Historia cnotliwa, ale sorki, jaki to ma sens? Sam ślub jest troszkę "zbędny" bo przecież miłość istnieje bez ślubu.
A jak w przypadku obłożnie chorego, gdzie już kostucha po niego idzie? To ma jeszcze mniejszy sens :( . Bo niestety, ale zaraz potem musi iść sprawa spadkowa itp. Ogólnie robią się brzydkie kwiatki w biurokracji ;( .
Wiem, to brzmi brutalnie, ale tak dokładnie jest.
@rafik54321 w stanach z tego co kojarze wola zmarlego jest swieta. Nie ma takiej biurokracji jak u nas. Jezeli on posiadalal chocby dom to wystarczy ze spisal testament ze daje go zonie i nikt juz inny, chcoby nieslubne dziecii ( gdyby takowe mial) nie mialyby prawa do zlamanego centa.
ciezko gdybac teraz co bylo powodem ze chcial to koniecznie zrobic. Bo z drugiej storny 20 latek raczej sie jeszcze niczego do nie dorobil aby ten scenariusz byl mozliwy. Moze chodzilo po prostu tylko o przyjemns dla duszy. .jeszcz erpzed smiercia.
@pochichrana u nas też da się zapisać odpowiedni testament, ale to już wymaga konsultacji z prawnikiem. Bo trzeba wtedy wszystkich innych wydziedziczyć i to odpowiednio uzasadnić - wtedy sprawa jest kryta :) .
Też skłaniam się ku temu, że to był pewien "kaprys" umierającego, że to tak nazwę (nie żeby to było coś złego, ale akurat to słowo mi najbardziej tutaj pasuje).
Z tego też powodu, nie jestem pewny czy powodem ślubu, faktycznie była miłość (mam tu na myśli żonę). Czy raczej po prostu altruistyczna chęć uprzejmnienia ostatnich dni umierającemu. Bo przecież z góry wie, że to małżeństwo zaraz się skończy :/ .
Moja kuzynka była w podobnej sytuacji (tj on chory i umierający). Z tym iż znali się już rok, nim kostucha się po niego zgłosiła, też chciała z nim brać ślub, bo to miała być miłość jej życia. Ostatecznie go nie wzięli (nie znam dokładnego powodu), a teraz jednak ma kogoś innego. Więc... Pozostawię to bez dalszego komentarza :(
Nie wiem czy zdobyłbym się na taki samolubny czyn.
Co do spadku to w Stanach można uposażyć w testamencie kogo lub co się chce i ciężko to podważyć jeśli zostało spisane w obecności prawnika.
W Polsce można podważyć KAZDY testament.nawet ten spisany u notariusza.
@rafik54321 Ale co tu komentować, że to nie była miłość bo kuzynka później ułożyła sobie życie? Wdowcy i wdowy układają sobie życie, to jest normalne, bez względu na to ile czasu po ślubie następuje śmierć małżonka. I nie oznacza to, że to nie była miłość, a nawet miłość życia.
@rafik54321 Z pragmatycznego punktu widzenia, to tak, ale miałam podobą sytuację w rodzinie męża i patrzę na to nieco inaczej. Do ślubu w tym przypadku nie doszło ostatecznie, bo wcześniej chłopak zmarł, ale wszystko zmierzało w tym kierunku. Tu znaczenie miało to, żeby poprawić stan psychiki chorego, bo każdy, łącznie z lekarzami wie, że to najważniejszy czynnik w procesie zdrowienia. Jeśli chory ma jakiś powód, by żyć, jeśli coś daje mu nadzieję i szczęście, to wpływa to dobrze na jego samopoczucie, a tym samym stan zdrowia. Myślę, że kochająca osoba, nie waha się w takiej sytuacji i nie myśli o przyszłym postępowaniu spadkowym.
@rainboweyes80 słowo klucz - kochająca. A to właśnie poddaję pod wątpliwość. Jeśli dana para była narzeczeństwem przez np 3 lata i na łożu śmierci biorą ślub - ok, ja to rozumiem. Ale w democie nie było o tym słowa, a jedynie o tym że to była jego miłość życia, co raczej wskazuje na relację bardziej jednostronną. Jeśli panna wiedziała, w jakim on jest stanie, to mogła chcieć wziąć ślub, albo z altruizmu, albo z pazerności.
I owszem, stan psychiczny pacjenta jest ważny w procesie zdrowienia, to oczywiste. Jednak sorka, ale samo dobre samopoczucie cię z nowotworu nie wyleczy ;( . To ten typ choroby która pędzi jak pendolino i nie bardzo jest jak ją zatrzymać. Wtedy taki dobry humor może przedłużyć życie o dni, tygodnie, góra miesiące - niewiele w skali całego życia.
Nie wiem, jak w USA z prawem spadkowym, ale w Polsce zrobiłbym to samo. Mam narzeczoną, z którą jestem już 6 lat i razem dorobiliśmy się wielu rzeczy. I gdyby mi się trafiła taka sytuacja, również ekspresowo wziąłbym ślub, nieważne jaki, byle urząd wszystko wiedział. A to dlatego, że jak w grę wchodzą pieniądze, to nagle moją partnerka mogła by się stać wrogiem publicznym nr. 1. Bo obca osoba, bo namieszała chłopu w głowie itp. A tak, po formalizacji związku, mogą se pogadać. Ja w kwestii pieniędzy jestem podejrzliwy.
Laska będzie w niezłej dupie jak okaże się, że gościu wyzdrowieje.
@MGTOW Przestanie dostawać sterydy i wróci do fajnego wyglądu.
Historia cnotliwa, ale sorki, jaki to ma sens? Sam ślub jest troszkę "zbędny" bo przecież miłość istnieje bez ślubu.
A jak w przypadku obłożnie chorego, gdzie już kostucha po niego idzie? To ma jeszcze mniejszy sens :( . Bo niestety, ale zaraz potem musi iść sprawa spadkowa itp. Ogólnie robią się brzydkie kwiatki w biurokracji ;( .
Wiem, to brzmi brutalnie, ale tak dokładnie jest.
@rafik54321 w stanach z tego co kojarze wola zmarlego jest swieta. Nie ma takiej biurokracji jak u nas. Jezeli on posiadalal chocby dom to wystarczy ze spisal testament ze daje go zonie i nikt juz inny, chcoby nieslubne dziecii ( gdyby takowe mial) nie mialyby prawa do zlamanego centa.
ciezko gdybac teraz co bylo powodem ze chcial to koniecznie zrobic. Bo z drugiej storny 20 latek raczej sie jeszcze niczego do nie dorobil aby ten scenariusz byl mozliwy. Moze chodzilo po prostu tylko o przyjemns dla duszy. .jeszcz erpzed smiercia.
@pochichrana u nas też da się zapisać odpowiedni testament, ale to już wymaga konsultacji z prawnikiem. Bo trzeba wtedy wszystkich innych wydziedziczyć i to odpowiednio uzasadnić - wtedy sprawa jest kryta :) .
Też skłaniam się ku temu, że to był pewien "kaprys" umierającego, że to tak nazwę (nie żeby to było coś złego, ale akurat to słowo mi najbardziej tutaj pasuje).
Z tego też powodu, nie jestem pewny czy powodem ślubu, faktycznie była miłość (mam tu na myśli żonę). Czy raczej po prostu altruistyczna chęć uprzejmnienia ostatnich dni umierającemu. Bo przecież z góry wie, że to małżeństwo zaraz się skończy :/ .
Moja kuzynka była w podobnej sytuacji (tj on chory i umierający). Z tym iż znali się już rok, nim kostucha się po niego zgłosiła, też chciała z nim brać ślub, bo to miała być miłość jej życia. Ostatecznie go nie wzięli (nie znam dokładnego powodu), a teraz jednak ma kogoś innego. Więc... Pozostawię to bez dalszego komentarza :(
Nie wiem czy zdobyłbym się na taki samolubny czyn.
Co do spadku to w Stanach można uposażyć w testamencie kogo lub co się chce i ciężko to podważyć jeśli zostało spisane w obecności prawnika.
W Polsce można podważyć KAZDY testament.nawet ten spisany u notariusza.
Wiem z autopsji
@rafik54321 Ale co tu komentować, że to nie była miłość bo kuzynka później ułożyła sobie życie? Wdowcy i wdowy układają sobie życie, to jest normalne, bez względu na to ile czasu po ślubie następuje śmierć małżonka. I nie oznacza to, że to nie była miłość, a nawet miłość życia.
@rafik54321 Z pragmatycznego punktu widzenia, to tak, ale miałam podobą sytuację w rodzinie męża i patrzę na to nieco inaczej. Do ślubu w tym przypadku nie doszło ostatecznie, bo wcześniej chłopak zmarł, ale wszystko zmierzało w tym kierunku. Tu znaczenie miało to, żeby poprawić stan psychiki chorego, bo każdy, łącznie z lekarzami wie, że to najważniejszy czynnik w procesie zdrowienia. Jeśli chory ma jakiś powód, by żyć, jeśli coś daje mu nadzieję i szczęście, to wpływa to dobrze na jego samopoczucie, a tym samym stan zdrowia. Myślę, że kochająca osoba, nie waha się w takiej sytuacji i nie myśli o przyszłym postępowaniu spadkowym.
@rainboweyes80 słowo klucz - kochająca. A to właśnie poddaję pod wątpliwość. Jeśli dana para była narzeczeństwem przez np 3 lata i na łożu śmierci biorą ślub - ok, ja to rozumiem. Ale w democie nie było o tym słowa, a jedynie o tym że to była jego miłość życia, co raczej wskazuje na relację bardziej jednostronną. Jeśli panna wiedziała, w jakim on jest stanie, to mogła chcieć wziąć ślub, albo z altruizmu, albo z pazerności.
I owszem, stan psychiczny pacjenta jest ważny w procesie zdrowienia, to oczywiste. Jednak sorka, ale samo dobre samopoczucie cię z nowotworu nie wyleczy ;( . To ten typ choroby która pędzi jak pendolino i nie bardzo jest jak ją zatrzymać. Wtedy taki dobry humor może przedłużyć życie o dni, tygodnie, góra miesiące - niewiele w skali całego życia.
a tu się okaże, że oprócz spadku jest też kupa długów
i te niewiele dni po ślubie będzie jego gwoździem do trumny, zacznie na niego drzeć ryja, robić mu awantury i zdradzi go ze 4 razy jeszcze.
@wonskji Wzieli ślub on "no to czas na cimcirmicim" ona "wiesz najlepiej to będzie jak to będzie białe małżeństwo"
Nie wiem, jak w USA z prawem spadkowym, ale w Polsce zrobiłbym to samo. Mam narzeczoną, z którą jestem już 6 lat i razem dorobiliśmy się wielu rzeczy. I gdyby mi się trafiła taka sytuacja, również ekspresowo wziąłbym ślub, nieważne jaki, byle urząd wszystko wiedział. A to dlatego, że jak w grę wchodzą pieniądze, to nagle moją partnerka mogła by się stać wrogiem publicznym nr. 1. Bo obca osoba, bo namieszała chłopu w głowie itp. A tak, po formalizacji związku, mogą se pogadać. Ja w kwestii pieniędzy jestem podejrzliwy.