@ZrytyRyj Ile osób ma tak poważną formę raka aby potrzeba było długotrwałego leczenia? To czemu mamy się na to wszyscy co miesiąc zrzucać? Tragedia jednej osoby nie jest problemem w skali całego społeczeństwa.
@ZrytyRyj Mieli jakieś oszczędności mieli mieszkanie i mieli prawo się ubezpieczyć od takiej sytuacji, przeciętny polak nie ma oszczędności mieszkania i środków na ubezpieczenie gdyż jest łupiony przez wszelkiej maści podatki i daniny państwowe. Przeżuć tą samą sytuację na nasze podwórko, nawet by nie wiedzieli przez te 5 miesięcy że ma raka bo w kolejce by stała.
@poprostualex Typowa polandia tutaj. Wykaż, że gdzieś (zazwyczaj w własnym kraju) jest gorzej, więc nie masz prawa narzekać, bądz wyrazić krytyki na oczywistą niesprawiedliwość systemu..
@Eviar A kto jest za to odpowiedzialny? Rozumiem doskonale o czym mówisz, zgadzam się, że wiele zależy od świadomości i stylu życia poszczególnych osób. Podobno życie, wartość najwyższa. Podobno system opieki przeciążony, nie dał rady. A w rzeczywistości wszystko to przestaje istnieć i być problemem jeśli dysponujesz wystarczającą kwotą? Niesprawiedliwość życia, to to, że być może, osoba niepaląca, żyjąca zdrowo dostała raka. Niesprawiedliwość systemu to to, że nie była leczona, bo nie miała na to pieniędzy.
Wątpliwe jest powiązanie, aby domy opieki starców czy ich wizyty w szpitalu wpływały tak bardzo na onkologię, że można próbować tym tłumaczyć fakt, że system pozwolił, w dalszym ciągu młodej kobiecie umrzeć. A jak nazwiesz sytuacje w której np u Nas, niejaki pan długopis, zamiast na onkologię przeznaczył 2mld na tvp1 i gdzieś jakoś z 2 miesiące pózniej, z jednego ze swoich kont na portalach internetowych, prosi ludzi o dobrym sercu o zbiórkę na leczenie dla dziecka z rakiem? Poza brakiem zasad, honoru, moralności, to dalej życie, czy jednak chory system, który to właśnie jest rakiem zjadającym ludzi?
@Eviar Myślę, że po prostu wygodnie Ci tak uważać, że świat jednak nie jest taki "zepsuty", jak jest w rzeczywistości. Nie ma czegoś takiego jak ograniczenia środków skoro rozwiązanie i jedyna przeszkoda tkwi jedynie w kwocie.To jest kwestia priorytetów i wymówek. Takich wymówek jakie właśnie czynisz. Co z tego, że jakiś tam procent emerytów ogląda tvp1?Czy była jakaś oficjalna ankieta przeprowadzona odnośnie tych pieniędzy? Wydaje mi się oczywiste, że zostało tak zdecydowane wbrew woli narodu i bez pytania ich o zdanie. To jest cały ten system. Oni, Ty, My, jesteśmy jego częścią. Największe absurdy ulegają racjonalizacji, bo wygodniej i łatwiej jest tkwić w tym samym miejscu, zamiast ciężkiej pracy dla zmian. Sytuacje takie jak ta i miliony innych, gdzie jeden facet roz dala 200mln i nie ponosi za to konsekwencji kiedy w tej samej chwili ktoś prosi ludzi o pomoc bo potrzebuje 900tys zł na operację dziecka, gdzie jeden wypruwa sobie żyły w pracy po 12 godzin dziennie i dalej ma problemy z utrzymaniem a drugi za post zachwalający jakieś pierdoły dostaje równowartość jego pół rocznej pracy to jest własnie ten cały chory system.Żadne próby tłumaczenia sobie tego nic nie zmienią. To czy mam, powiedzmy 2mln na jakaś skomplikowaną operację, nie sprawia, że nagle "ograniczone środki" przestają być ograniczone. Nie sprawia to, że nagle z powietrza pojawia się nowy lekarz. Najbardziej ograniczone są nie środki, tylko umysły.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2020 o 22:15
@Eviar H3h3h3. Sama wpadasz we własną pułapkę. Uważasz, że wszystko kręci się w okół Ciebie? Moje podsumowanie było ogólne. Nie osobiste. A nawet jeśli by było, to co właśnie uczyniłaś? Natychmiastowy atak i ocena. Oh jaka irona. I ta wspaniała ocena, wnioski na temat komunizmu po paru słowach w jednym temacie.
Straciłam kilkadziesiąt z kilku milionów kliknięć mojej klawiatury na Ciebie. Cóż, to akurat moja wina.
". 2 mld przy budżecie powyżej 80 mld nie jest czymś, co zbawiłoby NFZ i uleczyłoby setki bolączek ochrony zdrowia. Wszelkie wałki, jakie zdołano wykręcić w ciągu tego roku równeż tego by nie sprawiły. "
Czyli jak napisałam. Komiczne próby usprawiedliwienia, wymówki, racjonalizacje...
Daleko mi do komunistycznych poglądów. Daleko mi od dawania wszyskim według potrzeb. Osoba która paliła papierosy, powinna w 100% płacić za swoje leczenie, bo czyniła to z pełną świadomością. Osoba młoda, powinna być leczona bez patrzenia na koszty. Raz jeszcze przypomnę, że hipokryci w tym świecie mówią, że życie jest najważniejsze. System i rzeczywistość to zweryfikował. Brak odpowiedzi na moje pytanie w pierwszym komentarzu.
Jeśli masz umysł, to logicznym wnioskiem jaki się nasuwa jest jeden. Komunizm - nie działa, nie wyszedł. Demokracja - nie działa, nie wyszła. Trzeba stworzyć nowy, a nie tkwić w absurdzie. Ale teraz jednak widzę, że mój komentarz na temat umysł, okazał się i tutaj prawdziwy. Na przyszłość chociaż unikaj takiej ironii, trochę to śmiesznie wygląda : - )
Żyjemy w świecie ograniczonych zasobów. W żadnym systemie nie masz szans uratować wszystkich.
Kapitalizm daje największe szanse uratowania największej liczby osób - zasoby są wykorzystywane z możliwie maksymalną efektywnością. Oczywiście nie świadczy to, że uratujemy najwięcej osób - to już zależy od samych ludzi. Po prostu ten system daje największe możliwości.
„Pierwszą lekcją ekonomii jest uświadomienie sobie zasady powszechnej rzadkości. Nigdy niczego nie wystarcza dla wszystkich, którzy tego pragną. Pierwszą lekcją polityki jest zignorowanie pierwszej lekcji ekonomii. W polityce problem rzadkości rozwiązuje się obietnicami, których nie da się dotrzymać lub które dotrzymać można jedynie kreując inne problemy, niewidoczne w momencie wygłaszania obietnic”
(do komentarza poniżej)
Czy obecny system daje Ci jakąkolwiek gwarancję ocalenia tego dziecka? Czy nie ma setek zbiórek na chore dzieci, które chcą wyjechać właśnie do USA na leczenie? To nasz system jest tym lepszym?
Osoba z demota niech się cieszy, że ma możliwość spłacania tych długów. Bo druga opcja to często śmierć...
@kondon Właściwie, jak sobie uświadomisz wielką nadwyżkę w produkcji chociażby żywności to 'pierwsza lekcja polityki' ma sporo racji.
Mam spore wątpliwości, że osoba w sytuacji takiej jak ta z demotywatora znajdzie powód do śmiechu. A już na pewno, kiedy jego żonie się jednak nie uda, i zostanie sam, z zrujnowanym życiem i długimi latami pracy na spłatę tych długów. To własciwie chyba ta druga opcja jest już lepsza..
@cyaegha To tak jabyś powiedział, że nie obchodzi cię, że wirus jest na całym świecie bo ty wymagasz od swego rzadu by w Polsce wirusa nie było! I konieć masz prawo. No ro sobie wymagaj.
@renkr A do czego dokładnie to się odnosi ?
Ja niczego nie wymagam. Ja jedynie stwierdzam, że skoro fakty są takie, że komunizm jest zły i nie działa i dokładnie to samo powiedzieć można o demokracji, logicznym by było stworzyć nowy system od podstaw, bo tkwienie w tym samym burdelu z oczekiwaniami dużych zmian i polepszenia sytuacji, to absurd.
@cyaegha Wiesz, drugą opcję zawsze można zrealizować samemu...
Można w każdej chwili poprosić o wycenę leczenia i z niego zrezygnować. Masz wybór i o niego tutaj chodzi. Nikt Cię do niczego nie zmusza.
Ta nadwyżka wynika z kapitalizmu, czy może jednak bardziej z konsumpcjonizmu?
Czy producenci tylko produkują, bo tak lubią, czy takie wymagania mają klienci, że wszystko ma być i zawsze?
Nie twierdzę przy tym, że odpowiedź jest jednoznaczna i prosta...
@kondon Uważasz, że są ludzie, którzy tak łatwo zrezygnują z leczenia swojej żony, dziecka? Raczej zrujnują swoje życie chwytając się wszystkiego, nawet dla najmniejszej szansy. To system jest chory i odpowiedzialny za taki obraz rzeczy. Problem, to nie problem jeśli może zostać rozwiązany przez pieniądze. Wtedy, są to tylko koszta.
I owszem, wiem to doskonale, nie twierdzę że odpowiedz na wszystko jest prosta. Bo nie jest. Ale brak dążenia do tych zmian, zmian w systemie, prawie, przepisach... to już z góry jest sytuacja przegrana.
@cyaegha Masz rację, to absurd wymagać innegu wyniku wykonując to samo działanie. Ale skoro komunizm nie działa, i demokracja nie działa, to nie znaczy oba ustroje są sobie równe. Jeśli ludzie kradli gdu za kradzież chleba karano obcięciem ręki i kradną gdy za kradzież chleba karają grzywną to nie znaczy że obie kary są takie same. Może tak samo nieskuteczne ale nie tak samo humaniterne. jak powiedziano, demokracja jesr zła ale lepszego ustroju nie wymyślono. Naciąga nowa odsłona komunizmu, inwigilacji i zamoedyzmu, czyli złą demokrację zastępuje się dziś czymś jeszcze gorszym. Lepiej brońmy demokracji bo za nią idzie jakaś tam wolność.
@zaymoon państwo nie ma swoich pieniędzy więc za nic nie płaci, państwo zabiera nam pieniądze które w dużej mierze są marnotrawione na źle zarządzaną służbę zdrowia oraz przerośnięty pasożytniczy twór zwany zusem oraz nfzetem
No łał. Mieszkam w mieście utrzymującym się z turystyki. Zamknięte gastro, zamknięte hotele i nie mamy pracy już półtora miesiaca. Po to się odkłada właśnie pieniądze. Czy płaczę z tego powodu? Nie
Widać, że kolega w USA nigdy nie żył, więc się wypowiada :-) system usług zdrowotnych (to nie jest opieka) jest tu współpłacony przez obie strony, co oznacza, że nawet mając najlepsze ubezpieczenie, ileś tysięcy$ na początek i tak musisz wydać. Ceny większości usług medycznych są drastycznie zawyżone względem innych krajów, bo wyceny odbywają się na poziomie korporacja ubezpieczeniowa - szpitale. Stąd korporacje mają ogromne zniżki, których nie dostaniesz, jeśli ubezpieczenie nie pokrywa akurat wybranej usługi. Zależnie od stanu, ale zwykle wybór ubezpieczenia znów jest ograniczony, przynajmniej dla maluczkich - lżej jest się ubezpieczyć, gdy Twoja firma negocjuje kontrakt, niż jak jesteś indywidualnym kontrahentem. Ceny ubezpieczenia z współpłatą roczną max 5000$ to około 2000$ miesięcznie. Ubezpieczyciel wtedy dalej pokrywa koszty tylko do, powiedzmy, 750 000$. Stąd wychodzą takie śmieszne sytuacje jak rachunek na 1 mln $ za 20 dni w szpitalu człowieka chorego na covid i potem dziwne wygibasy rządu z funduszami wspomagającymi covidowców - system od zawsze miał zawyżone ceny, a obecny kryzys pozwolił to ujawnić. Na przykładzie porodów - bez komplikacji, dzień pobytu w szpitalu po porodzie, w zwyczajnym szpitalu kosztuje ok. 30 000$. To jest cena, której nigdzie się nie spotka w Europie. Inny przykład, znam przypadek, w którym wystąpiły opóźnienia ze strony pracodawcy w ubezpieczeniu pracownika bezpośrednio po zatrudnieniu (przez zaniedbania bądź opieszałość administracji). Nieszczęśliwie osoba ta miała wypadek i za złamanie nogi można dostała rachunek na około 100 000 $, z którym musi bujać się sama. Na razie próbuje dochodzić sprawiedliwości przez związki zawodowe, ale na rozstrzygnięcie jeszcze trzeba poczekać.
Idąc dalej, pewnie wypada porównać jakość - wiec ta w krajach Europy zachodniej jest przynajmniej porównywalna, jak nie wyższa. Przy czym tam nikt nie wpada całą rodziną w skrajną biedę, gdy jeden z domowników poważnie zachoruje.
Dlaczego jednak w Polsce jest, jak jest z opieką medyczną? U nas % budżetu przekazywany na opiekę zdrowotną jest jeden z najniższych w Europie, więc jest to obszar już od wielu lat niedofinansowany, a kolejne władze (zarówno PO jak i PiS) głęboko ignorowały temat. Stąd akcje typu "Polska to chory kraj", które jednak nie odbiły się szczególnym echem i mało kto o nich w tym momencie pamięta (a jest to akcja zeszłoroczna, kolejna zresztą).
Podsumowując, system amerykański jest abominacją, na której bardzo dobrze się zarabia i która ma bardzo duże wpływy. Odbywa się to kosztem całego społeczeństwa, a zyskuje na tym niewielka grupa. Nic dziwnego, że jest to jeden z ważnych składowych prowadzących do niestabilności społeczeństwa i regularnych rozruchów.
@Nace92 Ano właśnie, życie ludzkie jest warte tyle, ile jest w stanie zrobić dla innych. Zapłatą za to jest jego płaca, którą może wydawać na swoje wygody czy leczenie. Jednym się powodzi i całe życie mogą wydawać na wygody, innym nie wychodzi i wydają na leczenie. Ubezpieczenia i tak mocno nam w tym pomagają. Każdy chciałby być zabezpieczony przez poważnymi chorobami czy wypadkami, a mało kto faktycznie ich doświadcza. Stąd każdy wrzucając do woda odpowiednią składkę zabezpiecza się na wszelki wypadek i ci nieliczni z tego są finansowani. Cały problem polega na przewidywaniu i płaceniu za odpowiednie ubezpieczenie aby później nie zostać z ręką w nocniku. Tu zawodzi ludzka psychika, bo ludzie myślą "a przecież ryzyko jest małe, nie będę płacił 10% składki zdrowotnej jak mogę mieć ubezpieczenie za 5%". No i faktycznie większość z nich nigdy w leczeniu nie przekracza kosztów określonych w tym tanim ubezpieczeniu, a ci nieliczni... No cóż, mają pecha. Sami podjęli takie ryzyko.
Nie zgodzę się z tym, że takie porządne ubezpieczenia są poza zasięgiem większości ludzi. Przede wszystkim, już od pewnego czasu prawo USA zabrania ustawiania górnego limitu finansowania. Do tego czasu faktycznie były ubezpieczenia z limitem. Czasem był limit roczny, czasem był limit ogólny, po którym ubezpieczenie przestało działać i trzeba było renegocjować umowę (zazwyczaj na znacznie gorszych warunkach). Tak jednak już od iluś lat nie jest i każde ubezpieczenie musi nam zapewniać pokrycie bez limitu. Są zazwyczaj dwa dolne progi - deductible i out of pocket max. Deductible to kwota, do której ubezpieczenie jest nieaktywne w ciągu roku. Możesz wziąć 300 USD, możesz wziąć 3000 USD. Im wyższe, tym tańsze ubezpieczenie. Out of pocket max to próg, w którym kończy się współfinansowanie (ubezpieczenie pokrywa tylko część kosztów) i od tego momentu wszystko pokrywa ubezpieczenie. Dalej już nie ma limitów i ile by nie wyszło, tyle ubezpieczenie pokrywa. Mogą się sądzić ze szpitalami czy klinikami o zasadność kosztów, ale ubezpieczony nie bierze w tym udziału.
Niestety w tego typu historiach najczęściej nijak nie wiadomo gdzie wydali tyle pieniędzy i jak do tego doszło. Czasem są to stare historyjki z lat, gdzie takie limity obowiązywały, czasem są zupełnie zmyślone, a czasem rzeczywiste koszta znacznie wykraczały poza opiekę zdrowotną. Czy w democie mamy jakiś dowód? Czy jest chociażby odnośnik do danej sytuacji aby dowiedzieć się, co właściwie zawiniło? Nie ma, przecież nie potrzebujemy tu faktów, a jakąś ckliwą historię.
Podejrzewam, że takie sytuacje najczęściej wynikają z dwóch rodzajów ubezpieczeń. Niektóre mogą mieć bardzo wysoki OOP max. Są tanie i przystępne, ale wtedy roczna maksymalna kwota wydana przez ubezpieczonego może sięgać i kilkudziesięciu tysięcy. To jest bardzo ważne - wybieraj takie ubezpieczenie aby w najgorszym wypadku poradzić sobie z pokryciem własnych kosztów. Chcesz oszczędzić płacąc mniejsze składki - licz się z takim wydatkiem. W USA masz tą dogodność, że możesz mieć HSA (konto zdrowotne) i tam przekierowywać część dochodu, który nie jest opodatkowany. To konto może być wykorzystywane do pokrywania kosztów, a jak nie wykorzystasz, to możesz z niego korzystać jak ze zwykłego konta emerytalnego i pobierać kasę na emeryturze. Możesz też przekazać dzieciom lub płącąc niewielką prowizję wypłacić wszystko (odprowadzając podatek, którego od tego wcześniej nie odprowadziłeś). Przy ubezpieczeniach z wysokimi limitami rocznymi to jest praktycznie obowiązkowe, ewentualnie możesz trzymać tą kasę na innym funduszu, ale musisz zapewnić sobie płynność finansową.
Drugi i najprawdopodobniej największy problem, to ubezpieczenia ograniczone do okreslonych sieci. Najtańsze ubezpieczenia są powiązane umowami z sieciami szpitali i klinik. Tam pokrywają faktycznie całość leczenia powyżej danej kwoty, ale lecząc się poza siecią pokrywają już tylko część lub nawet nic. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Ktoś bierze tanie ubezpieczenie w sieci X, która zapewnia większość podstawowej opieki zdrowotnej. Zdarzył się rak? No bardzo mi przykro, ale nie świadczymy takich form terapii, idź sobie do innego szpitala. Ubezpieczenie nie pokrywa? Trzeba było myśleć o tym dużo wcześniej.
Tak więc po prostu - czytać umowy, czytać warunki, pokrycie, wszystkie limity i zakres usług ubjętych ubezpieczeniem. To wymaga sporo czasu, ale jak raz to człowiek zrobi, to później ma spokój. I nie oszczędzać przesadnie na zdrowotnym, bo jak już dojdzie do poważnej choroby, to możesz zapomnieć o zmianie. Każda zmiana ubezpieczyciela wiąże się z renegocjacją warunków i o ile nie jest to grupówka u pracodawcy, to najczęściej jest oparta o aktualny stan zdrowia.
Co do cen - nie są tak tragiczne. Są wysokie, ale na przeciętną kieszeń wychodzą procentowo podobnie do NFZ. Po prostu hamerykanie nie są przyzwyczajeni do wywalania blisko 10% na samo ubezpieczenie dla jednej osoby. Fakt, rodzinne wychodzą drożej. Jedna pensja dla utrzymania 5 osób to mało, w Polsce liczba ubezpieczonych nie wpływa na wysokość składki. Czy to dobrze? Nie sądzę, bo głównymi beneficjentami są właśnie ci, którzy mają duże rodziny i ubezpieczają je z jednej pensji lub statusu bezrobotnego.
@Augmentin Jak się odniesiesz do tego? Wydaje mi się, że jest to obowiązujące: https://www.cms.gov/CCIIO/Programs-and-Initiatives/Health-Insurance-Market-Reforms/Annual-Limits
For plan years starting between September 23, 2010 and September 22, 2011, plans may not limit annual coverage of essential benefits such as hospital, physician and pharmacy benefits to less than $750,000. The restricted annual limit will be $1.25 million for plan years starting on or after September 23, 2011, and $2 million for plan years starting between September 23, 2012 and January 1, 2014. For plans issued or renewed beginning January 1, 2014, all annual dollar limits on coverage of essential health benefits will be prohibited.
Zgadzam się z tym, że amerykański system jest zbyt korporacyjny i człowiek jako jednostka jest na przegranej pozycji. Tym bardziej trzeba się nauczyć grać w tą grę i wiedzieć jak nie zostać z ręką w nocniku. Największy problem mają tu samozatrudnieni, którzy nie mają za sobą wielkiej firmy, a umowy muszą negocjować indywidualnie. To jest chyba najbardziej bolesny problem. Jeszcze gorzej, że ubogie firmy często nie mają takich umów i ich ubodzy pracownicy muszą sobie radzić sami. To jest coś, co należałoby naprawić. Z pewnością jednak nie systemem opartym o powiązanie składki z dochodami.
@Augmentin Gwoli ścisłości, to jest ban na limity kosztów hospitalizacji itp, wiec nadal jest ileś różnych usług, które mogą mieć limity. Podejrzewam, że sama terapia na raka nie jest w tym objęta, co najwyżej pobyt w szpitalu czy wcześniejsze badania.
@radiron Bardzo inteligentny komentarz. Taki w sam raz na poziom kuca. A mój nick to taki odsiewacz półmózgów, co to niego się czepią, a nie meritum sprawy. Zostałeś odsiany. Rodzice są z ciebie dumni po wywiadówce?
Ok, przyznam rację i faktycznie jest to moje przeoczenie. Akurat mem na stronach typy 9gag krąży już od kilku lat, więc znów przetłumaczenie go na polski może być lekko outdated.
Co do samego systemu, w zasadzie rzadko kiedy wiesz, ile zapłacisz, ta informacja jest mocno niejawna i zwykle objawia się dopiero po wizycie. Procedura jest taka, że miejsce udzielające usługi medyczne obciąża ubezpieczyciela, ten płaci swoją część i reszta rachunku idzie do człowieka. Stąd ciężko ocenić, czy dana usługa jest warta swojej ceny.
Generalnie dalej jest to system, w którym unikasz karetek, jak ognia (bo tu znów zdarza się, że ubezpieczyciel próbuje się wyprzeć tego, że jest konieczność zapłaty z jego strony), a sama wizyta na pogotowiu zaczyna się od opłaty (w przypadku mojego ubezpieczenia 250$ za samo wejście, nie wliczając usług medycznych). Czy pozwala to na mniejsze nadużywanie tych usług - na pewno. Czy z drugiej strony będą one unikane również w sytuacji rzeczywistej konieczności - nierzadko tak, z obawy przed rachunkami. Pewnie jak jest się samotną osobą, to to aż tak bardzo nie gra roli, ale w przypadku rodzin jest to bardzo duży stres, którego nigdy nie doświadczyłem w Europie (choć fakt, porównanie mam tylko z Irlandii i Niemiec). To, co jeszcze powiedzą osoby mieszkające w US, to żeby każdorazowo domagać się rachunku z wypisaniem wszystkich elementów. Bywa, że np. opłata za dobę w samym pokoju naliczana jest parokrotnie, co sztucznie zawyża rachunek.
Rozumiem argumenty piszące o tym, że każdy chciałby płacić tylko za siebie i powiązanie dochodu ze składką jest "nieuczciwe". Może i jest, z drugiej strony jednak zwiększa stabilność społeczeństwa przez ograniczenie niepewności obywateli, a przez to stabilizuje strukturę społeczną, z czego korzystają wszyscy. Praktyka jest też taka, że o ile w systemach hybrydowych (bo jednak zawsze można iść prywatnie do lekarza na własny koszt, poza tym, co zapewnia państwo) usługi prywatne są odpowiednio wysokiej jakości, o tyle w USA takiej selekcji nie ma - płacisz, czy tak, czy siak. Ceny usług prywatnych są też odpowiednio niższe w krajach z państwową służbą zdrowia, która zaniża ceny rynkowe. Dzięki temu nie mogą wystrzelić do tak absurdalnych wysokości, jak w USA (tu przykład) https://www.google.com/amp/s/www.businessinsider.com/how-much-does-it-cost-to-have-a-baby-2018-4%3famp
I należy tu pamiętać, że tak samo się miesięcznie płaci za ubezpieczenie, nierzadko spore sumy (jak wspominałem, w moim przypadku było to 2000$ miesięcznie przez pracodawcę za ubezpieczenie rodziny).
A poniżej rachunek na 1 mln, do którego nawiązywałem. https://www.google.com/amp/s/www.seattletimes.com/seattle-news/inspiring-story-of-seattle-mans-coronavirus-survival-comes-with-a-1-1-million-dollar-hospital-bill/%3famp=1
@ZrytyRyj no ładnie ładnie ;) miło mi widzieć internetowego trolla z pod znaku tęczy ;p Ku twojemu zdziwieniu ukończyłem już jakiś czas temu szkołę i nie narzekam. Widząc twój szyderczy komentarz na temat konfederacji po prostu nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać, jedynie twój Nick zmieniłbym na " zryty-beret " a tylko dlatego że najwidoczniej mało słuchasz i oglądasz wypowiedzi czy wykładów ze strony członków tego ugrupowania. Włącz, posłuchaj, pokontempluj troszkę i odpowiedz sobie sam jak by to było gdyby cię nie okradano lecz potraktowano jak dorosłą i świadomą osobę która może robić co chce ze swoimi pieniędzmi a nie jest okradana ( kiedyś słyszałem o 70% opodatkowaniu jak wszystko dodali, sprawdź ). Jest druga strona medalu o wszystkim musiał byś sam decydować . Pracuję już ładnych parę lat i jak widzę kwitek to mnie szlak trafia ie mi te darmozjady kradną, no ale mamy przecież wspaniałą darmową służbę zdrowia, jakość tych usług o ile się doczekasz jest nieoceniona... a więc tak w USA może i jest drogo ale za to jakość usług jest na takim poziomie jak i wyposażenie szpitala że mucha nie siada... Pytanie do ciebie dlaczego tam jest tak dobrze a tutaj tak ch***jowo ?
@ZrytyRyj Zwyczajnie się nie ubezpieczyli ot co. Taka ciekawostka, zdecydowana większość młodych Amerykanów albo się w ogóle nie ubezpiecza, albo wykupują najtańsze ubezpieczenia które obejmuje tylko ewentualną opiekę szpitalną powypadkową. Czy to rozsądne? I tak i nie. Tak dlatego, że statystyki jasno pokazują, że osobie do 40 roku życia nie opłaca się ubezpieczać, prawdopodobieństwo, że będziesz potrzebował ubezpieczenia jest bardzo małe, więc przez 15 lat jeśli w ogóle nie masz ubezpieczenia oszczędzasz minimum 36 tys USD, za te pieniądze możesz kupić nowy dobry samochód. Problem polega na tym, że tak mówi statystyka, praktyka niestety może się zdarzyć brutalna, bo o ile faktem jest, że szanse na jakąś poważną chorobę lub wypadek są niskie, to jednak jakieś są i tak czasami jakaś młoda rodzina która dopiero co spłaciła dom, urodziło im się dziecko, nagle tracą wszystko, bo oszczędzali na ubezpieczeniu i wtedy jest rozczarowanie, że państwo im nie pomaga. Nie pomaga, bo mają wybór, mogą się ubezpieczyć, albo zaoszczędzić kasę i się nie ubezpieczać, każdy ma wolną wolę, a ceny ubezpieczeń z racji, że o klienta trzeba walczyć, są bardzo atrakcyjne. W USA jeden sobie musi odmówić czegoś bo zapłaci $200 za ubezpieczenie żeby mieć spokój, a inny nie kupi ubezpieczenia, ale zamiast tego będzie zadowolony bo w ramach pieniędzy które mógłby wydać na ubezpieczenie, weźmie sobie np. fajny telewizor na raty. To się nazywa wolność.
@ZrytyRyj W Polsce ani oszczędności by nie miał, ani własnego domu, ani mieszkania, no może w spadku po kimś. Służba zdrowia za to był by super, czasami tylko karetki nie dojeżdżają bo mało, ale to tylko czasami. Może wykupił słabą polise. Za to jego rodzina i sąsiedzi i organizacje mają też kasę i mogą pomóc. Ciekawe tylko dlaczego najlepiej na świecie leczą w Ameryce, czemu w Polsce zbiera się dla dzieci na różnych zbiórkach na leki z Ameryki nie z Niemiec czy Szwecji, dlaczego operacje do Warszawy, których nikt nie chce wykonać, przyjeżdżają specjaliści z Ameryki, dlaczego zbiera się hajs na pomoc ludziom, by mogli wyjechać do USA na zabieg by dalej żyć?
@Augmentin Niestety nie wiem, ile mój pracodawca dorzuca się do ubezpieczenia. Trudno też powiedzieć, czy taka suma jest wiarygodna. Wiesz, czy faktycznie tyle płaci za ubezpieczenie? Czy po prostu płacisz mniejszą składkę za ubezpieczenie "o wartości" podanej przez pracodawcę czy ubezpieczyciela? W każdym razie brzmi w miarę "normalnie" jeśli jest to bardzo dobre ubezpieczenie obejmujące 4+ osobową rodzinę. Nie znam u siebie niestety stawek, które pracodawca faktycznie płaci za ubezpieczenia
Co do samego wiązania składki z dochodami, to jest to bardzo niesprawiedliwe rozwiązanie. Dużo rozsądniejszym rozwiązaniem jest po prostu obciażenie wszystkich skromną opłatą uzależnioną od dochodu, która będzie wykorzystywana do pomocy tylko tym, którzy faktycznie na to zasługują. Problemem z systemem uzależnionym od płacy jest pasożytowanie na tym. Skoro bogatsze naiwniaki płacą, to cała gromada bezrobotnych czy biednych (lub pracujących na czarno) korzysta z tego. Między innymi przez to NFZ jest tak chory.
Inną kwestią jest podejście do służby zdrowia. Jakiś czas temu rozmawiałem ze współpracownikiem i był wielce zdziwiony, że wybrałem sobie ubezpieczenie z myślą o mało prawdopodobnych wydarzeniach (nowotwory, wypadki, ciężkie choroby), a pokrycie "codziennych" kosztów jak lekarz rodzinny jest u mnie bardzo mizerne. Ubezpieczenia zdrowotne w rzeczywistości powinny obejmować właśnie te rzadkie, losowe wydarzenia. Od tego jest ubezpieczenie, a nie od pokrywania stałych kosztów. Kwestia badań okresowych, leczenia przeziębień i wielu innych usług, z których ludzie korzystają dosyć regularnie, powinna być rozwiązana w formie jakiegoś abonamentu. Chcesz - masz pełny dostęp do lekarzy w abonamencie. Nie chcesz - płacisz za każdą wizytę. Chcesz pośrednio - masz niski abonament i niskie koszta przeciętnego leczenia. Obecnie jakoś zupełnie nie odróżnia się ubezpieczania od poważnymi i rzadkimi wydarzeniami od zwyczajnego pokrywaniu kosztów przeciętnych wydatków zdrowotnych. Jeśli przeciętnie chorujesz 3 razy w roku, to nie jest to ubezpieczenie, a zwyczajnie "subskrybcja" na usługi, z których najpewniej skorzystasz. To tak, jakbym ubezpieczył samochód przed zużyciem się opon. Mogę wziąć sobie jakiś pakiet zapewniający wymiany elementów eksploatacyjnych, ale nie ubezpieczenie. To nie jest wyjątkowe wydarzenie losowe, to jest codzienność.
Wydaje mi sie, że krokiem ku poprawie systemu w USA byłoby oddanie większej kontroli pacjentowi/klientowi. Jak wspominasz, obecnie klient rzadko wie, ile i za co zapłaci. Wszystko odbywa się między ubezpieczycielem i usługodawcą. Gdyby klienci mieli większy wpływ na wybór usługodawcy, to jednocześnie by zwiększyło parcie na poprawę usług lub obniżenie ich cen.
Kiedyś też o tym wspominałem w kontekście porównania USA i Polski. Polska jest dużo bardziej "przyjazna" rodzinom gdy USA są bardziej indywidualne. To też dobrze widać po moich znajomych. Większość singli została w USA, wśród żonatych już nieco mniej zostawało, a przenoszący się z żoną i dziećmi dużo rzadziej zostają. System w Polsce przyzwyczaja ludzi, że każdy ma prawo miec rodzinę i mu się wszystko należy. W USA na rodzinę musisz zapracować.
@johnyrabarbarowiec Na to właśnie warto wybierać ubezpieczenia HDPD. Są znacznie tańsze i jednocześnie dają twardą gwarancję - jak coś pójdzie nie tak, to nie zostaniesz bankrutem i wywalisz na leczenie najwyżej te 10-20 kafli (czy ile sobie ustalisz). Plus wybierając HSA możesz sobie kasę odkładać na osobne konto (bez podatków), które w razie czego będzie fundować takie leczenie. Ot plan awaryjny właśnie na wypadek, gdyby coś poszło mocno nie tak. Ludzie mają problem ze zrozumieniem różnicy między tymi dwoma rzeczami. Wypadki się zdarzają, ale często najwyżej kilka razy w życiu. Wielu ludzi całe życie nie będzie miało ciężkiej choroby. Ubezpieczenie od takich rzeczy nie jest aż tak drogie, bo prawdopodobieństwo jest niesamowicie niskie. Kluczem jest tu jednak całkowite oderwanie tego ubezpieczenia od pokrywania prostych i częstych wydarzeń jak leczenie grypy. Jeśli mój ubezpieczyciel nie będzie pokrywał leczenia aż nie dobiję do 10 tysięcy rachunku, to zapewne zaoferuje mi całkiem dobrą stawkę. Jaka jest szansa, że w ogóle dobiję do tych 10 tysięcy w ciągu roku? Natomiast jak będzie miał mi pokrywać lekarzy i inne wydatki, które przeciętnie każdy ponosi w ciągu roku, to ta stawka znacznie wzrośnie. Ludzie po prostu chcą za dużo. W Polsce każdy płaci na chorobowe i ma płacone nawet za jeden dzień nieobecności. W USA masz tak, jak sobie o to zadbasz. Praktycznie nikt nie ma chorobowego wypłacanego przy prostych chorobach, a tylko część ludzi ma ubezpieczenie, które zapewnia wypłaty w przypadku długotrwałych niezdolności do pracy. U mnie chociażby poniżej 2 tygodni choroby nic nie zobaczę. Nawet nie opłaca mi się z byle przeziębieniem do lekarza iść. Zwykle moge wziąć z tydzień pracy z domu i jest dobrze. Jak się pogorszy na tyle, że nie czuję się na siłach pracować, to biorę urlop i znowu - mój pracodawca idzie nam na rękę dając nam bodajże 5 dni chorobowego rocznie. Większość nie ma dodatkowo chorobowego i korzysta się z normalnego urlopu płatnego.
@kondon @renkr Już na to odpowiedziałam. Jeśli zgadzamy się w kwestii, że komunizm - zły, nie działa, demokracja również nie działa, tak samo jak inne, to rozwiązanie jest dość oczywiste. Trzeba stworzyć nowy system od podstaw. Inaczej tkwienie w tym samym miejscu, z oczekiwaniami innych rezultatów to jakiś marazm. Nie uważam, aby wybierając mniejsze zło (demokracje) zdając sobie sprawę z jej wad, dokonywano mądrego wyboru. Większość zasad, przepisów wynika i opiera się na kilkaset / kilkadziesiąt lat temu stworzonych ustawach i wytycznych. Przecież w naszym systemie i kraju, dosłownie wszystko wymaga gruntownych zmian.
@cyaegha "Na to, by w danym kraju zapanował socjalizm, wystarczy wprowadzić w nim demokrację."
Tak więc demokracja dla wszystkich odpada od razu.
Ja jestem libertarianinem (mniej - więcej), tak więc wolny rynek i wolność osobista.
W kwestii ekonomicznej nie mam żadnego problemu, światopoglądowej na ogół również (są pewne bardzo trudne sprawy, gdzie nie ma dobrych odpowiedzi).
Natomiast jaki sposób sprawowania władzy doprowadzi do oczekiwanego przeze mnie systemu, to nie wiem :( Żaden (mi znany) tego nie gwarantuje, co najwyżej taka monarchia daje szanse. Jednak daje też szanse na totalitarną dyktaturę.
"Przecież w naszym systemie i kraju, dosłownie wszystko wymaga gruntownych zmian."
Od 30 lat różne partie zmieniają i dalej jest źle, jak to możliwe? Może jednak wolnorynkowcy mają rację?
Nie pamiętam teraz co było wcześniej istotą dyskusji, więc odnosiłem się tylko do Twojego ostatniego komentarza.
@kondon Dokładnie tak jest. Żaden znany system tego nie gwarantuje, więc wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie nowego. Zupełnie od podstaw, z wykorzystaniem już istniejących elementów jako podstawy pod modyfikacje. W obecnych systemach nie ma czegoś takiego jak wolność. Jest iluzja wyboru, wszędzie oparta na nakazach i zakazach. Wolność oznaczałaby anarchię, a ten system również nie działa.
Pytanie, ile tych zmian przez te 30 lat było faktycznymi zmianami ku lepszemu życiu obywateli a ile z nich to zmiany dla samych zmieniających, ich interesów. I to właśnie jest nic innego jak rezultat chorego systemu. Od tego można by zacząć wprowadzenia zmian. Obecnie to nic innego jak wybieranie swoich panów, którzy zaraz po byciu wybranym mogą realizować zupełnie odmienne od obiecywanych cele. Wprowadzenie odpowiedzialności za obietnice i decyzje dla polityków, możliwość ich natychmiastowego odwołania, jak również dla samych "wyborców", coś w rodzaju testu, który trzeba zaliczyć aby nabyć prawa wyborcze. Chociaż to i tak jest bardzo naiwne. Obojętnie z jakiej partii, politycy nie są godni zaufania. Wszystko co dzieje się w naszym kraju tego dowodzi. Jeśli jako wyborca, nie posiadasz możliwości sprawdzenia wyników głosowania i jedyne co możesz to przyjąć ja na wiarę.. No coż, to kretynizm najwyższych lotów, aby na prawdę uważać, że ma się wpływ na ich stołki i bajkowe warunki życia.
@cyaegha Nie anarchia, a państwo minimum, libertariańskie. Dostosować pod nasze potrzeby i będzie pięknie.
Jeśli politycy zajmują się jakąś dziedziną, to na ogół tak te zmiany będą wyglądały, więc trzeba zabrać im zabawki i koryto. Ludzie sobie bez nich poradzą.
"Jeśli jako wyborca, nie posiadasz możliwości sprawdzenia wyników głosowania"
Co masz na myśli?
@kondon Jak możesz je sprawdzić? Wyniki głosowania musisz przyjąć na wiarę - w instytucję i człowieka. Obie, są nie godne zaufania. Widzisz jak wygląda sytuacja, kłamią, manipulują, nawet się z tym nie kryją - np ostatnia decyzja odnośnie podawania liczby zainfekowanych. Podają takie, jakie im wygodnie i jakie pasują do interesu. Każdy to wie. Ufasz tym ludziom, że oni grzecznie i posłusznie oddają swój los w ręce jakiegoś 'prostaka z pola', bo tym dla nich normalny obywatel jest?
Oho, zebrali się zdrowi, z wygodnej pozycji w ciepłych kapciach przeglajacy Internet. Inaczej by gadali gdyby stracili kogoś bliskiego bo nie mieli kasy na leczenie i nie mieli na kogo liczyć tak samo jak zdanie nagle zmieniają gorliwie katoliczki poddające się aborcji za zachodnią granicą gdy dotyka je problem niechcianej ciąży. Ciekawa jestem waszych komentarzy gdyby taka sytuacja dotknęła was osobiście a nie jakiegoś noname zza Atlantyku.
@Ynfluencer
U nas w najgorszym razie musiałaby zapłacić parę stówek by załapać się na badania od ręki, po stwierdzeniu nowotworu już jest pod opieką państwowego systemu.
Nie jestem specem, ale chyba w USA masz różne pakiety "ubezpieczenia". Np niektóre tanie pakiety, pokrywają tylko 75% kosztów leczenia. Te droższe, całość. Więc wychodzi na to, że ktoś przycebulił na ubezpieczeniu :/ .
To trochę jak z OC na samochód. Masz dwie oferty, jedną kosztującą 250zł rocznie, ale ubezpieczyciel pokrywa tylko 70% kosztów i drugie za 1000zł ale pokrywa 100%.
Dodatkowo, w USA, była diagnoza było leczenie. U nas, człowiek za nic nie doczeka się opieki medycznej. Dodatkowo jakość leczenia też jest drastycznie inna. W USA wyleczą cię skutecznie, u nas, byle pierdołę leczy się latami :( .
Wszystko ma swoje plusy i minusy.
@rafik54321 nie ma czegoś takiego jak oc pokrywające koszty w jakimś procencie.
W usa przede wszystkim liczy się kwota ubezpieczenia i w przypadku długiego i drogiego leczenia ta kwota szybko się kończy.
Ale pomijając to i tak w tej historii się dużo nie zgadza. Skoro nie byli zadłużeni, mieli spore oszczędności i dobrą pracę to nawet w przypadku długotrwałego leczenia powinno ich być stać. Najczęściej koszty takiego leczenie można też rozłożyć w czasie. Także coś tu ktoś zmanipulował. Oczywiście o ile to prawdziwa historia.
@marcinn_ oczywiście że nie ma takiego OC (przynajmniej w kwestii pojazdów), po prostu chciałem dać przykład bliższy naszym krajanom.
Bo OC nie musi być na pojazd. Ubezpieczenie OC to ubezpieczenie od (O)dpowiedzialności (C)ywilnej. Czyli firma też może sobie wykupić OC i jeśli np w firmie któryś z pracowników np rozbije auto klienta, to wtedy działa ubezpieczenie OC firmy :) . A że takie ubezpieczenia nie są regulowane przepisami prawa tak jak ubezpieczenia komunikacyjne, to tam chyba mogą być takie kwiatki :P .
Mąż został wezwany do...
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze?!
- Cóż...żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak. - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje. Koszt sanatorium to 10 tysięcy.
- Boże...
- Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tys. złotych.
- Ojejku...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę.
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem i klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje!
System w USA jest patologiczny - łączy w sobie wszystkie wady systemu państwowego (cła na leki, licencje, ograniczanie konkurencji, brak możliwości przeprowadzenia badań ubezpieczanego w imię "sprawiedliwości społecznej", łatwość wyłudzania odszkodowania - coś w typowo amerykańskim stylu, gdzie odszkodowanie możesz dostać jeśli oparzyłeś się kawą na której nie napisali "uwaga, gorące") i żadnych zalet prywatnego (wysoki poziom usług, brak kolejek - czyli coś co charakteryzuje jedyny całkowicie prywatny system opieki zdrowotnej w Polsce - weterynarię). Tak więc zgadzam się, również nie bronię tego systemu. Obawiam się tylko, że wg autora właściwą alternatywą jest całkowicie państwowy system, gdzie "jemu się należy", a nie system całkowicie prywatny, gdzie trzeba samemu zapracować, wybrać (mądrze) ubezpieczenie, samemu dbać o zdrowie i generalnie brać odpowiedzialność za swoje decyzje.
A oczywiście politycy będą nakręcać takie łzawe historyjki - wszak gdyby wszystko sprywatyzować, skąd mieliby kraść?
Pewien sfrustrowany amerykanin jest DEBILEM bo myślał że życie jest cudowne i fantastyczne że choroby, katastrofy i wojny go nie dotyczą, że żyje w krainie wiecznej szczęśliwości - zapomniał tylko że jest idiotą bo wierzy we wszystko co mu mówią inni, w propagandę sukcesu z TV czy od kolegów i koleżanek które są "popularne". Ten pewien sfrustrowany amerykanin jest debilem bo myślał że skoro inni umierają albo chorują to nie on on nie nie może. A i ten sfrustrowany amerykanin pewnie domaga się by to PAŃSTWO za niego płaciło(niestety system ubezpieczeń dla najszerszej grupy społecznej - 40mln amerykanów korzysta z KARTEK ŻYWNOŚCIOWYCH jest państwowy a przez to DROGI - najgorsza opcja - płacić ze wspólnych dla kogoś prywatnego). Pewien sfrustrowany amerykanin zapomniał że żyje na świecie że natura jest brutalna a on jest jej częścią. Ten pewien sfrustrowany amerykanin jest idiotą poziomu kosmicznego bo myśli że pieniądz jest NAJWYŻSZĄ ŻYCIOWĄ WARTOŚCIĄ. No cóż kraj sześciennych debili...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
5 grudnia 2020 o 17:50
Amerykański system.ubezpieczeniowy jest jaki jest. Wiele filmów w Hollywood o tym mówi. Wielu bogatych amerykanów wie doskonale, że jest coraz większe rozwarstwienie społeczne. Od ponad 39 lat jest coraz mniej klasy średniej. Za to coraz więcej biednych i bardzo biednych ludzi. To rozwarstwienie społeczne się pogłębia. Ostatnie rozruchu w USA to nie był jakiś przypadek. Wystarczy mała 8skra by wznowić pożar. Jednak nic z tym nie robią. Barack Obama próbował cerowac system ubezpieczeń. Ale wszystko niemal zablokował Trump. Sadzę, że zwycięzców Biden, i to całkiem poważne, było też zasługa wstecznosci społecznej państwa i społeczeństwa. Ani tego nie potępiam ani nie gloryfikuje. Niemniej ten rozdzielczości pomiędzy tym jak żyją najbogatsi a tym jak żyją najbiedniejszych Amerykanie prędzej czy później musiała wybuchnąć. Bogaci chcą płacić jak najmniej podatków i jak najbardziej być izolowany od państwa i nyych ludzi. Biedni widzą, że dziś ich szanse na normalne życie zaczyna być tyło można. Jeśli źle się urodziłeś, trafi do gorszego systemu edukacji, potem do gorszej pracy i w konsekwencji życie będzie trudniejsze. A kiedy coś stanie się poważniejszego system wycisnie go jak cytrynę. To smutne, jak się patrzy na Europę tez tak zaczyna na się dziać. Do czego to doprowadzi?
Nienawidzisz systemu? Zabawne. W polsce diagnozuje się raka przeważnie w zaawansowanym stadium kiedy już nie da się udawać, że go nie ma, bo lekarze (nawet prywatnie) mają wy****ne i ocena mammografi czy rtg płuc odbywa się na zasadzie kopiuj-wklej. Jeden lekarz w ogóle nie zauważy zmian, a drugi, odwiedzony trzy dni później dla pewności dziwi się "ale proszę pani, ta zmiana nie urosła z dnia na dzień". Leczenie w polsce - jedna wielka loteria na jakiego lekarza trafisz. A daniny, które składa każdy pracujący człowiek idą rocznie w grube tysiące. Rozwiązaniem mogło by być całkowite sprywatyzowanie opieki zdrowotnej i prężny system ubezpieczeń. To wyeliminuje z rynku konowałów. Nie wiem, ile kasy wpompowałam w ten chory system przez lata pracy - na pewno nie mało. Gdyby nie dodatkowe prywatne ubezpieczenie, laryngologa miałabym w lutym. Sfrustrowany Amerykanin ma z czego odłożyć na czarną godzinę. Polak nie ma z czego odłożyć, bo mu zabierają pod płaszczykiem świadczeń zdrowotnych. Ratuje się publicznymi zbiórkami, bo nawet, jeśli szanowny system w porę zdiagnozuje i sfinansuje wątpliwej jakości leczenie, to wszelkie inne opłaty (dojazd, zakwaterowanie, sprzęt, leki itd) są ogromne. Ciesz się, amerykaninie, że ci zdiagnozowali żonę, że możesz mieć nadzieję na jej wyleczenie - to właśnie ta czarna godzina, na którą odkładałeś. W polsce w ogóle by jej nie zdiagnozowano - każdy umywa ręce - niech sobie pacjent szuka innego lekarza. Polscy lekarze najbardziej lubią emerytów przychodzących sobie poplotkować o niczym, bo zabijają czas i nie wymagają podejmowania trudnych decyzji poza zasugerowaniem im suplementów diety. Nienawidzę tego systemu i każdego kto go broni.
A wystarczyło wykupić sobie insurance i po sprawie.
lament podobny do tego jaki teraz słychać np od Rodowicz.
Kiedyś rozbijała się Porsche czy też X1/79 a teraz "biedaczka"
A dlaczego amerykańska ochrona zdrowia jest taka droga? A dlatego, że Amerykanie, z pomocą adwokatów oskarżają lekarzy o błędy. A sądy przyznają odszkodowania. No to lekarze (szpitale, etc.) doliczają te odszkodowania do kosztów działalności i odpowiednio kalkulują stawki za leczenie.
Miła widocznie chu.. polise wykupioną. Niech przyjeżdża do europy zna angielski, tutaj socjalizm kwitnie. Najlepiej go obsłuży polska służba zdrowia. Czasami karetka nie przyjeżdża ale to tylko czasami .
Ciekawe tylko dlaczego najlepiej na świecie leczą w Ameryce, czemu w Polsce zbiera się dla dzieci na różnych zbiórkach na leki z Ameryki; nie z Niemiec czy Szwecji, dlaczego operacje do Warszawy, których nikt nie chce wykonać, przyjeżdżają specjaliści z Ameryki, dlaczego zbiera się hajs na pomoc ludziom, by mogli wyjechać do USA na zabieg by dalej żyć?
To jest skutek socjalizmu w ochronie zdrowia.
Socjalizm w Ameryce jest trochę inny niż w Europie ale to nadal socjalizm.
Póki ludzie nie nauczą się że socjalizm jest drogi i nieefektywny póty dalej będą umierać w kolejkach - jak w Europie, albo tracić majątki jak w USA.
Problem kraju w ktorym rzad daje prawo wyboru czy chcemy sie ubezpieczyc czy nie. Kazdy uwaza ze jest niesmiertelny do czasu az cos nie je... po co sie ubezpieczac skoro jestem prawie pewny ze przez 50 lat zycia na bank bede zdrowy, potem sie pomysli o ubezpieczeniu. Ludzie mysla ze zdrowie jest warte tego zeby zaoszczedzic troche wiecej z wyplaty, glupota, a w polsce myslimy ze tracimy pieniadze na ubezpieczeniu nie zdajac sobie sprawy jakie koszta ida z glupim badaniem krwi moczu itd, nie mowiac juz o radiologii i neurologii. Ceny ida w tysiacach i setkach tysiecy no ale my myslimy ze wszystko sie nam nalezy i powinno byc za darmo
Ale że o co chodzi? To jest przecież ten ideał do którego nawołuje Konfederacja. Skąd więc te pretensję na konfederackim portalu?
@ZrytyRyj Ile osób ma tak poważną formę raka aby potrzeba było długotrwałego leczenia? To czemu mamy się na to wszyscy co miesiąc zrzucać? Tragedia jednej osoby nie jest problemem w skali całego społeczeństwa.
@ZrytyRyj Mieli jakieś oszczędności mieli mieszkanie i mieli prawo się ubezpieczyć od takiej sytuacji, przeciętny polak nie ma oszczędności mieszkania i środków na ubezpieczenie gdyż jest łupiony przez wszelkiej maści podatki i daniny państwowe. Przeżuć tą samą sytuację na nasze podwórko, nawet by nie wiedzieli przez te 5 miesięcy że ma raka bo w kolejce by stała.
@poprostualex Typowa polandia tutaj. Wykaż, że gdzieś (zazwyczaj w własnym kraju) jest gorzej, więc nie masz prawa narzekać, bądz wyrazić krytyki na oczywistą niesprawiedliwość systemu..
@Eviar A kto jest za to odpowiedzialny? Rozumiem doskonale o czym mówisz, zgadzam się, że wiele zależy od świadomości i stylu życia poszczególnych osób. Podobno życie, wartość najwyższa. Podobno system opieki przeciążony, nie dał rady. A w rzeczywistości wszystko to przestaje istnieć i być problemem jeśli dysponujesz wystarczającą kwotą? Niesprawiedliwość życia, to to, że być może, osoba niepaląca, żyjąca zdrowo dostała raka. Niesprawiedliwość systemu to to, że nie była leczona, bo nie miała na to pieniędzy.
Wątpliwe jest powiązanie, aby domy opieki starców czy ich wizyty w szpitalu wpływały tak bardzo na onkologię, że można próbować tym tłumaczyć fakt, że system pozwolił, w dalszym ciągu młodej kobiecie umrzeć. A jak nazwiesz sytuacje w której np u Nas, niejaki pan długopis, zamiast na onkologię przeznaczył 2mld na tvp1 i gdzieś jakoś z 2 miesiące pózniej, z jednego ze swoich kont na portalach internetowych, prosi ludzi o dobrym sercu o zbiórkę na leczenie dla dziecka z rakiem? Poza brakiem zasad, honoru, moralności, to dalej życie, czy jednak chory system, który to właśnie jest rakiem zjadającym ludzi?
@Eviar bo tak jest najprościej
@Eviar Myślę, że po prostu wygodnie Ci tak uważać, że świat jednak nie jest taki "zepsuty", jak jest w rzeczywistości. Nie ma czegoś takiego jak ograniczenia środków skoro rozwiązanie i jedyna przeszkoda tkwi jedynie w kwocie.To jest kwestia priorytetów i wymówek. Takich wymówek jakie właśnie czynisz. Co z tego, że jakiś tam procent emerytów ogląda tvp1?Czy była jakaś oficjalna ankieta przeprowadzona odnośnie tych pieniędzy? Wydaje mi się oczywiste, że zostało tak zdecydowane wbrew woli narodu i bez pytania ich o zdanie. To jest cały ten system. Oni, Ty, My, jesteśmy jego częścią. Największe absurdy ulegają racjonalizacji, bo wygodniej i łatwiej jest tkwić w tym samym miejscu, zamiast ciężkiej pracy dla zmian. Sytuacje takie jak ta i miliony innych, gdzie jeden facet roz dala 200mln i nie ponosi za to konsekwencji kiedy w tej samej chwili ktoś prosi ludzi o pomoc bo potrzebuje 900tys zł na operację dziecka, gdzie jeden wypruwa sobie żyły w pracy po 12 godzin dziennie i dalej ma problemy z utrzymaniem a drugi za post zachwalający jakieś pierdoły dostaje równowartość jego pół rocznej pracy to jest własnie ten cały chory system.Żadne próby tłumaczenia sobie tego nic nie zmienią. To czy mam, powiedzmy 2mln na jakaś skomplikowaną operację, nie sprawia, że nagle "ograniczone środki" przestają być ograniczone. Nie sprawia to, że nagle z powietrza pojawia się nowy lekarz. Najbardziej ograniczone są nie środki, tylko umysły.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2020 o 22:15
@poprostualex "Przeżuć" to można gumę na przykład.
@poprostualex "przeżuć" to można gumę do żucia. .
@Eviar H3h3h3. Sama wpadasz we własną pułapkę. Uważasz, że wszystko kręci się w okół Ciebie? Moje podsumowanie było ogólne. Nie osobiste. A nawet jeśli by było, to co właśnie uczyniłaś? Natychmiastowy atak i ocena. Oh jaka irona. I ta wspaniała ocena, wnioski na temat komunizmu po paru słowach w jednym temacie.
Straciłam kilkadziesiąt z kilku milionów kliknięć mojej klawiatury na Ciebie. Cóż, to akurat moja wina.
". 2 mld przy budżecie powyżej 80 mld nie jest czymś, co zbawiłoby NFZ i uleczyłoby setki bolączek ochrony zdrowia. Wszelkie wałki, jakie zdołano wykręcić w ciągu tego roku równeż tego by nie sprawiły. "
Czyli jak napisałam. Komiczne próby usprawiedliwienia, wymówki, racjonalizacje...
Daleko mi do komunistycznych poglądów. Daleko mi od dawania wszyskim według potrzeb. Osoba która paliła papierosy, powinna w 100% płacić za swoje leczenie, bo czyniła to z pełną świadomością. Osoba młoda, powinna być leczona bez patrzenia na koszty. Raz jeszcze przypomnę, że hipokryci w tym świecie mówią, że życie jest najważniejsze. System i rzeczywistość to zweryfikował. Brak odpowiedzi na moje pytanie w pierwszym komentarzu.
Jeśli masz umysł, to logicznym wnioskiem jaki się nasuwa jest jeden. Komunizm - nie działa, nie wyszedł. Demokracja - nie działa, nie wyszła. Trzeba stworzyć nowy, a nie tkwić w absurdzie. Ale teraz jednak widzę, że mój komentarz na temat umysł, okazał się i tutaj prawdziwy. Na przyszłość chociaż unikaj takiej ironii, trochę to śmiesznie wygląda : - )
@Eviar To ja dziękuje za przypomnienie o minusie. Dodałam drugi.
Życzę powrotu do zdrowia umysłowego, paaa:))
@Eviar Co ty tam dziecko jeszcze płaczesz, bo pokazuje mi że odpowiadasz, ale komentarz się nie wyświetla.
Może to i lepiej..
@cyaegha FIltr antyspamowy.
Żyjemy w świecie ograniczonych zasobów. W żadnym systemie nie masz szans uratować wszystkich.
Kapitalizm daje największe szanse uratowania największej liczby osób - zasoby są wykorzystywane z możliwie maksymalną efektywnością. Oczywiście nie świadczy to, że uratujemy najwięcej osób - to już zależy od samych ludzi. Po prostu ten system daje największe możliwości.
„Pierwszą lekcją ekonomii jest uświadomienie sobie zasady powszechnej rzadkości. Nigdy niczego nie wystarcza dla wszystkich, którzy tego pragną. Pierwszą lekcją polityki jest zignorowanie pierwszej lekcji ekonomii. W polityce problem rzadkości rozwiązuje się obietnicami, których nie da się dotrzymać lub które dotrzymać można jedynie kreując inne problemy, niewidoczne w momencie wygłaszania obietnic”
(do komentarza poniżej)
Czy obecny system daje Ci jakąkolwiek gwarancję ocalenia tego dziecka? Czy nie ma setek zbiórek na chore dzieci, które chcą wyjechać właśnie do USA na leczenie? To nasz system jest tym lepszym?
Osoba z demota niech się cieszy, że ma możliwość spłacania tych długów. Bo druga opcja to często śmierć...
@kondon Właściwie, jak sobie uświadomisz wielką nadwyżkę w produkcji chociażby żywności to 'pierwsza lekcja polityki' ma sporo racji.
Mam spore wątpliwości, że osoba w sytuacji takiej jak ta z demotywatora znajdzie powód do śmiechu. A już na pewno, kiedy jego żonie się jednak nie uda, i zostanie sam, z zrujnowanym życiem i długimi latami pracy na spłatę tych długów. To własciwie chyba ta druga opcja jest już lepsza..
@cyaegha To tak jabyś powiedział, że nie obchodzi cię, że wirus jest na całym świecie bo ty wymagasz od swego rzadu by w Polsce wirusa nie było! I konieć masz prawo. No ro sobie wymagaj.
@renkr A do czego dokładnie to się odnosi ?
Ja niczego nie wymagam. Ja jedynie stwierdzam, że skoro fakty są takie, że komunizm jest zły i nie działa i dokładnie to samo powiedzieć można o demokracji, logicznym by było stworzyć nowy system od podstaw, bo tkwienie w tym samym burdelu z oczekiwaniami dużych zmian i polepszenia sytuacji, to absurd.
@cyaegha Wiesz, drugą opcję zawsze można zrealizować samemu...
Można w każdej chwili poprosić o wycenę leczenia i z niego zrezygnować. Masz wybór i o niego tutaj chodzi. Nikt Cię do niczego nie zmusza.
Ta nadwyżka wynika z kapitalizmu, czy może jednak bardziej z konsumpcjonizmu?
Czy producenci tylko produkują, bo tak lubią, czy takie wymagania mają klienci, że wszystko ma być i zawsze?
Nie twierdzę przy tym, że odpowiedź jest jednoznaczna i prosta...
@kondon Uważasz, że są ludzie, którzy tak łatwo zrezygnują z leczenia swojej żony, dziecka? Raczej zrujnują swoje życie chwytając się wszystkiego, nawet dla najmniejszej szansy. To system jest chory i odpowiedzialny za taki obraz rzeczy. Problem, to nie problem jeśli może zostać rozwiązany przez pieniądze. Wtedy, są to tylko koszta.
I owszem, wiem to doskonale, nie twierdzę że odpowiedz na wszystko jest prosta. Bo nie jest. Ale brak dążenia do tych zmian, zmian w systemie, prawie, przepisach... to już z góry jest sytuacja przegrana.
@cyaegha Co proponujesz? Jaki, Twoim zdaniem, system będzie najlepszy?
Mówimy tutaj o systemie od strony gospodarki, nie ludzkiej moralności.
@cyaegha Masz rację, to absurd wymagać innegu wyniku wykonując to samo działanie. Ale skoro komunizm nie działa, i demokracja nie działa, to nie znaczy oba ustroje są sobie równe. Jeśli ludzie kradli gdu za kradzież chleba karano obcięciem ręki i kradną gdy za kradzież chleba karają grzywną to nie znaczy że obie kary są takie same. Może tak samo nieskuteczne ale nie tak samo humaniterne. jak powiedziano, demokracja jesr zła ale lepszego ustroju nie wymyślono. Naciąga nowa odsłona komunizmu, inwigilacji i zamoedyzmu, czyli złą demokrację zastępuje się dziś czymś jeszcze gorszym. Lepiej brońmy demokracji bo za nią idzie jakaś tam wolność.
@poprostualex
Każdy pracujący Polak ma ubezpieczenie, a za leczenie nowotworów płaci państwo.
@zaymoon państwo nie ma swoich pieniędzy więc za nic nie płaci, państwo zabiera nam pieniądze które w dużej mierze są marnotrawione na źle zarządzaną służbę zdrowia oraz przerośnięty pasożytniczy twór zwany zusem oraz nfzetem
@poprostualex
Wsadź sobie tą prymitywną neoliberalną retorykę wiesz gdzie. Nikt normalny tych debilizmów już nie kupuje.
No łał. Mieszkam w mieście utrzymującym się z turystyki. Zamknięte gastro, zamknięte hotele i nie mamy pracy już półtora miesiaca. Po to się odkłada właśnie pieniądze. Czy płaczę z tego powodu? Nie
@zaymoon raczej nikt normalny się z nimi już nie kłóci, coś ci się po*bało...
Widać, że kolega w USA nigdy nie żył, więc się wypowiada :-) system usług zdrowotnych (to nie jest opieka) jest tu współpłacony przez obie strony, co oznacza, że nawet mając najlepsze ubezpieczenie, ileś tysięcy$ na początek i tak musisz wydać. Ceny większości usług medycznych są drastycznie zawyżone względem innych krajów, bo wyceny odbywają się na poziomie korporacja ubezpieczeniowa - szpitale. Stąd korporacje mają ogromne zniżki, których nie dostaniesz, jeśli ubezpieczenie nie pokrywa akurat wybranej usługi. Zależnie od stanu, ale zwykle wybór ubezpieczenia znów jest ograniczony, przynajmniej dla maluczkich - lżej jest się ubezpieczyć, gdy Twoja firma negocjuje kontrakt, niż jak jesteś indywidualnym kontrahentem. Ceny ubezpieczenia z współpłatą roczną max 5000$ to około 2000$ miesięcznie. Ubezpieczyciel wtedy dalej pokrywa koszty tylko do, powiedzmy, 750 000$. Stąd wychodzą takie śmieszne sytuacje jak rachunek na 1 mln $ za 20 dni w szpitalu człowieka chorego na covid i potem dziwne wygibasy rządu z funduszami wspomagającymi covidowców - system od zawsze miał zawyżone ceny, a obecny kryzys pozwolił to ujawnić. Na przykładzie porodów - bez komplikacji, dzień pobytu w szpitalu po porodzie, w zwyczajnym szpitalu kosztuje ok. 30 000$. To jest cena, której nigdzie się nie spotka w Europie. Inny przykład, znam przypadek, w którym wystąpiły opóźnienia ze strony pracodawcy w ubezpieczeniu pracownika bezpośrednio po zatrudnieniu (przez zaniedbania bądź opieszałość administracji). Nieszczęśliwie osoba ta miała wypadek i za złamanie nogi można dostała rachunek na około 100 000 $, z którym musi bujać się sama. Na razie próbuje dochodzić sprawiedliwości przez związki zawodowe, ale na rozstrzygnięcie jeszcze trzeba poczekać.
Idąc dalej, pewnie wypada porównać jakość - wiec ta w krajach Europy zachodniej jest przynajmniej porównywalna, jak nie wyższa. Przy czym tam nikt nie wpada całą rodziną w skrajną biedę, gdy jeden z domowników poważnie zachoruje.
Dlaczego jednak w Polsce jest, jak jest z opieką medyczną? U nas % budżetu przekazywany na opiekę zdrowotną jest jeden z najniższych w Europie, więc jest to obszar już od wielu lat niedofinansowany, a kolejne władze (zarówno PO jak i PiS) głęboko ignorowały temat. Stąd akcje typu "Polska to chory kraj", które jednak nie odbiły się szczególnym echem i mało kto o nich w tym momencie pamięta (a jest to akcja zeszłoroczna, kolejna zresztą).
Podsumowując, system amerykański jest abominacją, na której bardzo dobrze się zarabia i która ma bardzo duże wpływy. Odbywa się to kosztem całego społeczeństwa, a zyskuje na tym niewielka grupa. Nic dziwnego, że jest to jeden z ważnych składowych prowadzących do niestabilności społeczeństwa i regularnych rozruchów.
@ZrytyRyj nick adekwatny do wypowiedzi...
@Nace92 Ano właśnie, życie ludzkie jest warte tyle, ile jest w stanie zrobić dla innych. Zapłatą za to jest jego płaca, którą może wydawać na swoje wygody czy leczenie. Jednym się powodzi i całe życie mogą wydawać na wygody, innym nie wychodzi i wydają na leczenie. Ubezpieczenia i tak mocno nam w tym pomagają. Każdy chciałby być zabezpieczony przez poważnymi chorobami czy wypadkami, a mało kto faktycznie ich doświadcza. Stąd każdy wrzucając do woda odpowiednią składkę zabezpiecza się na wszelki wypadek i ci nieliczni z tego są finansowani. Cały problem polega na przewidywaniu i płaceniu za odpowiednie ubezpieczenie aby później nie zostać z ręką w nocniku. Tu zawodzi ludzka psychika, bo ludzie myślą "a przecież ryzyko jest małe, nie będę płacił 10% składki zdrowotnej jak mogę mieć ubezpieczenie za 5%". No i faktycznie większość z nich nigdy w leczeniu nie przekracza kosztów określonych w tym tanim ubezpieczeniu, a ci nieliczni... No cóż, mają pecha. Sami podjęli takie ryzyko.
Nie zgodzę się z tym, że takie porządne ubezpieczenia są poza zasięgiem większości ludzi. Przede wszystkim, już od pewnego czasu prawo USA zabrania ustawiania górnego limitu finansowania. Do tego czasu faktycznie były ubezpieczenia z limitem. Czasem był limit roczny, czasem był limit ogólny, po którym ubezpieczenie przestało działać i trzeba było renegocjować umowę (zazwyczaj na znacznie gorszych warunkach). Tak jednak już od iluś lat nie jest i każde ubezpieczenie musi nam zapewniać pokrycie bez limitu. Są zazwyczaj dwa dolne progi - deductible i out of pocket max. Deductible to kwota, do której ubezpieczenie jest nieaktywne w ciągu roku. Możesz wziąć 300 USD, możesz wziąć 3000 USD. Im wyższe, tym tańsze ubezpieczenie. Out of pocket max to próg, w którym kończy się współfinansowanie (ubezpieczenie pokrywa tylko część kosztów) i od tego momentu wszystko pokrywa ubezpieczenie. Dalej już nie ma limitów i ile by nie wyszło, tyle ubezpieczenie pokrywa. Mogą się sądzić ze szpitalami czy klinikami o zasadność kosztów, ale ubezpieczony nie bierze w tym udziału.
Niestety w tego typu historiach najczęściej nijak nie wiadomo gdzie wydali tyle pieniędzy i jak do tego doszło. Czasem są to stare historyjki z lat, gdzie takie limity obowiązywały, czasem są zupełnie zmyślone, a czasem rzeczywiste koszta znacznie wykraczały poza opiekę zdrowotną. Czy w democie mamy jakiś dowód? Czy jest chociażby odnośnik do danej sytuacji aby dowiedzieć się, co właściwie zawiniło? Nie ma, przecież nie potrzebujemy tu faktów, a jakąś ckliwą historię.
Podejrzewam, że takie sytuacje najczęściej wynikają z dwóch rodzajów ubezpieczeń. Niektóre mogą mieć bardzo wysoki OOP max. Są tanie i przystępne, ale wtedy roczna maksymalna kwota wydana przez ubezpieczonego może sięgać i kilkudziesięciu tysięcy. To jest bardzo ważne - wybieraj takie ubezpieczenie aby w najgorszym wypadku poradzić sobie z pokryciem własnych kosztów. Chcesz oszczędzić płacąc mniejsze składki - licz się z takim wydatkiem. W USA masz tą dogodność, że możesz mieć HSA (konto zdrowotne) i tam przekierowywać część dochodu, który nie jest opodatkowany. To konto może być wykorzystywane do pokrywania kosztów, a jak nie wykorzystasz, to możesz z niego korzystać jak ze zwykłego konta emerytalnego i pobierać kasę na emeryturze. Możesz też przekazać dzieciom lub płącąc niewielką prowizję wypłacić wszystko (odprowadzając podatek, którego od tego wcześniej nie odprowadziłeś). Przy ubezpieczeniach z wysokimi limitami rocznymi to jest praktycznie obowiązkowe, ewentualnie możesz trzymać tą kasę na innym funduszu, ale musisz zapewnić sobie płynność finansową.
Drugi i najprawdopodobniej największy problem, to ubezpieczenia ograniczone do okreslonych sieci. Najtańsze ubezpieczenia są powiązane umowami z sieciami szpitali i klinik. Tam pokrywają faktycznie całość leczenia powyżej danej kwoty, ale lecząc się poza siecią pokrywają już tylko część lub nawet nic. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Ktoś bierze tanie ubezpieczenie w sieci X, która zapewnia większość podstawowej opieki zdrowotnej. Zdarzył się rak? No bardzo mi przykro, ale nie świadczymy takich form terapii, idź sobie do innego szpitala. Ubezpieczenie nie pokrywa? Trzeba było myśleć o tym dużo wcześniej.
Tak więc po prostu - czytać umowy, czytać warunki, pokrycie, wszystkie limity i zakres usług ubjętych ubezpieczeniem. To wymaga sporo czasu, ale jak raz to człowiek zrobi, to później ma spokój. I nie oszczędzać przesadnie na zdrowotnym, bo jak już dojdzie do poważnej choroby, to możesz zapomnieć o zmianie. Każda zmiana ubezpieczyciela wiąże się z renegocjacją warunków i o ile nie jest to grupówka u pracodawcy, to najczęściej jest oparta o aktualny stan zdrowia.
Co do cen - nie są tak tragiczne. Są wysokie, ale na przeciętną kieszeń wychodzą procentowo podobnie do NFZ. Po prostu hamerykanie nie są przyzwyczajeni do wywalania blisko 10% na samo ubezpieczenie dla jednej osoby. Fakt, rodzinne wychodzą drożej. Jedna pensja dla utrzymania 5 osób to mało, w Polsce liczba ubezpieczonych nie wpływa na wysokość składki. Czy to dobrze? Nie sądzę, bo głównymi beneficjentami są właśnie ci, którzy mają duże rodziny i ubezpieczają je z jednej pensji lub statusu bezrobotnego.
@Augmentin Jak się odniesiesz do tego? Wydaje mi się, że jest to obowiązujące:
https://www.cms.gov/CCIIO/Programs-and-Initiatives/Health-Insurance-Market-Reforms/Annual-Limits
For plan years starting between September 23, 2010 and September 22, 2011, plans may not limit annual coverage of essential benefits such as hospital, physician and pharmacy benefits to less than $750,000. The restricted annual limit will be $1.25 million for plan years starting on or after September 23, 2011, and $2 million for plan years starting between September 23, 2012 and January 1, 2014. For plans issued or renewed beginning January 1, 2014, all annual dollar limits on coverage of essential health benefits will be prohibited.
Zgadzam się z tym, że amerykański system jest zbyt korporacyjny i człowiek jako jednostka jest na przegranej pozycji. Tym bardziej trzeba się nauczyć grać w tą grę i wiedzieć jak nie zostać z ręką w nocniku. Największy problem mają tu samozatrudnieni, którzy nie mają za sobą wielkiej firmy, a umowy muszą negocjować indywidualnie. To jest chyba najbardziej bolesny problem. Jeszcze gorzej, że ubogie firmy często nie mają takich umów i ich ubodzy pracownicy muszą sobie radzić sami. To jest coś, co należałoby naprawić. Z pewnością jednak nie systemem opartym o powiązanie składki z dochodami.
@Augmentin Gwoli ścisłości, to jest ban na limity kosztów hospitalizacji itp, wiec nadal jest ileś różnych usług, które mogą mieć limity. Podejrzewam, że sama terapia na raka nie jest w tym objęta, co najwyżej pobyt w szpitalu czy wcześniejsze badania.
@radiron Bardzo inteligentny komentarz. Taki w sam raz na poziom kuca. A mój nick to taki odsiewacz półmózgów, co to niego się czepią, a nie meritum sprawy. Zostałeś odsiany. Rodzice są z ciebie dumni po wywiadówce?
Ok, przyznam rację i faktycznie jest to moje przeoczenie. Akurat mem na stronach typy 9gag krąży już od kilku lat, więc znów przetłumaczenie go na polski może być lekko outdated.
Co do samego systemu, w zasadzie rzadko kiedy wiesz, ile zapłacisz, ta informacja jest mocno niejawna i zwykle objawia się dopiero po wizycie. Procedura jest taka, że miejsce udzielające usługi medyczne obciąża ubezpieczyciela, ten płaci swoją część i reszta rachunku idzie do człowieka. Stąd ciężko ocenić, czy dana usługa jest warta swojej ceny.
Generalnie dalej jest to system, w którym unikasz karetek, jak ognia (bo tu znów zdarza się, że ubezpieczyciel próbuje się wyprzeć tego, że jest konieczność zapłaty z jego strony), a sama wizyta na pogotowiu zaczyna się od opłaty (w przypadku mojego ubezpieczenia 250$ za samo wejście, nie wliczając usług medycznych). Czy pozwala to na mniejsze nadużywanie tych usług - na pewno. Czy z drugiej strony będą one unikane również w sytuacji rzeczywistej konieczności - nierzadko tak, z obawy przed rachunkami. Pewnie jak jest się samotną osobą, to to aż tak bardzo nie gra roli, ale w przypadku rodzin jest to bardzo duży stres, którego nigdy nie doświadczyłem w Europie (choć fakt, porównanie mam tylko z Irlandii i Niemiec). To, co jeszcze powiedzą osoby mieszkające w US, to żeby każdorazowo domagać się rachunku z wypisaniem wszystkich elementów. Bywa, że np. opłata za dobę w samym pokoju naliczana jest parokrotnie, co sztucznie zawyża rachunek.
Rozumiem argumenty piszące o tym, że każdy chciałby płacić tylko za siebie i powiązanie dochodu ze składką jest "nieuczciwe". Może i jest, z drugiej strony jednak zwiększa stabilność społeczeństwa przez ograniczenie niepewności obywateli, a przez to stabilizuje strukturę społeczną, z czego korzystają wszyscy. Praktyka jest też taka, że o ile w systemach hybrydowych (bo jednak zawsze można iść prywatnie do lekarza na własny koszt, poza tym, co zapewnia państwo) usługi prywatne są odpowiednio wysokiej jakości, o tyle w USA takiej selekcji nie ma - płacisz, czy tak, czy siak. Ceny usług prywatnych są też odpowiednio niższe w krajach z państwową służbą zdrowia, która zaniża ceny rynkowe. Dzięki temu nie mogą wystrzelić do tak absurdalnych wysokości, jak w USA (tu przykład)
https://www.google.com/amp/s/www.businessinsider.com/how-much-does-it-cost-to-have-a-baby-2018-4%3famp
I należy tu pamiętać, że tak samo się miesięcznie płaci za ubezpieczenie, nierzadko spore sumy (jak wspominałem, w moim przypadku było to 2000$ miesięcznie przez pracodawcę za ubezpieczenie rodziny).
A poniżej rachunek na 1 mln, do którego nawiązywałem.
https://www.google.com/amp/s/www.seattletimes.com/seattle-news/inspiring-story-of-seattle-mans-coronavirus-survival-comes-with-a-1-1-million-dollar-hospital-bill/%3famp=1
@ZrytyRyj no ładnie ładnie ;) miło mi widzieć internetowego trolla z pod znaku tęczy ;p Ku twojemu zdziwieniu ukończyłem już jakiś czas temu szkołę i nie narzekam. Widząc twój szyderczy komentarz na temat konfederacji po prostu nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać, jedynie twój Nick zmieniłbym na " zryty-beret " a tylko dlatego że najwidoczniej mało słuchasz i oglądasz wypowiedzi czy wykładów ze strony członków tego ugrupowania. Włącz, posłuchaj, pokontempluj troszkę i odpowiedz sobie sam jak by to było gdyby cię nie okradano lecz potraktowano jak dorosłą i świadomą osobę która może robić co chce ze swoimi pieniędzmi a nie jest okradana ( kiedyś słyszałem o 70% opodatkowaniu jak wszystko dodali, sprawdź ). Jest druga strona medalu o wszystkim musiał byś sam decydować . Pracuję już ładnych parę lat i jak widzę kwitek to mnie szlak trafia ie mi te darmozjady kradną, no ale mamy przecież wspaniałą darmową służbę zdrowia, jakość tych usług o ile się doczekasz jest nieoceniona... a więc tak w USA może i jest drogo ale za to jakość usług jest na takim poziomie jak i wyposażenie szpitala że mucha nie siada... Pytanie do ciebie dlaczego tam jest tak dobrze a tutaj tak ch***jowo ?
@ZrytyRyj Zwyczajnie się nie ubezpieczyli ot co. Taka ciekawostka, zdecydowana większość młodych Amerykanów albo się w ogóle nie ubezpiecza, albo wykupują najtańsze ubezpieczenia które obejmuje tylko ewentualną opiekę szpitalną powypadkową. Czy to rozsądne? I tak i nie. Tak dlatego, że statystyki jasno pokazują, że osobie do 40 roku życia nie opłaca się ubezpieczać, prawdopodobieństwo, że będziesz potrzebował ubezpieczenia jest bardzo małe, więc przez 15 lat jeśli w ogóle nie masz ubezpieczenia oszczędzasz minimum 36 tys USD, za te pieniądze możesz kupić nowy dobry samochód. Problem polega na tym, że tak mówi statystyka, praktyka niestety może się zdarzyć brutalna, bo o ile faktem jest, że szanse na jakąś poważną chorobę lub wypadek są niskie, to jednak jakieś są i tak czasami jakaś młoda rodzina która dopiero co spłaciła dom, urodziło im się dziecko, nagle tracą wszystko, bo oszczędzali na ubezpieczeniu i wtedy jest rozczarowanie, że państwo im nie pomaga. Nie pomaga, bo mają wybór, mogą się ubezpieczyć, albo zaoszczędzić kasę i się nie ubezpieczać, każdy ma wolną wolę, a ceny ubezpieczeń z racji, że o klienta trzeba walczyć, są bardzo atrakcyjne. W USA jeden sobie musi odmówić czegoś bo zapłaci $200 za ubezpieczenie żeby mieć spokój, a inny nie kupi ubezpieczenia, ale zamiast tego będzie zadowolony bo w ramach pieniędzy które mógłby wydać na ubezpieczenie, weźmie sobie np. fajny telewizor na raty. To się nazywa wolność.
@ZrytyRyj W Polsce ani oszczędności by nie miał, ani własnego domu, ani mieszkania, no może w spadku po kimś. Służba zdrowia za to był by super, czasami tylko karetki nie dojeżdżają bo mało, ale to tylko czasami. Może wykupił słabą polise. Za to jego rodzina i sąsiedzi i organizacje mają też kasę i mogą pomóc. Ciekawe tylko dlaczego najlepiej na świecie leczą w Ameryce, czemu w Polsce zbiera się dla dzieci na różnych zbiórkach na leki z Ameryki nie z Niemiec czy Szwecji, dlaczego operacje do Warszawy, których nikt nie chce wykonać, przyjeżdżają specjaliści z Ameryki, dlaczego zbiera się hajs na pomoc ludziom, by mogli wyjechać do USA na zabieg by dalej żyć?
@Augmentin Niestety nie wiem, ile mój pracodawca dorzuca się do ubezpieczenia. Trudno też powiedzieć, czy taka suma jest wiarygodna. Wiesz, czy faktycznie tyle płaci za ubezpieczenie? Czy po prostu płacisz mniejszą składkę za ubezpieczenie "o wartości" podanej przez pracodawcę czy ubezpieczyciela? W każdym razie brzmi w miarę "normalnie" jeśli jest to bardzo dobre ubezpieczenie obejmujące 4+ osobową rodzinę. Nie znam u siebie niestety stawek, które pracodawca faktycznie płaci za ubezpieczenia
Co do samego wiązania składki z dochodami, to jest to bardzo niesprawiedliwe rozwiązanie. Dużo rozsądniejszym rozwiązaniem jest po prostu obciażenie wszystkich skromną opłatą uzależnioną od dochodu, która będzie wykorzystywana do pomocy tylko tym, którzy faktycznie na to zasługują. Problemem z systemem uzależnionym od płacy jest pasożytowanie na tym. Skoro bogatsze naiwniaki płacą, to cała gromada bezrobotnych czy biednych (lub pracujących na czarno) korzysta z tego. Między innymi przez to NFZ jest tak chory.
Inną kwestią jest podejście do służby zdrowia. Jakiś czas temu rozmawiałem ze współpracownikiem i był wielce zdziwiony, że wybrałem sobie ubezpieczenie z myślą o mało prawdopodobnych wydarzeniach (nowotwory, wypadki, ciężkie choroby), a pokrycie "codziennych" kosztów jak lekarz rodzinny jest u mnie bardzo mizerne. Ubezpieczenia zdrowotne w rzeczywistości powinny obejmować właśnie te rzadkie, losowe wydarzenia. Od tego jest ubezpieczenie, a nie od pokrywania stałych kosztów. Kwestia badań okresowych, leczenia przeziębień i wielu innych usług, z których ludzie korzystają dosyć regularnie, powinna być rozwiązana w formie jakiegoś abonamentu. Chcesz - masz pełny dostęp do lekarzy w abonamencie. Nie chcesz - płacisz za każdą wizytę. Chcesz pośrednio - masz niski abonament i niskie koszta przeciętnego leczenia. Obecnie jakoś zupełnie nie odróżnia się ubezpieczania od poważnymi i rzadkimi wydarzeniami od zwyczajnego pokrywaniu kosztów przeciętnych wydatków zdrowotnych. Jeśli przeciętnie chorujesz 3 razy w roku, to nie jest to ubezpieczenie, a zwyczajnie "subskrybcja" na usługi, z których najpewniej skorzystasz. To tak, jakbym ubezpieczył samochód przed zużyciem się opon. Mogę wziąć sobie jakiś pakiet zapewniający wymiany elementów eksploatacyjnych, ale nie ubezpieczenie. To nie jest wyjątkowe wydarzenie losowe, to jest codzienność.
Wydaje mi sie, że krokiem ku poprawie systemu w USA byłoby oddanie większej kontroli pacjentowi/klientowi. Jak wspominasz, obecnie klient rzadko wie, ile i za co zapłaci. Wszystko odbywa się między ubezpieczycielem i usługodawcą. Gdyby klienci mieli większy wpływ na wybór usługodawcy, to jednocześnie by zwiększyło parcie na poprawę usług lub obniżenie ich cen.
Kiedyś też o tym wspominałem w kontekście porównania USA i Polski. Polska jest dużo bardziej "przyjazna" rodzinom gdy USA są bardziej indywidualne. To też dobrze widać po moich znajomych. Większość singli została w USA, wśród żonatych już nieco mniej zostawało, a przenoszący się z żoną i dziećmi dużo rzadziej zostają. System w Polsce przyzwyczaja ludzi, że każdy ma prawo miec rodzinę i mu się wszystko należy. W USA na rodzinę musisz zapracować.
@johnyrabarbarowiec Na to właśnie warto wybierać ubezpieczenia HDPD. Są znacznie tańsze i jednocześnie dają twardą gwarancję - jak coś pójdzie nie tak, to nie zostaniesz bankrutem i wywalisz na leczenie najwyżej te 10-20 kafli (czy ile sobie ustalisz). Plus wybierając HSA możesz sobie kasę odkładać na osobne konto (bez podatków), które w razie czego będzie fundować takie leczenie. Ot plan awaryjny właśnie na wypadek, gdyby coś poszło mocno nie tak. Ludzie mają problem ze zrozumieniem różnicy między tymi dwoma rzeczami. Wypadki się zdarzają, ale często najwyżej kilka razy w życiu. Wielu ludzi całe życie nie będzie miało ciężkiej choroby. Ubezpieczenie od takich rzeczy nie jest aż tak drogie, bo prawdopodobieństwo jest niesamowicie niskie. Kluczem jest tu jednak całkowite oderwanie tego ubezpieczenia od pokrywania prostych i częstych wydarzeń jak leczenie grypy. Jeśli mój ubezpieczyciel nie będzie pokrywał leczenia aż nie dobiję do 10 tysięcy rachunku, to zapewne zaoferuje mi całkiem dobrą stawkę. Jaka jest szansa, że w ogóle dobiję do tych 10 tysięcy w ciągu roku? Natomiast jak będzie miał mi pokrywać lekarzy i inne wydatki, które przeciętnie każdy ponosi w ciągu roku, to ta stawka znacznie wzrośnie. Ludzie po prostu chcą za dużo. W Polsce każdy płaci na chorobowe i ma płacone nawet za jeden dzień nieobecności. W USA masz tak, jak sobie o to zadbasz. Praktycznie nikt nie ma chorobowego wypłacanego przy prostych chorobach, a tylko część ludzi ma ubezpieczenie, które zapewnia wypłaty w przypadku długotrwałych niezdolności do pracy. U mnie chociażby poniżej 2 tygodni choroby nic nie zobaczę. Nawet nie opłaca mi się z byle przeziębieniem do lekarza iść. Zwykle moge wziąć z tydzień pracy z domu i jest dobrze. Jak się pogorszy na tyle, że nie czuję się na siłach pracować, to biorę urlop i znowu - mój pracodawca idzie nam na rękę dając nam bodajże 5 dni chorobowego rocznie. Większość nie ma dodatkowo chorobowego i korzysta się z normalnego urlopu płatnego.
@kondon @renkr Już na to odpowiedziałam. Jeśli zgadzamy się w kwestii, że komunizm - zły, nie działa, demokracja również nie działa, tak samo jak inne, to rozwiązanie jest dość oczywiste. Trzeba stworzyć nowy system od podstaw. Inaczej tkwienie w tym samym miejscu, z oczekiwaniami innych rezultatów to jakiś marazm. Nie uważam, aby wybierając mniejsze zło (demokracje) zdając sobie sprawę z jej wad, dokonywano mądrego wyboru. Większość zasad, przepisów wynika i opiera się na kilkaset / kilkadziesiąt lat temu stworzonych ustawach i wytycznych. Przecież w naszym systemie i kraju, dosłownie wszystko wymaga gruntownych zmian.
@cyaegha "Na to, by w danym kraju zapanował socjalizm, wystarczy wprowadzić w nim demokrację."
Tak więc demokracja dla wszystkich odpada od razu.
Ja jestem libertarianinem (mniej - więcej), tak więc wolny rynek i wolność osobista.
W kwestii ekonomicznej nie mam żadnego problemu, światopoglądowej na ogół również (są pewne bardzo trudne sprawy, gdzie nie ma dobrych odpowiedzi).
Natomiast jaki sposób sprawowania władzy doprowadzi do oczekiwanego przeze mnie systemu, to nie wiem :( Żaden (mi znany) tego nie gwarantuje, co najwyżej taka monarchia daje szanse. Jednak daje też szanse na totalitarną dyktaturę.
"Przecież w naszym systemie i kraju, dosłownie wszystko wymaga gruntownych zmian."
Od 30 lat różne partie zmieniają i dalej jest źle, jak to możliwe? Może jednak wolnorynkowcy mają rację?
Nie pamiętam teraz co było wcześniej istotą dyskusji, więc odnosiłem się tylko do Twojego ostatniego komentarza.
@kondon Dokładnie tak jest. Żaden znany system tego nie gwarantuje, więc wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie nowego. Zupełnie od podstaw, z wykorzystaniem już istniejących elementów jako podstawy pod modyfikacje. W obecnych systemach nie ma czegoś takiego jak wolność. Jest iluzja wyboru, wszędzie oparta na nakazach i zakazach. Wolność oznaczałaby anarchię, a ten system również nie działa.
Pytanie, ile tych zmian przez te 30 lat było faktycznymi zmianami ku lepszemu życiu obywateli a ile z nich to zmiany dla samych zmieniających, ich interesów. I to właśnie jest nic innego jak rezultat chorego systemu. Od tego można by zacząć wprowadzenia zmian. Obecnie to nic innego jak wybieranie swoich panów, którzy zaraz po byciu wybranym mogą realizować zupełnie odmienne od obiecywanych cele. Wprowadzenie odpowiedzialności za obietnice i decyzje dla polityków, możliwość ich natychmiastowego odwołania, jak również dla samych "wyborców", coś w rodzaju testu, który trzeba zaliczyć aby nabyć prawa wyborcze. Chociaż to i tak jest bardzo naiwne. Obojętnie z jakiej partii, politycy nie są godni zaufania. Wszystko co dzieje się w naszym kraju tego dowodzi. Jeśli jako wyborca, nie posiadasz możliwości sprawdzenia wyników głosowania i jedyne co możesz to przyjąć ja na wiarę.. No coż, to kretynizm najwyższych lotów, aby na prawdę uważać, że ma się wpływ na ich stołki i bajkowe warunki życia.
@cyaegha Nie anarchia, a państwo minimum, libertariańskie. Dostosować pod nasze potrzeby i będzie pięknie.
Jeśli politycy zajmują się jakąś dziedziną, to na ogół tak te zmiany będą wyglądały, więc trzeba zabrać im zabawki i koryto. Ludzie sobie bez nich poradzą.
"Jeśli jako wyborca, nie posiadasz możliwości sprawdzenia wyników głosowania"
Co masz na myśli?
@kondon Jak możesz je sprawdzić? Wyniki głosowania musisz przyjąć na wiarę - w instytucję i człowieka. Obie, są nie godne zaufania. Widzisz jak wygląda sytuacja, kłamią, manipulują, nawet się z tym nie kryją - np ostatnia decyzja odnośnie podawania liczby zainfekowanych. Podają takie, jakie im wygodnie i jakie pasują do interesu. Każdy to wie. Ufasz tym ludziom, że oni grzecznie i posłusznie oddają swój los w ręce jakiegoś 'prostaka z pola', bo tym dla nich normalny obywatel jest?
Oho, zebrali się zdrowi, z wygodnej pozycji w ciepłych kapciach przeglajacy Internet. Inaczej by gadali gdyby stracili kogoś bliskiego bo nie mieli kasy na leczenie i nie mieli na kogo liczyć tak samo jak zdanie nagle zmieniają gorliwie katoliczki poddające się aborcji za zachodnią granicą gdy dotyka je problem niechcianej ciąży. Ciekawa jestem waszych komentarzy gdyby taka sytuacja dotknęła was osobiście a nie jakiegoś noname zza Atlantyku.
Polacy mają większą c*ujnię njz w USA i lepiej sobie radzą. Solidarności i cwaniactwo to podstawa aby przetrwać w tym systemie.
Niech zostanie lekarzem, założy klinikę i leczy za darmo.
Ludzie z rakiem żyją dłużej w USA niż np w Kanadzie, z której często przyjeżdżają do USA rezygnując z "darmowej" opieki zdrowotnej.
U nas by umarła i byłoby po problemie.
@Ynfluencer
U nas w najgorszym razie musiałaby zapłacić parę stówek by załapać się na badania od ręki, po stwierdzeniu nowotworu już jest pod opieką państwowego systemu.
@zaymoon Który by ją wykończył
Nie jestem specem, ale chyba w USA masz różne pakiety "ubezpieczenia". Np niektóre tanie pakiety, pokrywają tylko 75% kosztów leczenia. Te droższe, całość. Więc wychodzi na to, że ktoś przycebulił na ubezpieczeniu :/ .
To trochę jak z OC na samochód. Masz dwie oferty, jedną kosztującą 250zł rocznie, ale ubezpieczyciel pokrywa tylko 70% kosztów i drugie za 1000zł ale pokrywa 100%.
Dodatkowo, w USA, była diagnoza było leczenie. U nas, człowiek za nic nie doczeka się opieki medycznej. Dodatkowo jakość leczenia też jest drastycznie inna. W USA wyleczą cię skutecznie, u nas, byle pierdołę leczy się latami :( .
Wszystko ma swoje plusy i minusy.
@rafik54321 nie ma czegoś takiego jak oc pokrywające koszty w jakimś procencie.
W usa przede wszystkim liczy się kwota ubezpieczenia i w przypadku długiego i drogiego leczenia ta kwota szybko się kończy.
Ale pomijając to i tak w tej historii się dużo nie zgadza. Skoro nie byli zadłużeni, mieli spore oszczędności i dobrą pracę to nawet w przypadku długotrwałego leczenia powinno ich być stać. Najczęściej koszty takiego leczenie można też rozłożyć w czasie. Także coś tu ktoś zmanipulował. Oczywiście o ile to prawdziwa historia.
@marcinn_ oczywiście że nie ma takiego OC (przynajmniej w kwestii pojazdów), po prostu chciałem dać przykład bliższy naszym krajanom.
Bo OC nie musi być na pojazd. Ubezpieczenie OC to ubezpieczenie od (O)dpowiedzialności (C)ywilnej. Czyli firma też może sobie wykupić OC i jeśli np w firmie któryś z pracowników np rozbije auto klienta, to wtedy działa ubezpieczenie OC firmy :) . A że takie ubezpieczenia nie są regulowane przepisami prawa tak jak ubezpieczenia komunikacyjne, to tam chyba mogą być takie kwiatki :P .
Mąż został wezwany do...
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy. Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze?!
- Cóż...żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak. - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu urazami, plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje. Koszt sanatorium to 10 tysięcy.
- Boże...
- Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki.
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tys. złotych.
- Ojejku...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę.
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem i klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje!
System w USA jest patologiczny - łączy w sobie wszystkie wady systemu państwowego (cła na leki, licencje, ograniczanie konkurencji, brak możliwości przeprowadzenia badań ubezpieczanego w imię "sprawiedliwości społecznej", łatwość wyłudzania odszkodowania - coś w typowo amerykańskim stylu, gdzie odszkodowanie możesz dostać jeśli oparzyłeś się kawą na której nie napisali "uwaga, gorące") i żadnych zalet prywatnego (wysoki poziom usług, brak kolejek - czyli coś co charakteryzuje jedyny całkowicie prywatny system opieki zdrowotnej w Polsce - weterynarię). Tak więc zgadzam się, również nie bronię tego systemu. Obawiam się tylko, że wg autora właściwą alternatywą jest całkowicie państwowy system, gdzie "jemu się należy", a nie system całkowicie prywatny, gdzie trzeba samemu zapracować, wybrać (mądrze) ubezpieczenie, samemu dbać o zdrowie i generalnie brać odpowiedzialność za swoje decyzje.
A oczywiście politycy będą nakręcać takie łzawe historyjki - wszak gdyby wszystko sprywatyzować, skąd mieliby kraść?
Pewien sfrustrowany amerykanin jest DEBILEM bo myślał że życie jest cudowne i fantastyczne że choroby, katastrofy i wojny go nie dotyczą, że żyje w krainie wiecznej szczęśliwości - zapomniał tylko że jest idiotą bo wierzy we wszystko co mu mówią inni, w propagandę sukcesu z TV czy od kolegów i koleżanek które są "popularne". Ten pewien sfrustrowany amerykanin jest debilem bo myślał że skoro inni umierają albo chorują to nie on on nie nie może. A i ten sfrustrowany amerykanin pewnie domaga się by to PAŃSTWO za niego płaciło(niestety system ubezpieczeń dla najszerszej grupy społecznej - 40mln amerykanów korzysta z KARTEK ŻYWNOŚCIOWYCH jest państwowy a przez to DROGI - najgorsza opcja - płacić ze wspólnych dla kogoś prywatnego). Pewien sfrustrowany amerykanin zapomniał że żyje na świecie że natura jest brutalna a on jest jej częścią. Ten pewien sfrustrowany amerykanin jest idiotą poziomu kosmicznego bo myśli że pieniądz jest NAJWYŻSZĄ ŻYCIOWĄ WARTOŚCIĄ. No cóż kraj sześciennych debili...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2020 o 17:50
Amerykański system.ubezpieczeniowy jest jaki jest. Wiele filmów w Hollywood o tym mówi. Wielu bogatych amerykanów wie doskonale, że jest coraz większe rozwarstwienie społeczne. Od ponad 39 lat jest coraz mniej klasy średniej. Za to coraz więcej biednych i bardzo biednych ludzi. To rozwarstwienie społeczne się pogłębia. Ostatnie rozruchu w USA to nie był jakiś przypadek. Wystarczy mała 8skra by wznowić pożar. Jednak nic z tym nie robią. Barack Obama próbował cerowac system ubezpieczeń. Ale wszystko niemal zablokował Trump. Sadzę, że zwycięzców Biden, i to całkiem poważne, było też zasługa wstecznosci społecznej państwa i społeczeństwa. Ani tego nie potępiam ani nie gloryfikuje. Niemniej ten rozdzielczości pomiędzy tym jak żyją najbogatsi a tym jak żyją najbiedniejszych Amerykanie prędzej czy później musiała wybuchnąć. Bogaci chcą płacić jak najmniej podatków i jak najbardziej być izolowany od państwa i nyych ludzi. Biedni widzą, że dziś ich szanse na normalne życie zaczyna być tyło można. Jeśli źle się urodziłeś, trafi do gorszego systemu edukacji, potem do gorszej pracy i w konsekwencji życie będzie trudniejsze. A kiedy coś stanie się poważniejszego system wycisnie go jak cytrynę. To smutne, jak się patrzy na Europę tez tak zaczyna na się dziać. Do czego to doprowadzi?
@dncx "Bogaci chcą płacić jak najmniej podatków"
Hiszpańscy żebracy.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/56804/hiszpanscy-zebracy
Nienawidzisz systemu? Zabawne. W polsce diagnozuje się raka przeważnie w zaawansowanym stadium kiedy już nie da się udawać, że go nie ma, bo lekarze (nawet prywatnie) mają wy****ne i ocena mammografi czy rtg płuc odbywa się na zasadzie kopiuj-wklej. Jeden lekarz w ogóle nie zauważy zmian, a drugi, odwiedzony trzy dni później dla pewności dziwi się "ale proszę pani, ta zmiana nie urosła z dnia na dzień". Leczenie w polsce - jedna wielka loteria na jakiego lekarza trafisz. A daniny, które składa każdy pracujący człowiek idą rocznie w grube tysiące. Rozwiązaniem mogło by być całkowite sprywatyzowanie opieki zdrowotnej i prężny system ubezpieczeń. To wyeliminuje z rynku konowałów. Nie wiem, ile kasy wpompowałam w ten chory system przez lata pracy - na pewno nie mało. Gdyby nie dodatkowe prywatne ubezpieczenie, laryngologa miałabym w lutym. Sfrustrowany Amerykanin ma z czego odłożyć na czarną godzinę. Polak nie ma z czego odłożyć, bo mu zabierają pod płaszczykiem świadczeń zdrowotnych. Ratuje się publicznymi zbiórkami, bo nawet, jeśli szanowny system w porę zdiagnozuje i sfinansuje wątpliwej jakości leczenie, to wszelkie inne opłaty (dojazd, zakwaterowanie, sprzęt, leki itd) są ogromne. Ciesz się, amerykaninie, że ci zdiagnozowali żonę, że możesz mieć nadzieję na jej wyleczenie - to właśnie ta czarna godzina, na którą odkładałeś. W polsce w ogóle by jej nie zdiagnozowano - każdy umywa ręce - niech sobie pacjent szuka innego lekarza. Polscy lekarze najbardziej lubią emerytów przychodzących sobie poplotkować o niczym, bo zabijają czas i nie wymagają podejmowania trudnych decyzji poza zasugerowaniem im suplementów diety. Nienawidzę tego systemu i każdego kto go broni.
Powiem tak: kapitalizm się kocha do czasu aż nie dostaniesz od niego po ryju
@IceShapedGod A od socjalizmu nie dostaniesz po ryju tylko kilka gramów ołowiu domózgowo.
@16slawek
Ewidentnie mylisz socjalizm z faszyzmem, komunizmem, monarchią albo innym zamordyzmem
@IceShapedGod Socjalizm to zamordyzm. Dobrze czują się w nim tylko działacze.
A wystarczyło wykupić sobie insurance i po sprawie.
lament podobny do tego jaki teraz słychać np od Rodowicz.
Kiedyś rozbijała się Porsche czy też X1/79 a teraz "biedaczka"
A dlaczego amerykańska ochrona zdrowia jest taka droga? A dlatego, że Amerykanie, z pomocą adwokatów oskarżają lekarzy o błędy. A sądy przyznają odszkodowania. No to lekarze (szpitale, etc.) doliczają te odszkodowania do kosztów działalności i odpowiednio kalkulują stawki za leczenie.
Miła widocznie chu.. polise wykupioną. Niech przyjeżdża do europy zna angielski, tutaj socjalizm kwitnie. Najlepiej go obsłuży polska służba zdrowia. Czasami karetka nie przyjeżdża ale to tylko czasami .
Ciekawe tylko dlaczego najlepiej na świecie leczą w Ameryce, czemu w Polsce zbiera się dla dzieci na różnych zbiórkach na leki z Ameryki; nie z Niemiec czy Szwecji, dlaczego operacje do Warszawy, których nikt nie chce wykonać, przyjeżdżają specjaliści z Ameryki, dlaczego zbiera się hajs na pomoc ludziom, by mogli wyjechać do USA na zabieg by dalej żyć?
To jest skutek socjalizmu w ochronie zdrowia.
Socjalizm w Ameryce jest trochę inny niż w Europie ale to nadal socjalizm.
Póki ludzie nie nauczą się że socjalizm jest drogi i nieefektywny póty dalej będą umierać w kolejkach - jak w Europie, albo tracić majątki jak w USA.
Problem kraju w ktorym rzad daje prawo wyboru czy chcemy sie ubezpieczyc czy nie. Kazdy uwaza ze jest niesmiertelny do czasu az cos nie je... po co sie ubezpieczac skoro jestem prawie pewny ze przez 50 lat zycia na bank bede zdrowy, potem sie pomysli o ubezpieczeniu. Ludzie mysla ze zdrowie jest warte tego zeby zaoszczedzic troche wiecej z wyplaty, glupota, a w polsce myslimy ze tracimy pieniadze na ubezpieczeniu nie zdajac sobie sprawy jakie koszta ida z glupim badaniem krwi moczu itd, nie mowiac juz o radiologii i neurologii. Ceny ida w tysiacach i setkach tysiecy no ale my myslimy ze wszystko sie nam nalezy i powinno byc za darmo
I dobrze mówi. Amerykański system medyczny jest najgorszą hybrydą złych cech wolnorynkowych i socjalistycznych.
hue hue obama care goes brrrrr