Dlaczego?
Sprawdź kto pisze nam historię, kto układa programy nauczania, kto opanował media.
Tak prowadzi się wojny w sposób opisany między innymi przez Sun Tzu wiele stuleci temu.
A kto nam pisze historię i opanował media? Kogo masz na myśli? I kiedy to się zaczęło, bo taką postawę w Polsce kształtuje się co najmniej od czasów XX-Lecia Międzywojennego, a prawdopodobnie zaczęło się dużo wcześniej.
No i to ślepe zapatrzenie w Anglię i Francję, jak teraz w Amerykanów. Nie tylko nie zadali sobie pytania, czy Anglicy i Francuzi chcieli nam pomóc, ale nawet nie zastanowili się, czy mogli. Biorąc pod uwagę największe atuty obu armii (Francja linia Maginota, a Anglicy flotę) i nasze położenie, z Niemcami między nami a potencjalnymi sojusznikami, nie mieli szans nam pomóc w tak krótkim czasie.
Podobnie teraz ślepa wiara w Amerykanów. Po pierwsze, z takim podejściem Polska stała się frajerem, chłopcem na posyłki, który spełni każde życzenie USA. Po drugie, Amerykanie wchodzą w kolejną fazę konfliktu z Chinami, wielkiej potęgi gospodarczej. Także zadajmy sobie pytanie, czy jeśli Rosja zaatakuje, jak ten konflikt między mocarstwami przybierze na sile i pochłonie dużo więcej środków, to Amerykanie w ogóle będą w stanie przyjść nam z pomocą?
@fox21 No niestety, konserwatyści pokroju obecnej władzy zapatrzeni są w męczeństwo i martyrologię. Każda próba odejścia od retoryki "poświęcenia krwi dla narodu w imię przegranej sprawy" jest uważana za "lewackie fałszowanie historii". A wiesz dlaczego? Bo nieudacznikom najłatwiej jest budować swoją wielkość na gruncie moralnych zwycięstw. To takie samo myślenie, jak "wygrana" Szydło 1 : 29 w sprawie Tuska.
Mówienie o zwycięstwach jest mniej fajne. Zwycięstwa są nudne. Nie ma to jak śmierć ku chwale ojczyzny. Celebrujemy właściwie wyłącznie Grunwald. A i Grunwald był zwycięstwem niewykorzystanym, choć wielkim. Typowo po polsku.
@jonaszewski nie "boskim" dopisałeś sobie sam, nazywamy to cudem, ze względu na niedoinformowanie społeczeństwa tamtych lat, oraz ze względu na dysproporcje sił jakie walczyły w tej bitwie. A i nie czcimy tego jako święta kościelnego, święto kościelne było o wiele wcześniej. W PRLu obchodziliśmy święto wojska polskiego w dniu bitwy pod Lenino.
Cud to było prześmiewcze określenie przeciwników Piłsudskiego aby go chociaż trochę zdyskredytować. Co do kościelnego święta, jeszcze wcześniej było tam święto pogańskie a to że podchwycili określenie cud i dołożyli boską mistykę to fakt. Moja rodzinna parafia jest pod wezwaniem NMP i na ołtażu jest obraz gdzie matka boska oświetla drogę nacierającym wojskom. Pamiętam zresztą retorykę księży wspominających o interwencji boskiej itp.
Gdyby tak było, to na historii uczonoby też o przegranych bitwach, a uczą o Grunwaldzie i Bitwie Warszawskiej. Wniosek jest taki, że wszystkie najważniejsze powstania przegraliśmy. Morał jaki nieustannie płynie z tych historii: jeśli nie obronimy się sami to nikt nam z zewnątrz nie pomoże.
Historia nie uczy, jak przegrać powstanie. Historia INFORMUJE o tym, co się wydarzyło.
A skoro wiele powstań przegraliśmy, to historia o tym informuje.
To, że należałoby robić analizy przyczyn porażek, to inna sprawa.
Z tym można się zgodzić.
Ale skoro dokonaliśmy wielu porażek, to historia, niestety, ma nas o tym informować.
A odpowiedź jest prosta i niektórym znana, otóż gdybyśmy się wgłębili w to jak się organizuje takie powstania wygrane, doszlibyśmy do wniosku, że podstawą jest:
a. Logistyka - czyli odpowiednie zaopatrzenie i ludzie którzy to zaopatrzenie będą odpowiednio ukrywać i dystrybuować, tak, żeby było jak najlepiej.
b. Komunikacja - czyli jak przesyłamy informację żeby ta dotarła do odpowiednich osób, a nie postronnych, bo jedna nieodpowiednia osoba z nieodpowiednią informacją może zrujnować całą akcję czymkolwiek by nie była.
Jakby każdy z nas znał tajniki jak to się robi to taki wróg narodu mógłby być poważnie zagrożony, z tego powodu władza nie chce, żebyśmy posiadali taką władzę. Wyobraź sobie, że masz pod sobą człowieka głupiego i bezbronnego, bajka, zrobi co mu każesz, jakby coś to dasz mu raz czy drugi po głowie i w końcu to zrobi. A teraz sobie pomyśl, że masz pod sobą osobę wykształconą (nie, że papierek, ale taką naprawdę wykształconą) i na dodatek uzbrojoną, nagle by się okazało, że to on jest władzą, a Ty tylko dla takiego pracujesz.
XDDD... Powstania śląskie wygrane no uśmiałem się jak nigdy... O albo obroną Lwowa i zamieszkami nazywanie powstaniem to chyba trochę nadinterpretacja, bo nie oszukujmy się, ale walka z Ukraińcami czyli rzeczywistymi obrońcami, którzy ogłosili, że teraz Lwów nie jest Polski a Ukraiński, która doprowadział do walk ludności z użyciem broni palnej i na czas przybycia odziałów WP ciężko nazwać powstaniem... Tym bardziej jeśli autor miał na myśli obronę Lwowa...
@niejestembotem4321 Dokładnie to samo można o Wielkopolskim napisać. Tam też walczyła ludność. Gdyby nie wojska francuskie to by było przegrane. Powstanie Lwowskie, Krakowskie czy Wielkopolskie są powstaniami.
Historia, jak sama nazwa wskazuje, uczy o historii, o tym co było. Przedstawia surowe fakty, takimi, jakimi były. Można oczywiście prowadzić analizę, ale raczej
formie dyskusji, o ile mamy zaangażowanego nauczyciela. Tak naprawdę, taką wiedzę zdobywa się na studiach w tym kierunku.
To ja tak nie włączając się do gównoburzy o tym czy powstania miały sens i o innych tematach, wspomnę tylko, źe autorowi demota nawet nie chciało się sprawdzić czy to co mu się zapamiętało jest prawdą. A faktem jest, że Powstania Wielkopolskie oraz Powstania Śląskie są w podręcznikach dość obszernie opisane. Obrone Lwowa nie można nazwać powstaniem, ale jest opisana w stopniu wystarczającym. O Powstaniu Sejneńskim faktycznie jest tylko wzmianka, ale jest to bardzo krótki epizod, o którym w zasadzie nie ma co się rozpisywać poza jego ogólnym zarysem i skutkiem. Podsumowując, autor demota gówno wie i ma ból dupy jedynie z powodu własnego lenistwa, a nie z domniemanego przez niego złego stanu podręczników. Jeszcze dodam, że prawdopodobnie nie uwaźał na lekcjach, bo co do większych przegranych powstań, to w szkole analizuje się w jaki dokładnie sposób zostały spartaczone i jak można było je wygrać. Ogólnie podejrzewam, że powodem bólu dupy autora demota jest polska polityka idealizująca powstania, ale naprawdę, na lekcjach historii są one przedstawiane w sposób obiektywny i rzetelny. A więc Szanowny Panie autorze demotywatora z bólem dupy, zechciej Pan w przyszłości sprawdzić o czym mówisz zanim się wypowiesz, a nie smarujesz takie brednie "bo tak ci się zapamiętało".
bo my lubimy słuchać o przegranych czcić "bohaterów" bo przecież wszyscy w tych przegranych ginęli jako bohaterowie a nie głupio lubimy też czcić zmarłych po prostu nasz naród lubi smutek
Fakt... ale w tym wieku i tak przegraliśmy kolejną bitwę. Rezultaty tego dopiero przed nami.
Jaką bitwę masz na myśli?
Cokolwiek przegraliśmy, to wynika właśnie z tego, że polskie "elity" cały czas mają takie same nastawienie.
@El_Polaco tylko elity? Czy elity tylko sa barwnym przukladem mentalnosci narodu? Elity sie z ksiezyca nie wziely.
Dlaczego?
Sprawdź kto pisze nam historię, kto układa programy nauczania, kto opanował media.
Tak prowadzi się wojny w sposób opisany między innymi przez Sun Tzu wiele stuleci temu.
A kto nam pisze historię i opanował media? Kogo masz na myśli? I kiedy to się zaczęło, bo taką postawę w Polsce kształtuje się co najmniej od czasów XX-Lecia Międzywojennego, a prawdopodobnie zaczęło się dużo wcześniej.
No i to ślepe zapatrzenie w Anglię i Francję, jak teraz w Amerykanów. Nie tylko nie zadali sobie pytania, czy Anglicy i Francuzi chcieli nam pomóc, ale nawet nie zastanowili się, czy mogli. Biorąc pod uwagę największe atuty obu armii (Francja linia Maginota, a Anglicy flotę) i nasze położenie, z Niemcami między nami a potencjalnymi sojusznikami, nie mieli szans nam pomóc w tak krótkim czasie.
Podobnie teraz ślepa wiara w Amerykanów. Po pierwsze, z takim podejściem Polska stała się frajerem, chłopcem na posyłki, który spełni każde życzenie USA. Po drugie, Amerykanie wchodzą w kolejną fazę konfliktu z Chinami, wielkiej potęgi gospodarczej. Także zadajmy sobie pytanie, czy jeśli Rosja zaatakuje, jak ten konflikt między mocarstwami przybierze na sile i pochłonie dużo więcej środków, to Amerykanie w ogóle będą w stanie przyjść nam z pomocą?
@fox21 No niestety, konserwatyści pokroju obecnej władzy zapatrzeni są w męczeństwo i martyrologię. Każda próba odejścia od retoryki "poświęcenia krwi dla narodu w imię przegranej sprawy" jest uważana za "lewackie fałszowanie historii". A wiesz dlaczego? Bo nieudacznikom najłatwiej jest budować swoją wielkość na gruncie moralnych zwycięstw. To takie samo myślenie, jak "wygrana" Szydło 1 : 29 w sprawie Tuska.
Mówienie o zwycięstwach jest mniej fajne. Zwycięstwa są nudne. Nie ma to jak śmierć ku chwale ojczyzny. Celebrujemy właściwie wyłącznie Grunwald. A i Grunwald był zwycięstwem niewykorzystanym, choć wielkim. Typowo po polsku.
@jonaszewski bitwa warszawska, lub jak wolisz "cud nad Wisłą". Dzień parad wojskowych, tzw. święto wojska polskiego.
@glup Och, jasne. I jak nazywamy to genialne posunięcie strategiczne? Cudem boskim. Zrobiliśmy z tego święto religijne...
@jonaszewski nie "boskim" dopisałeś sobie sam, nazywamy to cudem, ze względu na niedoinformowanie społeczeństwa tamtych lat, oraz ze względu na dysproporcje sił jakie walczyły w tej bitwie. A i nie czcimy tego jako święta kościelnego, święto kościelne było o wiele wcześniej. W PRLu obchodziliśmy święto wojska polskiego w dniu bitwy pod Lenino.
Cud to było prześmiewcze określenie przeciwników Piłsudskiego aby go chociaż trochę zdyskredytować. Co do kościelnego święta, jeszcze wcześniej było tam święto pogańskie a to że podchwycili określenie cud i dołożyli boską mistykę to fakt. Moja rodzinna parafia jest pod wezwaniem NMP i na ołtażu jest obraz gdzie matka boska oświetla drogę nacierającym wojskom. Pamiętam zresztą retorykę księży wspominających o interwencji boskiej itp.
Ktoś tu najwyraźniej nie uważał na lekcjach...plus jest naprawdę "tycia" różnica między powstaniami ogólnokrajowymi, a lokalnymi. Ot co.
Gdyby tak było, to na historii uczonoby też o przegranych bitwach, a uczą o Grunwaldzie i Bitwie Warszawskiej. Wniosek jest taki, że wszystkie najważniejsze powstania przegraliśmy. Morał jaki nieustannie płynie z tych historii: jeśli nie obronimy się sami to nikt nam z zewnątrz nie pomoże.
Historia nie uczy, jak przegrać powstanie. Historia INFORMUJE o tym, co się wydarzyło.
A skoro wiele powstań przegraliśmy, to historia o tym informuje.
To, że należałoby robić analizy przyczyn porażek, to inna sprawa.
Z tym można się zgodzić.
Ale skoro dokonaliśmy wielu porażek, to historia, niestety, ma nas o tym informować.
Brakuje:
7) Powstanie Polski z kolan 2015... a nie, czekaj... to powstanie nie zostało wygrane.
A odpowiedź jest prosta i niektórym znana, otóż gdybyśmy się wgłębili w to jak się organizuje takie powstania wygrane, doszlibyśmy do wniosku, że podstawą jest:
a. Logistyka - czyli odpowiednie zaopatrzenie i ludzie którzy to zaopatrzenie będą odpowiednio ukrywać i dystrybuować, tak, żeby było jak najlepiej.
b. Komunikacja - czyli jak przesyłamy informację żeby ta dotarła do odpowiednich osób, a nie postronnych, bo jedna nieodpowiednia osoba z nieodpowiednią informacją może zrujnować całą akcję czymkolwiek by nie była.
Jakby każdy z nas znał tajniki jak to się robi to taki wróg narodu mógłby być poważnie zagrożony, z tego powodu władza nie chce, żebyśmy posiadali taką władzę. Wyobraź sobie, że masz pod sobą człowieka głupiego i bezbronnego, bajka, zrobi co mu każesz, jakby coś to dasz mu raz czy drugi po głowie i w końcu to zrobi. A teraz sobie pomyśl, że masz pod sobą osobę wykształconą (nie, że papierek, ale taką naprawdę wykształconą) i na dodatek uzbrojoną, nagle by się okazało, że to on jest władzą, a Ty tylko dla takiego pracujesz.
XDDD... Powstania śląskie wygrane no uśmiałem się jak nigdy... O albo obroną Lwowa i zamieszkami nazywanie powstaniem to chyba trochę nadinterpretacja, bo nie oszukujmy się, ale walka z Ukraińcami czyli rzeczywistymi obrońcami, którzy ogłosili, że teraz Lwów nie jest Polski a Ukraiński, która doprowadział do walk ludności z użyciem broni palnej i na czas przybycia odziałów WP ciężko nazwać powstaniem... Tym bardziej jeśli autor miał na myśli obronę Lwowa...
@niejestembotem4321 Dokładnie to samo można o Wielkopolskim napisać. Tam też walczyła ludność. Gdyby nie wojska francuskie to by było przegrane. Powstanie Lwowskie, Krakowskie czy Wielkopolskie są powstaniami.
To co nowe powstanko?
Historia, jak sama nazwa wskazuje, uczy o historii, o tym co było. Przedstawia surowe fakty, takimi, jakimi były. Można oczywiście prowadzić analizę, ale raczej
formie dyskusji, o ile mamy zaangażowanego nauczyciela. Tak naprawdę, taką wiedzę zdobywa się na studiach w tym kierunku.
To ja tak nie włączając się do gównoburzy o tym czy powstania miały sens i o innych tematach, wspomnę tylko, źe autorowi demota nawet nie chciało się sprawdzić czy to co mu się zapamiętało jest prawdą. A faktem jest, że Powstania Wielkopolskie oraz Powstania Śląskie są w podręcznikach dość obszernie opisane. Obrone Lwowa nie można nazwać powstaniem, ale jest opisana w stopniu wystarczającym. O Powstaniu Sejneńskim faktycznie jest tylko wzmianka, ale jest to bardzo krótki epizod, o którym w zasadzie nie ma co się rozpisywać poza jego ogólnym zarysem i skutkiem. Podsumowując, autor demota gówno wie i ma ból dupy jedynie z powodu własnego lenistwa, a nie z domniemanego przez niego złego stanu podręczników. Jeszcze dodam, że prawdopodobnie nie uwaźał na lekcjach, bo co do większych przegranych powstań, to w szkole analizuje się w jaki dokładnie sposób zostały spartaczone i jak można było je wygrać. Ogólnie podejrzewam, że powodem bólu dupy autora demota jest polska polityka idealizująca powstania, ale naprawdę, na lekcjach historii są one przedstawiane w sposób obiektywny i rzetelny. A więc Szanowny Panie autorze demotywatora z bólem dupy, zechciej Pan w przyszłości sprawdzić o czym mówisz zanim się wypowiesz, a nie smarujesz takie brednie "bo tak ci się zapamiętało".
bo my lubimy słuchać o przegranych czcić "bohaterów" bo przecież wszyscy w tych przegranych ginęli jako bohaterowie a nie głupio lubimy też czcić zmarłych po prostu nasz naród lubi smutek