W ZSRR (obecnie Rosja) pierwsza fabrykę papieru toaletowego otwarto dopiero w 1968. Do tej pory wystarczyły gazety, tylko portrety partyjniaków trzeba było wyciąć, bo jak wiadomo takiej gazety po użyciu nie wyżucano do kibla, tylko do stojącego obok wiadra. W razie rewizji i tam sprawdzano, czy ktoś nie podtarł się Leninem. Za to było kilka lat łagru. Dlatego łazienka w tym apartamencie jest dla wielu Rosjan nadal świadectwem zbytku i luksusu.
Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce nie trzeba mieć zgody na nagrywanie swojej rozmowy, ani informować o tym drugiej strony. Można nawet taką rozmowę udostępnić w necie po usunięciu danych chronionych przez prawo; np. nazwiska rozmówcy jeśli padło w rozmowie. W Polce zakazane jest nagrywanie cudzych rozmów.
@Agnen67 W Niemczech możesz mieć problem, gdy ktoś się sprzeciwi. Na przykład właściciel miejscówki. Za to w takiej Austrii (nie tej od kangurów) do nagrywania obrazu np. na ulicy musisz mieć koncesję medialną albo ochroniarską. Bez niej mogą ci klepnąć dziesiątki, a może i setki tysięcy euro grzywny.
Tworzenia newsów tego typu uczyli się zapewne od specjalistów z TVP
Nie bądź taki skromny, ten ostatni akapit stawia cię w szrankach z całą tą gównianą zgrają propagandystów.
W ZSRR (obecnie Rosja) pierwsza fabrykę papieru toaletowego otwarto dopiero w 1968. Do tej pory wystarczyły gazety, tylko portrety partyjniaków trzeba było wyciąć, bo jak wiadomo takiej gazety po użyciu nie wyżucano do kibla, tylko do stojącego obok wiadra. W razie rewizji i tam sprawdzano, czy ktoś nie podtarł się Leninem. Za to było kilka lat łagru. Dlatego łazienka w tym apartamencie jest dla wielu Rosjan nadal świadectwem zbytku i luksusu.
@adamis62
abstrahujac tutaj od rosji, to papier toaletowy nie swiadczy o luksusie.
bidet jest lepszym rozwiazaniem:)
Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce nie trzeba mieć zgody na nagrywanie swojej rozmowy, ani informować o tym drugiej strony. Można nawet taką rozmowę udostępnić w necie po usunięciu danych chronionych przez prawo; np. nazwiska rozmówcy jeśli padło w rozmowie. W Polce zakazane jest nagrywanie cudzych rozmów.
@Agnen67 W Niemczech możesz mieć problem, gdy ktoś się sprzeciwi. Na przykład właściciel miejscówki. Za to w takiej Austrii (nie tej od kangurów) do nagrywania obrazu np. na ulicy musisz mieć koncesję medialną albo ochroniarską. Bez niej mogą ci klepnąć dziesiątki, a może i setki tysięcy euro grzywny.
Treść jak treść, ale nagrywanie z ukrycia i oszukiwanie celu, to standardowa technika dziennikarzy śledczych, każdej stacji.
@J_R Między dziennikarstwem śledczym a tworzeniem materiałów propagandowych jest jednak pewna różnica.
na ich miejscu pogrzebałbym w kiblu, może analiza gówna wykaże że Nawalny żarł takie luksusy jak kebab albo chleb ze smalcem.