Problem jest po obu stronach i nie tylko, bo dotyczy całego społeczeństwa. Biorący nie mają odpowiedniego bodźca do zmiany swojego życia, a sami z siebie tego nie zrobią. Z drugiej strony rządzący też tego nie ruszą, bo są to "głosy wyborcze". Pracujących jest "zbyt mało", bo jakieś 16 milionów (rekordowa liczba, bo kilka lat temu było 13-14 milionów) na około 30 milionów wszystkich pełnoletnich. Do tego trzeba dodać niemały % urzędników (około 800 tysięcy) nauczycieli (700 tysięcy), policja i wojsko (100+100 k) oraz (nierentownych) Spółek Skarbu Państwa, którzy robiliby mniejsze lub większe "ruchawki" przy próbie likwidacji socjalu, z obawy, że będą "następni". Pracujący są podzieleni i bardzo często zbyt zapracowani (albo leniwi), żeby wyrobić swoją własną opinię, która jest trudna, bo "mass media" pilnują linii politycznej ze względu na pieniądze z reklam, które dostają ze skarbu państwa. Jest to węzeł gordyjski. Z drugiej strony mamy grupę, która zagłosuje na tego, który da najwięcej.
Niestety problem nie jest po stronie biorących socjal, tylko po stronie go dających. To zabijanie motywacji do pracy.
Problem jest po obu stronach i nie tylko, bo dotyczy całego społeczeństwa. Biorący nie mają odpowiedniego bodźca do zmiany swojego życia, a sami z siebie tego nie zrobią. Z drugiej strony rządzący też tego nie ruszą, bo są to "głosy wyborcze". Pracujących jest "zbyt mało", bo jakieś 16 milionów (rekordowa liczba, bo kilka lat temu było 13-14 milionów) na około 30 milionów wszystkich pełnoletnich. Do tego trzeba dodać niemały % urzędników (około 800 tysięcy) nauczycieli (700 tysięcy), policja i wojsko (100+100 k) oraz (nierentownych) Spółek Skarbu Państwa, którzy robiliby mniejsze lub większe "ruchawki" przy próbie likwidacji socjalu, z obawy, że będą "następni". Pracujący są podzieleni i bardzo często zbyt zapracowani (albo leniwi), żeby wyrobić swoją własną opinię, która jest trudna, bo "mass media" pilnują linii politycznej ze względu na pieniądze z reklam, które dostają ze skarbu państwa. Jest to węzeł gordyjski. Z drugiej strony mamy grupę, która zagłosuje na tego, który da najwięcej.