Delegalizacja potencjalnie szkodliwych substancji wcale nie oznacza, że znikają one z rynku. To wie każdy w miarę rozgarnięty człowiek.
Dlatego jestem za tym, żeby "maryśka" na własny użytek była absolutnie dozwolona i - przede wszystkim - do kupienia w odpowiednio kontrolowanych punktach.
To tak, jak z alkoholem, Kupując go ze sklepu znasz źródło. Kupując go od Romka za półdarmo nie masz pewności, czy aby nie ściągnął go 24 godziny wcześniej z wagonu towarowego, a Tobie po 2 godzinach zacznie ciemnieć w oczach.
Delegalizacja potencjalnie szkodliwych substancji wcale nie oznacza, że znikają one z rynku. To wie każdy w miarę rozgarnięty człowiek.
Dlatego jestem za tym, żeby "maryśka" na własny użytek była absolutnie dozwolona i - przede wszystkim - do kupienia w odpowiednio kontrolowanych punktach.
To tak, jak z alkoholem, Kupując go ze sklepu znasz źródło. Kupując go od Romka za półdarmo nie masz pewności, czy aby nie ściągnął go 24 godziny wcześniej z wagonu towarowego, a Tobie po 2 godzinach zacznie ciemnieć w oczach.