Dlatego renomowane myjnie mają coś takiego jak ubezpieczenie OC. Wypisaliby kwitek, poszedłby do ubezpieczalni i czapka...
A poza tym ja mając ferrari, nie podstawiałbym go do mycia byle gdzie, bo w porządnej myjni takich akcji nie ma.
Ubezpieczalnia nie dopłaci mi do nowego samochodu, nawet jeżeli zniszczony samochód miałem od nowości. Za kasę z ubezpieczalni co najwyżej mogę kupić używany samochód. Nie zwrócą mi jednak kasy za czas poszukiwania samochodu, nie zapłacą za jeżdżenie do sprzedawców i nie zagwarantują, że nie będzie miał ukrytych wad albo cofanego licznika.
@Tuminure ubezpieczalnia zwróci ci pełną wartość pojazdu. Fakt, że przejechałeś nim chociaż 10km, oznacza że już nie jest nowy a używany. Używany jest tańszy, normalne.
Poza tym odszkodowanie ma pokryć twoje szkody, a nie pokryć koszty twojego "odbudowania się".
Względnie ubezpieczenie pokryje koszty naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia.
W tym przypadku nie wygląda na to aby oberwały podłużnice, więc uszkodzeniu uległa maska, zderzak, pas przedni, chłodnica, błotniki, może silnik (i drobniejsze części w obrębie zderzenia).
ASO byłoby w stanie naprawić to auto do stanu fabrycznego. Możliwe że w cenie drastycznie niższej niż nowe auto.
Od razu powiem że wyciek oleju nie musi oznaczać uszkodzenia silnika, możliwe że uszkodzeniu uległa tylko chłodnica oleju.
Poza tym mając takie auto, powinieneś się liczyć z tym że ktoś może cię stuknąć. Wtedy też będziesz płakał?
A co do używanych aut pokroju nowych ferrari, to nie sądzę aby były tam takie wałki. Wiesz czemu? Bo te auta są zbyt drogie, drogie to znaczy że kupujący ma dość kasy aby dochodzić swojego w sądach. Jak komuś takiemu odwalisz wałka, to możesz mooocno ucierpieć. Nie warto.
@rafik54321 Tak jak wspomniałem powyżej, szkodą jest "nieposiadanie samochodu, który miałem od nowości", a nie "strata o wartości kwoty za jaką mógłbym sprzedać ten samochód". To czego nie bierzesz pod uwagę to to, że w salonie wybrałem sobie dokładnie taki model, wersję, kolor, wyposażenie, jakie mi się podobało.
Po takim wypadku jestem zmuszony nie z własnej winy wybrać używany samochód z nieznaną mi historią, losowym kolorem i wyposażeniem jakie się trafi. Ewentualnie dopłacić do takiego samochodu, który miałem. W jednym i drugim przypadku jestem stratny nie z własnej winy.
No i nie, ubezpieczenie nie pokryje naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia - stan pojazdu sprzed zdarzenia nie był powypadkowy. Po naprawie ten samochód nadal będzie powypadkowy, a historia o tym wypadku będzie możliwa do odnalezienia. To znowu powoduje obniżenie wartości samochodu.
@Tuminure powtarzasz się. Ubezpieczyciel ma ci zwrócić to co utraciłeś. Utraciłeś samochód UŻYWANY!
Jeśli nie zgadzasz się z wyceną ubezpiczyciela, powołaj biegłego rzeczoznawcę.
Sam fakt że wyjechałeś nowym autem z salonu, oznacza że auto utraciło część wartości. W momencie wyjazdu z salonu, bo już NIE JEST nowe. I utraciło tę wartość NIM stała się twoja szkoda. Gdyby auto uległo zniszczeniu mając 0km przebiegu, to ok, uznano by je za nówkę sztukę. Tak po prostu działają mechanizmy odszkodowań.
"No i nie, ubezpieczenie nie pokryje naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia - stan pojazdu sprzed zdarzenia nie był powypadkowy. Po naprawie ten samochód nadal będzie powypadkowy, a historia o tym wypadku będzie możliwa do odnalezienia. To znowu powoduje obniżenie wartości samochodu." - w takiej sytuacji właśnie wystawia się odszkodowanie całkowite, czyli zwraca się wartość pojazdu w chwili zdarzenia.
Chcesz to się wykłócaj z ubezpieczycielem ale i w sądzie przegrasz. Nie dlatego że ubezpieczalnie są bee (swoją drogą fakt, kantują), ale dlatego że ty chcesz wyższych roszczeń niż wartość utraconego mienia.
@rafik54321 Równiez się powtarzasz, a nadal nie zrozumiałeś w czym tkwi problem.
"Utraciłeś samochód UŻYWANY!" - wiem o tym. Utraciłem swój samochód używany. Dostaje pieniądze na czyjś samochód używany. Z nieznaną historią, nieznanymi wadami, losowym kolorem i wyposażeniem... ale pisałem o tym wcześniej.
"Tak po prostu działają mechanizmy odszkodowań." - wiem jak działają, przecież pisałem o tym jak działają.
"w takiej sytuacji właśnie wystawia się odszkodowanie całkowite, czyli zwraca się wartość pojazdu w chwili zdarzenia." - nie, nie w takiej sytuacji. Auto powypadkowe jest nadal powypadkowe, nawet jeżeli szkoda wynosiła 1% wartości samochodu.
"Chcesz to się wykłócaj z ubezpieczycielem ale i w sądzie przegrasz." - nie chcę. Zaledwie wspominam o tym, że od ubezpieczyciela nie odzyska się faktycznej wartości utraconego samochodu. Taka sytuacja stawia poszkodowanego w znacznie gorszej sytuacji niż ta, którą opisałeś na początku, czyli "Wypisaliby kwitek, poszedłby do ubezpieczalni i czapka".
Boisz się o swoje Ferrari?
Dlatego renomowane myjnie mają coś takiego jak ubezpieczenie OC. Wypisaliby kwitek, poszedłby do ubezpieczalni i czapka...
A poza tym ja mając ferrari, nie podstawiałbym go do mycia byle gdzie, bo w porządnej myjni takich akcji nie ma.
@rafik54321 Chyba że pracownik by dostał wylewu za kółkiem, ale to są sytuacje prawie że niemożliwe ;p
@BorekL_R to już zależy od samych zapisów w umowie, jeśli dostałby wylewu w pracy, to byłby to wypadek w pracy. Więc teoretycznie też by pasowało...
@rafik54321 Co to znaczy "i czapka..."?
Ubezpieczalnia nie dopłaci mi do nowego samochodu, nawet jeżeli zniszczony samochód miałem od nowości. Za kasę z ubezpieczalni co najwyżej mogę kupić używany samochód. Nie zwrócą mi jednak kasy za czas poszukiwania samochodu, nie zapłacą za jeżdżenie do sprzedawców i nie zagwarantują, że nie będzie miał ukrytych wad albo cofanego licznika.
@Tuminure ubezpieczalnia zwróci ci pełną wartość pojazdu. Fakt, że przejechałeś nim chociaż 10km, oznacza że już nie jest nowy a używany. Używany jest tańszy, normalne.
Poza tym odszkodowanie ma pokryć twoje szkody, a nie pokryć koszty twojego "odbudowania się".
Względnie ubezpieczenie pokryje koszty naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia.
W tym przypadku nie wygląda na to aby oberwały podłużnice, więc uszkodzeniu uległa maska, zderzak, pas przedni, chłodnica, błotniki, może silnik (i drobniejsze części w obrębie zderzenia).
ASO byłoby w stanie naprawić to auto do stanu fabrycznego. Możliwe że w cenie drastycznie niższej niż nowe auto.
Od razu powiem że wyciek oleju nie musi oznaczać uszkodzenia silnika, możliwe że uszkodzeniu uległa tylko chłodnica oleju.
Poza tym mając takie auto, powinieneś się liczyć z tym że ktoś może cię stuknąć. Wtedy też będziesz płakał?
A co do używanych aut pokroju nowych ferrari, to nie sądzę aby były tam takie wałki. Wiesz czemu? Bo te auta są zbyt drogie, drogie to znaczy że kupujący ma dość kasy aby dochodzić swojego w sądach. Jak komuś takiemu odwalisz wałka, to możesz mooocno ucierpieć. Nie warto.
@rafik54321 Tak jak wspomniałem powyżej, szkodą jest "nieposiadanie samochodu, który miałem od nowości", a nie "strata o wartości kwoty za jaką mógłbym sprzedać ten samochód". To czego nie bierzesz pod uwagę to to, że w salonie wybrałem sobie dokładnie taki model, wersję, kolor, wyposażenie, jakie mi się podobało.
Po takim wypadku jestem zmuszony nie z własnej winy wybrać używany samochód z nieznaną mi historią, losowym kolorem i wyposażeniem jakie się trafi. Ewentualnie dopłacić do takiego samochodu, który miałem. W jednym i drugim przypadku jestem stratny nie z własnej winy.
No i nie, ubezpieczenie nie pokryje naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia - stan pojazdu sprzed zdarzenia nie był powypadkowy. Po naprawie ten samochód nadal będzie powypadkowy, a historia o tym wypadku będzie możliwa do odnalezienia. To znowu powoduje obniżenie wartości samochodu.
@Tuminure powtarzasz się. Ubezpieczyciel ma ci zwrócić to co utraciłeś. Utraciłeś samochód UŻYWANY!
Jeśli nie zgadzasz się z wyceną ubezpiczyciela, powołaj biegłego rzeczoznawcę.
Sam fakt że wyjechałeś nowym autem z salonu, oznacza że auto utraciło część wartości. W momencie wyjazdu z salonu, bo już NIE JEST nowe. I utraciło tę wartość NIM stała się twoja szkoda. Gdyby auto uległo zniszczeniu mając 0km przebiegu, to ok, uznano by je za nówkę sztukę. Tak po prostu działają mechanizmy odszkodowań.
"No i nie, ubezpieczenie nie pokryje naprawy pojazdu do stanu sprzed zdarzenia - stan pojazdu sprzed zdarzenia nie był powypadkowy. Po naprawie ten samochód nadal będzie powypadkowy, a historia o tym wypadku będzie możliwa do odnalezienia. To znowu powoduje obniżenie wartości samochodu." - w takiej sytuacji właśnie wystawia się odszkodowanie całkowite, czyli zwraca się wartość pojazdu w chwili zdarzenia.
Chcesz to się wykłócaj z ubezpieczycielem ale i w sądzie przegrasz. Nie dlatego że ubezpieczalnie są bee (swoją drogą fakt, kantują), ale dlatego że ty chcesz wyższych roszczeń niż wartość utraconego mienia.
@rafik54321 Równiez się powtarzasz, a nadal nie zrozumiałeś w czym tkwi problem.
"Utraciłeś samochód UŻYWANY!" - wiem o tym. Utraciłem swój samochód używany. Dostaje pieniądze na czyjś samochód używany. Z nieznaną historią, nieznanymi wadami, losowym kolorem i wyposażeniem... ale pisałem o tym wcześniej.
"Tak po prostu działają mechanizmy odszkodowań." - wiem jak działają, przecież pisałem o tym jak działają.
"w takiej sytuacji właśnie wystawia się odszkodowanie całkowite, czyli zwraca się wartość pojazdu w chwili zdarzenia." - nie, nie w takiej sytuacji. Auto powypadkowe jest nadal powypadkowe, nawet jeżeli szkoda wynosiła 1% wartości samochodu.
"Chcesz to się wykłócaj z ubezpieczycielem ale i w sądzie przegrasz." - nie chcę. Zaledwie wspominam o tym, że od ubezpieczyciela nie odzyska się faktycznej wartości utraconego samochodu. Taka sytuacja stawia poszkodowanego w znacznie gorszej sytuacji niż ta, którą opisałeś na początku, czyli "Wypisaliby kwitek, poszedłby do ubezpieczalni i czapka".
Chyba kilofem, albo młotem udarowym myli.
omijaj też chodniki, bo jego ciotki stryjeczny kuzyn został potracony na chodniku przez samochód.