@semy
Mieszkałem przez jakieś 4 miesiące z trzema laskami w jednym pokoju (za granicą). To, że to takie fajne to tylko mogło się wydawać na początku. Ciągły jarmark i kłótnie. A jak któraś była sama to mnie próbowała napuszczać na dwie pozostałe. Niby koleżanki a tam ciągle jakieś walki między sobą były. O byle pierdoły. Odwrotnie niż u nas - chociaż zawsze można było liczyć na ripostę, jeden pomagał drugiemu (łącznie było nas 6). Ze sprzątaniem też nie przesadzały - koledzy z drugiego pokoju byli schludniejsi i bardziej systematyczni. Oczywiście nie wszystko było czarne, ale ich kłótliwości to mi starczyło na długo. Najwięcej czasu spędzałem na dworze lub w gościnie:) M.in. u wesołych Słowaków i wesołych Słowaczek, które nie były tak konfliktowe. To oczywiście pojedynczy przypadek, więcej się nie trafiło, że miałem mieszany skład w pokoju:) Za to w pracy raczej nigdy nie miałem z kobietami problemu. Inna sprawa, że pracuję zdalnie i kontakty ograniczają się do proszę zrobić/dziękuję.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 czerwca 2019 o 19:23
@semy
Ja mam w domu żonę (chwilowo- macierzyński) i dwójkę dzieci, jedno 3-miesiące, drugie 5 lat. Na szczęście chodzi do przedszkola. Hałas jest:) Z synkiem przed pierwsze trzy lata (od momentu odstawienia od karmienia piersią) zajmowałem się na pełen etat i pracowałem zdalnie (żona robiła stacjonarnie). Szach ma(d)ki :) Przyzwyczaiłem się, ale to pewnie nie to samo co ciągłe **** (nie będę brzydko pisał:)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 czerwca 2019 o 19:43
@michalSFS Pracowałem w miejscu gdzie były głównie kobiety, w sumie kilkanaście i ze mną trzech facetów.
Jak na zmianie były kobiety, wszystkie ze stażem co najmniej kilku lat, to z niczym nie dało się wyrobić, jeszcze się mnie czepiały o wszystko.
Jak na zmianie były same chłopaki, to mimo że każdy z nas czegoś nie umiał albo nie miał w czymś wprawy, wszystko było zrobione na czas i bezkonfliktowo, bo sobie nawzajem pomagaliśmy i dzielili obowiązkami wedle tego co komu wychodziło najlepiej. Nawet się naradzać nie trzeba było, po dwa słowa i każdy leciał do tego z czym sobie najlepiej radził.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 czerwca 2019 o 14:11
@semy Ja studiowałam informatykę. 90% męzczyzn... takich plot to nawet kobiety nie gadają. Przy czym kobiety gadają o faktach a faceci ze swoją fantazją krążą gdzieś w kosmosie. Dlatego jest stara zasada, że jak facet się czymś chwali to nie należy mu wierzyć bo to znaczy, że tego nie zrobił/nie ma itp.
Jeśli jest jakieś miejsce siedzące, a autobus jedzie tam, gdzie akurat potrzebuję, to wsiadam. Jak jadę stosunkowo niedaleko włączam muzykę lub biorę książkę, jak kurs ma trwać kilka godzin idę spać, a m wprawę w spaniu w hałasie
a ja bym nie wsiadł.
Ale jako kto, przepraszam? Sprzedawca napojów?
Nie powiedział żaden facet który pracuje z większością kobiet. Mnie np już bębenki pękają od tego szczebiotu.
