Co wy z tym brakiem chemii w dzieciństwie? Mam 59 lat i doskonale pamiętam jak pryskano drzewa, pola, warzywa i ziemniaki w przydowowych ogródkach. I często robiły to dzieci. W gospodarstwie domowym powszechnie stosowano bardzo toksyczne i dzisiaj zakazane środki jak DDT (Azotox) i kapon. Azotoxem posypywano psy i koty ale też o nasze głowy. Świadomość szkodliwości takich rzeczy była bardzo niska nie tylko wśród ludzi ale i u władzy. Chemię ładowano do mięsa i wedlin, do mleka, tylko kochajaca lud pracujący władza nie miała zamiaru nikogo o tym informować. Stąd do tej pory powtarzane kłamstwo jaka to niby zdrowa żywność wtedy była, co jest wierutną bzdurą. Oprócz chemii jakiej dostarczało nam państwo sami mieliśmy do czynienia z materiałami, których pojawienie się dzisiaj w szkole wywołuje alarm w całej okolicy. Wytapianie ołowiu i zabawa rtęcią były normalką. Świece dymne z plastiku i różnego rodzaju bomby z karbidu, saletry, siarki i z czego się dało. Sami dochodziliśmy do tego, co z czym połączone da efekt wybuchowy albo dymny. Dzisiejsze dzieciaki nie mają żadnego kontaktu z tak duza ilością chemii jak myśmy mieli wtedy.
Paradoksalnie, mieliśmy wtedy na tyle skromne warunki życia, że zmuszały nas one do rozbudzania naszej wyobraźni i kreatywności. W obecnych czasach powszechnego dostatku zostało to zastąpione "trudem" konieczności wyboru różnych, gotowych rzeczy z powodu ich nadmiaru. Wysiłek intelektualny jest przy tym na tyle niewielki, że prowadzi to do postępującego rozleniwienia umysłowego, co może w dalszej przyszłości mieć fatalne skutki dla ludzkości.
A gdy ktoś podczas zabawy na świeżym powietrzu zgłodniał to mógł zjeść Tasznika zwyczajnego zwanego chlebkiem :) http://ziolaodkuchni.pl/wp-content/uploads/2015/10/tasznik1.jpg Poza tym w dzieciństwie na pobliskiej łące obok mnie rosły dzikie maki to je też się zjadało :D.
Wszystko naturalne i każdy żyje. Bez chemii i innego badziewia.
Co wy z tym brakiem chemii w dzieciństwie? Mam 59 lat i doskonale pamiętam jak pryskano drzewa, pola, warzywa i ziemniaki w przydowowych ogródkach. I często robiły to dzieci. W gospodarstwie domowym powszechnie stosowano bardzo toksyczne i dzisiaj zakazane środki jak DDT (Azotox) i kapon. Azotoxem posypywano psy i koty ale też o nasze głowy. Świadomość szkodliwości takich rzeczy była bardzo niska nie tylko wśród ludzi ale i u władzy. Chemię ładowano do mięsa i wedlin, do mleka, tylko kochajaca lud pracujący władza nie miała zamiaru nikogo o tym informować. Stąd do tej pory powtarzane kłamstwo jaka to niby zdrowa żywność wtedy była, co jest wierutną bzdurą. Oprócz chemii jakiej dostarczało nam państwo sami mieliśmy do czynienia z materiałami, których pojawienie się dzisiaj w szkole wywołuje alarm w całej okolicy. Wytapianie ołowiu i zabawa rtęcią były normalką. Świece dymne z plastiku i różnego rodzaju bomby z karbidu, saletry, siarki i z czego się dało. Sami dochodziliśmy do tego, co z czym połączone da efekt wybuchowy albo dymny. Dzisiejsze dzieciaki nie mają żadnego kontaktu z tak duza ilością chemii jak myśmy mieli wtedy.
Liść babki pomaga na poparzenia od pokrzywy. Trzeba go tylko dobrze poszarpać żeby puścił sok i natrzeć poparzone miejsce.
@7th_Heaven
ja uzywalam na zadrapnia czy jak krew leciala.
Paradoksalnie, mieliśmy wtedy na tyle skromne warunki życia, że zmuszały nas one do rozbudzania naszej wyobraźni i kreatywności. W obecnych czasach powszechnego dostatku zostało to zastąpione "trudem" konieczności wyboru różnych, gotowych rzeczy z powodu ich nadmiaru. Wysiłek intelektualny jest przy tym na tyle niewielki, że prowadzi to do postępującego rozleniwienia umysłowego, co może w dalszej przyszłości mieć fatalne skutki dla ludzkości.
A gdy ktoś podczas zabawy na świeżym powietrzu zgłodniał to mógł zjeść Tasznika zwyczajnego zwanego chlebkiem :)
http://ziolaodkuchni.pl/wp-content/uploads/2015/10/tasznik1.jpg Poza tym w dzieciństwie na pobliskiej łące obok mnie rosły dzikie maki to je też się zjadało :D.
Ejjj, ale ja takich gwizdków nie miałem. Miałem ujowe dzieciństwo.