Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
B konto usunięte
+18 / 42

No i prawidłowo. Za pracę się płaci

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2021 o 16:22

avatar ZONTAR
0 / 4

@egoiste Chyba najlepiej zgłosić sprawę do inspektoratu. Sądzę, że przy odmowie pracy po nieotrzymaniu wypłaty przez nieco dłuższy okres (tj nie kilka dni opóźnienia) można mówić o rażącym naruszeniu warunków umowy z obu stron. Sprawa nie jest tak jasna według mnie. Jeśli pracodawca dopuścił się rażącego naruszenia warunków umowy, a pracownik zrobił to samo później, to czy (przy odpowiednim udokumentowaniu) kolejność rozwiązania umowy ma tu znaczenie? Czy jednak kolejność złamania warunków umowy? Czy może jedna i druga strona będą winne, pracownik będzie miał na koncie dyscyplinarkę, a pracodawca... w sumie nie wiem co.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@egoiste A więc kolejność ma znaczenie - kto pierwszy, ten lepszy. Z tego by wynikało, że nie możesz dostać dyscyplinarki jak zdążysz się zwolnić zanim szef wręczył wymówienie umowy. No i jednocześnie możesz ujść na sucho bez płacenia pracownikom jeśli zdążysz ich zwolnić zanim oni rozwiążą umowę. Tak być nie powinno. Znaczenie powinien mieć moment złamania warunków umowy - jeśli szef nie wypłaca pensji i ludzie przestali pracować z tego powodu (bez wymawiania umowy), to w przypadku dyscyplinarki pracownicy powinni mieć możliwość udowodnienia w sądzie, że ich działanie było uzasadnione wcześniejszym złamaniem umowy przez pracodawcę i powinni mieć możliwość wymówić umowę wstecz. Chodzi tylko o to, aby nie mieli na koncie dyscyplinarki tylko za to, że jeszcze dali szefowi szansę i zamiast rozwiązywać umowę chcieli przeczekać aż im zapłaci zaległą pensję.

Albo zdefiniujmy to trochę lepiej, pracownik powinien mieć możliwość odmówienia wykonywania czynności zawodowych w przypadku takiego naruszenia warunków umowy do momentu naprawienia sytuacji. Jak chociażby szef kazał pracować przy uszkodzonej maszynie zagrażającej życiu lub zdrowiu, to możesz odmówić dopóki nie zostanie naprawiona. Jeśli się z tym nie zgadza, to powinieneś powiadomić PIP, ale z pewnością nie masz obowiązku pracować przy uszkodzonej maszynie dopóki inspektor nie przyjdzie i nie potwierdzi zagrożenia. Tak samo jak nawaliło ogrzewanie i w biurze masz 5 stopni, to możesz odmówić pracy do momentu naprawienia usterki. Znowu możesz powiadomić PIP o naruszeniu jeśli szef domaga się pracy w takich warunkach niezgodnie z umową, ale nadal nie masz obowiązku pracować od momentu naruszenia, nie musisz czekać na potwierdzenie ze strony inspektora. No i w przypadku zalegania z zapłatą powinno być to samo, ustalić pewien próg spóźnienia powyżej którego możemy mówić o poważnym naruszeniu warunków umowy i od którego pracownik ma prawo odmówić wykonywania wszelkich czynności służbowych dopóki nie dostanie pensji. Oczywiście powinien powiadomić o tym inspektorat aby było jasne, że do naruszenia doszło. Sęk w tym, że odmowa wykonywania pracy nie powinna uprawniać do zwolnienia dyscyplinarnego w uzasadnionych przypadkach, a brak wypłaty powyżej danego okresu powinien być traktowany jako takie uzasadnienie. Zgadzam się z tym, że powinni to zgłosić, ale nie sądzę, żeby mieli wybór wyłącznie między wymówieniem umowy, a kontynuowaniem pracy bez pensji. Powinni móc zachować umowę i oczekiwać naprawy poprzez wypłatę wszystkich zaległych należności jednocześnie odmawiając pracy do momentu naprawienia naruszenia umowy ze strony pracodawcy. Inaczej mówiąc, prawo pracy nie powinno traktować takiej odmowy pracy jako naruszenie ze względu na istniejące uzasadnienie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2021 o 20:10

avatar ZONTAR
0 / 0

@egoiste Kwestia szkodzenia samemu sobie to już indywidualna sprawa. Powiedzmy, że lubię swoją pracę, ale firma ma problemy finansowe i nie wypłaca pensji od pewnego czasu. Chciałbym dalej w niej pracować jak zaczną płacić, ale dopóki nie zapłacą, to nie chcę dalej pracować za darmo. Czysto teoretycznie mogę dogadać się z szefem i wziąć bezpłatny urlop jeśli mi to pasuje, to by też było rozsądne rozwiązanie. Jak jednak się nie zgodzi, a mi bardzo zależy na zachowaniu tej pracy, to zostanie mi jedynie możliwość dalszej pracy za friko aż łaskawie zapłaci. To jest właśnie ten problem, wielu ludzi zbytnio boi się utraty pracy i wolą robić za darmo z nadzieja, że w końcu dostaną kasę niż całkiem stracić robotę i zostać na lodzie. Dla mnie taka sytuacja jest dosyć jasna, utrata zaufania pomiędzy pracownikiem i pracodawcą praktycznie kończy robotę i dosyć szybko któraś strona wymówi umowę. Dla wielu jednak jest to lepsze niż wizja bezrobocia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@egoiste Dlatego mówię o określeniu progu. Jeśli uznamy spóźnienie o tydzień czy dwa za lekkie naruszenie, a miesiąc i więcej za poważne naruszenie, to pracownik by miał obowiązek pracować przez pierwszy miesiąc, a później może odmówić pracy. Wtedy pracownik sam podejmuje decyzję. Jak po miesiącu chce zerwać umowę z winy pracodawcy, to może. Jak chce nadal pracować mimo braku wypłaty, to pracodawca będzie zobowiązany mu za to też zapłacić. Jak pracownik nie chce zrywać umowy, ale nie chce też pracować dopóki zaległa pensja nie zostanie uregulowana, to może tak zrobić. Mechanizm podobny do bezpłatnego urlopu z tą różnicą, że za ten okres pracodawca nadal by miał obowiązek pokrywania składek FUS (pracownik zachowa wszelkie świadczenia zdrowotne itp). To by jednocześnie zachęcało pracodawcę do ogarnięcia sytuacji, bo może pracownikowi nie płaci w tym czasie, ale ponosi koszta ze względu na ubezpieczenia. Pracownik przy tym ma wybór w jaką stronę chce z tym iść. Jedynie pozostaje warunek, że po zaksięgowaniu wszystkich zaległych zobowiązań (a więc zaległych dwóch miesięcy) pracownik ma od razu wrócić do pracy, a więc ma pozostawać do dyspozycji w ciągu jednego dnia roboczego.
Ogólnie to i tak patologiczna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Cały problem rozbija się o to, że roboty brakuje i ludzie wolą nadstawiać tyłek niż ryzykować bezrobociem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Adder
+17 / 17

"- Szef chodzi i wydziera się do ludzi, że jak oni w ogóle mogą prosić o pieniądze? Pijany jest prawie codziennie. Krzyczy, że nie będą mu pracownicy firmą rządzić – przekazali naszej redakcji drogowcy, którym już nawet ręce nie mają gdzie opadać."
Co za Janusz biznesu :D Jesteśmy z wami!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2021 o 16:33

avatar pantharhei
0 / 2

A nie wiedzą, że policja przyjedzie jeśli dostanie zgłoszenie o kimś w pracy pod wpływem alkoholu ? Wpadną, przedmuchają i jest argument do rozmowy z "szefem".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@mooz Zakład pracy to zakład pracy, masz być trzeźwy niezależnie od wykonywanych czynności. Co innego jeśli szef nie wykonuje żadnych czynności zawodowych. Może aktualnie nie jest w pracy, nie wykonuje też żadnych czynności naruszających BHP (jak operowanie maszynami pod wpływem), a po prostu odwiedził swój własny zakład. Podejrzewam, że by się mógł od tego wymigać. Jakby nie patrzeć, rolnik na polu też ma robić trzeźwy (szczególnie będąc pracownikiem na umowie), ale nikt mu nie zabroni wejść po pijaku odlać się na pole. Będąc na swoim masz nieco więcej praw.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@mooz Jest. Pracownik jest zobowiązany do przestrzegania przepisów i zasad bhp (art. 211 Kodeksu pracy). W szczególności ma obowiązek wykonywać pracę w sposób zgodny z przepisami i zasadami bhp. Z obowiązkiem bezpiecznego i higienicznego wykonywania pracy w kontekście zachowania trzeźwości wiążą się bezpośrednio przepisy ustawy z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (j.t. Dz.U. z 2012 r., poz. 1356; ost.zm. Dz.U. z 2012 r., poz. 405)
Art. 17:
1. Kierownik zakładu pracy lub osoba przez niego upoważniona mają obowiązek niedopuszczenia do pracy pracownika, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że stawił się on do pracy w stanie po użyciu alkoholu albo spożywał alkohol w czasie pracy. Okoliczności stanowiące podstawę decyzji powinny być podane pracownikowi do wiadomości.

2. Uprawnienia kierownika zakładu pracy, o którym mowa w ust. 1, służą również organowi nadrzędnemu nad danym zakładem pracy oraz organowi uprawnionemu do przeprowadzenia kontroli zakładu pracy.

3. Na żądanie kierownika zakładu pracy, osoby przez niego upoważnionej, a także na żądanie pracownika, o którym mowa w ust. 1, badanie stanu trzeźwości pracownika przeprowadza uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego. Zabiegu pobrania krwi dokonuje fachowy pracownik służby zdrowia. Do badania stanu trzeźwości stosuje się przepisy wydane na podstawie art. 47 ust. 2.

To znaczy, że jeśli kierownik zakładu pracy znajduje się na jego terenie nietrzeźwy, ale nie wykonuje pracy, to nie podlega tym przepisom. Jest osobny artykuł, ale ten znowu dotyczy wnoszenia alkoholu, a nie obecności pod wpływem.
Art. 16:
Zabrania się wnoszenia napojów alkoholowych na teren zakładów pracy, obiektów wymienionych w art. 14 ust. 1 pkt 6, jak również stadionów i innych obiektów, w których odbywają się masowe imprezy sportowe i rozrywkowe, a także obiektów lub miejsc objętych zakazem wnoszenia napojów alkoholowych.

Czyli wszystko zależy od tego, czy kierownik w tym momencie był w pracy, czy po prostu był na terenie zakładu, ale nie wykonywał żadnych czynności zawodowych (nie był to jego czas pracy).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R raven000
0 / 0

@ZONTAR a w którym elemencie tej wyliczanki właściciel staje się pracownikiem?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@raven000 Toż o tym napisałem. Pracownikiem jest kierownik. Jeśli właściciel jest kierownikiem (a najpewniej nim jest) to wszystko zależy od tego, czy w danym momencie był tam jako pracownik (kierownik) zakładu, czy jako jego właściciel. Mi tez się zdarzyło podczas mocno zakrapianej imprezy pomagać zdalnie podczas poważnej awarii. Nie mogłem oficjalnie pracować, bo już sporo wypiłem, więc oficjalnie była to prywatna rozmowa z innym pracownikiem, który w tym czasie pracował. Tak samo właściciel mógł przyjść i prywatnie wydzierać się na ludzi ale jakby ktoś zapytał, to kierownika nie ma, a ten pan tu tylko przechodził, w końcu to jego interes i ma prawo tu przebywać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@mooz Ogólnie prawo jest tak restrykcyjne, że nawet nie można wyprawiać imprez firmowych na terenie zakładu. Moja firma miała niezły hak prawny na to. Część pomieszczeń nie była klasyfikowana jako teren zakładu pracy i tylko dzięki temu mogliśmy urządzać imprezy integracyjne czy jakiegoś grilla na dachu budynku i jednocześnie trzymać kraty piwa i kilka flaszek w kuchni. Nikt jednak nie mógł ich wnieść na przestrzeń biurową, wyłącznie kuchnie, główna klatka schodowa, tarasy i dach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nexpron
+3 / 11

A gdzie ta wielka rzesza ludzi wiary? Przecież wystarczyło się pomodlić i śnieg znika.
Nie znika? Nie ma cudów? No to kapłanów trzeba zapędzić do normalnej pracy przy odśnieżaniu, jak takie dofinansowania poszły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W woyciechgwgx
-1 / 1

A Karczewski to potrafił zgłosić się na wolontariat dal idei (fakt , że pół godziny nie pracował się nie liczy, przecież dobre chęci się liczą a ich tu nie było)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cagenicolas
0 / 0

Czyli rozumiem ze jak nie odsnieze swojego chodnika i ktos sie wyrżnie to ja odpowiadam wiec jezeli oni nie odśnieżyli i ja wyrżne to oni odpowiadają

Odpowiedz Komentuj obrazkiem