@semy
Mieszkałem przez jakieś 4 miesiące z trzema laskami w jednym pokoju (za granicą). To, że to takie fajne to tylko mogło się wydawać na początku. Ciągły jarmark i kłótnie. A jak któraś była sama to mnie próbowała napuszczać na dwie pozostałe. Niby koleżanki a tam ciągle jakieś walki między sobą były. O byle pierdoły. Odwrotnie niż u nas - chociaż zawsze można było liczyć na ripostę, jeden pomagał drugiemu (łącznie było nas 6). Ze sprzątaniem też nie przesadzały - koledzy z drugiego pokoju byli schludniejsi i bardziej systematyczni. Oczywiście nie wszystko było czarne, ale ich kłótliwości to mi starczyło na długo. Najwięcej czasu spędzałem na dworze lub w gościnie:) M.in. u wesołych Słowaków i wesołych Słowaczek, które nie były tak konfliktowe. To oczywiście pojedynczy przypadek, więcej się nie trafiło, że miałem mieszany skład w pokoju:) Za to w pracy raczej nigdy nie miałem z kobietami problemu. Inna sprawa, że pracuję zdalnie i kontakty ograniczają się do proszę zrobić/dziękuję.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2019 o 19:23
@michalSFS ja mam w biurze na 12 osób 7 babeczek i prawie codziennie mam ochotę wsadzić sobie stopery do uszu bo tak bolą.
@semy
Ja mam w domu żonę (chwilowo- macierzyński) i dwójkę dzieci, jedno 3-miesiące, drugie 5 lat. Na szczęście chodzi do przedszkola. Hałas jest:) Z synkiem przed pierwsze trzy lata (od momentu odstawienia od karmienia piersią) zajmowałem się na pełen etat i pracowałem zdalnie (żona robiła stacjonarnie). Szach ma(d)ki :) Przyzwyczaiłem się, ale to pewnie nie to samo co ciągłe **** (nie będę brzydko pisał:)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2019 o 19:43
@michalSFS Pracowałem w miejscu gdzie były głównie kobiety, w sumie kilkanaście i ze mną trzech facetów.
Jak na zmianie były kobiety, wszystkie ze stażem co najmniej kilku lat, to z niczym nie dało się wyrobić, jeszcze się mnie czepiały o wszystko.
Jak na zmianie były same chłopaki, to mimo że każdy z nas czegoś nie umiał albo nie miał w czymś wprawy, wszystko było zrobione na czas i bezkonfliktowo, bo sobie nawzajem pomagaliśmy i dzielili obowiązkami wedle tego co komu wychodziło najlepiej. Nawet się naradzać nie trzeba było, po dwa słowa i każdy leciał do tego z czym sobie najlepiej radził.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2019 o 14:11
@semy Ja studiowałam informatykę. 90% męzczyzn... takich plot to nawet kobiety nie gadają. Przy czym kobiety gadają o faktach a faceci ze swoją fantazją krążą gdzieś w kosmosie. Dlatego jest stara zasada, że jak facet się czymś chwali to nie należy mu wierzyć bo to znaczy, że tego nie zrobił/nie ma itp.
Ta - wsiadłbyś i byś sobie w ciszy posiedział bo byś nawet nie zagadał.
Wsiadł i zamówił kurs prosto do wariatkowa...
Trzeba by się mocno zastanowić
i co bys zrobil?
Skąd one jadą? Z laboratorium produkcji klonów?
Ty byś wsiadł a one wysiadły. ¯\\\_(ツ)\_/¯
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2019 o 11:26
Ta w taki upał do takiego busa, chyba by mnie powalić musiało.
logiczne, że nie, temu minus leci;]
ja też. takie deski to zechcieliby w tartaku.
To chyba Dubaj ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Taki zapełniony? Ni nóg wyprostować ni nic.... :D
Jeśli jest jakieś miejsce siedzące, a autobus jedzie tam, gdzie akurat potrzebuję, to wsiadam. Jak jadę stosunkowo niedaleko włączam muzykę lub biorę książkę, jak kurs ma trwać kilka godzin idę spać, a m wprawę w spaniu w hałasie
a ja nie! Mam w domu nimfomankę która w zupełności mi wystarcza