Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
128 131
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar haron009
-5 / 7

W Estonii coś takiego działa od ponad dwóch lat. Więc żadna to nowość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AdiJuve
+2 / 2

Kwestia czasu gdy część zawodów zostanie zastąpiona przez roboty. Kurierzy są zapewne jednym z nich. Pytanie tylko czy dobrym jest brnięcie bezkompromisowo w nowoczesność. Fakt z jednej strony strata pracy jednych (kurierzy w tym przypadku) to zwiększenie zapotrzebowania na prace innych (projektanci robotów, pracownicy produkcyjni itd. ) Tylko pytanie czy proces przebranżowienia przebiegnie sprawnie i czy nie okaże się jednak, że część osób wyląduje na bruk a część nie będzie mieć życia poza pracą bo zwyczajnie będzie brakować specjalistów w niektórych dziedzinach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R roomestoor
0 / 0

@AdiJuve Zapewne część wyląduje na bruku, z tego względu, że będą zastępowane zawody o niskich kwalifikacjach, którym będzie ciężko się przebranżowić na wyższy poziom.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

Większość ludzi jednak chętnie przyjmie lepszą posadę i nieco się douczy dla lepszych zarobków. Niekoniecznie byle kurier musi zostać robotykiem. Po prostu całość się przesunie. Dokładnie tak to działa we wszystkich firmach. Zwiększamy dział wraz z zapotrzebowaniem na osoby decyzyjne oraz struktury organizacyjne, obsadzamy te stanowiska najbardziej doświadczonymi osobami, które często są gotowe podnieść nieco kwalifikacje czy przejąć nowe obowiązki. Znowu na ich miejsce przychodzą kolejni, którzy są gotowi na przejęcie nieco bardziej odpowiedzialnych zadań i tak dalej. Ostatecznie to juniorzy awansują na przeciętnych pracowników, a firma poszukuje nowych juniorów. Przy dużej skali tak to wygląda, ten kurier znajdzie sobie lepszą pracę tylko dlatego, że ktoś inny właśnie z niej zrezygnował na rzecz jeszcze lepszej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AdiJuve
0 / 0

@ZONTAR
Tylko czy liczba tych nowych etatów będzie porównywalna do tych, które zostaną zlikwidowane. Tutaj leży sedno problemu, bo często firmy zapewne będą obarczać obecnych pracowników nowymi obowiązkami ale nie będą tworzyć nowych miejsc pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@AdiJuve Na tym polega rozwój. W praktyce masz dwie opcje. Albo wraz z rozwojem będziemy oferować więcej i lepiej, albo zmniejszymy wymiar pracy. To drugie postępuje wolniej i musi być oparte o balans w rozwoju całej gospodarki, ale jednak dotarliśmy do standardu pracy 40h w tygodniu gdy jeszcze stosunkowo niedawno przeciętny człowiek robił praktycznie od świtu do zmierzchu przez cały tydzień. Gdy nasza produktywność wzrasta, to z automatu zapotrzebowanie na pracę ludzką spada, a dochodowość tej mniejszej puli pracy jest większa. To skłania ludzi do zmniejszania wymiaru pracy. Już teraz tak często bywa, że właściciele firm czy nawet różni kontraktorzy pracują po 3-4 dni w tygodniu, bo to daje im wystarczający dochód i mają dużo czasu dla siebie. Mogliby zrobić więcej i zarobić więcej, ale swój czas cenią bardziej.
Pierwsza kwestia natomiast towarzyszy nam już od dawna w wielu dziedzinach. Chociażby taka automatyzacja produkcji odzieży nie sprawiła, że masa ludzi głoduje bez pracy. Sprawiła, że ludzie są w stanie wyprodukować dużo więcej i lepiej. Ubrań jest więcej, więcej ludzi na nie stać i jednocześnie osoby pracujące przy produkcji zarabiają lepiej niż przeciętna szwaczka dawno temu.
Jeśli takie roboty pociągną za sobą gwałtowną obniżkę cen dostaw, to popyt na dostawy wzrośnie, będzie większe zapotrzebowanie w knajpach, będzie trzeba więcej ludzi do przygotowywania zamówień i tak dalej. Czas pracy może taki sam, ale wykonanej pracy dzięki robotom będzie więcej, a co za tym idzie, korzystają na tym i konsumenci przez obniżkę cen, i producenci przez obniżone koszta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem