To akurat dość proste. Taka wrzawa jest podnoszona tam, gdzie się te skorupiaki faktycznie spotyka. W Polsce nie uświadczysz ich poza mrożonkami w supermarketach czy luksusowych restauracjach o cenach, których nie zdołasz przeczytać na jednym wdechu. U nas ludzie się burzą o karpie, bo obserwują ich masakrę co roku. Burzą się o podłe traktowanie zwierząt mięsnych, bo trudno pójść do sklepu czy jadłodajni, by nie potknąć się o kawał schabu czy innego drobiu, trudno pojechać na wieś i nie zobaczyć ani jednego zwierzaka hodowlanego.
@Rhanai Dokładnie, raki były w Polsce popularne, ale w międzywojniu. Podniosłabym wrzawę raczej o zanieczyszczanie rzek, które sprawiło że teraz są na wymarciu...
@Rhanai czyli wychodzi na to że jest przyzwolenie na skrajnie gorsze zachowanie, do póki jest ono na małą skalę :P .
Czasem mam wrażenie że co niektórzy to myślą, że mięso się hoduje w plastrach XD...
Jeśli chcemy się bawić w ochronę praw zwierząt czy ekologię, to trzeba to robić globalnie. Inaczej to nie ma żadnego sensu, więc fakt że u nas dany problem nie istnieje lub jest niewielki, nie oznacza że należy go pomijać :) .
@rafik54321 po pierwsze, problemy, które widzimy na co dzień, są bardziej nurtujące, niż te, o których się zaledwie słyszy raz na kilka lat, po drugie myślisz, że ktoś na jakimś odległym krańcu świata usłyszy nasz krzyk? Mowy nie ma. Często słyszę, że coś jest gorsze, to czemu pieklimy się o mniejsze zło. Głupie gadanie. Czy to, że gdzieś jest coś gorszego, na co nie mam wpływu oznacza, że mam nie robić nic? Jeśli nie możemy zmienić całego świata na raz, zmieniajmy chociaż nasz jego kawałek. Od czegoś trzeba zacząć. Po trzecie, ludzie już krzyczą, krzyczą już od dawna. I czasem coś drgnie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2020 o 22:00
@rafik54321 to ten sam mechanizm co w kwestii pożarów w Australii. Wszyscy "internetowcy" rzucili się pomagać w "pożarze stulecia" który jest stulecia tylko dlatego, że mamy XXI wiek - bo w 74-75 spłonęło prawie 117 mln hektarów, na razie w AU 10 mln hektarów - 10 razy mniej.
Natomiast prawie nikt nie lamentuje i nie pomaga... Afryce. Gdzie płonie obszar 5 krotnie większy niż w Australii. Czemu? Bo to dotyczy Afryki środkowej, gdzie nie każdy ma telefon i wysyła fotki w Internet. Gdzie wielu nie ma szklanki wody w sumie... Nie mówiąc o Internecie.
@Rhanai "po drugie myślisz, że ktoś na jakimś odległym krańcu świata usłyszy nasz krzyk" - zaraz ci obalę twój wywód i daleko szukać nie trzeba. Pożar w Australii :) . Daleki zakątek świata, a słyszy o nim cały świat. U nas duże pożary lasu są raz na kilka lat. Kwestia medialności. Karpie sprzedawano od wielu, wielu lat, a dopiero teraz ktoś zrobił z tego problem (tj od kilku lat wstecz).
Weźmy taką patologię rodzinną. Spotykamy ją na codzień. Mijasz podpitego dresiarza - to patol. Słyszysz awantury za ścianą, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego że to przemoc, ale ktoś coś z tym robi? Nie. Pomimo że jest to problem przenikający olbrzymią część społeczeństwa (jak na moje oko to z 25%) nikt z tym nic nie robi.
@Syphar czyli dochodzimy do wniosku, że nie skala problemu, upowszechnia problem, a jedynie jego medialność i interes pewnych osób. Co faktycznie zdaje się być prawdą. Australia to ostatecznie dość dobrze rozwinięty kraj. Afryka to bieda, która nie ma praktycznie nic do zaoferowania poza ropą, gazem i diamentami.
@rafik54321 Zgadza się. Na dodatek, co też nie jest bez znaczenia - w krajach rozwiniętych, do których powoli Polskę wypadałoby zaliczać, bardziej współczuje się zwierzętom niż ludziom - w Australii ginie ich sporo i są to gatunki endemiczne, a w Afryce większość uciekła, tragedia dotyczy raczej siedzib ludzkich. Tak z kolei jest z przyczyny "pozycji sytego kota" - jak Polak straci dom w pożarze, to rzadko ląduje rzeczywiście na ulicy - większość mieszkań/domów w wieloletnich kredytach - ubezpieczone jak się da, te bez kredytów też, plus rodzina która może przenocować te 3-5 dni aż nie najmie sobie czegoś. I pod tym względem jest podobny do mieszkańca Australii, chociaż znacznie biedniejszy w kwestii dóbr luksusowych.
W przypadku mieszkańca Afryki Środkowej - to już stracił wszystko. I często ryzykuje życie, i traci je, by to ratować.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 stycznia 2020 o 10:47
@Syphar Australia czy Afryka to całkiem spory kawałek terenu. I tam i tam jest "gdzie uciekać" więc czemu jest problem w Autstralii? W Afryce też żyją takie gatunki których nigdzie indziej nie spotkasz (na wolności), choćby lew czy gepart.
" jak Polak straci dom w pożarze, to rzadko ląduje rzeczywiście na ulicy" - yyy, ale zwierzęta wcale nie potrzebują domów. Więc pożar dotknie je jeszcze mniej.
Nająć coś, yyy, ale co i gdzie? Jak reszta rodziny w podobnej sytuacji, za co nająć? Co wynająć, jak wszystko spalone? Jeśli już tak chcesz przyrównywać. Myślę że wystarczy pustej dyskusji...
@rafik54321 ale nie współczujemy ludziom, którzy tracą wszystko. Dlaczego? Bo nie wiemy jak to jest. Patrzymy bezwiednie na pożar w TV i co widzimy? Ludzi, którym uratowano życie (a dalej to sobie poradzą przecież... tak jak u nas, nie? No w Australii pewnie tak.) oraz zwierzęta, które poginęły.
Większość ludzi w Polsce nie ma perspektywy utraty pół kraju w pożodze.
Problem tkwi w biologii. taki rak jest bezkręgowcem i nie da się łatwo go zabić. Ponieważ jeest mały to wrzucenie do wrzątku zabija w ciągu 1-2 sekund. Ale nie da się zabić przez ogłuszenie czy nawet odcięcie głowy. Pewnie polecą minusy, ale taka jest prawda. Bezkręgowców (z wyjatkiem ośmiornic nie dotyczą zadne prawa. nadziewanie roboaków na haczyk, rozgniatanie pajaka czy wrywanie muchom skrzydełek nie jest karane prawem.
@likkaq Drugą wersją jest wsadzenie do zamrażarki, albo wbicie noża. Najszybsze dla zwierzęcia - to ostatnie, ale tylko jeżeli kucharz jest osobą wprawną.
@likkaq Nie znam się na homarach, ale czy nie humanitarniej byłoby prądem potraktować? Kiedyś kupowałem pstrągi i kobieta złapała kilka kilo, włożyła do miski i dwoma prętami pot prądem załatwiła sprawę w kilka sekund.
Na dalekim wschodzie w ten sposób przygotowują zupę z kobry :) najpierw kobra w takiej dziurkowanej siatce idzie do wrzątku, potem przestyga, za jakąś godzinę kucharz ostrożnie odcina łeb (tak, za godzinę bo łeb tego świństwa potrafi jeszcze około 1-2 godzin po zabiciu żyć, odskoczyć i dziabnąć), no i dalej patroszenie i przygotowanie zupy podobnie jak rosołu - widziałem na filmiku. Podobno smakuje porównywalnie do kurczaka czy indyka.
@ChrisX5500 No... coś takiego właśnie. Nie wiem dokładnie o co chodzi i na jakiej to jest zasadzie, ale we łbach tych węży są chyba jakieś takie mięśnie, które są aktywne jeszcze jakiś czas po śmierci węża. I chociaż jest martwy, to łeb węża z tymi zębami jadowymi jeszcze może odskoczyć i dziabnąć. Chrystusy? Ja bym to nazwał złośliwością rzeczy martwych :>
Myślałem, że im się nożem przebija pancerz od spodu przed gotowaniem (tam mają zwoje nerwowe). Kurcze, mogłoby to trafić do serii "robisz to źle", nie wiedziałem, że na żywca powinienem je wrzucać.
rzadko wrzucam ludzi do wrzątku więc trudno mi potwierdzić jak długo żyją ale moje sumienie nie jest zbrukane kiedy do wrzątku wrzucam raki. Duży garnek, wrzątek, koper, drobina masła i polce lizać
To, że o czymś nie słyszałeś jeszcze nie znaczy, że tego nie ma:) Poza tym, wrzucenie do wrzątku to najbardziej humanitarny sposób pozbawienia życia tego zwierzęcia.
Demoty schodzą na psy, bez urazy dla psów!!!
moze dlatego nie slyszales, bo w polsce jest stosunkowo malo miejsc gdzie homary przyrzadzaja
pomijajc juz fakt ze w wielu krajach jest to zakazane (w usa od ponad 20 lat)
Co za bzdurny demotywator. Przecież to debilizm i kłamstwo w jednym. W przeciwieństwie do ryb, których najbardziej humanitarnym sposobem jest zabicie poprzez stopniowe zamrożenie, tak takiego homara najlepiej jest wrzucić do wrzątku i pozwolić mu na szybką śmierć. Nie znam się jakoś super na kulinarnym aspekcie tego sposobu, ale sądzę że nie został wymyślony dla usilnego krzywdzenia zwierzęcia. Jaka alternatywa miałaby być najrozsądniejsza? Odcięcie głowy? Zastrzyk? Kto by to potem jadł? Nie zamrozisz homara, aby go później koniecznie rozmrażać i rozbierać do smażenia. Bo czym? Młotkiem walić, to jak w kamień. Widocznie z rybami tak też o wiele łatwiej, prawdopodobnie przeważnie w kwestii świeżości.
To akurat dość proste. Taka wrzawa jest podnoszona tam, gdzie się te skorupiaki faktycznie spotyka. W Polsce nie uświadczysz ich poza mrożonkami w supermarketach czy luksusowych restauracjach o cenach, których nie zdołasz przeczytać na jednym wdechu. U nas ludzie się burzą o karpie, bo obserwują ich masakrę co roku. Burzą się o podłe traktowanie zwierząt mięsnych, bo trudno pójść do sklepu czy jadłodajni, by nie potknąć się o kawał schabu czy innego drobiu, trudno pojechać na wieś i nie zobaczyć ani jednego zwierzaka hodowlanego.
@Rhanai Dokładnie, raki były w Polsce popularne, ale w międzywojniu. Podniosłabym wrzawę raczej o zanieczyszczanie rzek, które sprawiło że teraz są na wymarciu...
@Rhanai czyli wychodzi na to że jest przyzwolenie na skrajnie gorsze zachowanie, do póki jest ono na małą skalę :P .
Czasem mam wrażenie że co niektórzy to myślą, że mięso się hoduje w plastrach XD...
Jeśli chcemy się bawić w ochronę praw zwierząt czy ekologię, to trzeba to robić globalnie. Inaczej to nie ma żadnego sensu, więc fakt że u nas dany problem nie istnieje lub jest niewielki, nie oznacza że należy go pomijać :) .
@rafik54321 dokładnie, każdy wie, że mięso hoduje się w prostopadłościanach, które potem się tnie na plastry.
@rafik54321 po pierwsze, problemy, które widzimy na co dzień, są bardziej nurtujące, niż te, o których się zaledwie słyszy raz na kilka lat, po drugie myślisz, że ktoś na jakimś odległym krańcu świata usłyszy nasz krzyk? Mowy nie ma. Często słyszę, że coś jest gorsze, to czemu pieklimy się o mniejsze zło. Głupie gadanie. Czy to, że gdzieś jest coś gorszego, na co nie mam wpływu oznacza, że mam nie robić nic? Jeśli nie możemy zmienić całego świata na raz, zmieniajmy chociaż nasz jego kawałek. Od czegoś trzeba zacząć. Po trzecie, ludzie już krzyczą, krzyczą już od dawna. I czasem coś drgnie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2020 o 22:00
@rafik54321 to ten sam mechanizm co w kwestii pożarów w Australii. Wszyscy "internetowcy" rzucili się pomagać w "pożarze stulecia" który jest stulecia tylko dlatego, że mamy XXI wiek - bo w 74-75 spłonęło prawie 117 mln hektarów, na razie w AU 10 mln hektarów - 10 razy mniej.
Natomiast prawie nikt nie lamentuje i nie pomaga... Afryce. Gdzie płonie obszar 5 krotnie większy niż w Australii. Czemu? Bo to dotyczy Afryki środkowej, gdzie nie każdy ma telefon i wysyła fotki w Internet. Gdzie wielu nie ma szklanki wody w sumie... Nie mówiąc o Internecie.
Przyczyny? Te same.
@Rhanai Zapewniam Cię że tam gdzie sprzedaje się żywe homary nikt nie podnosi takiej wrzawy..
@Rhanai "po drugie myślisz, że ktoś na jakimś odległym krańcu świata usłyszy nasz krzyk" - zaraz ci obalę twój wywód i daleko szukać nie trzeba. Pożar w Australii :) . Daleki zakątek świata, a słyszy o nim cały świat. U nas duże pożary lasu są raz na kilka lat. Kwestia medialności. Karpie sprzedawano od wielu, wielu lat, a dopiero teraz ktoś zrobił z tego problem (tj od kilku lat wstecz).
Weźmy taką patologię rodzinną. Spotykamy ją na codzień. Mijasz podpitego dresiarza - to patol. Słyszysz awantury za ścianą, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego że to przemoc, ale ktoś coś z tym robi? Nie. Pomimo że jest to problem przenikający olbrzymią część społeczeństwa (jak na moje oko to z 25%) nikt z tym nic nie robi.
@Syphar czyli dochodzimy do wniosku, że nie skala problemu, upowszechnia problem, a jedynie jego medialność i interes pewnych osób. Co faktycznie zdaje się być prawdą. Australia to ostatecznie dość dobrze rozwinięty kraj. Afryka to bieda, która nie ma praktycznie nic do zaoferowania poza ropą, gazem i diamentami.
@rafik54321 Zgadza się. Na dodatek, co też nie jest bez znaczenia - w krajach rozwiniętych, do których powoli Polskę wypadałoby zaliczać, bardziej współczuje się zwierzętom niż ludziom - w Australii ginie ich sporo i są to gatunki endemiczne, a w Afryce większość uciekła, tragedia dotyczy raczej siedzib ludzkich. Tak z kolei jest z przyczyny "pozycji sytego kota" - jak Polak straci dom w pożarze, to rzadko ląduje rzeczywiście na ulicy - większość mieszkań/domów w wieloletnich kredytach - ubezpieczone jak się da, te bez kredytów też, plus rodzina która może przenocować te 3-5 dni aż nie najmie sobie czegoś. I pod tym względem jest podobny do mieszkańca Australii, chociaż znacznie biedniejszy w kwestii dóbr luksusowych.
W przypadku mieszkańca Afryki Środkowej - to już stracił wszystko. I często ryzykuje życie, i traci je, by to ratować.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2020 o 10:47
@Syphar Australia czy Afryka to całkiem spory kawałek terenu. I tam i tam jest "gdzie uciekać" więc czemu jest problem w Autstralii? W Afryce też żyją takie gatunki których nigdzie indziej nie spotkasz (na wolności), choćby lew czy gepart.
" jak Polak straci dom w pożarze, to rzadko ląduje rzeczywiście na ulicy" - yyy, ale zwierzęta wcale nie potrzebują domów. Więc pożar dotknie je jeszcze mniej.
Nająć coś, yyy, ale co i gdzie? Jak reszta rodziny w podobnej sytuacji, za co nająć? Co wynająć, jak wszystko spalone? Jeśli już tak chcesz przyrównywać. Myślę że wystarczy pustej dyskusji...
@rafik54321 ale nie współczujemy ludziom, którzy tracą wszystko. Dlaczego? Bo nie wiemy jak to jest. Patrzymy bezwiednie na pożar w TV i co widzimy? Ludzi, którym uratowano życie (a dalej to sobie poradzą przecież... tak jak u nas, nie? No w Australii pewnie tak.) oraz zwierzęta, które poginęły.
Większość ludzi w Polsce nie ma perspektywy utraty pół kraju w pożodze.
Uwolnić homary !
@Kocioo Byle nie tak jak aktywiści na Florydzie :P
Problem tkwi w biologii. taki rak jest bezkręgowcem i nie da się łatwo go zabić. Ponieważ jeest mały to wrzucenie do wrzątku zabija w ciągu 1-2 sekund. Ale nie da się zabić przez ogłuszenie czy nawet odcięcie głowy. Pewnie polecą minusy, ale taka jest prawda. Bezkręgowców (z wyjatkiem ośmiornic nie dotyczą zadne prawa. nadziewanie roboaków na haczyk, rozgniatanie pajaka czy wrywanie muchom skrzydełek nie jest karane prawem.
@likkaq Drugą wersją jest wsadzenie do zamrażarki, albo wbicie noża. Najszybsze dla zwierzęcia - to ostatnie, ale tylko jeżeli kucharz jest osobą wprawną.
@likkaq Nie znam się na homarach, ale czy nie humanitarniej byłoby prądem potraktować? Kiedyś kupowałem pstrągi i kobieta złapała kilka kilo, włożyła do miski i dwoma prętami pot prądem załatwiła sprawę w kilka sekund.
Wierzcie lub nie, ale akurat wrzucenie skorupiaków do wrzątku jest dla nich najmniej bolesne.
Na dalekim wschodzie w ten sposób przygotowują zupę z kobry :) najpierw kobra w takiej dziurkowanej siatce idzie do wrzątku, potem przestyga, za jakąś godzinę kucharz ostrożnie odcina łeb (tak, za godzinę bo łeb tego świństwa potrafi jeszcze około 1-2 godzin po zabiciu żyć, odskoczyć i dziabnąć), no i dalej patroszenie i przygotowanie zupy podobnie jak rosołu - widziałem na filmiku. Podobno smakuje porównywalnie do kurczaka czy indyka.
@Wolfi1485 Po zabiciu... żyć? To takie wężowe Chrystusy są...? ...te kobry?
@ChrisX5500 No... coś takiego właśnie. Nie wiem dokładnie o co chodzi i na jakiej to jest zasadzie, ale we łbach tych węży są chyba jakieś takie mięśnie, które są aktywne jeszcze jakiś czas po śmierci węża. I chociaż jest martwy, to łeb węża z tymi zębami jadowymi jeszcze może odskoczyć i dziabnąć. Chrystusy? Ja bym to nazwał złośliwością rzeczy martwych :>
Żryjcie kamienie. Problem z głowy
Myślałem, że im się nożem przebija pancerz od spodu przed gotowaniem (tam mają zwoje nerwowe). Kurcze, mogłoby to trafić do serii "robisz to źle", nie wiedziałem, że na żywca powinienem je wrzucać.
Po wrzuceniu do wrzątku od razu umierają.
rzadko wrzucam ludzi do wrzątku więc trudno mi potwierdzić jak długo żyją ale moje sumienie nie jest zbrukane kiedy do wrzątku wrzucam raki. Duży garnek, wrzątek, koper, drobina masła i polce lizać
nie wiem jak inni w polandeszu ale ja ŚWIEŻEGO homara jadam przynajmniej 1 w tygodniu..
@niobe66 i na dodatek nie sa wcale takie drogie.
Dobry kucharz zabija homara 2 cięciami w mózg przed włożeniem do wody.
To, że o czymś nie słyszałeś jeszcze nie znaczy, że tego nie ma:) Poza tym, wrzucenie do wrzątku to najbardziej humanitarny sposób pozbawienia życia tego zwierzęcia.
Demoty schodzą na psy, bez urazy dla psów!!!
ja w ogóle nie rozumiem po ki grzyb są te dyskusje o zwierzetach konsumpcyjnych. żyją po to by je jeść więc po co o tym debatować?
@GDK666 no a stara mogla cie połknąć jak miala okazje a urodziła
dobrze ze ciebie do pi zdy zwymiotowala, ro miales szczescie sie urodzic zatrywajac innym zycie
moze dlatego nie slyszales, bo w polsce jest stosunkowo malo miejsc gdzie homary przyrzadzaja
pomijajc juz fakt ze w wielu krajach jest to zakazane (w usa od ponad 20 lat)
Co za bzdurny demotywator. Przecież to debilizm i kłamstwo w jednym. W przeciwieństwie do ryb, których najbardziej humanitarnym sposobem jest zabicie poprzez stopniowe zamrożenie, tak takiego homara najlepiej jest wrzucić do wrzątku i pozwolić mu na szybką śmierć. Nie znam się jakoś super na kulinarnym aspekcie tego sposobu, ale sądzę że nie został wymyślony dla usilnego krzywdzenia zwierzęcia. Jaka alternatywa miałaby być najrozsądniejsza? Odcięcie głowy? Zastrzyk? Kto by to potem jadł? Nie zamrozisz homara, aby go później koniecznie rozmrażać i rozbierać do smażenia. Bo czym? Młotkiem walić, to jak w kamień. Widocznie z rybami tak też o wiele łatwiej, prawdopodobnie przeważnie w kwestii świeżości.
Czemu mówi się na to OWOC morza przecież to są zwierzęta no istoty żywe żadne owoce it