Pamiętam jednego typa z akademika który chodził i sępił po innych żarcie bo kasy nie miał. Telefon rozwalił i całą kasę od rodziców przeznaczył na nowy telefon ;P Potem sępił.
Jest i druga strona medalu.
Rodzice kasy wiele nie mieli ale na studia posłać chcieli więc posłali. A studenciak żyje za 50 zł tygodniowo albo i mniej bo szkoda od rodziców brać.
Tak ja miałem... potrafiłem wyżyć po najtańszych bułkach, pasztecikach, ziemniakach tydzień. Tydzień jedzenia za 10 zł.... i nie dlatego że kasę przepiłem. Kasy nie było. Szukało się pracy na boku to i potrafiło się zajęcia zawalać przez to.
W tamtych czasach pojęcie "bio" nie istniało :) 4 lata na tanich bułkach, gotowych tanich pierogach, ziemniakach, podróbie pasztecików do smarowania na chleb które potrafiły mieć 20% mięsa (nie wiem z czego była reszta, wolę nie wiedzieć).
Rarytasem był chleb z ketchupem ;P a czasem masłem. Tak więc nie zawsze było tak kolorowo szanowni, nie każdy to pijak.... dziś to ja dorzucam się rodzicom do życia. Emerytura w dzisiejszych czasach a i płace na wiosce wysokie nigdy nie były.
Baaa... niektórzy przed i po wojnie pracowali bez jakiejkolwiek umowy bo "a jaka tam umowa?" albo papiery poszły z dymem po sowieckim sprzątaniu. A potem masz 21 wiek i jesteś w dupie bo firmy nima, właściciela nima, emerytura to to 300 zł (od niedawna 1000) bo jedyna zarejestrowana praca to 5 lat w warzywniaku ;P 40 lat temu który szczęśliwie pracuje do dziś. ...
Nic im nie jest.
Banda symulantów.Wszędzie zniżki nauka za darmo za kasę podatników a póżniej taka kur.a jedna z drugą za granice do pracy jedzie. Jak tak oddaj za studia i wtedy wypierda.aj.
Mam to głęboko w poważaniu, bo na żarcie i czesne im brak, ale jakoś na flachę, knajpę czy marychę, zawsze mają.
Nie wiem jak tam u innych, ale my na AGHu to nawet jacuzzi mieliśmy!
Pamiętam jednego typa z akademika który chodził i sępił po innych żarcie bo kasy nie miał. Telefon rozwalił i całą kasę od rodziców przeznaczył na nowy telefon ;P Potem sępił.
Jest i druga strona medalu.
Rodzice kasy wiele nie mieli ale na studia posłać chcieli więc posłali. A studenciak żyje za 50 zł tygodniowo albo i mniej bo szkoda od rodziców brać.
Tak ja miałem... potrafiłem wyżyć po najtańszych bułkach, pasztecikach, ziemniakach tydzień. Tydzień jedzenia za 10 zł.... i nie dlatego że kasę przepiłem. Kasy nie było. Szukało się pracy na boku to i potrafiło się zajęcia zawalać przez to.
W tamtych czasach pojęcie "bio" nie istniało :) 4 lata na tanich bułkach, gotowych tanich pierogach, ziemniakach, podróbie pasztecików do smarowania na chleb które potrafiły mieć 20% mięsa (nie wiem z czego była reszta, wolę nie wiedzieć).
Rarytasem był chleb z ketchupem ;P a czasem masłem. Tak więc nie zawsze było tak kolorowo szanowni, nie każdy to pijak.... dziś to ja dorzucam się rodzicom do życia. Emerytura w dzisiejszych czasach a i płace na wiosce wysokie nigdy nie były.
Baaa... niektórzy przed i po wojnie pracowali bez jakiejkolwiek umowy bo "a jaka tam umowa?" albo papiery poszły z dymem po sowieckim sprzątaniu. A potem masz 21 wiek i jesteś w dupie bo firmy nima, właściciela nima, emerytura to to 300 zł (od niedawna 1000) bo jedyna zarejestrowana praca to 5 lat w warzywniaku ;P 40 lat temu który szczęśliwie pracuje do dziś. ...
Na zdjęciu akademik "Arka" we Wrocławiu.
Nic im nie jest.
Banda symulantów.Wszędzie zniżki nauka za darmo za kasę podatników a póżniej taka kur.a jedna z drugą za granice do pracy jedzie. Jak tak oddaj za studia i wtedy wypierda.aj.