Yyyy, nie? Gdańsk byl pruski od II rozbioru Polski, a oficjalnie wrócił do niej po II wojnie światowej. Wrocław z kolei gdzieś od połowy XVIII wieku był pruski.
@Ascalon Tak, tyle, że miasto tworzą ludzie, a w Gdańsku i Wrocławiu nie ma już potomków ludzi, którzy zamieszkiwali je pod zaborami. Twierdzenie, że to, co w jakiś sposób jednoczy ludzi z tych miast, to fakt, że należały do Prus, jest dowodem w najlepszym wypadku dowodem ignorancji.
@komivoyager Wytłumacz zatem o co chodzi z tym niedouczeniem? Czego dotyczą moje braki w edukacji? Co, z tego, co napisałem, jest nieprawdą? Oświeć mnie!
@Ascalon Ale czym się kompromituję? Twierdzeniem, że fakt, że jakieś miasta pozostawały pod zaborem jednego z sąsiadów nie jest elementem, który jakkolwiek łączyłby współczesnych mieszkańców tychże?
@Cioran Kompromitujesz się tym, że zaprzeczasz faktom. W Gdańsku przed wojną miejscami Polacy stanowili 30% ludności. Z kolei we Wrocławiu na początku XX w. 3 %. Należy dodać, iż są to spisy niemieckie, które w wątpliwość poddaje większość polskich i część niemieckich historyków. Poza tym deportacje odbywały się nie tylko z ziem zaboru rosyjskiego, ale też austriackiego.
Może chodziło o przeszłość miasta i spuściznę byłych pokoleń które stworzyły te miasta? We Wrocławiu mieszkańcy często na przemian używają historycznej nazwy Breslau z obecną czyli Wrocław. Nie spinaj tak pośladów bo ci żyłka pęknie.
Zaborcy nikt sobie nie wybierał, ale jedni wyszli na tym lepiej a inni gorzej. Wielkopolanie nauczyli się od Prusów 500 przepisów na potrawy z ziemniaków, a twoi dziadkowie od Rosjan nauczyli się tylko jednego: jak z kartofli zrobić bimber.
@Banasik Po pierwsze Prusowie i Prusacy to nie to samo, na co uprzejmie zwracam uwagę. Po drugie jestem poznańczykiem od pokoleń. Od Prusaków Wielkopolanie nie nauczyli się niczego, czego nie mogliby się nauczyć, gdyby nie doszło do zaborów, a sam Poznań, który Prusacy zamienili w twierdzę, miałby większe szanse swobodnego rozwoju.
@Cioran . Mnie uczono, że był zabór pruski a nie prusacki, a zaborcą było Królestwo Prus a nie jakieś państwo Prusaków. Ale znawcą historii nie jestem, więc spierać się nie będę, zwłaszcza że w kontekście tego demota to nieistotne.
Jestem poznaniakiem z dziada pradziada. I jedyny komentarz, jak mi się nasuwa, to stwierdzenie, że tak Wielkopolan, jak i Ślązaków, więcej mentalnie łączy z sąsiadami zza Odry, niż mieszkańcami Zamościa, Białegostoku czy podobnych fyrtli.
@Padre75 Owszem, przyznaję rację - za Odrą mieszka całkiem sporo Serbołużyczan, z którymi nietrudno się dogadać i którzy są bardzo do nas podobni. W odróżnieniu od reszty mieszkańców tej smutnej krainy, jaką jest byłe NRD, z którego ucieka, kto może.
Yyyy, nie? Gdańsk byl pruski od II rozbioru Polski, a oficjalnie wrócił do niej po II wojnie światowej. Wrocław z kolei gdzieś od połowy XVIII wieku był pruski.
@Ascalon Tak, tyle, że miasto tworzą ludzie, a w Gdańsku i Wrocławiu nie ma już potomków ludzi, którzy zamieszkiwali je pod zaborami. Twierdzenie, że to, co w jakiś sposób jednoczy ludzi z tych miast, to fakt, że należały do Prus, jest dowodem w najlepszym wypadku dowodem ignorancji.
@Cioran Tworząc tego demota udowodniłeś że jesteś niedouczony i leniwy. A teraz swoją teorię usiłujesz na siłę wcisnąć innym. Panie Żabka.
\
@Cioran Proszę nie kompromituj się już...
@komivoyager Wytłumacz zatem o co chodzi z tym niedouczeniem? Czego dotyczą moje braki w edukacji? Co, z tego, co napisałem, jest nieprawdą? Oświeć mnie!
@Ascalon Ale czym się kompromituję? Twierdzeniem, że fakt, że jakieś miasta pozostawały pod zaborem jednego z sąsiadów nie jest elementem, który jakkolwiek łączyłby współczesnych mieszkańców tychże?
@Cioran Kompromitujesz się tym, że zaprzeczasz faktom. W Gdańsku przed wojną miejscami Polacy stanowili 30% ludności. Z kolei we Wrocławiu na początku XX w. 3 %. Należy dodać, iż są to spisy niemieckie, które w wątpliwość poddaje większość polskich i część niemieckich historyków. Poza tym deportacje odbywały się nie tylko z ziem zaboru rosyjskiego, ale też austriackiego.
Może chodziło o przeszłość miasta i spuściznę byłych pokoleń które stworzyły te miasta? We Wrocławiu mieszkańcy często na przemian używają historycznej nazwy Breslau z obecną czyli Wrocław. Nie spinaj tak pośladów bo ci żyłka pęknie.
Zaborcy nikt sobie nie wybierał, ale jedni wyszli na tym lepiej a inni gorzej. Wielkopolanie nauczyli się od Prusów 500 przepisów na potrawy z ziemniaków, a twoi dziadkowie od Rosjan nauczyli się tylko jednego: jak z kartofli zrobić bimber.
@Banasik Po pierwsze Prusowie i Prusacy to nie to samo, na co uprzejmie zwracam uwagę. Po drugie jestem poznańczykiem od pokoleń. Od Prusaków Wielkopolanie nie nauczyli się niczego, czego nie mogliby się nauczyć, gdyby nie doszło do zaborów, a sam Poznań, który Prusacy zamienili w twierdzę, miałby większe szanse swobodnego rozwoju.
@Cioran . Mnie uczono, że był zabór pruski a nie prusacki, a zaborcą było Królestwo Prus a nie jakieś państwo Prusaków. Ale znawcą historii nie jestem, więc spierać się nie będę, zwłaszcza że w kontekście tego demota to nieistotne.
@Banasik "Mnie uczono, że..." I jak widać nie nauczono zbyt dokładnie...
Głupich niby nie sieją, a jednak jakoś istniejesz. Wróć do podstawówki chłopcze i nie kompromituj się.
Jestem poznaniakiem z dziada pradziada. I jedyny komentarz, jak mi się nasuwa, to stwierdzenie, że tak Wielkopolan, jak i Ślązaków, więcej mentalnie łączy z sąsiadami zza Odry, niż mieszkańcami Zamościa, Białegostoku czy podobnych fyrtli.
Chcesz powiedzieć, że kulturkampf po 100 od zakończenia nadal w waszej rodzinie jest żywe??
@Padre75 Owszem, przyznaję rację - za Odrą mieszka całkiem sporo Serbołużyczan, z którymi nietrudno się dogadać i którzy są bardzo do nas podobni. W odróżnieniu od reszty mieszkańców tej smutnej krainy, jaką jest byłe NRD, z którego ucieka, kto może.
@Padre75 tyle czasu minęło a granica zaborów nadal obowiązuje, zachód się rozwija a wschód stoi w miejscu tak jak ich ruscy wyszkolili.