To nie dla pieniędzy się pracuje ale dla TEGO CO SIĘ MA DZIĘKI PIENIĄDZOM. Czyli np. dostęp do lekarza dla członków rodziny mimo lockdownu i pandemii lub brak nadmiernego stresu z tego powodu, że przez wiele miesięcy nie będzie jak zarabiać... itd itp.
Pieniądze zarabiają Ci, którym zależy. Którzy mają motywację by rano wstać z łóżka i działać. Ludzie, którym się nic nie chce i klepią biedę opowiadają za to o szczęściu i drugim człowieku. Bo bez tego frajera, który będzie na nich pracował stali by się bezdomni ...
@Pug_79 Chodzimy do pracy aby zarabiać pieniądze. Pieniądze są potrzebne aby "kupić" sobie wygodę i czas. Ja wolę iść do pracy, zarobić i kupić ziemniaki w sklepie, albo pójść o krok dalej i zamówić jedzenie do domu. "Babcia" z demota nie szuka "frajera" ale sama kopie ziemniaki w wieku ~80 lat. Problemem są ludzie, którzy ani nie wstaną do roboty ani do "ziemniaków" i będą mówić że trzeba im pomóc bo są głodni.
@Chung
Starsza Pani z demota pochodzi z czasów, gdy życie wyglądało nieco inaczej i pracowało się bezpośrednio na swoje potrzeby i po prostu robi to do dzisiaj. Jednak motywacji do życia jej nie brakuje. Piszesz, że pracujesz wyłącznie dla pieniędzy, jeżeli to prawda to trochę Ci współczuję. Nie chciałbym spędzić połowy swojego życia robiąc coś co mi nie sprawia przyjemności. Pieniądze powinny być skutkiem ubocznym ;-)
Nie ma cenniejszego zasobu, który możesz "kupić" niż czas. Zarabiając pieniądze tracimy czas i zyskujemy pieniądze. Chodzi o to, aby wydawać pieniądze tak, aby ten czas nam się zwracał z nawiązką. Np: zamiast uprawiać ziemniaki - tracąc czas - kupujemy je w sklepie. Można pójść o krok dalej - zamiast gotowania obiadu, zmywania, czyszczenia kuchni zwyczajnie zamawiać do domu (jak się wie skąd zamawiać - nawet z baru mlecznego - to nie wychodzi drogo).
Moim zdaniem wszystko trzeba wyważyć. Są w życiu potrzebne i pieniądze i czas, żeby móc się cieszyć życiem ( nierzadko z wykorzystaniem zarobionych pieniędzy). Bo co mi po tym, że mam cały dzień dla siebie, jak nie mam co do gara włożyć, za co się ubrać, nie stać mnie na kupienie sobie czegoś na co mam ochotę ani na wyjazd na wakacje? Z drugiej strony co mi po pieniądzach, jak nie mam w ogóle czasu ich wydawać. Nie wyobrażam sobie życia w którejś ze skrajności. Miałem okazję sam się przekonać jak to jest pracować po 12-14 h dziennie łącznie z weekendami. Nic przyjemnego. Po zmianie pracy (początkowo za niższą stawkę) na „standardowe” 5 dni w tygodniu jestem o wiele bardziej szczęśliwszy. Dużo też zależy od danej osoby. Jednej satysfakcję przynosi gdy pracuje dużo, a drugiej, gdy więcej czasu ma dla siebie i dla rodziny. Pomijam tutaj przypadki „patologiczne”, które chcą żyć dobrze kosztem innych, czyli nic nie robić i mieć wszystko podane na tacy.
Tu zastanawiają mnie ludzie pokroju wodza naszego narodu Jarosława (Polskę zbaw). Gość dostaje wcale niezłą kasę za to że jest posłem, za to że premierem jeszcze coś tam dosypią, do tego spora emerytura. Za wszystko właściwie płaci mu partia. Na co może wydawać kasę? Fanem modnych ubrań nie jest, obuwia zresztą też. Obiady gotuje mu Julia kucharka. Na samochody nie wydaje, przepijać też chyba nie bardzo. Na wczasy i na ryby zabiera go Jojo albo Gróbarczyk.
Walizę do grobu chce zabrać?
Wszystko pięknie, tylko jak chcę mieć ciche niebieskie niebo i bzy, to potrzebuję kasy na działkę poza miastem. Inaczej moje niebo nie jest ciche a i bzów coś nie widać.
WNIOSEK:
- najlepiej było za Gomułki: nikt NIC NIE MIAŁ i nic nie robił.
dobre...kto to powiedział?
Nie ma obowiązku zarabiania pieniędzy. Można żyć w nędzy i biedzie i cieszyć się "szczęściem". Ktoś komuś broni?
@alitejophobia
To nie dla pieniędzy się pracuje ale dla TEGO CO SIĘ MA DZIĘKI PIENIĄDZOM. Czyli np. dostęp do lekarza dla członków rodziny mimo lockdownu i pandemii lub brak nadmiernego stresu z tego powodu, że przez wiele miesięcy nie będzie jak zarabiać... itd itp.
Pieniądze zarabiają Ci, którym zależy. Którzy mają motywację by rano wstać z łóżka i działać. Ludzie, którym się nic nie chce i klepią biedę opowiadają za to o szczęściu i drugim człowieku. Bo bez tego frajera, który będzie na nich pracował stali by się bezdomni ...
@Pug_79 Chodzimy do pracy aby zarabiać pieniądze. Pieniądze są potrzebne aby "kupić" sobie wygodę i czas. Ja wolę iść do pracy, zarobić i kupić ziemniaki w sklepie, albo pójść o krok dalej i zamówić jedzenie do domu. "Babcia" z demota nie szuka "frajera" ale sama kopie ziemniaki w wieku ~80 lat. Problemem są ludzie, którzy ani nie wstaną do roboty ani do "ziemniaków" i będą mówić że trzeba im pomóc bo są głodni.
@Chung
Starsza Pani z demota pochodzi z czasów, gdy życie wyglądało nieco inaczej i pracowało się bezpośrednio na swoje potrzeby i po prostu robi to do dzisiaj. Jednak motywacji do życia jej nie brakuje. Piszesz, że pracujesz wyłącznie dla pieniędzy, jeżeli to prawda to trochę Ci współczuję. Nie chciałbym spędzić połowy swojego życia robiąc coś co mi nie sprawia przyjemności. Pieniądze powinny być skutkiem ubocznym ;-)
Nie ma cenniejszego zasobu, który możesz "kupić" niż czas. Zarabiając pieniądze tracimy czas i zyskujemy pieniądze. Chodzi o to, aby wydawać pieniądze tak, aby ten czas nam się zwracał z nawiązką. Np: zamiast uprawiać ziemniaki - tracąc czas - kupujemy je w sklepie. Można pójść o krok dalej - zamiast gotowania obiadu, zmywania, czyszczenia kuchni zwyczajnie zamawiać do domu (jak się wie skąd zamawiać - nawet z baru mlecznego - to nie wychodzi drogo).
Moim zdaniem wszystko trzeba wyważyć. Są w życiu potrzebne i pieniądze i czas, żeby móc się cieszyć życiem ( nierzadko z wykorzystaniem zarobionych pieniędzy). Bo co mi po tym, że mam cały dzień dla siebie, jak nie mam co do gara włożyć, za co się ubrać, nie stać mnie na kupienie sobie czegoś na co mam ochotę ani na wyjazd na wakacje? Z drugiej strony co mi po pieniądzach, jak nie mam w ogóle czasu ich wydawać. Nie wyobrażam sobie życia w którejś ze skrajności. Miałem okazję sam się przekonać jak to jest pracować po 12-14 h dziennie łącznie z weekendami. Nic przyjemnego. Po zmianie pracy (początkowo za niższą stawkę) na „standardowe” 5 dni w tygodniu jestem o wiele bardziej szczęśliwszy. Dużo też zależy od danej osoby. Jednej satysfakcję przynosi gdy pracuje dużo, a drugiej, gdy więcej czasu ma dla siebie i dla rodziny. Pomijam tutaj przypadki „patologiczne”, które chcą żyć dobrze kosztem innych, czyli nic nie robić i mieć wszystko podane na tacy.
Tu zastanawiają mnie ludzie pokroju wodza naszego narodu Jarosława (Polskę zbaw). Gość dostaje wcale niezłą kasę za to że jest posłem, za to że premierem jeszcze coś tam dosypią, do tego spora emerytura. Za wszystko właściwie płaci mu partia. Na co może wydawać kasę? Fanem modnych ubrań nie jest, obuwia zresztą też. Obiady gotuje mu Julia kucharka. Na samochody nie wydaje, przepijać też chyba nie bardzo. Na wczasy i na ryby zabiera go Jojo albo Gróbarczyk.
Walizę do grobu chce zabrać?
Wszystko pięknie, tylko jak chcę mieć ciche niebieskie niebo i bzy, to potrzebuję kasy na działkę poza miastem. Inaczej moje niebo nie jest ciche a i bzów coś nie widać.
Nie dajcie się tylko nabrać na brednie że pieniądze nie mają znaczenia..... zobaczcie na bezdomnych na ławce - ile oni mają "szczęścia" w życiu....