Zapominasz dzieciaku, że twoi rodzice też kiedyś chodzili do szkoły i też mieli dokładnie te same problemy co ty. I też się musieli uczyć. Więc skoro im się udało,wiedzą, że i tobie się uda. A szukanie na siłę wymówek jak się nie chce uczyć, to logika leniwych.
@profix3 Też tak myślałem zanim u mojego dziecka zdiagnozowano dysleksję rozwojową. Nie wiesz, o czym piszesz. I nie życzę ci, abyś się przekonał jak bardzo nie masz racji!
@F18_hornet ale nie wiem o co ci chodzi? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałem. W czym nie mam racji? że mieliśmy lęki depresje itp? I jestem ostatnim, który by popierał przemoc względem dzieci, bo sam miałem jej w dzieciństwie baaaardzo dużo.
PS ja też mam dysleksję,
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 października 2019 o 8:41
Szczerze nie lubię, gdy ktoś w sposób arbitralny podchodzi do innych. Pokazuje to pewne lekceważenie i zupełny brak wyobraźni oraz empatii. Ani obecna młodzież, ani dawna nie miała łatwo - po prostu one nieco ewoluują ze względu na zmianę sposobu istnienia społeczeństwa w coraz bardziej dynamicznym świecie. Drodzy nastolatkowie, może warto jednak zaufać rodzicom i powiedzieć co wam leży na sercu? Nie zakładajcie z góry, że ,,dorośli nie widzą". Nikt z nas nie jest wszechwiedzący - warto spróbować rozmowy.
Od początku istnienia ludzkości nastolatkowie uważają, że to właśnie oni odkryli świat a dorośli ich nie rozumieją - potem zapominają o swoich doświadczeniach młodzieńczych a ich dzieci buntują się tak samo jak oni swego czasu - też potem zapomną o swoim buncie i będą walczyć z buntem swoich dzieci. Tak banalnie toczy się życie.
no tak... wszedłem do łazienki, odkręciłem lewy kurek i odkryłem ciepłą wodę... a moi starzy nigdy nie byli młodzi i nie musieli się uczyć w szkole... mój ojciec urodził się dyrektorem a matka panią księgową i tak im jakoś bezstresowo życie płynie... :D
Yhm. Szkoda że ogólnie ludzie nie widza dalej niz do końca swojego nosa :) młodzi, starzy, baby i dziady. "Ja i tylko Ja", "dlaczego nikt nic nigdzie?".
Patrząc pod powierzchnie dochodzę do wniosku, że takie jednostki należałoby zawczasu wybić, dla dobra ogółu. Z tego nic dobrego nie wyrośnie, co najwyżej rozchwiany emocjonalnie roszczeniowiec, którego do swojej śmierci będą utrzymywać rodzice a później opiekę nad nim przejmie państwo.
Dobra już teraz bez ironii. :D
Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że teraz Ci uczniowie z " niechęcią ", już nie mówią jak poprzednie roczniki " ebać szkołę ", nie odrabiam zadań domowych, nie przygotowuję się do lekcji, idę na wagary. Mam w dup.., że w jednej klasie siedzę kolejny rok. Aby do 18 nastki. O nie.
Dzisiejsze orły z " niechęcią " oczekują, wręcz wymagają zrozumienia.
Na czym takie zrozumienie ma polegać ?
Otóż na dobrych ocenach, wysokiej średniej, gwarancji nauki w dobrych jak nie najlepszych szkołach / uniwerkach, które zapewnią ( pewnie Rektor powinien osobiście znaleźć pracę ) takiemu delikwentowi Tam szef przez wzgląd na wrodzoną " niechęć " niczego nie będzie od niego oczekiwał i płacił co najmniej 2 średnie krajowe na początek. No. Jeśli się nie uda, są jeszcze starzy. ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 października 2019 o 9:10
Nie wspomniano o relacjach z rodzicami. Dziecko, dla którego rodzic ma czas i któremu poświęca uwagę tylko jak dostaje słabe stopnie uczyć się nie będzie. Problem występujący w rodzinach, gdzie rodzice są zapracowani, albo gdzie dzieci jest więcej niż jedno, zwłaszcza jeżeli rzeczone dzieci są w różnym wieku (dwulatek pochłania całą uwagę, na nastolatkę nie ma czasu), albo któreś z dzieci jest niepełnosprawne.
I drugi, dotyczący nawyku. Jest mania tego, że dziecko w podstawówce odrabia lekcje z rodzicem, a nie samo. Rodzic nie siedzi obok? Nie odrobi lekcji. Z tym, że rodzic ma sporo obowiązków i jest zmęczony i nawet nie łapie się na tym, że odpowiedź dziecku podaje od razu, zamiast zmusić je by samo najpierw poszukało.
Jak ja mówiłam że "nie rozumiem", to mama najpierw brała podręcznik i sprawdzała czy umiem całą teorię, czy go przeczytałam. Jeżeli nie, to odsyłała mnie do pokoju.A nie - niby wyjaśniała, ale tak naprawdę robiła zadanie i nawet nie kazała mi potem tego przećwiczyć.
Od ponad roku pomagam małemu sąsiadowi powtórzyć to, co miał w szkole z angielskiego. Pomijając to, że dziecko nie miało pojęcia, że można uczyć się w formie gry, czy zabawy. Najgorsze jest to, że przez ten rok ciągle nie załapał, że jak czegoś nie wie, to powinien sięgnąć do podręcznika! Muszę mu ciągle o tym przypominać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 października 2019 o 9:56
@Cascabel W tym tygodniu rozmawiałam ze znajomą, która opowiadała o swoich problemach z nauką języka angielskiego. W tym kontekście mówiła jak dwaj kuzyni próbowali ją uczyć bez większego powodzenia, o nauczycielce, która z anielską cierpliwością próbowała jej pomóc. Po tej opowieści spytałam tylko "Jak pracowałaś w domu sama, żeby się czegoś nauczyć?" Nie miała nic do powiedzenia. Tak podchodzą do swoich problemów "słabi" uczniowie. Jak im ktoś młotkiem wiedzy do głowy nie wbije to sami za robotę sie nie wezmą.
@warszawiaczanka obecnie jako stałe zadanie domowe dostał zestaw gier na tablecie do nauki. Osobiście uważam że w toku edukacji brakuje lekcji dla rodziców jak powinna wyglądać ich pomóc i lekcji dla dzieci jak się uczyć.
@Cascabel Też uważam, że szkoła powinna uczyć dzieciaki jak się powinno uczyć. Pamiętam takie zajęcia nawet ze swojej szkoły. Powiedzieli nam, że jak nie umiemy uczyć się wzrokowo czyli czytając w myślach to powinnismy się uczyć na głos. No i po 10 minutowej pogadance mieliśmy być geniuszami i uczyć się na samych piątkach.
@warszawiaczanka na studiach miałam semestr zajęć dotyczących skutecznych metod uczenia się języków obcych. I tak nie wyczerpaliśmy tematu...
A sprytne sposoby? Mnemotechniki? Fiszki? I przede wszystkim nauka przez zabawę? Gdybym nie siedziała w ławce z chłopakiem na tym zafiksowanym pewnie nigdy bym ich nie poznała...
No i problemem jest fakt, że i dzieci i rodzice nie ogarniają że komputer może służyć do nauki, podobnie jak gry. Dużo przyjemniejszą formą powtarzania i rozwijania słownictwa jest granie 10 minut dziennie niż siedzenie nad zeszytem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 października 2019 o 22:43
Zapominasz dzieciaku, że twoi rodzice też kiedyś chodzili do szkoły i też mieli dokładnie te same problemy co ty. I też się musieli uczyć. Więc skoro im się udało,wiedzą, że i tobie się uda. A szukanie na siłę wymówek jak się nie chce uczyć, to logika leniwych.
@profix3 te same? u nas regularnie lali po łbie za złe odpowiedzi, takich fanaberii jak dziś to nikt nie uwzględniał!
@eina masz rację, lano i to zdrowo, u nas wskaźnikiem po łapach. Nie zmienia to faktu, że też mieliśmy jakieś swoje lęki, problemy, depresje, itp itd.
@profix3 Też tak myślałem zanim u mojego dziecka zdiagnozowano dysleksję rozwojową. Nie wiesz, o czym piszesz. I nie życzę ci, abyś się przekonał jak bardzo nie masz racji!
@F18_hornet ale nie wiem o co ci chodzi? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałem. W czym nie mam racji? że mieliśmy lęki depresje itp? I jestem ostatnim, który by popierał przemoc względem dzieci, bo sam miałem jej w dzieciństwie baaaardzo dużo.
PS ja też mam dysleksję,
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2019 o 8:41
Tak wszyscy będą nurkować, bo tobie chce się bawić. I pewnie w dorosłym życiu chcesz zostać influencerem albo jutuberem. To kombinuj tak dalej.
Szczerze nie lubię, gdy ktoś w sposób arbitralny podchodzi do innych. Pokazuje to pewne lekceważenie i zupełny brak wyobraźni oraz empatii. Ani obecna młodzież, ani dawna nie miała łatwo - po prostu one nieco ewoluują ze względu na zmianę sposobu istnienia społeczeństwa w coraz bardziej dynamicznym świecie. Drodzy nastolatkowie, może warto jednak zaufać rodzicom i powiedzieć co wam leży na sercu? Nie zakładajcie z góry, że ,,dorośli nie widzą". Nikt z nas nie jest wszechwiedzący - warto spróbować rozmowy.
Od początku istnienia ludzkości nastolatkowie uważają, że to właśnie oni odkryli świat a dorośli ich nie rozumieją - potem zapominają o swoich doświadczeniach młodzieńczych a ich dzieci buntują się tak samo jak oni swego czasu - też potem zapomną o swoim buncie i będą walczyć z buntem swoich dzieci. Tak banalnie toczy się życie.
Ach biedne te dzisiejsze dzieci. Jak one sobie poradzą... Co za stres, nauka, nauka a tu bawić się chcemy...
no tak... wszedłem do łazienki, odkręciłem lewy kurek i odkryłem ciepłą wodę... a moi starzy nigdy nie byli młodzi i nie musieli się uczyć w szkole... mój ojciec urodził się dyrektorem a matka panią księgową i tak im jakoś bezstresowo życie płynie... :D
Yhm. Szkoda że ogólnie ludzie nie widza dalej niz do końca swojego nosa :) młodzi, starzy, baby i dziady. "Ja i tylko Ja", "dlaczego nikt nic nigdzie?".
Pokolenie miękkich fajek, po prostu nauka była nudna a dopisywanie setek bzdur dla ciot to jakaś ideologiczna porażka.
Moja odpowiedz jest krotka i zwiezla:
https://img17.demotywatoryfb.pl//uploads/201910/1571771710_msvu6n_600.jpg
Gdzie PRZEMOC?
Patrząc pod powierzchnie dochodzę do wniosku, że takie jednostki należałoby zawczasu wybić, dla dobra ogółu. Z tego nic dobrego nie wyrośnie, co najwyżej rozchwiany emocjonalnie roszczeniowiec, którego do swojej śmierci będą utrzymywać rodzice a później opiekę nad nim przejmie państwo.
Dobra już teraz bez ironii. :D
Najlepszy w tym wszystkim jest fakt, że teraz Ci uczniowie z " niechęcią ", już nie mówią jak poprzednie roczniki " ebać szkołę ", nie odrabiam zadań domowych, nie przygotowuję się do lekcji, idę na wagary. Mam w dup.., że w jednej klasie siedzę kolejny rok. Aby do 18 nastki. O nie.
Dzisiejsze orły z " niechęcią " oczekują, wręcz wymagają zrozumienia.
Na czym takie zrozumienie ma polegać ?
Otóż na dobrych ocenach, wysokiej średniej, gwarancji nauki w dobrych jak nie najlepszych szkołach / uniwerkach, które zapewnią ( pewnie Rektor powinien osobiście znaleźć pracę ) takiemu delikwentowi Tam szef przez wzgląd na wrodzoną " niechęć " niczego nie będzie od niego oczekiwał i płacił co najmniej 2 średnie krajowe na początek. No. Jeśli się nie uda, są jeszcze starzy. ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2019 o 9:10
Nie wspomniano o relacjach z rodzicami. Dziecko, dla którego rodzic ma czas i któremu poświęca uwagę tylko jak dostaje słabe stopnie uczyć się nie będzie. Problem występujący w rodzinach, gdzie rodzice są zapracowani, albo gdzie dzieci jest więcej niż jedno, zwłaszcza jeżeli rzeczone dzieci są w różnym wieku (dwulatek pochłania całą uwagę, na nastolatkę nie ma czasu), albo któreś z dzieci jest niepełnosprawne.
I drugi, dotyczący nawyku. Jest mania tego, że dziecko w podstawówce odrabia lekcje z rodzicem, a nie samo. Rodzic nie siedzi obok? Nie odrobi lekcji. Z tym, że rodzic ma sporo obowiązków i jest zmęczony i nawet nie łapie się na tym, że odpowiedź dziecku podaje od razu, zamiast zmusić je by samo najpierw poszukało.
Jak ja mówiłam że "nie rozumiem", to mama najpierw brała podręcznik i sprawdzała czy umiem całą teorię, czy go przeczytałam. Jeżeli nie, to odsyłała mnie do pokoju.A nie - niby wyjaśniała, ale tak naprawdę robiła zadanie i nawet nie kazała mi potem tego przećwiczyć.
Od ponad roku pomagam małemu sąsiadowi powtórzyć to, co miał w szkole z angielskiego. Pomijając to, że dziecko nie miało pojęcia, że można uczyć się w formie gry, czy zabawy. Najgorsze jest to, że przez ten rok ciągle nie załapał, że jak czegoś nie wie, to powinien sięgnąć do podręcznika! Muszę mu ciągle o tym przypominać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2019 o 9:56
@Cascabel W tym tygodniu rozmawiałam ze znajomą, która opowiadała o swoich problemach z nauką języka angielskiego. W tym kontekście mówiła jak dwaj kuzyni próbowali ją uczyć bez większego powodzenia, o nauczycielce, która z anielską cierpliwością próbowała jej pomóc. Po tej opowieści spytałam tylko "Jak pracowałaś w domu sama, żeby się czegoś nauczyć?" Nie miała nic do powiedzenia. Tak podchodzą do swoich problemów "słabi" uczniowie. Jak im ktoś młotkiem wiedzy do głowy nie wbije to sami za robotę sie nie wezmą.
@warszawiaczanka obecnie jako stałe zadanie domowe dostał zestaw gier na tablecie do nauki. Osobiście uważam że w toku edukacji brakuje lekcji dla rodziców jak powinna wyglądać ich pomóc i lekcji dla dzieci jak się uczyć.
@Cascabel Też uważam, że szkoła powinna uczyć dzieciaki jak się powinno uczyć. Pamiętam takie zajęcia nawet ze swojej szkoły. Powiedzieli nam, że jak nie umiemy uczyć się wzrokowo czyli czytając w myślach to powinnismy się uczyć na głos. No i po 10 minutowej pogadance mieliśmy być geniuszami i uczyć się na samych piątkach.
@warszawiaczanka na studiach miałam semestr zajęć dotyczących skutecznych metod uczenia się języków obcych. I tak nie wyczerpaliśmy tematu...
A sprytne sposoby? Mnemotechniki? Fiszki? I przede wszystkim nauka przez zabawę? Gdybym nie siedziała w ławce z chłopakiem na tym zafiksowanym pewnie nigdy bym ich nie poznała...
No i problemem jest fakt, że i dzieci i rodzice nie ogarniają że komputer może służyć do nauki, podobnie jak gry. Dużo przyjemniejszą formą powtarzania i rozwijania słownictwa jest granie 10 minut dziennie niż siedzenie nad zeszytem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 października 2019 o 22:43
Zabawny ten demot. Jak dorośnie to dopiero zobaczy górę lodową. Nie twierdzę, że dorastanie jest proste, ale dorosłe życie tym bardziej.
@darth65 Wtedy poczuje, że jest Titanikiem