Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
190 198
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
P Paszkwilant
+5 / 7

Puścili go w kółko po jakimś jeziorze, wyciągnęli po trzech miesiącach i powiedzieli że opłynął. Wszyscy zadowoleni, żadnych akcji ratunkowych a chłop szczęśliwy. Tak to było.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
0 / 4

Cóż, "z zawijaniem do portów" byłoby im znacznie trudniej. Poczytaj o organizowanych w Polsce rejsach "zobaczyć morze" realizowanych na żaglowcach. Połowę załogi stanowią osoby niewidzące. Między innymi pełnią także funkcję sternika. Sternik ma w uchu słuchawkę podłączoną do systemu komputerowego, przez którą maszyna podaje mu aktualny kurs, siłę wiatru, ustawienie steru, ostrzeżenia z radaru itd. maja też "Braille - owskie" mapy. Tylko przy wejścia do portów standardowo za sterem stoi osoba widząca.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zubenelgubenupi
-1 / 1

@Rydzykant W pełnym morzu statek nie potrzebuje sternika. Steruje Michałek, czyli autopilot. To o czym piszesz, to pasażerowie, którym robi się przedstawienie, że niby co robią jakby byli załogą. Tak na prawdę jednak każdy statek musi mieć załogę zgodną z wymogami konwencji STCW z odpowiednimi kwalifikacjami, potwierdzonymi dyplomami i świadectwami. Bez tego nie może opuścić żadnego portu. Wszyscy pozostali, dodatkowi niby załoganci są niepotrzebni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 3

@zubenelgubenupi
Zanim się wypowiesz, pogadaj z kapitanem Zbierajewskim albo poczytaj o "Zobaczyć morze". Nie, oni nie byli pasażerami. Pełnili wszystkie funkcje załogi (za wyjątkiem stanowiska "na oku") wykonywali wszystkie zadania jakie na 'Zawiszy Czarnym" wykonują pływający na nim ludzie. Autopilot jest wygodnym rozwiązaniem - na północnym Pacyfiku którym zapewne żeglował ten Japończyk wraz z widzącym kolegą. Na ruchliwym Morzu Śródziemnym rozwiązanie to jedynie wspomaga sternika.
Oczywiście kapitanem, oficerami oraz bosmanem na rejsach Zbierajewskiego byli ludzie widzący. natomiast cała reszta to było "pół na pół" ludzi ze zdrowym wzrokiem i niewidomi. A wiesz co było najzabawniejsze. Oczywiście dochodziło do drobnych wypadków. A to ktoś potknął się o linę i rozbił nos, a to skaleczył się w kuchni przy ziemniakach itd. Jednak te "wypadki" - typowe objawy nieostrożności, zdarzały się głównie widzącym załogantom. A powtarzam - a wszyscy pracowali równo. Ja rozumiem, trudno w to uwierzyć. Jednak tak wygląda prawda. Zweryfikuj informacje u uczestników rejsów. Znajdziesz ich w necie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zubenelgubenupi
0 / 0

@Rydzykant Nie masz pojęcia o czym piszesz. Wachta na oku to dziewiętnastowieczna historia. Przypominam, że mamy wiek dwudziesty pierwszy. Nie będę niczego czytał o morzu, bo spędziłem na nim całe życie, wiem o nim wszystko i jest to dla mnie nudne i nieciekawe, jak to robota i codzienność, której ma się po dziurki w nosie. Jakiś kapitan z jachtu nie jest dla mnie żadnym autorytetem, bo to tylko amator a ja jestem zawodowcem. Do obsługi takiego małego kalosza, jak jacht, o którym piszesz, wystarczy pięciu ludzi z dyplomami. Reszta to pasażerowie. Nieważne, że coś tam robią. Gdyby nie robili i tak by jechali. Na jednostce sportowej nawet załoga profesjonalna nie jest wymagana. To nie jest żegluga, tylko zabawa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 1

@zubenelgubenupi
Tak to bywa gdy fizyczny pracownik z kontenerowca wypowiada się na temat morza. Widzi je najczęściej przez bulaj swojej kabiny. Tak, wiem że żeglarzy nazywacie "chwastami morza". A kom wy jesteście? Taryfiarzami morza?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Paszeko
+6 / 6

Nie widział przeszkód.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kamilioza85
+1 / 1

czekam na pierwszego kierowce rajdowego :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zubenelgubenupi
0 / 0

Akurat w to uwierzę

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@zubenelgubenupi
Poczytaj. Japończyk miał na pokładzie widzącego współzałoganta. A wierzyć nie musisz - to nie religia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kammaell
0 / 0

Wypłynął by zebrać fundusze. Ja też bym popłynął, tylko ja bym musiał wyłożyć fundusze... :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+1 / 1

@kammaell
Podstawowe pytanie. Czy masz czas? Jeśli masz i jesteś gotów się zaangażować, to masz szansę. Prywatnym właścicielom jachtów żaglowych często brakuje załoganta. Pokręć się po porcie jachtowym w Gdyni albo Świnoujściu. Albo spróbuj nawiązać kontakt z Jurkiem Makiełą - to bardzo sympatyczny facet znający masę ludzi z żeglarskiego światka. A gdy już zaczniesz i nawiążesz kontakty, potem będzie ci znacznie łatwiej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem