Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar cysiek63
+24 / 24

Jak sklepy przekonają się że tak jest lepiej i taniej z biegiem czasu okroją obsługę. Będą potrzebni tylko ludzie do wyłożenia towaru i technicy do obsługi automatu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-5 / 13

@Laviol Bo nie pozbawiają. Zmieniają się jedynie stanowiska, ale ich liczba rośnie. Zamiast 1 woźnicy do konia z furą, potrzebujemy wielu kierowców ciężarówek.

@cysiek63 TYLKO? Przecież to w zasadzie więcej niż w przypadku kas :) Już od dawna sklepy wprowadzają kasy automatyczne, bo jest dramatyczny brak chętnych do pracy w sklepie. Automaty przed to wręcz dodatkowe stanowiska pracy przy produkcji, serwisowaniu, naprawianiu i napełnianiu. A jeśli ktoś zamiast wejść do środka, kupi w automacie, to jedynie kolejka do kasy się zmniejszy, co da ulgę kasjerowi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
-2 / 4

@Koszowy, przez jakiś czas i w skali globalnej owszem. Ludzie przesuwają się z rolnictwa do przemysłu, z przemysłu do usług/administracji. A dokąd potem ich przesuniesz? Nie uwzględniłeś też koncentracji własności środków produkcji związanego z tym rozwarstwienia ekonomicznego społeczeństwa - bogacą się bogaci, a biedni biednieją. Obecnie dotarliśmy do etapu, w którym kolejne maszyny projektują i budują kolejne maszyny. W końcu potrzebni będą tylko ludzie wysoko wykwalifikowani i ci do prostych prac, których maszyny nie wykonają, a tych jest coraz mniej.
I zupełnie pomijasz fakt, że do produkcji wszystkich tych technologii potrzebujemy zasobów naturalnych, które kiedyś się skończą. Bo są ograniczone. O zanieczyszczeniach nie wspomnę. Natomiast obecnie prowadzimy taką gospodarkę jakbyśmy mieli nieograniczone. Sumarycznie i ostatecznie nadmiar technologii to kręcenie sznura na własną szyję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2020 o 8:34

avatar Koszowy
-1 / 5

@Laviol Wiesz, ja tam jestem za tym, żeby wrócić do rolnictwa naturalnego, żeby pozamykać wielkie blokowiska, fabryki, zlikwidować miasta i żyć zgodnie z naturą. Niestety tego się nie da zatrzymać.Dążymy do likwidacji niewolnictwa i prawa pracowników handlu są ważne, nawet jeśli oznacza to, że będzie postęp w maszynach vendingowych.

Natomiast postęp też dąży do tego, żeby te zasoby właśnie wykorzystywać racjonalniej. Dlatego inwestujemy w rozwój źródeł odnawialnych. Na razie węgla czy ropy wystarczy jeszcze na wiele stuleci działania człowieka, ale już pracujemy nad czymś innym.

A jeśli pewnego dnia zabraknie, to – no cóż, pewnego dnia ewolucja Słońca też doprowadzi do zaniku życia na Ziemi. Każdy z nas ma swój mały kres, a Ziemia też ma swój kres. Więc to, że zasoby się skończą – to wiemy i po prostu rozwijamy technikę w nadziei, że do tego czasu ludzkość będzie umiała uciec gdzie indziej. A jeśli nie – to kto powiedział, że ludzkość musi istnieć?

Odmawianie sobie życia teraz w imię i tak nieznanej przyszłości do niczego nie prowadzi. A co jeśli Yellowstone wybuchnie? Wtedy też życie na Ziemi się może skończyć, a przynajmniej takie, jakie znamy. A co jeśli walnie w nas planetoida jakaś ?

Ja jestem po wylewie. Pewnego dnia leżałem na łóżku i trach. Miałem 50% szans, ale Bóg mnie z tego wyciągnął, bo medycy robili wszystko, żeby nie. A jednak się udalo. Ale za chwilę może być inne trach. Ja chcę żyć tu i teraz. Ludzie w średniowieczu też żyli Tu i teraz i nie planowali jak będzie wyglądało życie nasze. Więc my nie planujmy 500 lat w przód. Bo możemy się zdziwić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2020 o 10:03

avatar raviK
+1 / 3

@Laviol : wniosek z twoich wypocin: pierd...ć wszystko i biegać po lesie z kijem i zbierać jagódki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@Koszowy, podoba mi się taka wizja świata, też takiego chcę.
Patrząc z perspektywy kosmosu to jesteśmy puchem marnym i wszystkie nasze problemy faktycznie nic nie znaczą. Tylko mało kto tak patrzy, bo robimy to subiektywnie, co jest w pełni zrozumiałe, ale problem polega na tym, że nie widzimy dalej niż czubek nosa. I zza niego nie widzimy, że to co się dzieje szkodzi nam tu i teraz. A powinniśmy, bo to co robimy teraz dotyczy też naszych dzieci czy wnuków. Chyba powinno nam na nich zależeć, nieprawdaż? Na wybuch wulkanu czy uderzenie komety nie mamy wpływu, ale na wiele rzeczy tak.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+1 / 1

@raviK, jasne, bo oczywiście pomiędzy nadmiernym uprzemysłowieniem, a zbieraniem jagódek nie ma nic pośredniego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+3 / 3

Ciągle mnie zastanawia jak to możliwe, że na 1/4 sklepów wywieszka że szukają ekspedientów, wszędzie brak rąk do pracy, na wszystkie, nawet najprostsze zlecenia czeka się miesiącami, coraz trudniej o wartościowy produkt, czy usługę, w sklepach za mało ludzi do wykładania towaru, czasem wchodzisz i brakuje połowy rzeczy, które chcesz kupić, za mało pielęgniarek, lekarzy, policjantów, nauczycieli, żłobków, niań, kurierów, listonoszów... wszystkich i gdyby nie Ukraińcy, którzy tu chcą pracować, to nie było by już komu pracować, a i tak jak mowa o nowej maszynie, to znów ktoś porusza ten wytarty, wyorany już sto tysięcy razy temat o odbieraniu ludziom pracy... ehhh.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
0 / 0

@Laviol
>A powinniśmy, bo to co robimy teraz dotyczy też naszych dzieci czy wnuków. Chyba powinno nam na nich zależeć, nieprawdaż? Na wybuch wulkanu czy uderzenie komety nie mamy wpływu, ale na wiele rzeczy tak.

Tak, dlatego należy działać rozsądnie, ale też i bez przesady. Czyli nie ma sensu, żebym odmawiał sobie przyjemności jechania autem, bo może za 500 lat braknie ropy do samochodów. Natomiast tak, ma sens myślenie – jak zrobić auto na wodę z myślą o przyszłości. Czyli nie sztuka w tym, żeby sobie odmawiać (i iść wstecz), tylko sztuka w tym, żeby rozwój kierować na drogę do przodu, ale taką która jest bardziej przyszłościowa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar raviK
0 / 0

@Laviol : ok. To bierz konia, zaprzęgaj pług i zasuwaj 10h orząc pole pod pszenicę na chlebek i bułeczki.
Na próbę: wyłącz, całkowicie!, komputer,telewizor, telefon - chociaż na tydzień. Kupuj tylko surowe warzywa i mięso (żadnych półproduktów). Spróbuj....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar raviK
+1 / 1

@solarize : brawo! dokładnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@raviK, a przyszło ci do głowy, że może być inny system rolny niż "przedwojenny" i tzw. konwencjonalny?
Bo ja taki znam. Nazywa się permaluktura/food forest.
To co widzisz to 45 hektarowe, wielotowarowe, ekologiczne gospodarstwo rolne, gdzie się nie orze, nie bronuje, nie pryska chemią, nie stosuje nawozów sztucznych, a wydajność food forest może być nawet 8 razy większa hektara niż obecnego rolnictwa. I jest to gospodarstwo, które nie zbankrutuje od jednego czynnika, więc ubezpieczenia nie potrzebuje. Znajduje się w Austrii i nazywa się Krameterhof.
https://lh3.googleusercontent.com/proxy/HH6y769Tviu3nL0Gyb_wZArJOtMtJD6L1q7Beh4ybXMdocobFo1aWyNWhUxoN31puR9WJI4h9Hr1DtWPHZbzdlGSBcd6vDU0GIEzjXPd908Woqzqw2lN-qeJRCo
Telewizora nie mam, z telefonu korzystam tylko tyle ile muszę, pracuję na komputerze, ale swoją pracę umiem też wykonać ręcznie. Na urlopie z kompa nie korzystam, z telefonu prawie wcale. Mogę spokojnie żyć bez tych wynalazków. Kupuję produkty, a nie półprodukty czy gotowce, bo nie daje się karmić tą pseudożywnością. Umiem i robię sama przetwory, część z nich z produktów pochodzących z mojego permakulturowego warzywniaka. Umiem też upiec pieczywo, szyć, dziergać, haftować, a nawet cerować skarpetki. I wiele innych rzeczy. Nie wystraszysz mnie tymi ograniczeniami. Bo jestem pokolenie dorastające w czasach, gdy telefon był jeden na blok albo wieś, w TV był 1-2 programy i to nie cały dzień, a komputery rzadkością, za to w sklepach duuuuże braki i trzeba było sobie radzić. Nie muszę próbować, znam to.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2020 o 19:32

avatar raviK
0 / 0

@Laviol widzis, jak to było w piosence mi tez "bliżej jest już niż dalej".
Tak z ciekawości gdzie i ile godzin pracujesz, że masz czas i środki wystarczające na to wszystko?

"wydajność food forest może być nawet 8 razy większa hektara" może i może, ale nie jest w dłuższej perspektywie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
0 / 0

@raviK, wiesz, to, że umiem coś zrobić nie oznacza, że cały czas robię to wszystko.
Jestem architektem krajobrazu "na swoim". Dlatego nie mam regularnych godzin pracy i pracuję w domu. Dzięki temu nie tracę codziennie czasu na dojazdy, a w czasie pracy mogę się oderwać, żeby zrobić to czy owo. Np. wrzucam pomidory do gara i się gotują na sos na zimę albo rozmawiam z klientem przez telefon, wychodzę do ogrodu i wyrywam chwasty.
Dzięki mojemu zawodowi bardzo dużo wiem o tym jak funkcjonuje środowisko i i dlatego doceniam permakluturę wzorowaną na lesie. Jak wiesz las im starszy, tym obficiej rodzi. Dlatego food forest działa i w dłuższej perspektywie. Najstarszy znany ma 800 lat, drugi w kolejności ok. 300 lat - Wietnam, 200 lat - Maroko.
Dzięki wiedzy wiele rzeczy robię inaczej niż "wszyscy". Np. ściółkowanie ogranicza wyrastanie chwastów, plus inne zalety, ale coś tam wyrasta. Z tym, ja ich ani nie pakuję w worki do wywiezienia ani nie zanoszę do kompostownika. Wyrywam i kładę. Nie mam kompostownika, żeby nawozić mają permakulturkę nawozami naturalnymi. Kompostuję tak jak w naturze, "in situ", dzięki temu nie tracę czasu i pieniędzy na budowę/kupno kompostownika, wożenie do niego, przewracanie kompostu oraz wożenie z kompostownika i rozkładanie. Natura robi to za mnie. Dlatego mogę nie wydawać pieniędzy na nawozy sztuczne, a gleba nie pustynnieje.
Ściółkuję słomą, taniej i wydajniej niż korą, skoszoną trawą od sąsiadki, wymiecionymi liśćmi, które przeleciały zza płotu, resztki roślinne z kuchni itd. Nie przekopuję ziemi, bo to jej szkodzi, a gleba bogata w próchnicę jest miękka i żyzna. Wystarczy wykopać dołek i posadzić sadzonkę, a te często robię sama (poza tym na targu kosztują grosze). To jest praca nieciężka, rozłożona w czasie i mało kosztowna. Dla mnie zyskiem jest też praca fizyczna, która równoważy godziny spędzone przy komputerze. Zaoszczędzam na karnecie na siłownię ;) Warzywniak pod ręką to też czas i koszty zaoszczędzone w związku z wyjazdem po zakupy, wychodzę, zrywam i mam. A satysfakcja z plonów, praca w ogrodzie, która jest dla mnie przyjemnością i kontakt z naturą to też lepsze zdrowie psychiczne.
Może taki ogród nie jest taki śliczny jak z katalogu (rabaty ozdobne też tak traktuję), ale czy w lesie przeszkadzają nam liście czy patyki w ściółce? Najgorzej wygląda po zimie, zanim byliny/rośliny jednoroczne urosną, a stara ściółka częściowo zanikła i zanim rozłożę nową na wiosnę. Ale to naturalny widok, mnie on nie przeszkadza, a jeszcze zważywszy na zyski ... ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2020 o 13:19

avatar matek1998
+8 / 8

Nie nazwałbym tych automatów, obchodzeniem zakazu, raczej przyspieszeniem nieuniknionego, zakaz i co raz wyższe daniny za pracownika spowodują masowe zwolnienia w handlu. Sieci handlowe albo zlikwidują część sklepów, albo przeniosą się do internetu albo właśnie pójdą w automaty. U nas jak zawsze, niby chcą dobrze, tylko wychodzi jak zawsze. Rosnące koszty pracodawcy, spowolnienie gospodarcze i inflacja, nie wróżą branży handlowej za dobrze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar cysiek63
+9 / 11

@matek1998 No i pracownicy będą mieli bardzo dużo czasu dla rodzin. Cel w sumie osiągnięty...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
+1 / 9

I bardzo dobrze. Zakaz handlu nie miał na celu zabronić ludziom kupowania. Zakaz miał na celu chronić prawo pracowników sklepów do życia rodzinnego. Dzięki takim super rozwiązaniom masz możliwość awaryjnego kupienia w niedzielę podstawowych produktów, a jednocześnie pracownicy handlu mogą mieć dzień wolny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar matek1998
+5 / 5

@Koszowy " Zakaz miał na celu chronić prawo pracowników sklepów do życia rodzinnego. " - Gadanie, że dano pracownikom możliwość spędzania czasu z rodzinom, jest zwykłą propagandą. Nie znam ani jednego pracownika handlu, który pracował 7 dni w tygodniu, jeżeli w grafiku komuś przypadała niedziela, miał wolne w inny dzień tygodnia. Wielu taki system odpowiadał, ponieważ mieli możliwość załatwienia różnych spraw, np. wizytę u lekarza, w urzędzie czy nawet w domu. Zwróć też uwagę ile osób już straciło pracę np. dorabiający studenci. Zobacz ile małych sklepów zbankrutowało ( zakaz miał im pomóc ) bo ludzie okupują się w soboty tak, żeby nie dokupować w niedzielę. Odgórne zakazy nigdy nie przynoszą niczego dobrego jeżeli chce się aby jednocześnie funkcjonował wolny rynek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-4 / 6

@matek1998
>Nie znam ani jednego pracownika handlu, który pracował 7 dni w tygodniu, jeżeli w grafiku komuś przypadała niedziela, miał wolne w inny dzień tygodnia.

I co z tego, skoro reszta rodziny nie miała? Mam znajomego, którego żona pracuje w Obi. I dopiero teraz, dzięki niehandlowym niedzielom, mogą spędzać czas rodzinnie. Co jej po wolnej środzie, skoro w środę mąż w robocie, a dzieciaki w szkole? Może wypocząć, ale rodzinnie tego czasu nie spędzi.

>Wielu taki system odpowiadał, ponieważ mieli możliwość załatwienia różnych spraw, np. wizytę u lekarza, w urzędzie czy nawet w domu.

A to jest życie rodzinne? W jaki sposób to przeczy mojemu zdaniu o prawie pracowników handlu do życia rodzinnego? Poza tym – ja nie pracuję w handlu i mam wszystkie niedziele wolne od zawsze, a pomimo to załatwiam wizyty u lekarza, w urzędzie czy w domu.

Nie wiem jaki procent jest pracowników sklepów wśród Polaków, ale nie sądzę, że >50%. Tak więc przed wprowadzeniem niehandlowych niedziel większość Polaków była w takiej samej sytuacji, w jakiej teraz pracownicy handlu są również. I jakoś nikt nie marudził, że należy wprowadzić np. szkolne niedziele, żeby nauczyciele mogli załatwić coś w urzędzie w wolną środę. Albo żeby wprowadzić księgowe niedziele, żeby księgowe mogły załatwić coś w urzędzie w wolną środę.

Ty, a może wprowadzić Urzędowe Niedziele, żeby wszyscy mogli załatwić coś w urzędzie w niedzielę? :)


>Zobacz ile małych sklepów zbankrutowało ( zakaz miał im pomóc )

Nie wiem gdzie to widać, wokoło mnie zbankrutowała jedynie jedna Żabka, ale oni akurat mają w d. niehandlowe niedziele, więc raczej nie z tego powodu padła.

>bo ludzie okupują się w soboty tak, żeby nie dokupować w niedzielę

No więc małe sklepy tak samo sprzedają w sobotę, no nie? Poza tym – piszesz to tak, jakby to był jakiś dramat życiowy, że trzeba kupować w soboty, żeby w niedzielę nie musieć. Ja tak całe życie żyję, bo urodziłem się i wychowałem za PRL i wszystkie niedziele były wtedy dla rodziny. Potem przestało tak być, a ja nadal nie kupowałem w niedziele, bo po co? Kupowanie w niedziele to kara nie tylko dla sprzedawcy, ale też przecież dla mnie, bo jak idiota latam na zakupy zamiast żyć spokojnie.

To naturalne, że sklep nie jest lodówką i nie wychodzi się do sklepu przed posiłkiem, tylko po to jest lodówka i szafki w kuchni, żeby mieć zapasy na kilka dni.

>Odgórne zakazy nigdy nie przynoszą niczego dobrego jeżeli chce się aby jednocześnie funkcjonował wolny rynek.

Ale ja nie chcę, żeby funkcjonował wolny rynek, bo wolny rynek prowadzi do dyktatury. Zawsze i naturalnie. Bo silniejszy wygrywa. Bo właściciel Kauflanda, Biedronki czy innego zawsze będzie miał gdzieś pracowników. I to nawet nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, że musi utrzymać się na rynku. Jeżeli wszyscy się zamykają w niedzielę, to rynek działa sprawiedliwie i ludzie po prostu kupią w soboty. Ewentualne straty są niewielkie, bo powiedzmy idąc na spacer w niedzielę z rodziną, wejdę do pobliskiej lodziarni, a nie do Biedry po lody z kartonu. Biedra trochę straci, a zyska lodziarnia osiedlowa. Ale ogólnie straty nie ma. Co innego, gdyby oddolnie chcieli dać wolne pracownikom w każdą niedzielę! O! Wtedy niestety klapa. Bo co to, nagle Biedra zamknięta w niedzielę, ale Aldi, Kaufland, Lidl i inne nie? No to przejmą rynek i straty są wtedy już realne, a nie tam paczka lodów na rzecz osiedlowej lodziarni.


Po co powstało prawo? Żeby chronić grupę słabszych w stosunku do jednego silniejszego. Grupa słabszych (pracownicy handlu) idzie do silniejszego (1 właściciel Biedry) i zmusza go do wolnych niedziel, właśnie przy pomocy prawa.

Prawo to takie wyrażenie woli przez większość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar matek1998
+1 / 3

@Koszowy teraz rozumiem, żyjesz jeszcze PRL i kiedyś to było... :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-3 / 5

@matek1998
Nie, ale mam tę wolność, żeby nie musieć kupować w niedzielę. I rozumiem tę wolność, że pracownicy handlu mają prawo do wolności w niedzielę. Nie wszystko, co było w PRL, było złe. Akurat wolne niedziele były wtedy bardzo korzystne. Teraz nam się pomału robią Chiny z Polski :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar matek1998
+3 / 3

@Koszowy wiesz, że pracownicy handlu to nie tylko kasjerzy w marketach ? Dlaczego Pani z lodziarni musi pracować w niedzielę, bileterka w kasie oraz cała masa innych pracowników, którzy nie mają wolnego w niedziel. Dlaczego grupka miłośników życia w PRL, starców pierdzących w rządowe stołki z sentymentów, ograniczyła szczególnie młodym, możliwość wyboru. Wolność jest wówczas, gdy mogę zrobić zakupy i ich nie robię. Kiedyś ludzie żyli innym tempem, dziś jest dziś, inne tempo życia i inne oczekiwania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Koszowy
-3 / 5

@matek1998
>wiesz, że pracownicy handlu to nie tylko kasjerzy w marketach ?

No i? niekasjerzy też mają prawo do wolności z rodziną w mojej ocenie.

>Dlaczego Pani z lodziarni musi pracować w niedzielę, bileterka w kasie oraz cała masa innych pracowników, którzy nie mają wolnego w niedziel.

No i to jest temat do dalszej pracy. Uważam, że powinno się to dalej regulować. Przy czym, przy każdym działaniu należy przeprowadzić test równowagi. I teraz tak

Test 1: Życie pacjenta vs prawo ratownika medycznego do wolnej niedzieli

W tym teście wychodzi mi zdecydowanie, że wygrywa życie pacjenta, stąd ten zawód nie powinien mieć reglamentacji na niedziele.

Test 2: Prawo studenta do dorobienia sobie w niedzielę vs prawo etatowych pracowników handlu z rodzinami do odpoczynku i czasu z rodziną

W tym teście wychodzi mi zdecydowanie, że wygrywa prawo etatowych pracowników z rodzinami.

Po prostu żadne działanie nigdy nie spasuje na 100% sytuacji. Dlatego trzeba wybrać to, co dostaje więcej punktów w takich testach.

Test 3: Pani z lodziarni / kina

No i widzisz, tu jest już zdecydowanie trudniej. Bo służba tych ludzi nie jest tak ważna, jak ratownika medycznego, ale jednocześnie ważna społeczne. Większość rodzin spędzająca czas w niedzielę idąc na lody czy do kina zyskuje. Więc jest silny zysk społeczny z pracy tej pani. Oczywiście – są naruszane jej wolności, dlatego myślę, że należy rozważać, jak je przywrócić, a jednocześnie nie zepsuć wolności tych rodzin do spędzenia niedzieli z rodziną na lodach albo w kinie. Może dobrym rozwiązaniem byłoby np. ustawowe zakazanie pracy w więcej niż 2 niedziele w miesiącu w takich zawodach.

Ten test 3 jest dużo bardziej zrównoważony, niż test 1, który jest silnie przechylony na stronę: 100% obsady ratowników w niedzielę. Albo test 2, który wychodzi mi silnie przechylony na stronę 0% obsady pracowników handlu w niedzielę.

Docelowo to najlepiej by było, gdyby wprowadzić automaty. W końcu bilety do kina może sprzedawać automat. Szczerze mówiąc – zdecydowanie wolę kupować bilet do kina przez internet niż w kasie, a i zautomatyzowanie kiosków biletowych w kinie nie wydaje się takie trudne. U nas jest całodobowa siłownia 24/7, do której kupujesz karnet i wchodzisz na odcisk palca. Jak chcesz bez odcisku, to masz od 8 do 16 bodajże czy jakoś tak, w dni robocze. Wtedy jest obsługa. A nocą i w weekendy masz albo odcisk palca albo jednorazowy bilet, kupowany w automatycznym kiosku.

Z lodziarniami, restauracjami itp. gorzej, bo lody sprzedawane przez automat będą gorsze, restauracja bez kucharzy i kelnerów też. Ale bary McDonalds już od dawna promują zamawianie w kiosku. Wykonanie kanapek wciąż jest ludzkie, ale już nie trzeba się użerać ze studentem za ladą, można wybrać co się chce. KFC i Burger King jeszcze za tym nie nadążają, ale myślę, że Już Już Niedługo. A ich wszystkich przecie niedziele niehandlowe nie obejmują, więc nie robią tego z powodu prawa, a dlatego, że tak wygodniej dla wszystkich. Dla baru i dla klienta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar pawelkolodziej
0 / 2

Automaty sprzedające. Dotąd w Polsce nieznane ....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E elefun
0 / 2

Po co mam stać pod automatem, jak wszystkie Żabki są otwarte.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mo_cuishle
0 / 0

@elefun ja nie znoszę Ropuch, drogo i mały wybór

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kenzol
-2 / 2

Brawo autorze demota! Odkryłeś automaty z kawą i przekąskami:-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2020 o 15:00

avatar m11
+1 / 1

No i pięknie. Dla mnie ekstra pomysł. Dalej głosujcie na PiS :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kibic777
0 / 0

bez alko...:(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kmam
+3 / 9

Zakaz handlu był nie po to aby ludzie nie mieli dostępu do towarów, ale aby pracownicy handlu odpoczywali. W związku z tym sporo pracowników handlu będzie teraz odpoczywać na bezrobociu. Oczywiście mogą podziękować za to związkom zawodowym z panem Dudą na czele.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kenzol
0 / 6

@kmam W każdej Biedrze, Lidlu, McDonaldzie wisi ogłoszenie że szukają pracowników. Sieci mają problem z otwarciem nowych supermarketów ze względu na brak kadry. W galeriach handlowych w każdym sklepiku ogłoszenie o pracę. Gdzie masz to bezrobocie pytam się???

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+5 / 5

Dlaczego "obchodzi" ????
Taki przecież był CEL tej ustawy - by pracownicy sklepów mieli więcej czasu wolnego dla kościoła i rodziny.
Ten konkretny sklep nie zabiera żadnemu sprzedawcy ani jednej z jego bezcennych godzin.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
+1 / 3

Ale butelkomatów nadal tu nikt nie postawi bo ktoś mógłby dostać za butelki pieniądze z kaucji ....
Co za Po*bany kraj

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
0 / 2

@killerxcartoon To zakładaj firmę od produkcji i rozstawiania butelkomatów i jedziesz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kovalik_rk
+3 / 3

Noo nareszcie ktoś pomyślał!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P profix2
-1 / 1

I jak zwykle, rząd wprowadził jakąś niepotrzebną bzdurę (wolne niedziele), a po dupie dostanie się zwykłym pracownikom, bo część z nich straci pracę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
+1 / 1

Nie rozumiem jednego - w niedziele wolno otworzyć sklep pod warunkiem, że obsługuje właściciel.
Jakoś niewiele widuję sklepów otwartych w niedzielę, a przecież skoro te sieciówki są pozamykane, to prywatne sklepy powinny zbijać świetny utarg na tych niedzielach, w dodatku nie trzeba płacić pensji pracownikom, cały zarobek dla siebie! serio, nie rozumiem dlaczego właściciele prywatnych sklepów nie biją na tym kasy. No widocznie łatwiej jest narzekać do całego świata na to, jak ich biznes wykańczany jest przez zły system i zagraniczne sieciówki….

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 0

@7th_Heaven i zbijają. tylko właściciel zwykle ma kilka sklepów - to się bardziej opłaca przy zakupie towaru. I się nie sklonuje, żeby wszystkie obsłużyć na kasie, bo ma z nimi inną robotę. Kasa to końcówka - taka małpia robota, a biznes trzeba ogarniać 24/7. Jeśli sklep robi w weekend 70% tygodniowego obrotu, to sklep się zamyka, jak weekend odpada.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
+1 / 1

@falsen ja cię bardzo proszę, nie wciskaj ludziom kitu o właścicielach harujących po niedzielach :) co oni niby robią w niedzielę Twoim zdaniem? Rachunki płacą? :)
I nie wymyślaj bzdur że właściciele mają zwykle kilka sklepów. Jest dokładnie odwrotnie: najczęściej mają jeden sklep, w suterenach własnego domu, lub postawiony na własnej działce, ewentualnie dzierżawiony. Kilka punktów sprzedaży mają większe sklepy, z reguły konkretnych marekub sieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 0

@7th_Heaven miło, że prosisz, kultura przede wszystkim. Ale może niech każdy z nas się wypowiada ze swoich doświadczeń. Mój sąsiad ma mały sklep osiedlowy, małą restaurację kameralną przy kinie, prowadzi agencję marketingową zajmującą się kampaniami wyborczymi lokalnych polityków w czasie wyborów i akcjami społecznymi na bazie dotacji unijnych. Pewnie o czymś nie wiem, niedawno był w antyradiu z jakąś kampanią. Prowadził też dużą restaurację, ale w budynku urzędu i po zmianie ekipy rządzącej mu wypowiedzieli. Więc ogólnie od rana do wieczora, czy to weekend czy wtorek + późne godziny wieczorne na zamknięcie - musi gibać po lokalach. Tyle odnośnie czasu. A teraz co do ustawy: miał też sklepik - jakieś mały tabak w CH. Większość utargu w weekendy - ten zamknął bo się nie stykała kasa bez niedziel i 2 osoby straciły pracę. A on czasu na to nie ma, żeby tam siedzieć. W osiedlowym na pół dnia w niedzielę żona czasem siada, ale ona też pracuje w tygodniu, dnia wolnego zamiast niedzieli nie ma jak kasejr, więc średnio ma chęć i siłę na to. Drugi co go znam osobiście, ma sklep, ale ogarnia też automaty po całym mieście (takie z kawą, colą, batonami - sporo kasy z tego ma, po wszystkich uczelniach podyplomowych rozstawione i innych bawialniach. Więc w niedzielę kursuje z towarem i uzupełnia. Trzeci co solarium otworzył 10 lat temu, obecnie ma w mieście już 4 punkty - tych w niedzielę nie trzeba zamykać chyba, ale głowy nie dam, bo na solar nie chodzę. Generalnie przedsiębiorca jest przedsiębiorczy - i mało jest takich, co to za kasą własnego sklepu stoją, bo nie mają czasu. Może na wsiach- tu rozeznania nie mam. A teraz wisienka: Jeden gościu u nas miał sklep i stał za kasą zawsze, ale mu się raz pijaczki osiedlowe pobiły w sklepie i syf zrobiły, a później żona jednego namówiła ich, żeby właściciela sklepu oskarżyli, że ich pobił. I gościu, najspokojniejszy sprzedawca na osiedlu co zawsze dawał na krechę, nie zdołał się wybronić, dostał zawiasy, 30 tys za rzecz "poszkodowanego" i zamknął interes. Taka historia na koniec, żebyś wiedział, że ludzie to kujwy i można mieć pecha :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@falsen Twój sąsiad to nie wszyscy ani nawet nie większość. Jeżeli ma tyle różnych zajęć to domyślam się że i w niedzielę coś robić musi. Jakbyś jeszcze nie zauważył, pisze o tych właścicielach, którzy narzekają że ich biznesy kuleją przez zły system i zagraniczne markety.
Też mam sąsiada ze sklepem. Jak go otwierał 20 lat temu to był panem na dzielni i leżał większość tygodnia do góry jajcami, woził się po wycieczkach, w sklepie kółka pracownic a on tylko wpadał czasem wydrzeć na nich o coś mordę, teraz ruchu nie ma szykuje się plajta oczywiście z winy wszystkich tylko nie jego samego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@falsen co do gościa od pijaczków bardzo mi przykro że sobie nie umiał z tym poradzić. Wredna baba plus dwóch pijaczków to nie jest ruska mafia ale nie ważne, i tak szkoda chłopa. Tylko że on t nie ma nic do rzeczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 0

@7th_Heaven Podałem 3 przypadki, więc to statystycznie sporo, jak na 1 osobę. Tak , to nie wszyscy, ale rozmowa ogólnikami to rozmowa o nikim, więc wolę omawiać znane przypadki. Jego też nie ucieszyło, że musiał zamknąć ten jeden sklep, bo nagle z miesiąca na miesiąc stracił kilkanaście tys. dochodu z ogarniętego biznesu, któremu poświęcił sporo czasu, żeby zatrybił. Ale bardziej chyba przykro było tym pracownikom, dla których rzekomo ta ustawa powstała, a którzy zostali zwolnieni.

Generalnie niezależnie czy przedsiębiorca to burak, czy pracuś, to jak sobie zorganizował biznes i pozatrudniał NA UMOWĘ - czyli chętnych- ludzi, żeby ten biznes obsługiwali (umowę, nie murzynów w siatkę złapał i przykuł do kaloryfera) to jest pewnym absurdem, że nagle wychodzi ustawa i te umowy "tracą ważność", a jemu biznes się sypie, a pracownik też nie ma nic do gadania, czy chce, czy nie chce pracować. I tylko przez to, że jakieś grażyny z kasy (tak przynajmniej to tłumaczą) - "chcą być w niedzielę w domu z dziećmi".

No spoko, nie dziwne, że chcą - ale dlaczego wobec tego podpisały umowę obejmującą pracę w niedzielę??? To tak jakby ktoś się w knajpie zatrudnił, gdzie oczywistym jest, że kluczowe są noce wieczory/noce piątku i soboty - i naglę zaczyna narzekać, że musi pracować w nocy, a w domu dzieci piszczą, więc trzeba dla nich ustawowo zakazać pracy w nocy najlepiej. I wszystkie knajpy na mieście w efekcie byłyby czynne do 22, albo do 20tej - wchodzisz w to? No absurd.

Historia o pijaczkach była bonusowa, ale dotyczyła po pierwsze sklepu o jakich mowa, a po drugie takie i podobne sytuacje są powodem, dla których właściciele nie chcą stać za kasą (poza argumentem braku czasu). Są niestety stanowiska pracy wygodne i te mniej komfortowe - im mniej potrafisz, tym niestety bardziej skazany jesteś do wybierania z grona tych niewygodnych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@falsen ale h również mogłabym mnożyć przykłady, tylko że to niczemu nie służy, bo ja nigdzie nie udowadniam co jest częstsze a co nie, zwracam tylko uwagę że wielu co narzeka, że ich wielki złoty biznes upadł przez systemowe zło, nie widzą w tym własnej winy choćby im kipiała z uszu. Miesiąc temu w sasiednin wsi kobieta zamknęła sklepik spozywczy bo się przestał opłacać, mimo że poro było klientów, czynszu nie płaciła (sklep we własnym domu), ale czynne tylko od poniedziałku do piątku do godziny 16, za kasą pracownica, a właścicielka cały dzień sędzi w domu i spi do południa. Jej mąż jeszcze coś tam ogarniał przy biznesie, i tylko dzięki temu jakiś czas to funkcjonowało.
Na całą wieś były dwa sklepy, teraz został jeden, choć klientów miały po równo. O takich ludziach mówię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
-1 / 1

@7th_Heaven rozumiem, leni nie brakuje co wymówek szukają. Ale jednak nie zmienia to faktu, że ustawowe zmiany w zakresie pracy w niedzielę wyrządziły dla gospodarki i samych pracowników więcej złego, niż dobrego. Ograniczeniami praw i wolności ciężko coś dobrego uzyskać. Jakaś dziwna polityka jest aktualnie - żeby zadowolić małe grupy społeczne nakłada się zakazy na wszystkich. I to z absurdalnymi wyjątkami typu: nie możesz stać za kasą w markecie, ale możesz stać za kasą w lodziarni...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
0 / 0

@falsen ależ oczywiście, tego nigdy nie poddawałam w wątpliwość. Zwracam tylko uwagę, że niektórzy właściciele mogliby na tym jakoś skorzystać ale nie wszyscy spośród tych co by mogli, mają na tle chęci i ambicji. Jak dla mnie świadczy to o tym, że handel to jeden z wygodniejszych biznesów. Nie na darmo tak on u nas kwitnie. Produkcji prawie żadnej, ale sklep na każdym rogu. Wystarczy dodać, że w woj. Małopolskim jest niewielkie miasto, które ma najwięcej sklepów w przeliczeniu na mieszkańca spośród wszystkich miast w Europie. Nawet Paryż się nie umywa. Mogloby być ich mniej ale za to czynnych dłużej czy w niedzielę, nie widzę aby ktokolwiek korzystał na fakcie, że w niedzielę sklepy są zamknięte. Chyba tylko właściciele knajp. Ja gdybym była ekspedientką wolałabym mieć wybór, który dzień tygodnia chce mieć wolny

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C csatom
+2 / 2

To nie obejście zakazu handlu, tylko postęp. Natomiast jeżeli ten zakaz pomógł wprowadzić takie zastosowania to jest ogromny plus. W zakazie chodziło m.in. o to aby większość osób miała w dni świąteczne wolne, co i tak było w jakimś stopniu już wcześniej ustalone jako dni ustawowo wolne od pracy, teraz tylko zaczęto to egzekwować. A takie automaty rozwiązują większość problemów jakie zostały stworzone wraz z wprowadzeniem zakazu handlu. Wilk syty i owca cała...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
+2 / 2

przecież w środku i tak siedzi jakiś murzyn i biega na półki za towarami, żeby je do "automatu" od drugiej strony wrzucić...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dragoo
+3 / 5

"Socjalizm jest to ustrój w którym bohatersko pokonuje się problemy nieznane w innym ustroju".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem