Mnie tak zastanawia czy oni faktycznie mysla ze sa jakims autorytetem i ktos ich te przeslania bierze na powaznie?
Siedza po tych swoich willach i jeszcze probuja lansowac sie.
@Bischoop - pamiętaj, że to są Amerykanie. W USA coś, czego nie pokażą media - nie istnieje. Podobnie nie istnieje coś, czego nie można sprzedać. Te zasady definiują amerykańskie społeczeństwo, dlatego z jednej strony każdy, kto jest tam znany (i chce pozostać znany) poczuwa się do publicznych wystąpień, a z drugiej strony oczekuje tego od nich społeczeństwo. Amerykanie już tak mają, że jak tylko dzieje się coś ważnego, to natychmiast zadają pytanie "a co na to mój ulubiony aktor/modelka/dziennikarz/youtuber". W Europie o sprawy ważne pyta się głównie specjalistów i ekspertów. W USA ważniejsze dla kształtowania opinii publicznej jest zdanie celebrytów.
A mi jest na przykład miło, jak widzę, że społeczeństwo mnie wspiera. Od razu lepiej mi się dyżuruje, bo czuję, że nie jestem w tej walce sam, że ktoś widzi i wie, że się staram.
SIe kurna wzruszylem i lzy ciurkiem mi polecialy.
Mnie tak zastanawia czy oni faktycznie mysla ze sa jakims autorytetem i ktos ich te przeslania bierze na powaznie?
Siedza po tych swoich willach i jeszcze probuja lansowac sie.
@Bischoop - pamiętaj, że to są Amerykanie. W USA coś, czego nie pokażą media - nie istnieje. Podobnie nie istnieje coś, czego nie można sprzedać. Te zasady definiują amerykańskie społeczeństwo, dlatego z jednej strony każdy, kto jest tam znany (i chce pozostać znany) poczuwa się do publicznych wystąpień, a z drugiej strony oczekuje tego od nich społeczeństwo. Amerykanie już tak mają, że jak tylko dzieje się coś ważnego, to natychmiast zadają pytanie "a co na to mój ulubiony aktor/modelka/dziennikarz/youtuber". W Europie o sprawy ważne pyta się głównie specjalistów i ekspertów. W USA ważniejsze dla kształtowania opinii publicznej jest zdanie celebrytów.
Po prostu kolejne podejście "gwiazd" do szukania atencji...
Wyczekiwałem Hugha Laurie, chyba najbardziej znany "lekarz".
Jak zawsze, na tej stronie nie może być niczego pozytywnego, bo buraki od razu szukają dziury w całym i narzekają.
Wyjmijcie w końcu kije z dupy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2020 o 16:28
A mi jest na przykład miło, jak widzę, że społeczeństwo mnie wspiera. Od razu lepiej mi się dyżuruje, bo czuję, że nie jestem w tej walce sam, że ktoś widzi i wie, że się staram.
Gdzie jest House?
Większość obsady "dr House", ale samego Hugh`a Laurie nie ma. Ciekawe dlaczego.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2020 o 18:20