życiu by nie zmieniły, natomiast bardzo ułatwiłyby życie parom homoseksualnym. A jednak mnóstwo ludzi jest przeciw. Dla zasady.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nieszczegolny_winczyslaw
+1 / 1

@jonaszewski I to są bardzo mądre słowa. Ucieranie kompromisów. Ale bez okładania się pałkami i wyzywania od targowiczan, czy homofobów. Bo na razie opowiadanie o ucieraniu kompromisów obie strony wykorzystują totalnie instrumentalnie. Na zasadzie, my chcemy kompromisu, a oni nie chcę.
Nie mam nic przeciwko ułatwieniom dla osób homoseksualnych. Ale do adopcji przez takie pary dzieci nie umiem się przekonać. A Marsze Szmat i Parady Równości ani trochę mnie do tego przekonania nie przybliżają. Wręcz przeciwnie.
Może gdyby ktoś ze mną pogadał zaczynając od tego, że mamy tylko tę Polskę i musimy o nią dbać, bo takie twory jak Unia Europejska są dzisiaj dla nas korzystne, a jutro mogą nie być, a potem przeszedł do tego, dlaczego taka potężna jakościowa zmiana jak zgoda na adopcję dzieci przez pary homoseksualne byłaby dla Polski korzystna, zacząłbym myśleć inaczej.
A tymczasem wysłuchuję tylko, jakie to z Polaków buraki i jak ich trzeba zaorać żeby wreszcie było po zachodniemu. Przed taką retoryką będę się bronił, bo zwyczajnie lubię być Polakiem i nie przestanę nim być tylko dlatego, że się komuś wydaję nie dość nowoczesny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+1 / 1

@nieszczegolny_winczyslaw Błędem jest wiązanie jednego z drugim i dodawanie skrajności, żeby odwieść ludzi od umiarkowanego rozwiązania. Dyskusja toczy się wokół związków partnerskich i wprowadzanie do niej kwestii adopcji jest niepotrzebne.

Niemniej w Polsce około 50 tys. par homoseksualnych wychowuje dzieci. Własne, biologiczne dzieci jednego z partnerów; na ogół zapewne są to związki kobiet. Nie można tego zamiatać pod dywan. Trzeba się zjawisku przyjrzeć, ocenić, bo może się okazać, że te dzieci są tak samo szczęśliwe i "normalne", jak każde inne. A jeśli chodzi o adopcję, moim zdaniem wszystko jest lepsze od piekła bidula czy tułania się po rodzinach zastępczych. Dzieci przeznaczone do adopcji pochodzą albo z rodzin patologicznych, przemocowych, gdzie lał się alkohol, albo zostały oddane przez biologicznych rodziców z powodu swojej choroby czy upośledzenia. Możliwość znalezienia domu i kochających rodziców, choćby i tej samej płci, moim zdaniem jest cenniejsza od takiego życia.

Słuchasz po prostu tych, którzy krzyczą, zamiast tych, którzy spokojnie mówią. Nic dziwnego, dziś tylko krzyk przedziera się przez informacyjne szumy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nieszczegolny_winczyslaw
+1 / 1

@jonaszewski Może jestem staroświecki i zaściankowy, ale jakoś dwie homoseksualne kobiety wychowujące dziecko mniej mnie niepokoją niż dwóch mężczyzn w tej samej sytuacji.
Rzecz w tym, że nigdzie się słyszę ekspertów. Co najwyżej "ekspertów". A jeśli chcecie mnie przekonać do tak gigantycznej jakościowej zmiany to trzeba zrobić to naprawdę rzetelnie. Bo cień wątpliwości sprawi, że będę przeciwny i mam do tego prawo.
I nie uda się tego zrobić na Marszach Szmat i Paradach Równości, bo krzykaczy, którzy "nie są za niepodległością Polski" będę zwalczał programowo, obojętnie jakiej są seksualnej orientacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
0 / 2

@nieszczegolny_winczyslaw Miałem zamiar na potrzeby tej dyskusji nieco pogrzebać w źródłach, ale widzę, że ktoś już to zrobił za mnie. Proszę:
https://www.blogojciec.pl/dzieci/czym-grozi-wychowanie-dzieci-pary-jednoplciowe/
Tutaj rzetelne omówienie i odnośniki do materiałów eksperckich.
Jest też wpis w Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rodzicielstwo_osób_LGBT

Tak jak pisałem, częściowo jest to spór o pietruszkę, ponieważ utrudniamy adopcję, ale zrobić sobie dziecko każdy głupi potrafi. Oczywiście lesbijki mają łatwiej, ale cóż za problem, by para gejów dogadała się z surogatką. Tak więc w tym samym czasie, gdy dyskutujemy o tym, czy dziecko pozostawić w bidulu, czy oddać gejom, inna para gejów albo lesbijek robi sobie kilkoro własnych dzieci. Bez żadnego nadzoru. A przecież adopcja zakłada rzetelną, wnikliwą ocenę potencjalnych rodziców; dopuszczenie do procedury adopcyjnej par homoseksualnych pozwoliłoby wziąć je pod lupę i upewnić się, że nikt niepowołany dziecka nie dostanie. W tej chwili panuje natomiast całkowita wolność i brak nie tylko nadzoru, ale wręcz często wiedzy o tym, ile dzieci dokładnie znajduje się w takich rodzinach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2019 o 10:35

N nieszczegolny_winczyslaw
+1 / 1

@jonaszewski Poczytam i się dowiem, choć nie mogę obiecać, że mnie to przekona.
Ale argumentem o dogadywaniu się z surogatką raczej mnie postraszyłeś niż przekonałeś.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+1 / 1

@nieszczegolny_winczyslaw Każda dyskusja jest wartościowa, bo służy wymianie argumentów i poznaniu poglądów drugiej strony, o ile nie obrzucamy się błotem. Podchodzenie do dialogu z niezachwianą potrzebą przekonania adwersarza to głupota, bo przecież jedna ze stron prawie w każdej sytuacji musi się mylić.

Zabawna sprawa, ale za tę dyskusję dostałem na Demotywatorach bana... Tak się kończy podawanie odnośników do źródeł.

Co do surogatki: w Polsce i tak uznana by była za matkę biologiczną, jednak nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy taka kobieta zrzeka się pełni praw do dziecka, pozostawiając je "samotnemu ojcu", który - tak się składa - znajduje sobie homoseksualnego partnera.

Ponownie rozwiązania prawne są konieczne dla zalegalizowania stanu faktycznego oraz dla dobra dziecka: wyobraźmy sobie, że w rodzinie złożonej z dwóch lesbijek i dziecka jego biologiczna matka umiera. Teoretycznie dziecko ma drugą bliską osobę, którą kocha i która wspólnie z partnerką wychowywała je przez całe jego życie. Niestety, polskie prawo nie widzi takiej możliwości: dla sędziego będzie to całkowicie obca osoba. Dziecko zostanie przekazane najbliższemu krewnemu: jakiejś babci, ciotce, ewentualnie biologicznemu ojcu, który być może nigdy go nawet nie widział. Zabrane od ukochanej "drugiej mamy", ponieważ polskie prawo nie podąża obecnie w tej sferze za rzymską maksymą "ojcem jest ten, kto wychowuje".

Podobnie ta druga matka nie ma możliwości odwiedzenia dziecka w szpitalu, pójścia z nim do lekarza, odebrania go ze szkoły, pójścia na wywiadówkę itp. Są tysiące sytuacji, które wymagałyby wypisania pliku notarialnych upoważnień przez matkę biologiczną. Związki partnerskie z adopcją dzieci znacząco ułatwiłyby ten proces, podobnie jak uregulowały dziesiątki innych spraw, łącznie z postępowaniem spadkowym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Krait
+4 / 4

Nie ma to jak wrzucić temat zastępczy, a cichcem zbierać kasę na 500+ poprzez likwidację lub opodatkowanie marek własnych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem