Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar polm84
+5 / 15

I kogos to dziwi? Kasa robi kase, tak chyba bylo od zawsze, ktos slawny moze wiecej zysku przyniesc firmie jak ja zareklamuje niz jak bedzie ja reklamowal student rozdajacy ulotki np. A za dobra reklame dobrze trzeba zaplacic...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
+24 / 26

@polm84 Nie tyle dziwi, co martwi.
Martwi zainteresowanie ludzi takimi głupotami. Gdyby nikt ich nie oglądał, to celebryci nie zarabialiby za sam fakt istnienia.
„Ludzie wybitni rozmawiają o problemach, ludzie przeciętni o wydarzeniach, ludzie mali o swoich bliźnich.”

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Ashardon
+3 / 5

@kondon Nie da się przez większość dnia funkcjonować na najwyższych obrotach. Każdy ma potrzebę sięgnięcia po rozrywkę, choćby tę z niższej półki. Tak to działało, działa i będzie działać.
@polm84 ma absolutną rację. Pieniądz rodzi pieniądz i nie ma się co na to obrażać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+2 / 2

@Ashardon Nikt nie przeczy, że rozrywka jest ważna. Sęk w tym, że najwyraźniej cenimy ją dużo wyżej niż naukę czy zdrowie. Dopiero kiedy ktoś jest poważnie chory, zaczyna się zastanawiać, czy słusznie płaci się krocie sportowcom, a minimalną krajową lekarzowi, który ma go wyleczyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+3 / 3

@kondon

Ale nie mówmy o krainie "gdyby-gdyby" ale o REALNYM świecie. A w realnym świecie gdy "gwiazda" TikToka zacznie się pokazywać z telefonem firmy Kunga-Bango to w ciągu tygodnia sprzedaż Kunga-Bango skacze o 2,5 %, firma po odliczeniu kosztów promocji ma zysk a tik toker dostaje swoją zapłatę.

Jeżeli ktoś przekona firmę, że również potrafi przynieść jej dochód - to i z nim podpiszą kontrakt. ie wiem skąd nagonka na influencerów - zawód jak każdy inny - to takie rozdawanie ulotek ale w wersji turbo i trzy epoki technologiczne wyżej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+2 / 2

@jonaszewski Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi. W ramach rozrywki oglądam kilku youtuberów, ale nie płacę im ani grosza. Płacą im reklamodawcy i sponsorzy, za reklamę bądź lokowanie swoich produktów (sportowcom też). I nie robią tego z dobrego serca, tylko mają w tym swój własny interes. Nie widzę w tym absolutnie niczego nieuczciwego ani niemoralnego.

Teraz o lekarzu. Kiedy korzystam z jego usług w ramach ubezpieczenia, to nie bardzo mnie obchodzi, ile on zarabia, bo to jest sprawa między nim a jego pracodawcą. Jeśli jednak muszę za leczenie zapłacić prywatnie, to to nigdy nie są małe pieniądze. Mogę powiedzieć, że ostatnimi czasy właśnie lekarzom płacę krocie (bo w państwowej służbie zdrowia jest covid i nic więcej).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
0 / 2

@daclaw Pensja lekarza powinna Cię obchodzić, ponieważ też za nią płacisz (w podatkach), a jednak ma spore przełożenie na jakość usługi. Lekarz niedofinansowany, niedouczony, zmęczony braniem dyżurów, żeby związać koniec z końcem, nie będzie Cię leczył dobrze.

Co do influencerów, to płacisz im też, oczywiście. Przypominam, że pieniądze nie spadają z nieba. Firmy doliczają koszty reklamy do cen produktów. Jeśli pieniądz przepływa w gospodarce, to skądś jest "zasysany". A w kapitalizmie ostatecznym źródłem każdego pieniądza jest kieszeń konsumenta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@Ashardon Zgadzam się z Tobą, jednak są pewne granice...
Ja w ogóle nie uważam za interesujące co robią inni ludzie, a co dopiero jakieś gwiazdeczki bez żadnych umiejętności.
Skąd się pieniądze biorą, to wiem.

@BrickOfTheWall Firmy wykorzystują okazję - zgoda.
Nie podobają mi się płytkie zainteresowania ludzi. Nie zamierzam nikomu niczego zabraniać, po prostu wyrażam opinię. Świat byłby lepszy, gdyby ludzie mieli lepsze zainteresowania. Wiem, utopia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@kondon @BrickOfTheWall @daclaw @jonaszewski Trzeba tu rozróżnić dwa rodzaje dochodu. Ludzie zarabiający w jeden sposób nigdy nie dogonią potencjalnymi dochodami tych, którzy zarabiają w drugi sposób. No a wszystko sprowadza się do skalowalności.
Zasadnicza większość ludzi obecnie zarabia za wykonaną pracę, której wartość jest dosyć stała. Każdy urzędnik, każdy lekarz, pielęgniarka, nauczyciel, kierowca, kasjer i wiele innych - wykonują określone zadania o określonej wartości. Człowiek jest w stanie wykonać tylko ileś pracy, więc nie da się tego skalować w nieskończoność. Można zarabiać więcej pracując więcej i iść w ilość, ale każdy ma swoje limity. Można iść w jakość i zwiększać wartość wykonanego produktu/usługi. Tak niektórzy potrafią stworzyć arcydzieło, za które ktoś zapłaci krocie. Ktoś może posiadać bardzo zaawansowaną wiedzę i będzie miał bardzo wysoką stawkę godzinową za swoje usługi. Nawet organizator koncertów czy posiadacz sali koncertowej ma swoje limity i nie skasuje więcej za bilety czy nie zmieści więcej ludzi.
Druga grupa jednak nie ma tego ograniczenia w skali. Tu wchodzimy na etap wszelkich osób zarabiających wizerunkiem. Ten sam piłkarz będzie miał kompletnie inne zarobki grając w światowej klasie i grając gdzieś w podrzędnym klubie. Nie tyle ze względu na jego umiejętności czy wkład, ale w zasięg jego wizerunku. Ta sama praca przynosi dużo mniejsze dochody. Idąc przykładem tego organizatora koncertów, odpowiednio nagrany koncert może się sprzedać w 100 sztukach, a może sprzedać setki tysięcy sztuk. Tu praktycznie nie ma limitu i wpływy z reklamy (liczby użytkowników, do których docieramy) są adekwatne do zasięgu jaki wygenerujemy. Mówiąc wprost, taki sposób zarobków tworzy produkt o nikłej wartości, ale w ogromnej skali, która nie może być liczona detalicznie. Podobnie z resztą wygląda w kwestii oprogramowania. Programista spędzi ileś czasu nad zrobieniem małej gry. Może się sprzedać w kilkuset sztukach, a może nagle zdobyć ogromną popularność i sprzedać się w milionach kopii. Dla niego jest to dokładnie tyle samo pracy i zależy wyłącznie od zasięgu. Dlatego właśnie niektóre nawet prymitywne prace przynoszą nieproporcjonalnie większe dochody - produkt tej pracy da się jakby powielać. Ułożonych zakupów w sklepie nie powielisz, skoszonych trawników nie powielisz. Częściowo możesz powielić nowy plan organizacji sklepu zwiększający wpływy czy technologię koszenia zwiększającą wydajność. Bez problemu możesz powielać treści cyfrowe i to na nich najwięcej można zarobić. O ile w przypadku chociażby gier komputerowych wkład pracy jest ogromny, ryzyko jest duże i ewentualne tantiemy są ogromne. W przypadku postów na instagramach i twitterach wkład pracy jest minimalny i powielenie oraz dotarcie do subskrybentów jest niemalże darmowe. Stąd tak duże różnice.

Jak jakikolwiek influencer zapewnia wystarczającą treść do przyciągnięcia 100 tysięcy obserwujących, to najwyraźniej jest tego warty. Może nie dla mnie, może nie dla Was, ale z pewnością dla 100 tysięcy innych ludzi. Jak reklamodawca widzi wartość w tej grupie subskrybentów, to chętnie zapłaci całkiem sporo aby do nich dotrzeć w ten sposób.
Żeby nie było też tak binarnie, wiele ludzi tworzy dużo ciekawsze treści. Jest ogrom kanałów na YT zajmujących się różnymi tematami technologicznymi, które też zarabiają całkiem sporo. Chociażby taki Veritasium zaczął prowadzić kanał normalnie pracując, ale w pewnym momencie dochody były wystarczająco duże aby zostawił normalną pracę i zajął się prowadzeniem kanału na pełny etat. Tylko z tego obecnie żyje i żyje całkiem dobrze, a jego treści są często bardzo interesujące. Można nawet powiedzieć, że jakością swojego kanału przebija masę programów telewizyjnych o mizernej wartości. To nie tak, że samo świecenie tyłkiem przynosi miliony ;)
No i nie zapomnijcie o gwiazdach porno, te też zarabiały krocie zanim instagramy się spopularyzowały ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@ZONTAR Wiem i zgadzam się z Tobą.
Ja nie odnosiłem się do ekonomii, tylko bardziej do psychologii. Też nie od strony celebrytów, a bardziej widzów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
0 / 0

@BrickOfTheWall
z drugiej strony jak lekarz powie ze trzeba podawac pacjentowi leki ktore produkuje firma kunga-bango, to ludzie dostaja pier...ca i twierza ze lekarz bierze w lape od firmy i uwazaja ze to cos zlego

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
+1 / 1

@ZONTAR Wszystko racja, tylko że jak zauważył @kondon chodzi tu raczej o psychologię. Kogo cenimy wysoko, a kogo nisko. I tak się składa, że często najniżej wyceniamy pracę tych, bez których byśmy nie przetrwali, podczas gdy najwięcej płacimy komediantom, którzy nas bawią.

Wartość rzeczy, w tym wynagrodzeń, jest umowna. Są ludzie, którzy gotowi są za pomalowany kawałek płótna zapłacić 70 mln dolarów, ale to nie wynika z wewnętrznej wartości tego obrazu, tylko i wyłącznie z tego, że umówiliśmy się, że jest tyle wart. Wystarczy jeden kataklizm, a całą naszą kulturę spalimy w ognisku, byle tylko móc ugotować sobie obiad. Nie bez kozery w latach czterdziestych za chleb płacono niekiedy złotem i diamentami.

Dlatego zwracamy po prostu uwagę na to, że marny komik, którego występ zostanie obejrzany przez promil mieszkańców planety, zarobi więcej, niż zdolny lekarz przez całe życie. Bo ten promil to 7 milionów widzów. Jeszcze niedawno osiągnięcie takiej skali było niemożliwe, dziś Internet i telewizja załatwiają sprawę. Nie zmieniły się umiejętności ani sama wartość pracy takiego komika; zmienił się tylko zasięg jego odbioru. A to jest rzecz niedostępna piekarzom, lekarzom, śmieciarzom. Ba, nawet reżyserzy dźwięku i operatorzy kamer, którzy tego komika emitują w eter, nie mają co liczyć na zysk.
Albo zbyt wysokie zarobki trzeba regulować opodatkowaniem dla dobra pozostałych, albo ludzie sami muszą zdać sobie sprawę, że powinni się dzielić, bo rozwarstwienie dochodowe zawsze w dziejach prowadziło koniec końców do niepokojów i biedy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@jonaszewski No tak. Wyżej cenimy ludzi, których umiejętności są bardziej wyjątkowe i trudniejsze dla zastąpienia. Czy to komik, aktor, piosenkarz czy sportowiec - jeśli daje nam jakieś doznania i jest trudny do zastąpienia, to ma dla nas więcej wartości. Lekarz jak lekarz, jest ich masa i cenisz wyłącznie wykonaną przez nich pracę. Możesz mieć swojego ulubionego lekarza i chcieć mu płacić lepiej czy korzystać z jego usług nawet po podniesieniu cen, ale to już jest większa relacja niż tylko sama usługa.

Co do wartości, to raczej nikt tak się nie umawia. Najczęściej wystawiając obraz na sprzedaż nie masz pojęcia, czy pójdzie za tysiaka, czy może za milion. Wartość praktycznie nadają tylko odbiorcy. Znowu masz ten sam mechanizm. Sztuka jest bardziej unikalna i trudna w zastąpieniu, więc jej wartość często wyznacza osoba, która zaproponuje za nią najwięcej. Usługi czy powszechne produkty są wyceniane na podstawie tego, ile cała pula klientów za nie zapłaci. Zauważ, że chociażby telefony z serii Porsche Design czy wersje Swarowskiego potrafią być sprzedawane z bardzo grubą przebitką. Dlaczego? Bo powstaje ich ledwie kilka sztuk i trafia do kilku osób chętnych zapłacić aż tyle. Gdyby wyprodukowano ich setki tysięcy, to cena by musiała być stosunkowo niska aby znaleźć dla nich klienta, a brak wyjątkowości znowu zniechęci tych płacących dużo za unikalność.

Wartość wszystkiemu nadają ludzie wedle własnego systemu i całego swojego otoczenia. W postapokaliptycznym świecie praca kowala, wojownika, medyka czy mechanika będzie dużo więcej warta od behawiorysty zwierzęcego, kreatora mody, piłkarza, ale też programisty czy astronauty. Zapotrzebowanie na takie rzeczy drastycznie spadnie (właściwie do zera) i nie będzie nikogo, kto za takie umiejętności by zapłacił, a zapotrzebowanie na bardziej przyjemne funkcje będzie znacznie większe. Postęp cywilizacyjny wykreował masę zawodów i wartości, które nie mają prawa bytu w świecie prymitywnym.

O tej kwestii skali też pisałem. Regulowanie zbyt wysokich zarobków to upośledzony pomysł. Niezależnie od źródła dochodu, jeśli ludzie chcą komuś ileś zapłacić, to niech bierze i robi z tym co chce. Społeczeństwo zadecydowało, społeczeństwo mu dało. Wszyscy bogaci ludzie zrobili dla ludzkości coś, co przyniosło im ten dochód. Mają go do dyspozycji i jakkolwiek by go nie wydali, kolejni ludzie będą mogli wykonać pracę o pewnej wartości, za którą ci bogaci zapłacą. Chociażby robiąc im wyjątkowy telefon, którego na świecie będzie kilka sztuk.
Dlaczego operatorzy kamer nie zarabiają tyle, co ten komik? To też banalnie proste. Popyt na komików jest znacznie większy niż jest ich na rynku, od ich umiejętności też znacznie zależy jakość usługi/towaru. Operatorów jest masa i dużo łatwiej będzie znaleźć operatora zdolnego wykonać tą samą pracę w niższej cenie niż zastąpić tego komika tańszym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@jonaszewski Cały problem z tymi potrzebnymi i mało płatnymi zawodami wynika z naszego podejścia. Chcemy udostepnić wszystkim możliwość korzystania z danych usług, a to zaniża ich wartość. Jakby nie patrzeć, osoby bogate są dużo bardziej skłonne zapłacić wiele za dobrego lekarza od ludzi biednych, dla których nawet drobna kwota to wybór między głodowaniem lub zdrowiem. Zapewniając wszystkim równy dostęp do edukacji czy medycyny zaniżamy ten próg wartości w dół. Do tego dochodzi socjalistyczny wymysł równości, który jeszcze bardziej temu szkodzi. Moglibyśmy mieć wiele szkół i placówek medycznych z podziałem na jakość usług i ich wartość. Biedni by mieli kiepskie usługi i długo na nie czekali, bogatsi mieli lepsze i łatwiej dostępne, a najbogatsi by płacili za najlepsze usługi. Lekarze i nauczyciele by się podzielili wedle kompetencji i zazwyczaj ci najlepsi by służyli bogatszym, a najsłabsi by lądowali na dole hierarchii. Tak jednak nie jest w imię równości i próbujemy wszystko zapewnić wszystkim, co prowadzi do niskich płac. Najlepsze zarobki wśród lekarzy są w medycynie plastycznej nie bez powodu. Jest to segment, którego nie zapewniamy całemu społeczeństwu i rządzi się praktycznie tylko wolnym rynkiem. Lepszy lekarz, lepsze opinie, bogatsi klienci i większe zarobki. Poważnym problemem chociażby w Polsce jest to, że zarabiając dużo powyżej przeciętnej nie mogę dopłacić za lepsze usługi. Nadal obowiązują mnie miesiące oczekiwania na zabiegi, nadal dostępne są bardziej prymitywne metody leczenia, nadal będę traktowany jak niechciany petent w szpitalu, który dostaje kasę od łebka. Jakbym mógł dopłacić za lepsze usługi, to ktoś by na tym zarobił. Ja jednak nie płacę za lepsze usługi, a jedynie płacę dużo większe składki z tytułu większych zarobków. Zamiast ktoś postarać się i dostać więcej, to jest to przeznaczane na zatrudnienie większej liczby tańszych lekarzy aby zapewnić dostęp do medycyny biedniejszym. Ot cała filozofia. Aby komuś dawać tanie usługi, komuś innemu musimy zabrać. Czy zabierzemy zarobki lepiej wykwalifikowanym, czy podbijemy składki dla bogatszych - ktoś musi stracić aby zyskać mógł ktoś inny. Stąd cała budżetówka kuleje.
Nie da się zapewnić wszystkim równego dostępu do usług. W Polsce dobry specjalista często płaci miesięcznie po 1500-2000zł składek na NFZ nie dostając za to nic więcej niż bezrobotny na zasiłku. To jest potencjalna kasa, która by trafiła do dobrych lekarzy i lepszych placówek na usługi dla bogatszych. Niestety nikt lepszych usług za nią nie dostaje, więc ludzie świadomie chcą płacić jak najmniej. Jednocześnie lekarze nic więcej nie dostają z obsługi bogatszych klientów, więc nawet nie próbują podnosić jakości świadczonych usług. Wystarczy pójść do prywatnego szpitala i od razu widać ogromną różnicę. Tam klient płaci za konkretną usługę, im lepsze usługi świadczą, tym lepszych klientów mają i więcej zarabiają. Tam się opłaca pracować i starać. A co jest w budżetówce? Czy się stoi, czy się leży... Znam masę osób pracujących w różnych zawodach w budżetówce i praktycznie zawsze można od nich usłyszeć to samo. Nie warto się starać, bo wartość pracy nijak nie przekłada się na zarobki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

@kondon
Odnośnie "lepszych zainteresowań" absolutnie się nie zgodzę - jak pokazuje historia wszyscy rewolucjoniści mieli ambitne zainteresowania. Zaczynało się od ambitnych lektur, wzniosłych haseł, stawianiu dobra ludzkości na piedestale a kończyło masową rzezią, zamordyzmem i policyjnymi pałami. Np taki Pol-Pot z Kambodży był absolwentem filozofii na Sorbonie i już jako 20-latek marzył o zbudowaniu "lepszego świata" - a wyszło jak zwykle.

Po prostu, miłośnicy "majteczek w kropeczki" lub udawania kota na TikToku stanowią mniejsze zagrożenie niż ci co "chcieli dobrze dla wszystkich"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

@mieteknapletek

To bardziej złożony temat bo w wielu przypadkach podobne leki od różnych producentów mogą się różnić w działaniu. Inny sposób produkcji inne dodatki inne substancje śladowe - różny stopień oczyszczenia etc. etc. W większości przypadków znaczenia to nie ma, ale w innych ma - może wchodzić w interakcję z innymi lekami.Jeżeli ktoś bardziej ufa dr.Googl niż swemu rodzinnemu to niech nie blokuje miejsca w kolejce.

PS. Zawsze można mieć teorię, że lekarze trują a nie leczą bo zależy im na tym by pacjent chorował bo mają $$$ za każdą wizytę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@BrickOfTheWall Ja nie chcę nikogo do niczego zmuszać - jestem wolnościowcem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+1 / 1

@kondon
Jako wolnościowiec zrozumiesz bez problemu, że wielu ludzi po całym dniu zawodowego gimnastykowania mózgu ma po prostu ochotę na "wymóżdżenie": pooglądanie kabaretonu gdzie jeden drugiego w dvpę kopie lub opowiada dowcip o huzarze i Maryni albo na pogapienie się w necie na śmieszne koty lub japoński teleturniej z topieniem świni w kisielu. To właśnie jest przyczyna że oni też nabijają licznik sieciowym "majstrom robienia hałasu"

PS. Oczywiście piszę tu tylko o tych dla których w/w pozycje rozrywkowe nie stanowią maximum percepcyjnego i jakby poczytali Hegla to rozumieliby co czytają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 grudnia 2020 o 20:45

avatar zasysacz
+10 / 10

I czyja to niby wina "influencerów' ? To nie wina "influencerów" a ludzi którzy oglądają tą rzuconą im jak dla bydła pasze, ludzie lubią ten - kanał rozrywki poruszający najniższe instynkty. Ja już od dawna nie oglądam telewizji a tym bardziej programów rozrywkowych a tam guano leje się w opór co uwłacza mojej godności i inteligencji nie jestem w stanie i nie chcę tego oglądać. Niewiele zostało programów z klasą gdzie nie wyleje się na nas szambo. 1 z 10 czy chociaż by program muzyczny - jaka to melodia czy nawet familiada. A zarobki no cóż dostajesz tyle ile ktoś chce Ci zapłacić za Twoja prace i tyle....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2020 o 1:26

C Cospowiem
+7 / 9

no i jaki z tego wniosek ,bo nie bardzo rozumiem.
Przekwalifikować nauczycieli na influencerów czy odwrotnie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W warszawiaczanka
+1 / 3

@Cospowiem Niegłupi pomysł. Wyobrażasz sobie mieć za nauczyciela historii Wojtka Drewniaka z kanału "Historia bez cenzury", a biologii mógłby uczyć Patryk z kanału "Pod Mikroskopem". Jeszcze żeby dać im wolną rękę w realizacji programu to nauczylibyśmy się wielu ciekawych i przydatnych rzeczy. Nauczycieli i tak nikt normalny nie słucha...w sumie jak reklam więc będą się czuli jak w szkole :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2020 o 3:00

M mieteknapletek
0 / 0

@warszawiaczanka
po 2 latach nauczania w szkole jeden i drugi by sie wypalil i wiele by sie nie roznil od obecnego nauczyciela
mialem znajomego ktory byl czlowiekiem z pasja az nie zostal wykladowca na uczelni

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@warszawiaczanka @Cospowiem Szczerze mówiąc, edukacja powinna iść w takim kierunku. Dalej tkwimy w systemie, w którym nauczyciele często powielają te same treści w kółko. Co prawda nie mam styczności z edukacją szkolną już od dawna, ale w kwestiach akademickich daleko ona nie zaszła. Ogrom treści i materiału przedstawianego przez nauczycieli można przygotować w bardziej przystępnej formie, a samą edukację z fizycznym kontaktem z nauczycielem znacznie skrócić. Nawet na uniwerkach dzieli się pracę na wykłady, laboratoria, ćwiczenia, projekty i seminaria. Tak też powinno być w szkołach, a wykłady powinny być prowadzone w formie cyfrowej. Przygotować całe serie materiałów przedstawionych w ciekawej formie i opisanych dużo lepiej niż potrafi nauczyciel klepiący to samo dzień w dzień przez 40 lat. Niech ci sami nauczyciele skupią się na ćwiczeniach, pracy w grupie, pomocy w zrozumieniu tematu, a samo przekazywanie większości materiałów niech odbywa się za pomocą innych mediów. Dużo łatwiej będzie zorganizować grupę osób, które przygotują świetny materiał filmowy omawiający dane zagadnienia, niż znaleźć setki nauczycieli potrafiących w ten sam sposób przekazać tą samą treść w szkołach każdej klasie z osobna.

@mieteknapletek No właśnie, problemem jest ta powtarzalność i wypalenie zawodowe. Nawet najlepszy artysta straci na jakości wykonując cały czas ten sam utwór i będzie już robił to od niechcenia z automatu. Lepiej zrobić to raz, a porządnie. Nagrać materiał, uzupełnić wieloma wizualizacjami i zrobić to tak, aby faktycznie było interesujące.

Pamięta ktoś lekcje chemii? Jak wiele faktycznych reakcji i różnych zjawisk widzieliście w formie fizycznej, a nie jako suchą teorię na kartce? Ano właśnie, nawet takie fizyczne nauczanie bywa kiepskie jakościowo, no bo ile razy można te same eksperymenty przeprowadzać? Już pomijam kwestię czasu, wiele eksperymentów wymaga skupienia i czasu, a tego zwyczajnie brakuje. Na takim kanale można zobaczyć więcej eksperymentów w kilku filmikach niż przez całą edukację. Gdyby tylko była jakaś metoda aby w ciekawej formie pokazywać takie rzeczy w trakcie nauki... Może da się jakoś utrwalić to i pokazać bez powtarzania eksperymentu fizycznie?
https://www.youtube.com/c/NileRed/videos

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
0 / 0

@ZONTAR
"Lepiej zrobić to raz, a porządnie. Nagrać materiał, uzupełnić wieloma wizualizacjami i zrobić to tak, aby faktycznie było interesujące."
tak, ale do czasu az jakis rodzic sie nie doczepi
mialem tak w podstawowce, jako ze szkoly nie bylo stac na odczynniki zeby przeprowadzac doswiadczenia nauczycielka postanowila puszczac filmy na ktorych byly nagrania jak takie doswiadczenie sie przeprowadza. oczywiscie nie na kazdej lekcji, bo to byla cala zorganizowana akcja, trzeba bylo telewizor przyniesc podpiac itp tak ze 1/3 lekcji tracilismy na tego typu rzeczy ale 2/3 ogladalismy rozne eksperymenty i ich wyniki
trwalo to przez pol roku, az jedna matka zrobila w szkole awanture ze nauczycielka jest leniwa, bo zamiast uczyc puszcza dzieciom tv. wiec na tym sie skonczylo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@mieteknapletek To akurat problem mentalności rodziców, a nie systemu edukacji. Raczej nie oczekują, że nauczyciel chemii będzie robił cały czas eksperymenty. Praktycznie przez całą moją edukację z chemii nie widziałem żadnego eksperymentu, a wszelkie sprzęty to były jedynie rekwizyty. O ile mi wiadomo, to niewiele się zmieniło w tej kwestii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KO1
+7 / 9

Porównanie jest debilne bo influencerzy nie pracują u nikogo, tylko prowadzą własny biznes. Jak ktoś prowadzi biznes, to możliwości zarobkowe są praktycznie nieograniczone i skrajną głupotą jest porównywanie tego do do państwowej pracy na etacie. Poza tym zarobki w poszczególnych zawodach są jawne, więc jeśli komuś nie odpowiada 2000 na rękę, to niech się nie pcha w dany zawód.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@KO1 To fakt, infuencerzy najczęściej mają założoną działalność i pracują jakby w reklamie. Ewentualnie prowadzą działalność edukacyjną lub rozrywkową, ale nadal zyski czerpią z reklamy czy subskrybcji. Nikt w sumie lekarzom czy pielęgniarkom nie zabrania założyć własnej działalności i mieć własną praktykę. Też bym założył własną firmę jakbym miał wystarczające kontakty do dobrych kontraktów. Inaczej raczej marne szanse na pracę nad projektami idącymi w miliardy gdy masz jakiegoś Januszexa. O ile jednak u mnie to jest uzasadnione ekonomiczne, o tyle w przypadku wielu zawodów medycznych prywatna praktyka lub nawet kontrakt z prywatnymi placówkami będą bardziej opłacalne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+2 / 6

Nie lubię tych zestawień i dzielenia pracy ludzkiej na potrzebną, normalną i niepotrzebną, nienormalną. Taki z niego socjolog a nie ogarnia prostych mechanizmów? Niech zestawi też swoje dochody i może wtedy też ktoś uzna, że zbyt dużo zarabia jak na tak niepotrzebną nikomu pracę. Jeśli reklamodawca wyliczy, że blogierka przyniesie mu wystarczające dochody to zapłaci jej te 2000 pln. Dla niego jej praca jest jak najbardziej potrzebna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Erecer
0 / 0

Tak właśnie się manipuluje. Znam lekarzy którzy mają po 6000zł na rękę i znam infuencerów którzy muszą chodzić do pracy. Skąd masz takie dane gdzie były przeprowadzane badania jaka grupa ludzi była barana do badania?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ludek_z_lasu
-2 / 4

A on już odsiedział wyrok ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar tomekbydgoszcz
+1 / 1

Czołowy piłkarz w czołowej lidze w Europie zarabia 50-100 razy tyle ile wybitny naukowiec w dobrym laboratorium pracujący nad lekiem ratującym życie. I co z tego? Tak durnie skonstruowany jest ten świat i to już dawno przed Śpiewakiem zauważyło wielu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
-2 / 4

Czy tylko ja zauwazylem,ze zarobki podane sa z pupy, bo sa ponizej pensji minimalnej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
0 / 0

Niemal każdą potrzebną pracę może wykonywać każdy, jeśli tylko jest odpowiednio sprawny fizycznie i/lub umysłowo. Ale żeby robić byle co tak, żeby ludzie chcieli to oglądać, albo po prostu człowieka oglądać dla niego samego - to już trzeba pewnych predyspozycji.

Każda gwiazda jest na swój sposób unikatowa. Potrzebny pracownik jest w pełni zastępowalny. Ot i cała tajemnica.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F falsen
0 / 0

Tylko jakby się tak zastanowić, to społeczna i ekonomiczna przydatność socjologów jest dużo mniejsza, niż influencerów - i to gościa boli. Co więcej, żeby być dobrym influencerem, trzeba też być dobrym socjologiem :) Nawet bez dyplomu.

I kiepski to socjolog, co nie pojmuje roli dość sporej grupy zawodowej i to tak istotnie wpływającej - jak sama nazwa "influencer" wskazuje - na innych ludzi, co socjologa powinno fascynować. A tymczasem wyłazi z niego prostak zazdrosny o cudze sukcesy finansowe... W taki sposób przedstawiać rzeczywistość - że "nic nie robią, a tyle zarabiają" - to może prosty Janusz bez szkoły, który de facto tak samo ocenia pracę socjologa (nic nie robi, tylko wymyśla jakieś bzdety o ludziach), informatyka (nic nie robi, tylko siedzi przed komputerem i wali w klawiaturę), czy kadry menadżerskiej (rozkazywać, to każdy potrafi).

Więc żaden to autorytet i szkoda czasu na te bzdety. A każdy, komu ta dysproporcja zarobków nie pasuje, sam może się zabrać za bycie "influencerem" i dostawać kasę za "nicnierobienie". A prawda jest taka, że gdyby każdy w swoim zawodzie pracował tak dobrze, jak ci dużo zarabiający influencerzy w swoim, to też by na kasę nie narzekał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+1 / 1

@falsen
Własnousznie zasłyszane: "bo co wy tam w ogóle robicie? NIC! Cały dzień tylko kawka i sobie patrzycie w komputer; a tu na magazynie człowiek NA PRAWDĘ pracuje przy tych paczkach a nie zarabia nawet połowy tego co te nieroby z biurowca"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kabanski
0 / 2

chlip chlip >< , tupowe buractwo ten Śpiewak. Przypomina się tutaj pewien dowcip.
Amerykanin modli się do Boga.
– Panie Boże, sąsiad ma taką doskonałą krowę. Daje tyle mleka.
– I czego byś chciał synu?
– Chciałbym mieć taką samą.
Modli się Polak. Jego sąsiad też ma świetną, mleczną krowę.
– No, i czego byś sobie życzył, Synu?
– Ja bym chciał, żeby mu ta krowa zdechła

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

No i jakie wnioski?
Tych "wykonujących potrzebną pracę" jest albo za dużo (i konkurują między sobą niskością płacy) albo ich praca jest dla ludzi mało warta i nie chcą za nią płacić.

Jeżeli znajdą się chętni do płacenia 5000 za kiwanie palcem w bucie to będzie oznaczało, że ta aktywność jest tyle warta. Jeżeli influencer (mający relatywnie dużo followersów) zawarł kontrakt z firmą na promocję produktu - to znaczy, że ta akcje promocyjna jest dla firmy warta by za nią płacić (i na pewno sprawdzili czy wydawanie $$$ na internety przekłada się na sprzedaż)

Nie kumam czym kieruje się ktoś chcący dyktować ludziom na co powinni wydawać swoje pieniądze

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A askes
0 / 0

Jak miło jest zaglądać komuś do kieszeni. Zamiast miałczeć, zostań infliensczymśtam. Będziesz miał tak samo fajnie. Żenujący gość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rkcb
0 / 2

A szkoda, że w tym porównaniu nie ma zarobków psychologa w szpitalu i kapelana w tym samym szpitalu. Ciekawe z którego jest większy pożytek?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wielkiro1
-1 / 3

No ok, ale co wynika z jego analizy? Pielęgniarki mają zostać influencerkami czy influencerów mamy zagonić do roboty do biedronki? Polska ma podnieść pensje psychologom do 90 tys miesięcznie czy zakazać udziału w reklamach?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Arqs1986
0 / 2

niech porówna sobie zarobki piłkarzy z zarobkami zwykłych ludzi, bądź nawet innych sportowców

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T konto usunięte
0 / 0

Śpiewakowi jak zwykle odbija. Facet politycznie jest skończony, więc chce zdobyć popularność dzięki zaglądaniu do cudzych portfeli. Tani pisi populizm, bo ten mądry inaczej ostatnio zmienił barwy i musi się wykazywać. A ciemny lud to kupuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2020 o 22:18

D Dragoo
0 / 0

A ile zdaniem autora jest warta praca, np. pielęgniarki czy kasjerki? Nie pytam złośliwie, ale zawsze się pytam przy tego typu rozmowach. No niech ktoś powie, 3000, 6000, 10000zł? W przypadku służby zdrowia ciężko rozmawiać o wolnym rynku itd. ale jeśli chodzi o youtuberów i innych to chyba jednak rynek decyduje, że tyle zarabiają (niesprawiedliwe, głupie i może chore), komuś to przynosi zysk i za to płaci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem