1. W Hongkongu to by było mieszkanie dla 4-osobowej rodziny
2. Kobiety pracujące poza domem 8 i więcej godzin nie mają za bardzo czasu na rodzenie i wychowywanie dzieci. Te, które nie pracują nie potrzebują przedszkola.
3. To ani trochę nie jest problem. Przynajmniej nie większy niż znalezienie pracownika, który nie traktuje L4 jako dodatkowego urlopu.
4. Nie, katar nie pochłania całego majątku, a raka nie ma się co roku.
5. Ratowanie życia matki jest legalne.
Pragnę też zauważyć, że we wszystkich tych punktach było obiektywnie gorzej 500 lat temu, a nie przeszkadzało to ludziom zakładać rodzin.
Reasumując: dzietność nie jest problemem bogactwa tylko kultury.
@MajorKaza Czyżby? Tylko że sumarycznie, to DZIŚ państwo więcej zabiera z twojej pracy niż to 500 lat temu.
Pamiętaj też że wtedy, jak chciałeś zbudować sobie dom, to sobie budowałeś dom. Nie trzeba było wielkich "pozwoleń" planów, architektów itp. Po prostu budowałeś dom.
Więc to jednak jest kwestia bogactwa, bo z pustego i salomon nie naleje.
Dla 4osobowej rodziny, odpowiednie mieszkanie to minimum 60m2.
Aby ludzie chcieli zakładać liczne rodziny, to sama pensja faceta musiałaby wystarczać na wszystko. Strzelam że tak okolice 5-7tys zł miesięcznie, przy założeniu że będą aktualne ceny. I to musiałaby być "najniższa krajowa". Więc taki np mechanik samochodowy, musiałby już wyciągać ponad 10 tys miesięcznie.
Uważasz że to nie jest takie "niemożliwe"? A wiesz ile kosztuje pracodawcę aby wypłacić najniższą krajową koło 2 tys zł? Prawie 4tys zł.
To 4tys zł, już prawie łapie się w najniższych widełkach które sugerowałem.
I co państwo ci oferuje za te 2tys zł miesięcznie z twoich podatków? Lekarza na NFZ do którego dostaniesz się kiedyś, może za 2 lata, a na koniec i tak okaże się że ten lekarz jest konowałem oraz jakąś emeryturę, w wysokości 300zł.
Gdyby można było to bym powiedział - pierdzielę to i wolał wziąć te 4tys do ręki. Za 500zł bym sobie opłacił prywatne ubezpieczenie zdrowotne i lekarza miałbym "na już" prywatnie i to kogoś kompetentnego, a za drugie 500zł bym założył prywatny fundusz emerytalny i miał konkretną emeryturę. Kosztowałoby mnie to 2 razy mniej, za kilka razy lepsze "usługi" i jeszcze zostałby mi tysiak w kieszeni.
Dziś państwo zabiera więcej, ale obiektywnie też więcej zostaje niż 500 lat temu to raz, a dwa, że sterta pozwoleń to jest właśnie element kultury, niezależny od bogactwa.
@MajorKaza 1. Mówimy o życiu, a nie egzystencji. Jak Tobie sprawia przyjemność życie w 3-4 osoby w 1 pokoju no to już Twoja głowa. Są ludzie którzy chcą prywatności i spokoju. Idąc Twoim tokiem rozumowania zacznijmy stawiać szałasy, bo w afryce tak robią
2. Przy zarobkach w Polsce mało kto może sobie pozwolić na niepracowanie dwojga rodziców. Wiec przedszkole to niezbędność
3. Czym dla Ciebie jest "godna" praca. W Urzędzie gminy ostatnio mi babka mówiła, że ludzie swojego czasu mieli wyższe zasiłki (po zsumowaniu swiadczeń) niż oni wypłaty.. :D Pani MGR po administracji.
4. Leki dla dziecka to koszt 100-200 zl jednorazowo, a często nie przechodzi od razu lub roznosi się po domownikach
5. Tu się zgadza
@rafik54321 W większości się z Tobą zgodzę. Tylko te wyliczenia takie 2/10 (ale zapewne dlatego, ze na szybko) bo nie liczysz takich rzeczy jak konieczność płacenia na budżetówkę, policja, wojsko, ratownictwo i wszelkiej innej maści służby, urzędy itd
@MajorKaza Bzdury opowiadasz. We wszystkich krajach kapitalistycznych, rozwijających się, a nawet rozwiniętych dzietność spada.
Poza tym kapitalizm wszystko zmienia. Dziś nie ma nic za darmo, wszystko podlega handlu, transakcji, wycenie. Nie ma też żadnej pewności jutra, jest wyścig szczurów, wydłużany wiek emerytalny.
Sam znam kilkuosobowe rodziny z PRLu, w których tylko facet pracował, a wyszły z tego normalne dzieci.
Nie mieli elektroniki, iPhonów i innego gowna, ale dało się żyć.
Dzisiaj wielodzietne rodziny, to prawie zawsze patola.
@MajorKaza Nie zostaje więcej. Prosty przykład z budową domu. Sam znam osoby bardzo biedne, które wybudowały sobie domy w czasach PRL (np mój wujek). Własnymi rękami.
Dzisiaj to byłaby jakaś abstrakcja. Dzisiaj się bierze kredyt na 25 lat, architektów, kierowników budowy, specjalistyczne firmy. Inaczej ani rusz.
Twierdzenie, że żyje się lepiej, bo PKB jest bzdurne. PKB nie oddaje niczego, a w dodatku premiuje tworzenie wydatków zbędnych.
Trzęsienie ziemi powoduje wzrost PKB, zwiększa obroty i nominalnie podnosi zyski i bogactwo.
Psujące się co roku rzeczy, powodują wzrost PKB i nominalny wzrost bogactwa.
Tyle, że to ładnie wygląda na tabelkach. W realnym życiu jest to dużo bardziej skomplikowane.
a pomyslales o tym ze jesli beda nizsze podatki to ludziom zostanie wiecej kasy, ktora i tak wydadza na inne rzeczy od ktorych tez bedzie podatek odprowadzony? Wiec ta kasa do budzetu i tak wroci. Zus musi upasc bo w pewnym sensie jest nielegalny, bo zus to piramida finansowa a te sa nielegalne.
a im pozniej zus pierdyknie tym gorzej.
@Taymishi
1. Ziemi jest tyle, ile Pan Bóg stworzył i więcej nie będzie. "Ja chcę" tego nie zmieni, warto więc doceniać to co się ma.
2. A może muszą oboje pracować, bo podatki na, między innymi, państwowe przedszkole są tak wysokie? Taka luźna myśl. Zresztą czas na 3+ dzieci mają głównie kobiety, które nie pracują poza domem, więc ewentualne przedszkole jest im zbędne. Należy więc skupić się nad tym, jak sprawić aby ta grupa była większa.
3. Uczciwa. (p.s. mgr administracji to trochę jak mgr bibliotekoznawstwa - niby fajnie, ale nic z tego nie wynika)
4. Mam dzieci i nie, nie wydaję tyle na leki co miesiąc, a taki wydatek w skali rocznej nie jest problemem (to jest 8,33 - 16,66 miesięcznie).
@dzonsmis
"We wszystkich krajach kapitalistycznych, rozwijających się, a nawet rozwiniętych dzietność spada."
Korelacja nie oznacza przyczynowości.
"Dziś nie ma nic za darmo"
Nigdy nie było. Czasem cena jest wyrażona w złotówkach, czasem w godzinach stania w kolejce, a czasem w donosach do SB.
"Sam znam kilkuosobowe rodziny z PRLu, w których tylko facet pracował, a wyszły z tego normalne dzieci.
Nie mieli elektroniki, iPhonów i innego gowna, ale dało się żyć."
No to teraz tym bardziej się da.
"Dzisiaj wielodzietne rodziny, to prawie zawsze patola."
Czyli wracamy do mojego twierdzenia, że dzietność jest problemem kulturowym, a nie finansowym.
@dzonsmis
Owszem zostaje. Pan wskazuje na ilość biurokracji (rozumiem), ale stać nas teraz na więcej niż 500 lat temu. Nie było wtedy ani samochodów, ani lodówek, ani wielu innych rzeczy, które ułatwiają nam życie.
"Twierdzenie, że żyje się lepiej, bo PKB jest bzdurne."
To nie moja teza.
@MajorKaza 1. Ale to do mnie należy decyzja co do ilości dzieci. Jeśli Tobie odpowiada życie w 5 osób na 25 m2 to tak żyj. Inni nie muszą
2. Muszą oboje pracować bo tak jest w tym kraju. Przez nas samych, bo to my wybieramy rząd, który nakręca inflację. Ot 500 +, które teraz jest warte ~~ 300 zł. Więc wszyscy ludzie nie otrzymujący 500 zł mają mniej pieniędzy o 200 zł. W wielkim uproszczeniu. Państwo w chwili obecnej nie pozwala Ci na pracę dla jednej osoby. Z wszystkich ludzi których znam (a znam sporo) to może 1/10 zarabia powyżej 5 tyś na głowę na rękę. Większość oscyluje w granicah 2.5-4 tys. Ot normalne prace. Kierowcy, urzędnicy. pielęgniarki, nauczyciele. Utrzymaj 3 osobową ( nie mówię o 4-5-6 osobowej) rodzinę za 4 tyś zł na godnym poziomie. Powodzenia
Po prostu standard życia dla przecietnego człowieka, który nie jest specjalistą (ala informatyk, budowlaniec, prawnik etc) jest żałosny
Patrz kazus Urzędnika. Jasne, że mgr administracji to nie prawo ALE jednak to człowiek z wykształceniem wyższym, pracującym w państwowym Urzędzie. I taka osoba na stanowisku kierownika GOPS'u zarabia pensję pracownika magazynu? A o szarych pracownikach GOPSu którzy tak jak mówiłem zdarzało się że mieli pensję w wysokości świadczenia dla nierobów?
I jak tu w tym kraju dzieci robić? :D
Różnica cywilizacyjna jest ogromna. Np Niemiec zarobi 2 tyś euro w jakiejś prostej robocie, ala sklepikarz, kasjerka etc. . Ale tam.. nie wiem.. audi a7 kosztuje 15 tyś euro, a u nas 70-80 tyś zł. I kto szybciej je kupi? Student w Polsce, który zarabia 2.5 tyś i całość odkłada? Czy student w niemczech zarabiający 2k euro i również całość odkładający? Gdzie tam masz 3-4 krotnie niższe ceny praktycznie wszystkiego. Nawet na ubraniu w sklepie jak masz metkę to masz napisane ceny w euro, które są 5 krotnie niższe.
@MajorKaza Mówię jak dzieci są chore xD antybiotyk + osłonki to wydatek rzędu 40-60 zł. Jakieś syropy, tabletki, witaminy i masz 100 z hakiem. I to zakładając, że bierzesz te tanie. A nie np inhalacje, gdzie tanie wyroby zaczynają się od 120 zł za sztukę :D
I zakładając, że lekarz dobierze dobrze leki i przejdzie za pierwszym razem
I dziecko raz w roku Ci choruje? :D I pamiętaj, że mówimy tylko o jednym dziecku. Buty nowe co sezon bo małe dziecko rośnie szybko i najczęściej są za małe. Dziecko pochłania dużo pieniędzy, a ciągle mówimy o jednym :D A gdzie tu 3.
Dolicz do tego psa. Głupia maść czy tabletka na kleszcze 120 zł na 3 miesiące. Masz jakiekolwiek inne zwierzę to dla niego też.
500 plus jest odpowiedzią na socjal lewicy z z achodu. Nie podoba Ci się socjal to szczekaj tam gdzie on powstał. Za PO socjal dostawala tylko biedota dzisiaj 500zl jest np. Dla ludzi pracujących. Gdybyś miał mózg zamiast kartofla to bys rozumiał o co chodzi.
@agronomista Oglądał film "Idiokracja"? Jeśli nie to polecam spojrzeć na to dzieło, które z początku było całkiem fajną komedią, ale teraz wygląda jak film dokumentalny...
@agronomista Akurat na ten temat powstało wiele opracowań naukowych, a i bez tego można co nieco wymyślić 'na chłopski rozum'. Ot, na szybko, z pamięci i z głowy:
Ludzie ubodzy spędzają więcej czasu po pracy skrajnie nieproduktywnie, częściowo z powodu zmęczenia pracą fizyczną, jeśli takową wykonują. Nie stać ich na wiele przyjemności czy rozrywek, ale w zasięgu zawsze pozostaje seks, z którego, jak wiemy, biorą się dzieci :) A tym o nie łatwiej, jeśli dodamy do tematu alkohol albo inne używki również będące formą taniej 'rozrywki', bo wtedy rośnie szansa na nieprawidłowe zabezpieczenie, lub jego brak.
Dalej: ludzie ci częściej będą też chcieli mieć dzieci, bo w zamyśle będzie ono mogło pomagać domownikom - przysłowiowa szklanka wody na starość to jednak realnie nadzieja na korzyść tu i teraz, czyli możliwość wysługiwania się dzieckiem w obowiązkach domowych, a w późniejszym czasie jak najszybsze posłanie go do pracy zarobkowej, żeby się 'dokładało'.
I jeszcze dalej: mamy tu potrzebę 'samorealizacji'. Osoba z dołu drabiny społecznej, żyjąca od pierwszego do pierwszego nie ma zbyt wielu powodów do dumy i ról do odgrywania. Ale w czym mogłaby się łatwo spełnić, a przynajmniej łatwo w swoim mniemaniu? Ano w rodzicielstwie. Już nie jestem nikim, jestem ojcem/matką, wychowuję 'przyszłość narodu', a kariery czy innych osiągnięć nie mam nie z powodu lenistwa czy braku zdolności, tylko dlatego, że za bardzo zajmuje mnie poświęcanie się dziecku. Czyli w skrócie, stąd popularne w Internecie 'madki'.
Przykłady można jeszcze mnożyć.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
21 czerwca 2021 o 20:57
Problem dzietności leży w stosunku oczekiwań co do warunków życia, a ich faktycznego stanu. To ma tylko pośredni związek z biedą czy nawet rozwojem gospodarczym. Zobaczmy sobie na taką Bośnię. Ich wzrost gospodarczy jest najwyższy w Europie, a jednak są w ogonie dzietności. Dlaczego? Bo mimo tak szybkiego postępu leżą oni wśród krajów zachodnich i mają dużo wyższe oczekiwania niż chociażby mieszkańcy Nigerii. Fajnie wygląda kontrast takich państw jak Brazylia i Portugalia vs Chile i Peru. Niby mają ten sam poziom życia obecnie, a jednak te drugie mają wyraźnie wyższa dzietność. Dlaczego? Bo te pierwsze od dłuższego czasu były na tym poziomie i ich oczekiwania są wyższe. Te drugie dogoniły ich z niższego poziomu, ale ich oczekiwania były niższe przez poziom, na którym byli. Dokładnie tak samo by było, gdyby Polska gospodarczo doganiała Niemcy. Dzietność byśmy mieli znacznie wyższą. Nie trzeba też daleko patrzeć. Przeciętna dzietność Polaków po emigracji jest wyższa, bo szybciej są w stanie zaspokoić swoje oczekiwania. Przeciętny poziom życia w krajach będących celem emigracji jest dla Polaka lepszy niż dla mieszkańca tego kraju, bo Polak jest przyzwyczajony do gorszych warunków i zaspokaja go ten poziom. Dlatego zawsze imigranci z biednych krajów mnożą się szybciej niż tubylcy. Ich poziom życia podniósł się nagle do poziomu, którego oczekiwali gdy tubylcy chcą jeszcze więcej.
Przekładając to na lokalny podział społeczny, takie 500+ dla ubogich rodzin jest sporym zastrzykiem podnoszącym im poziom życia na tyle, aby zdecydowali się na kolejne dziecko. Dla bogatszych ta różnica jest niewielka, bo oczekują dużo więcej od życia i chcą dziecku zapewnić dużo lepsze warunki. Tak samo Rosja i Kazachstan pomimo zbliżonego poziomu życia mają zupełnie inną dzietność. Kazachowie długo byli w większej D i ich wzrost gospodarczy wyraźnie podniósł ich poziom życia powyżej ich oczekiwań. Rosjanie już go mieli i oczekują dużo więcej.
Nie prawda. Bo ci biedni, tj patusy, po prostu zyja z dzieci z zasilkow ktore im sie daje. A aby dac patusowii 500zl to rzad zabiera pracujacemu 700zl.
Poza tym zasilki dla patusow sa pewne a nie kazdy jest pewny swojej pracy
Tylko po co światu wysoki przyrost naturalny? Czy na prawdę nie może być 10 albo 20 mln Polaków, 100mln Chińczyków, 30 mln ruskich itd.
Jest zdecydowanie za tłoczno na tym świecie, każdy chce jeść , konsumować, produkować - lepiej jak to będzie robić mniej niż więcej osób
@IwanBardzoGrozny Bo nasz system emerytalny nie udźwignie tylu emerytów jeśli robić na nich będzie zbyt mało ludzi. Do tego dochodzi jeszcze kwestia ciągłego dużego przyrostu na południu i zmian etnicznych jeśli wpuścimy imigrantów.
@IwanBardzoGrozny Tak jak @agronomista napisał. Powiedzmy, że "kolorowi" mnożą się na potęgę.. i przy zmieszaniu kultur po prostu naturalnie nas zaleją. No i przy obecnej dzietności nasi rodzice będa mieli głodowe emerytury, a my nie będziemy mieć ich wcale :D
@agronomista
Mając do wyboru przetrwanie planety i przetrwanie systemu emerytalnego wybieram raczej to pierwsze.
System można zmienić.
Zmniejszanie przyrostu oczywiście powinno dotyczyć przede wszystkim krajów z najwyższym przyrostem, ale też nie podniecałbym się tym, że w Polsce będzie mniej ludzi niż pokolenie temu - jakość nie liczba się liczy
Typowe lewackie jątrzenie. Gownazeria która nie wie jak ciężko było przed 2015r. I ile zawdzięcza obecnemu rządowi. Zbyt dobrze macie i nie wiecie jak kiedyś było ciężko. Może trochę mniej internetu bo wam odbija.
@kamratt83 A teraz jest nam tak dobrze, że dobrze nam tak. Pleciesz bzdury! Przed 2015 inflacja była minimalna, polityka zagraniczna polegała na współpracy a nie jątrzeniu, kościół był daleko od rządu i za bardzo nie mieszał się do polityki.
A teraz może ty masz dobrze, bo należysz do pisdzielskiej hołoty, która rozkrada nasz kraj. Dostałeś pewnie jakieś ochłąpy z pańskiego stołu i oblizując te kości jesteś wdzięczny, że dementywny kaczelnik obiecuje ci złote góry. Załosnyś, człecze!
@kamratt83 Och, ach, jak ciężko było przed pisem... taaaaa... jakoś nie zauważyłem. Tyle tylko, że mnie się chciało pracować, dokształcać, podnosić kwalifikacje i dzięki temu oscylowałem z zarobkami około średniej krajowej, a nie najniższej. Jak trzeba było ogarnąć jakąś inwestycję domową, to się brało dodatkową robotę, zlecenie, ewentualnie pół etatu na dwa-trzy miesiące. Ale trzeba było chcieć, a nie tylko siedzieć i narzekać, że nima. Albo oczekiwać, że na starcie pięć tysi na rękę, służbowy samochód, telefon, laptop i praca 3h dziennie...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 czerwca 2021 o 15:30
@kamratt83 no kiedyś to było, nie to co teraz, w dupach im się poprzewracało od tego dobrobytu. Nie do pomyślenia, że ktoś by chciał godnie żyć, gdzie "godnie" jest pojęciem względnym, zazwyczaj definiowanym jako "żeby moje dzieci miały przynajmniej tak dobrze, jak ja za dzieciaka".
Cały świat idzie do przodu, rozwija się, robi żeby było lepiej, a my mamy stać w miejscu bo "kiedyś było gorzej"? Przy czym to też jest względne, bo jedni mieli gorzej inni lepiej.
@kamratt83 mam prawie 40 na karku. wiem jak było i przeraża mnie jak jest. Jeśli jest ci lepiej za pisiorków to chyba jesteś z rodziny kogoś na stołku. Mąż ma działalność i jest coraz gorzej, ma zamiar rezygnować... Mieliśmy dopłaty do kredytu na mieszkanie - za co podziękowania dla poprzedniego rządu. Obecnie, mimo, że oboje ciężko pracujemy, nie dalibyśmy rady kupić mieszkania. Nie mówię, że poprzedni rząd był idealny czy wspaniały... ale był jakiś zdrowy rozsądek. 500+? musiałam płacić za przedszkole, płacić za żłobek - wynosiło to więcej niż 500 miesięcznie. Leczenie dzieciaka też prywatnie bo wizyty na nfz za 100 lat. Taki prorodzinny rząd że ja cię kręcę. Zapomnieli dodać że prorodzinny on jest dla rodziny pisu.
@kamratt83 Zapewnie wypowiedziane przez osobę która edukację skończyła ledwo na zawodówce lub wyjątkowo liceum/gnwokierunku, zarabiała najniższą krajową lub tyrała na pomidorach w holandii na czarno, a teraz dostaje pincetplusy, zasiłki i wielbi ten rząd pod niebiosa, bo już robić nie trza, tylko socjal sam wpada...
@kamratt83 To sie zastanów raz piszesz że lewactwo złe a potem pis dobry. PiS to jest skrajne lewactwo, tzw. katokomuna albo katolewca ewntualnie katosocjaliści. Czyli komuniści którzy dogadali się z Kościołem. Ja jakoś tej poprawy po 2015 r. nie widzę a raczej jest coraz gorzej, dla uczciwych, pracowitych i ambitnych ludzi. Choć mi po 2018r. znacznie się poprawiło bo wyjechałem z tej Pisowskiej komuny, i nawet na emigracji krzywousty złodziej chciał mnie okraść znosząc abolicję podatkową na podwójne opodatkowanie. Niech krzywousty i cały PiS za to będzie przeklęty teraz i w wieczności. Amen. Dobrze że ta niedobra merkel uratowała mnie przed chciwością polskiego fiskusa.
@kamratt83 było się uczyć i pracować to też byś zarabiał, trollu. Ale nie, lepiej skończyć podstawówkę i żyć z zasiłków... Kiedyś było lepiej, bo:
-takie darmozjady nie pasożytowały za nasze podatki,
-mieliśmy dobre relacje z całym światem (PIS zerwało relacje z każdym oprócz Węgier),
-nie było tak wielkiej inflacji,
-byliśmy demokratycznym i tolerancyjnym krajem,
-nie byliśmy pośmiewiskiem całego świata,
-prostaki pokroju Pawłowicz nie miały nic do gadania,
-nie byliśmy krajem wyznaniowym.
Nie ma sensu podawać więcej argumentów, bo dla takich jak ty liczy się tylko to, że "bynamni na bombelki dajo".
@Cammax Podatki były też wysokie, bezrobocie 15%, wszystkie media chwaliły i usprawidliwiały rząd, do tego okradziono OFE a i tak na nic nie było k....a pieniędzy.
O takich kwiatkach jak interwencja w redakcji tygodnika Wprost czy strzelanie gumowymi kulami w demonstrantów (wolne media i demokracja), nie wspomnę.
Teraz wpływy budżetowe są o 1/3 większe za PiSu niż za PO. Cuda ? Czy może wtedy bylo państwo z kartonu (teoretyczne), które nie potrafiło pilnować gdzie mu pieniądze wyciekają. Zamiast tego, łupiono uczciwych całą wyliczanką podwyżek podatków, które zatwierdził niezależny prezydent - Komorowski.
PiS to oczywiście syf, ale PO to był syf do sześcianu.
A co do tego jakie dobre stosunki mieliśmy z całem światem. Tak, jako wyrobnik, podwykonawca, kraj montowni i źródło darmowej siły roboczej. Takie dobre stosunki to ja chrzanię.
Wystaw mi swój tyłek. Ja cię będę w niego ruchał przy każdej okazji. Będziesz miał ze mną dobre stosunki. Pasi ?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
6 razy.
Ostatnia modyfikacja:
23 czerwca 2021 o 0:35
@dzonsmis ale nie tak wysokie jak dziś. Obecnie też mamy duże bezrobocie, ale wielu się nawet nie rejestruje jako bezrobotni. Bo ludzie wolą żyć z zasiłków.
Teraz policja (czy raczej PISlicja) też jest bardzo agresywna. Zobacz, co robili na strajku kobiet/przedsiębiorców.
Likwidacja niezależnych mediów wlaśnie się rozpoczyna. Na razie Orlen przejął tylko lokalne media.
Teraz za to ze wszystkimi jesteśmy skłóceni, zwłaszcza z całą Europą. Oprócz Orbana nie mamy nikogo. Z innymi krajami od 2015 nawet nie utrzymujemy już relacji (kiedyś "sojusznikiem" było też USA, ale wygrał Biden i sojusz się skończył).
@Cammax Jaja sobie robisz. Nie wiedziałem Policji strzelającej z broni gładkolufowej. A za Tuska... pogogluj sobie, to znajdziesz filmik jak to pięknie wyglądało.
I co z tego, że Orlen przejął ? To jest likwidacja? Każdy może sobie kupować co chce.
A to, że jesteśmy skłóceni to żaden dowód i na nic. Tylko fakt, że inne kraje widzą i widziały Polskę w roli tanich podwykonawców.
No jak na to się będziemy godzić to zawsze będziemy krajem montowni, krajem drugiej kategorii, a gratis dostaniemy tu 3 miliony arabów, którzy nam tu będą urządzać swoje prawa, jak to ma miejsce we Francji. Tam ataki tzw nożowników są każdego miesiąca, a niektóre miasta, jak Marsylia, są już całkowicie przejęte i są de facto strefą no go. Pojedź sobie tam, to zobaczysz na własne oczy.
Dlatego, nie, dziękuję.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 czerwca 2021 o 19:57
@ubooot a najśmieszniej jest, jak wejdziesz w program różnych partii i w sumie w każdej znaczącej masz 500+, więc czego by się nie wybrało, socjal pozostanie
@Plaskaflaszka Tego nie przeskoczysz. Praktycznie żadna partia nie ma szans na wygraną, jeśli otwarcie oznajmią o likwidacji 500+. Żeby usiedzieć w polityce trzeba być żmiją, najlepiej prosto ze słoika z wazeliną. Obecnie najbardziej realne by było pokierowanie tak gospodarką, aby wartość pracy ludzkiej gwałtownie wzrosła. To da się osiągnąć zwiększając produktywność ludzi, a to znowu da się osiągnąć rozwijając sektory zaawansowane, które będą w stanie oferować dużo więcej dobrych miejsc pracy. Jak to zrobić? A chociażby niskimi podatkami i prawem, które pozwoli naszym robić dużą konkurencję na rynku światowym. Nie stawiać na brudną robotę jak teraz. Stać na linii i skręcać fotele do Folcwagena może byle kto. Trzeba konkurować w dziedzinach, które faktycznie przynoszą zyski, głównie w inżynierii. Jak to jest, że większość dobrych pomysłów i patentów wylatuje z kraju i osiąga często sukcesy za granicą? Ano prawo jest takie, że się tu nie opłaca. Weźmy sobie nawet najprostsza rzecz. Obecnie przyłączenie instalacji do fotowoltaiki wymaga z pół roku czekania. Jest ogrom gotowych instalacji czekających aż ktoś podłączy przyłącza. Tak właśnie marnujemy potencjał. Dlaczego nie zatrudnić więcej ludzi do takiej pracy, skoro popyt rośnie i energetyka będzie przechodziła spore zmiany? Czyżby nikomu się nie opłacało iść w fotowoltaikę? W sumie racja. Prawo jest tak skonstruowane, że OSD nie zależy na tym. Mają więcej roboty, a i tak tracą na tym.
Ogólnie rzecz biorąc, podnoszenie wartości pracy i dostępności dobrej pracy doprowadzi do dobrej inflacji, która wynika właśnie ze wzrostu wartości pracy ludzkiej. To sprawi,. że wartość tych 500+ będzie spadać i przestanę mieć jakieś znaczenie.
Abstrahując od tego, że żyjemy w Polsce, PiS jest przy władzy, a warunki do życia mamy średnie to patrząc na styl pisania autorka wcale nie chce mieć dzieci. Gdyby kraj jej tak utrudniał życie to i tak byłoby pojęcie dziecko, a nie kaszojad. Wyczuwam tu więc chęć ponarzekania na rządzących, a nie zwrócenie uwagi na problem. Zgaduję, że tej Pani do rodzenia potomstwa nie przekona ful wypas oferta, bo zwyczajnie nie lubi dzieci (w sumie nie ma obowiązku ich posiadania, więc spoko, tylko po co wtedy takie teksty?). Stąd też można spojrzeć na trendy. Najwięcej dzieci rodzi się w ubogich, prostych społeczeństwach, gdzie dzieci są często niezbędną siłą roboczą. W bogatych krajach zwykle jest to jedno dziecko, bo ludzie nastawiają się na karierę, a dwa dzieci to obowiązek i wyzwanie, a ludzie są coraz bardziej wygodni. Nie ma też potrzeby po prostu. Ilość zamieniana jest na jakość. Jest mniejsze społeczeństwo, ale za to bardziej wykształcone. Problemem jest to, że emerytów trzeba utrzymać, a przy mniejszej ilości dzieci po prostu nie ma kto tego robić (stąd ściąganie pracowników ze Wschodu). Wszystko jest ze sobą powiązane. A więc nie to ile państwo da jest ważne, tylko to na jakim etapie jest społeczeństwo. Aczkolwiek są też plusy, bo lepiej jak dziecko ma warunki, swój pokój i nie musi codziennie walczyć o przerwanie. Grunt tylko żeby w takich warunkach wychować człowieka na szanującego innych, pracę i pieniądze, a z tym wtedy gorzej.
@dzonsmis I tak było w XXw, w XiXw, XVIII, XVII i tak dalej aż dojdziemy do cesarstwa rzymskiego, potem przejdziemy przez imperium greckie aż do czasów egipskich i tak, cofając się dalej trafimy na sumerów, aż cofniemy się do czasów, jakieś 40 tyś. lat temu, zanim wynaleziono pieniądze, kapitalizm itd. Bo posiadanie dzieci nijak nie jest związane z pieniędzmi. Biedne kraje są bardziej dzietne niż bogate. Biedne rodziny posiadają więcej dzieci niż bogate rodziny. Chodzi o instynkt rodzicielski - macierzyński i ojcowski, chęć posiadania potomstwa i przekazania własnej puli genowej dalej. Ten instynkt jest pierwotny. Tylko, że my, Polacy, tak bardzo nauczyliśmy się tłumić nasze emocje, że również stłumiliśmy instynkty pierwotne. Nie chcemy mieć dzieci z zupełnie innych powodów niż ekonomiczne. Powód ekonomiczny jest prosty i traktowany jako wymówka, bo przecież wszyscy zrozumieją, że nas nie stać, albo że jesteśmy tak zarobieni w utrzymaniu statusu ekonomicznego, że nie chcemy mieć dzieci. Ale jak głębiej sięgniesz do duszy człowieka, to bardzo szybko się okaże, że tam, pod spodem są setki nieprzepracowanych i tłumionych lęków, aleksytymia czyli odcięcie od własnych uczuć i emocji, traumy z dzieciństwa czy ze szkoły, które blokują chęć posiadania dzieci, i tak mogę wymieniać i wymieniać.
@Ergon777 Niby tak, ale w warunkach kapitalistycznych gdzie wszystko jest transakcją poddana wycenie, posiadanie dzieci jest kosztowne.
Sorry, ale pomijając 500+, to nie wyobrażam sobie żeby ktoś mógł mieć 10 dzieci w kapitalistycznej gospodarcze i na to zarobić, nie popaść w patologię. Kiedyś, mimo biedy, było to możliwe.
Pokaż mi dziś rodzinę wielodzietną, która nie jest patologią.
@Ergon777 W ubiegłych wiekach dzieci potrzebne były zwyczajnie do pracy - czy to w gospodarstwie rolnym, czy u kogoś - po odchowaniu do 3-4 lat. Niepracujące dzieci mieli tylko bardzo bogaci ludzie, a oni z kolei nie mieli tych dzieci jakoś szczególnie dużo. Teraz dzieci są tylko kosztem a ich praca budzi oburzenie. Nie zauważyłeś tej podstawowej zmiany ?
@dzonsmis Może i posiadanie 10 dzieci nie jest osiągalne dla przeciętnej osoby, ale spokojnie 2+ jest w krajach zachodnich. Wszystko zależy od tego, czy twój aktualny poziom życia jest satysfakcjonujący. Posiadanie dzieci jest pewną formą luksusu i to się zmieniło. Teraz właśnie dzieci nie są inwestycją, nie płodzisz ich 10 aby miał kto w polu robić czy w stajni pomagać. Robisz je wtedy, gdy będziesz im w stanie zapewnić poziom życia taki, jakiego sam oczekujesz. Sam bym chciał mieć ze 3, ale do trzydziestki miałem ledwie 50mkw na przedmieściach. Moim sąsiadom to nie przeszkadzało zrobić sobie czwórki, ja sobie nie wyobrażam wychowywania tyłu dzieci na dwóch pokojach mimo, że za dzieciaka z rodzicami mieszkałem w kawalerce w wieżowcu z płyty. Teraz wynajmuję dwa razy większy dom i mam warunki, w których mógłbym mieć jedno, za kilka lat planuję przeprowadzkę i będę celował w kupno działki pod budowę czegoś przyzwoitego. Z ogródkiem, w którym mam więcej miejsca niż na rozpiętość ramion i garażem na więcej niż jedna osobówka. Mam swój próg, w którym będę zdecydowany na więcej, ale w małej klitce bym nie chciał. Tak ma wielu ludzi oglądając hamerykańskie seriale, gdzie nawet przy średniej pensji ludzie nie cisną się w 40mkw i mają swoją przestrzeń, a dzieci bawią się w ogrodzie, a nie blokowym trzepaku.
@zxcvbnasdfgh Fałszywe porównanie. Kapitalizm zmienia nasze myślenie i sposób funkcjonowania. Tu wszystko, absolutnie wszystko jest poddane transakcji i wycenie.
Dodatkowo ten wyścig szczurów, konieczność ciągłego rozwoju i ciągła niepewność jutra.
Fakt, kapitalizm zmienia myślenie - bez wody w kranie raczej miałbym inne. Porównajmy więc Niemcy, Finlandię, Szwecję, Danię i Polskę. Jeśli chodzi o przyrost naturalny nie odstajemy od bogatych państw europejskich.
@zxcvbnasdfgh Wręcz przeciwnie. Zobacz na dzietność polskich rodzin żyjących w Szwecji, Finlandii czy Niemczech. Mają wyraźnie wyższa dzietność od lokalsów. Przez życie w tym kraju mamy niższe oczekiwania od nich i szybciej jesteśmy usatysfakcjonowani decydując się na potomstwo. To nasz kraj tak tłamsi ludzi, że nie chcą skazywać dzieci na życie w tych samych warunkach.
Z całym szacunkiem ale większego steku głupot to już dawno nie czytałam. Jak to jest kampania polityczno-społeczna opozycji, to jest ona cienka jak kompot z desek, gdyż każdy argument da się obalić. Wystarczy dr. Google i trochę logicznego myślenia. Problem bezdzietności w Polsce dosyć słabo koreluje ze statusem ekonomicznym. PRL był biedny jak mysz kościelna, dostęp do opieki specjalistycznej był żaden a dzieci się rodziło więcej niż obecnie. Właśnie jest odwrotnie niż się nam wydaje. Dzietność społeczeństw spada wraz z rozwojem ekonomicznym gdyż dorośli chcą po prostu użyć życia a nie być uwikłanym w pieluchy lub są zajęci powiększaniem kapitału. Polskie badania pokazują bardziej niepokojące trendy jak problemy z więzią emocjonalną u pokolenia millennialsów, niestabilność w związkach, niskie kompetencje rodzicielskie u potencjalnych rodziców (co wywołuje lęk przed rodzicielstwem), duże migracje społeczne - zerwanie więzi rodzice-dziadkowie, problemy z odnalezieniem się w kulturze indywidualistycznej, zerowy kapitał społeczny, problemy z zaufaniem do czegokolwiek, niejasne plany życiowe, itd końca nie widać. Jeżeli, na serio, ktoś uważa, że rząd polski będzie odpowiedzialny za dzietność... i to czy polityka pro czy antyrodzinna rządu będzie miała wpływ na ilość urodzeń - to na serio powinien zacząć weryfikować swoje poglądy gdyż społeczeństwo polskie jest oportunistyczne wobec wszelkich narzucanych norm..
@Ergon777 i ja się z tym zgadzam. Ekonomia nie ma tu znaczenia, ale polityka może jednak mieć. We wszystkich krajach byłego bloku wschodniego przyrost naturalny jest katastrofalny. Jest nawet niższy niż u rdzennych Europejczyków w krajach zachodnich, czy USA. Nie wszystko wszędzie jest jednakowe.
@Ergon777 Dobrze napisane, zgadzam się z Tobą w 100%. Świat się zmienia, zmieniają się także priorytety. Ludzie w czasach dobrobytu coraz częściej patrzą na siebie i na swoje potrzeby oraz pragnienia tudzież spełniają marzenia, gdyż mają ku temu sposobność, w postaci pieniędzy jak i ogólnej wolności. Doskonałym przykładem tej tezy jestem ja sam! Mam 34 lata i żyje mi się wyśmienicie w nieformalnym, bezdzietnym związku i to właśnie w Polsce! Wraz z moją partnerką mamy ok. 10k zł netto miesięcznie i jak na nasz skromny poziom życia, jest to wystarczające. Mamy swoje mieszkanie za które czynsz + opłaty wynosi grosze, jeździmy dwa lub trzy razy w roku na wakacje lub też inne wycieczki, pomimo iż nie oszczędzamy przesadnie to i tak zostaje kilka tysięcy miesięcznie oszczędności. Po co więc to psuć? Po co niszczyć tą wspaniałą sytuację, która jak mam nadzieję może jeszcze egzystować przez co najmniej 30 lat? Mi w Polsce aktualnie żyje się znakomicie, wręcz perfekcyjnie. A zaznaczam iż nie jestem beneficjentem ŻADNEGO programu socjalnego. Za wszystko płacę najwięcej jako bezdzietny kawaler, nie przysługuje mi kompletnie nic. Zmienił się po prostu sposób życia. Popatrzcie sobie na stare zdjęcia z lat 70' i 80' ubiegłego wieku, np.na te maturalne. Siedzą na nich chłopaki i dziewczyny w wieku lat 18 i wyglądają jakby mieli pod 40. I tak też wtedy było. Nieopodal miasta w którym mieszkam był swoisty kombinat. Szkoła zawodowa, duży zakład pracy oraz osiedle mieszkaniowe z wielkiej płyty. Wszystko na miejscu. Wszyscy tam mieszkający ludzie z góry wiedzieli co będą robić w życiu, bo po prostu nie było innej alternatywy, a i w zasadzie w pewnym sensie było to wygodne. Było miejsce zamieszkania, była stabilna praca to i były dzieci bo w zasadzie nie było na co innego wydawać tych niewymienialnych pieniędzy. Urlop? Organizowany przez zakład pracy, wtedy nie było żadnych uniesień bo wszystko było zamknięte. Jak ktoś pojechał do Bułgarii to był herosem i wszyscy o nim gadali jaki to super obieżyświat. A dzisiaj? Świat jest otwarty, za parę euro zwiedzisz pół świata, w taki czy inny sposób. Za dwa - trzy tysiące z groszami pojedziesz na super wakacje z wyżywieniem np. na Wyspy Kanaryjskie i zobaczysz jaki ten świat jest cudowny. Gwarantuję, że można się zakochać w tym. Po takim przeżyciu, ten zakład pracy który dawał Ci tą teoretyczną stabilizację (oczywiście gdyby nadal istniał) i wcześniejsza egzystencja, gromada dzieciaków tudzież beznadziejność istnienia wydadzą się być jakieś takie śmieszne w ogromie możliwości. Życie jest tylko jedno jedyne.
@Trucker_87 dokładnie to wygoda i chęci spełnienia marzeń i podróże są powodem braku dzieci w wielu związkach w zasadzie cały zachodni świat rozwinięte kraje mają problem z dzietnością . I abyś mógł żyć na takim poziomie jak teraz (mając 2 dzieci) musiał byś zarabiać z partnerką co najmniej 20 tysięcy zł a takie zarobki to już troszkę większy problem na 2 osoby. Pomijając już zupełnie wygodę która ma się we 2 dorosłe osoby dzieci są czasochłonne a dziś w zachodnich społeczeństwach czas jest droższy od pieniędzy.
@Ergon777 Zapominasz o jednym z kluczowych czynników. Poczucie bezpieczeństwa.
W czasie PRLu było paradoksalnie wyższe: może i było biednie, ale było też wiadomo, że praca będzie, jakieś mieszkanie też się znajdzie. Obecnie - nie wiesz czy nie wylądujesz na bezrobociu.
W przypadku kobiet brak stabilnej sytuacji zawodowej odsuwa w czasie decyzję na temat macierzyństwa, zwłaszcza w momencie gdy dodasz do tego niestabilność w związkach (bo facet ją zostawi, alimenty może będą, a może nie, a musi jakoś utrzymać siebie i dziecko).
Brak poczucia bezpieczeństwa to też brak możliwości powrotu na rynek pracy - nie masz gwarancji że dostaniesz miejsce w przedszkolu, albo żłobku i że będzie Cię na to stać. Brak odpowiedniej opieki medycznej. A nawet brak możliwości podjęcia decyzji "co zrobić, gdy płód będzie miał ciężkie wady rozwojowe".
Ja wam zdradzę z czego wynika strach przed prokreacją. Nie chodzi o warunki ekonomiczne, nie chodzi nawet o mentalność pokoleniową, chodzi o brak stabilnej sytuacji o życie w kraju, gdzie każdy chce każdego wyjepac, rynek pracy to dzicz bez zasad, bez równowagi, albo trafiasz do raju, albo na wyzysk i harówę za dziesięciu. Urzędy nie działają, instytucje panstwowe nie działają, każdy każdego chce wyjepac, przekręcić i przewalić na grubą kasę. Codzienność jest nieprzewidywalna.
Zalegalizować gwałty na kobietach i całkowicie zabronić aborcji. Problem rozwiązany. Oczywiście jest to ironia, i takie postępowanie nie powinno być nawet rozważane.
Ale ciężko nie zwrócić uwagi że kiedyś gdy prawa kobiet prawie nie istniały, pojęcie niżu demograficznego praktycznie nie istniało.
Piszesz o "januszexach".
Wiem, że patola jest po każdej stronie, ale załóż w Polsce firmę, to zobaczysz, co to znaczy być r*chanym.
Od podatków, ZUSów, opłat i danin po pracowników, którzy tylko kombinują jak przeżyć jak najwięcej na L-4, co wynieść z firmy i sprzedać....
Demotywatory to taki sok z buraka 2.0 ha ha ha. Banda dzieci i pajaców co zamiast brac się do roboty to tylko płacze w internecie jak to im zle ha ha ha. Mój ojciec pracował 7 dni w tygodniu prowadząc swoją działalność dzięki czemu dorobił się majątku wartego około 20 milionów złotych. W jego 50 urodziny przyjechali goście a on nawet do domu nie przyszedł się przywitać bo miał pracę do późnego wieczora. Plebs nie zrozumie czym jest dążenie do sukcesu bo zamiast brac sie za siebie spogląda tylko na innych i albo zazdrości lub nazeka ze ktos mu coś zabrał ha ha ha
Do tych wymienionych przez was powodów w Polsce dochodzi jeszcze kiepska opieka lekarska nad kobietami w ciąży. Mieszkam w małym miasteczku i tutaj ginekolog jest raz w tygodniu przez 3-4 godziny. Na kilka tysięcy kobiet. Gabinet nawet nie ma usg. Będąc w ciąży jeździłam kilkadziesiąt kilometrów do miasta wojewódzkiego, dwa razy w miesiącu żeby zrobić badania... kolejny powód to niestabilne związki, w których nie wiadomo, czy będzie się razem za kilka lat. Mamy setki tysięcy samotnych matek, których żaden facet nie chce, bo po co będzie wychowywałam cudze dziecko
@Tummler wystarczy znać się na antykoncepcji i problem z "kaszojadami" znika ale to trzeba mieć wiedzę na poziomie 7 klasy podstawówki... A osoby które określają tak dzieci nie powinny ich mieć po co się męczy i innych ? I póki co posiadanie dziecka to wybór a nie konieczność.
Gdybyś pracował za PO to byś wiedział, że to wtedy podniesiono ulgi podatkowe na dzieci. To właśnie wtedy pieniądze dostawali ci, którzy pracowali i odprowadzali podatki. Ale na PiS głosują słabo wykształceni, mało zarabiający, bezrobotni, więc obecna władza musiała zmienić kryteria i dali kaskę w łapki każdemu, również patoli. Gotówkę na konto widzi każdy, odpisy od podatków tylo ci co pracują i umieją liczyć.
@Sacres Wady płodu zagrażają życiu matki, w Polsce zabija się kobiety ciążą w prawdziwym świecie, na papierku jest napisany niesprawdzony bełkot, nie zważający na rzeczywistość.
Obawiam się, że wszystko co wymieniłeś to nie są przyczyny , a co najwyżej wymówki. Jak ktoś chce mieć dziecko to je będzie miał i już, jak nie chce nie będzie.
U nas po prostu nie chcą mieć dzieci.
ps. oczywiście to co powiedziałeś jest prawdą i napewno nie zachęca do posiadania dzieci, ale na pewno nie jest żadną główną przyczyną małej dzietności w Polsce. Cała Europa ma ten sam problem, a są w Europie także bogate kraje.
1. W Hongkongu to by było mieszkanie dla 4-osobowej rodziny
2. Kobiety pracujące poza domem 8 i więcej godzin nie mają za bardzo czasu na rodzenie i wychowywanie dzieci. Te, które nie pracują nie potrzebują przedszkola.
3. To ani trochę nie jest problem. Przynajmniej nie większy niż znalezienie pracownika, który nie traktuje L4 jako dodatkowego urlopu.
4. Nie, katar nie pochłania całego majątku, a raka nie ma się co roku.
5. Ratowanie życia matki jest legalne.
Pragnę też zauważyć, że we wszystkich tych punktach było obiektywnie gorzej 500 lat temu, a nie przeszkadzało to ludziom zakładać rodzin.
Reasumując: dzietność nie jest problemem bogactwa tylko kultury.
@MajorKaza Czyżby? Tylko że sumarycznie, to DZIŚ państwo więcej zabiera z twojej pracy niż to 500 lat temu.
Pamiętaj też że wtedy, jak chciałeś zbudować sobie dom, to sobie budowałeś dom. Nie trzeba było wielkich "pozwoleń" planów, architektów itp. Po prostu budowałeś dom.
Więc to jednak jest kwestia bogactwa, bo z pustego i salomon nie naleje.
Dla 4osobowej rodziny, odpowiednie mieszkanie to minimum 60m2.
Aby ludzie chcieli zakładać liczne rodziny, to sama pensja faceta musiałaby wystarczać na wszystko. Strzelam że tak okolice 5-7tys zł miesięcznie, przy założeniu że będą aktualne ceny. I to musiałaby być "najniższa krajowa". Więc taki np mechanik samochodowy, musiałby już wyciągać ponad 10 tys miesięcznie.
Uważasz że to nie jest takie "niemożliwe"? A wiesz ile kosztuje pracodawcę aby wypłacić najniższą krajową koło 2 tys zł? Prawie 4tys zł.
To 4tys zł, już prawie łapie się w najniższych widełkach które sugerowałem.
I co państwo ci oferuje za te 2tys zł miesięcznie z twoich podatków? Lekarza na NFZ do którego dostaniesz się kiedyś, może za 2 lata, a na koniec i tak okaże się że ten lekarz jest konowałem oraz jakąś emeryturę, w wysokości 300zł.
Gdyby można było to bym powiedział - pierdzielę to i wolał wziąć te 4tys do ręki. Za 500zł bym sobie opłacił prywatne ubezpieczenie zdrowotne i lekarza miałbym "na już" prywatnie i to kogoś kompetentnego, a za drugie 500zł bym założył prywatny fundusz emerytalny i miał konkretną emeryturę. Kosztowałoby mnie to 2 razy mniej, za kilka razy lepsze "usługi" i jeszcze zostałby mi tysiak w kieszeni.
@rafik54321 No już, już. Zaraz Cię przytulę. :)
Dziś państwo zabiera więcej, ale obiektywnie też więcej zostaje niż 500 lat temu to raz, a dwa, że sterta pozwoleń to jest właśnie element kultury, niezależny od bogactwa.
@MajorKaza 1. Mówimy o życiu, a nie egzystencji. Jak Tobie sprawia przyjemność życie w 3-4 osoby w 1 pokoju no to już Twoja głowa. Są ludzie którzy chcą prywatności i spokoju. Idąc Twoim tokiem rozumowania zacznijmy stawiać szałasy, bo w afryce tak robią
2. Przy zarobkach w Polsce mało kto może sobie pozwolić na niepracowanie dwojga rodziców. Wiec przedszkole to niezbędność
3. Czym dla Ciebie jest "godna" praca. W Urzędzie gminy ostatnio mi babka mówiła, że ludzie swojego czasu mieli wyższe zasiłki (po zsumowaniu swiadczeń) niż oni wypłaty.. :D Pani MGR po administracji.
4. Leki dla dziecka to koszt 100-200 zl jednorazowo, a często nie przechodzi od razu lub roznosi się po domownikach
5. Tu się zgadza
@rafik54321 W większości się z Tobą zgodzę. Tylko te wyliczenia takie 2/10 (ale zapewne dlatego, ze na szybko) bo nie liczysz takich rzeczy jak konieczność płacenia na budżetówkę, policja, wojsko, ratownictwo i wszelkiej innej maści służby, urzędy itd
@MajorKaza Bzdury opowiadasz. We wszystkich krajach kapitalistycznych, rozwijających się, a nawet rozwiniętych dzietność spada.
Poza tym kapitalizm wszystko zmienia. Dziś nie ma nic za darmo, wszystko podlega handlu, transakcji, wycenie. Nie ma też żadnej pewności jutra, jest wyścig szczurów, wydłużany wiek emerytalny.
Sam znam kilkuosobowe rodziny z PRLu, w których tylko facet pracował, a wyszły z tego normalne dzieci.
Nie mieli elektroniki, iPhonów i innego gowna, ale dało się żyć.
Dzisiaj wielodzietne rodziny, to prawie zawsze patola.
@MajorKaza Nie zostaje więcej. Prosty przykład z budową domu. Sam znam osoby bardzo biedne, które wybudowały sobie domy w czasach PRL (np mój wujek). Własnymi rękami.
Dzisiaj to byłaby jakaś abstrakcja. Dzisiaj się bierze kredyt na 25 lat, architektów, kierowników budowy, specjalistyczne firmy. Inaczej ani rusz.
Twierdzenie, że żyje się lepiej, bo PKB jest bzdurne. PKB nie oddaje niczego, a w dodatku premiuje tworzenie wydatków zbędnych.
Trzęsienie ziemi powoduje wzrost PKB, zwiększa obroty i nominalnie podnosi zyski i bogactwo.
Psujące się co roku rzeczy, powodują wzrost PKB i nominalny wzrost bogactwa.
Tyle, że to ładnie wygląda na tabelkach. W realnym życiu jest to dużo bardziej skomplikowane.
a pomyslales o tym ze jesli beda nizsze podatki to ludziom zostanie wiecej kasy, ktora i tak wydadza na inne rzeczy od ktorych tez bedzie podatek odprowadzony? Wiec ta kasa do budzetu i tak wroci. Zus musi upasc bo w pewnym sensie jest nielegalny, bo zus to piramida finansowa a te sa nielegalne.
a im pozniej zus pierdyknie tym gorzej.
@Taymishi
1. Ziemi jest tyle, ile Pan Bóg stworzył i więcej nie będzie. "Ja chcę" tego nie zmieni, warto więc doceniać to co się ma.
2. A może muszą oboje pracować, bo podatki na, między innymi, państwowe przedszkole są tak wysokie? Taka luźna myśl. Zresztą czas na 3+ dzieci mają głównie kobiety, które nie pracują poza domem, więc ewentualne przedszkole jest im zbędne. Należy więc skupić się nad tym, jak sprawić aby ta grupa była większa.
3. Uczciwa. (p.s. mgr administracji to trochę jak mgr bibliotekoznawstwa - niby fajnie, ale nic z tego nie wynika)
4. Mam dzieci i nie, nie wydaję tyle na leki co miesiąc, a taki wydatek w skali rocznej nie jest problemem (to jest 8,33 - 16,66 miesięcznie).
@dzonsmis
"We wszystkich krajach kapitalistycznych, rozwijających się, a nawet rozwiniętych dzietność spada."
Korelacja nie oznacza przyczynowości.
"Dziś nie ma nic za darmo"
Nigdy nie było. Czasem cena jest wyrażona w złotówkach, czasem w godzinach stania w kolejce, a czasem w donosach do SB.
"Sam znam kilkuosobowe rodziny z PRLu, w których tylko facet pracował, a wyszły z tego normalne dzieci.
Nie mieli elektroniki, iPhonów i innego gowna, ale dało się żyć."
No to teraz tym bardziej się da.
"Dzisiaj wielodzietne rodziny, to prawie zawsze patola."
Czyli wracamy do mojego twierdzenia, że dzietność jest problemem kulturowym, a nie finansowym.
@dzonsmis
Owszem zostaje. Pan wskazuje na ilość biurokracji (rozumiem), ale stać nas teraz na więcej niż 500 lat temu. Nie było wtedy ani samochodów, ani lodówek, ani wielu innych rzeczy, które ułatwiają nam życie.
"Twierdzenie, że żyje się lepiej, bo PKB jest bzdurne."
To nie moja teza.
@dzonsmis Za PRL budowę też musiał kierownik budowy nadzorować. Co nie zmienia faktu, że wybudować było dużo taniej.
@MajorKaza 1. Ale to do mnie należy decyzja co do ilości dzieci. Jeśli Tobie odpowiada życie w 5 osób na 25 m2 to tak żyj. Inni nie muszą
2. Muszą oboje pracować bo tak jest w tym kraju. Przez nas samych, bo to my wybieramy rząd, który nakręca inflację. Ot 500 +, które teraz jest warte ~~ 300 zł. Więc wszyscy ludzie nie otrzymujący 500 zł mają mniej pieniędzy o 200 zł. W wielkim uproszczeniu. Państwo w chwili obecnej nie pozwala Ci na pracę dla jednej osoby. Z wszystkich ludzi których znam (a znam sporo) to może 1/10 zarabia powyżej 5 tyś na głowę na rękę. Większość oscyluje w granicah 2.5-4 tys. Ot normalne prace. Kierowcy, urzędnicy. pielęgniarki, nauczyciele. Utrzymaj 3 osobową ( nie mówię o 4-5-6 osobowej) rodzinę za 4 tyś zł na godnym poziomie. Powodzenia
Po prostu standard życia dla przecietnego człowieka, który nie jest specjalistą (ala informatyk, budowlaniec, prawnik etc) jest żałosny
Patrz kazus Urzędnika. Jasne, że mgr administracji to nie prawo ALE jednak to człowiek z wykształceniem wyższym, pracującym w państwowym Urzędzie. I taka osoba na stanowisku kierownika GOPS'u zarabia pensję pracownika magazynu? A o szarych pracownikach GOPSu którzy tak jak mówiłem zdarzało się że mieli pensję w wysokości świadczenia dla nierobów?
I jak tu w tym kraju dzieci robić? :D
Różnica cywilizacyjna jest ogromna. Np Niemiec zarobi 2 tyś euro w jakiejś prostej robocie, ala sklepikarz, kasjerka etc. . Ale tam.. nie wiem.. audi a7 kosztuje 15 tyś euro, a u nas 70-80 tyś zł. I kto szybciej je kupi? Student w Polsce, który zarabia 2.5 tyś i całość odkłada? Czy student w niemczech zarabiający 2k euro i również całość odkładający? Gdzie tam masz 3-4 krotnie niższe ceny praktycznie wszystkiego. Nawet na ubraniu w sklepie jak masz metkę to masz napisane ceny w euro, które są 5 krotnie niższe.
@MajorKaza Mówię jak dzieci są chore xD antybiotyk + osłonki to wydatek rzędu 40-60 zł. Jakieś syropy, tabletki, witaminy i masz 100 z hakiem. I to zakładając, że bierzesz te tanie. A nie np inhalacje, gdzie tanie wyroby zaczynają się od 120 zł za sztukę :D
I zakładając, że lekarz dobierze dobrze leki i przejdzie za pierwszym razem
I dziecko raz w roku Ci choruje? :D I pamiętaj, że mówimy tylko o jednym dziecku. Buty nowe co sezon bo małe dziecko rośnie szybko i najczęściej są za małe. Dziecko pochłania dużo pieniędzy, a ciągle mówimy o jednym :D A gdzie tu 3.
Dolicz do tego psa. Głupia maść czy tabletka na kleszcze 120 zł na 3 miesiące. Masz jakiekolwiek inne zwierzę to dla niego też.
Generalnie wydatki w Polsce są horrendalne.
pisowski ścierwokraj jest dobry tylko dla bezmózgich dzieciorobów
500 plus jest odpowiedzią na socjal lewicy z z achodu. Nie podoba Ci się socjal to szczekaj tam gdzie on powstał. Za PO socjal dostawala tylko biedota dzisiaj 500zl jest np. Dla ludzi pracujących. Gdybyś miał mózg zamiast kartofla to bys rozumiał o co chodzi.
Jeśli problem dzietności leżałby w warunkach, to biedniejsi mieliby mniej dzieci niż zamożni, a tak nie jest.
@agronomista bzdura. Po postu zazwyczaj ludzie którzy coś mają/coś osiągnęli mają na tyle oleju w głowie, że potrafią mierzyć zamiary na siły.
@agronomista Oglądał film "Idiokracja"? Jeśli nie to polecam spojrzeć na to dzieło, które z początku było całkiem fajną komedią, ale teraz wygląda jak film dokumentalny...
@agronomista Akurat na ten temat powstało wiele opracowań naukowych, a i bez tego można co nieco wymyślić 'na chłopski rozum'. Ot, na szybko, z pamięci i z głowy:
Ludzie ubodzy spędzają więcej czasu po pracy skrajnie nieproduktywnie, częściowo z powodu zmęczenia pracą fizyczną, jeśli takową wykonują. Nie stać ich na wiele przyjemności czy rozrywek, ale w zasięgu zawsze pozostaje seks, z którego, jak wiemy, biorą się dzieci :) A tym o nie łatwiej, jeśli dodamy do tematu alkohol albo inne używki również będące formą taniej 'rozrywki', bo wtedy rośnie szansa na nieprawidłowe zabezpieczenie, lub jego brak.
Dalej: ludzie ci częściej będą też chcieli mieć dzieci, bo w zamyśle będzie ono mogło pomagać domownikom - przysłowiowa szklanka wody na starość to jednak realnie nadzieja na korzyść tu i teraz, czyli możliwość wysługiwania się dzieckiem w obowiązkach domowych, a w późniejszym czasie jak najszybsze posłanie go do pracy zarobkowej, żeby się 'dokładało'.
I jeszcze dalej: mamy tu potrzebę 'samorealizacji'. Osoba z dołu drabiny społecznej, żyjąca od pierwszego do pierwszego nie ma zbyt wielu powodów do dumy i ról do odgrywania. Ale w czym mogłaby się łatwo spełnić, a przynajmniej łatwo w swoim mniemaniu? Ano w rodzicielstwie. Już nie jestem nikim, jestem ojcem/matką, wychowuję 'przyszłość narodu', a kariery czy innych osiągnięć nie mam nie z powodu lenistwa czy braku zdolności, tylko dlatego, że za bardzo zajmuje mnie poświęcanie się dziecku. Czyli w skrócie, stąd popularne w Internecie 'madki'.
Przykłady można jeszcze mnożyć.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2021 o 20:57
Problem dzietności leży w stosunku oczekiwań co do warunków życia, a ich faktycznego stanu. To ma tylko pośredni związek z biedą czy nawet rozwojem gospodarczym. Zobaczmy sobie na taką Bośnię. Ich wzrost gospodarczy jest najwyższy w Europie, a jednak są w ogonie dzietności. Dlaczego? Bo mimo tak szybkiego postępu leżą oni wśród krajów zachodnich i mają dużo wyższe oczekiwania niż chociażby mieszkańcy Nigerii. Fajnie wygląda kontrast takich państw jak Brazylia i Portugalia vs Chile i Peru. Niby mają ten sam poziom życia obecnie, a jednak te drugie mają wyraźnie wyższa dzietność. Dlaczego? Bo te pierwsze od dłuższego czasu były na tym poziomie i ich oczekiwania są wyższe. Te drugie dogoniły ich z niższego poziomu, ale ich oczekiwania były niższe przez poziom, na którym byli. Dokładnie tak samo by było, gdyby Polska gospodarczo doganiała Niemcy. Dzietność byśmy mieli znacznie wyższą. Nie trzeba też daleko patrzeć. Przeciętna dzietność Polaków po emigracji jest wyższa, bo szybciej są w stanie zaspokoić swoje oczekiwania. Przeciętny poziom życia w krajach będących celem emigracji jest dla Polaka lepszy niż dla mieszkańca tego kraju, bo Polak jest przyzwyczajony do gorszych warunków i zaspokaja go ten poziom. Dlatego zawsze imigranci z biednych krajów mnożą się szybciej niż tubylcy. Ich poziom życia podniósł się nagle do poziomu, którego oczekiwali gdy tubylcy chcą jeszcze więcej.
Przekładając to na lokalny podział społeczny, takie 500+ dla ubogich rodzin jest sporym zastrzykiem podnoszącym im poziom życia na tyle, aby zdecydowali się na kolejne dziecko. Dla bogatszych ta różnica jest niewielka, bo oczekują dużo więcej od życia i chcą dziecku zapewnić dużo lepsze warunki. Tak samo Rosja i Kazachstan pomimo zbliżonego poziomu życia mają zupełnie inną dzietność. Kazachowie długo byli w większej D i ich wzrost gospodarczy wyraźnie podniósł ich poziom życia powyżej ich oczekiwań. Rosjanie już go mieli i oczekują dużo więcej.
Nie prawda. Bo ci biedni, tj patusy, po prostu zyja z dzieci z zasilkow ktore im sie daje. A aby dac patusowii 500zl to rzad zabiera pracujacemu 700zl.
Poza tym zasilki dla patusow sa pewne a nie kazdy jest pewny swojej pracy
Tylko po co światu wysoki przyrost naturalny? Czy na prawdę nie może być 10 albo 20 mln Polaków, 100mln Chińczyków, 30 mln ruskich itd.
Jest zdecydowanie za tłoczno na tym świecie, każdy chce jeść , konsumować, produkować - lepiej jak to będzie robić mniej niż więcej osób
@IwanBardzoGrozny Racja.
@IwanBardzoGrozny Bo nasz system emerytalny nie udźwignie tylu emerytów jeśli robić na nich będzie zbyt mało ludzi. Do tego dochodzi jeszcze kwestia ciągłego dużego przyrostu na południu i zmian etnicznych jeśli wpuścimy imigrantów.
@IwanBardzoGrozny Tak jak @agronomista napisał. Powiedzmy, że "kolorowi" mnożą się na potęgę.. i przy zmieszaniu kultur po prostu naturalnie nas zaleją. No i przy obecnej dzietności nasi rodzice będa mieli głodowe emerytury, a my nie będziemy mieć ich wcale :D
@agronomista
Mając do wyboru przetrwanie planety i przetrwanie systemu emerytalnego wybieram raczej to pierwsze.
System można zmienić.
Zmniejszanie przyrostu oczywiście powinno dotyczyć przede wszystkim krajów z najwyższym przyrostem, ale też nie podniecałbym się tym, że w Polsce będzie mniej ludzi niż pokolenie temu - jakość nie liczba się liczy
Typowe lewackie jątrzenie. Gownazeria która nie wie jak ciężko było przed 2015r. I ile zawdzięcza obecnemu rządowi. Zbyt dobrze macie i nie wiecie jak kiedyś było ciężko. Może trochę mniej internetu bo wam odbija.
@kamratt83 A teraz jest nam tak dobrze, że dobrze nam tak. Pleciesz bzdury! Przed 2015 inflacja była minimalna, polityka zagraniczna polegała na współpracy a nie jątrzeniu, kościół był daleko od rządu i za bardzo nie mieszał się do polityki.
A teraz może ty masz dobrze, bo należysz do pisdzielskiej hołoty, która rozkrada nasz kraj. Dostałeś pewnie jakieś ochłąpy z pańskiego stołu i oblizując te kości jesteś wdzięczny, że dementywny kaczelnik obiecuje ci złote góry. Załosnyś, człecze!
@kamratt83 Och, ach, jak ciężko było przed pisem... taaaaa... jakoś nie zauważyłem. Tyle tylko, że mnie się chciało pracować, dokształcać, podnosić kwalifikacje i dzięki temu oscylowałem z zarobkami około średniej krajowej, a nie najniższej. Jak trzeba było ogarnąć jakąś inwestycję domową, to się brało dodatkową robotę, zlecenie, ewentualnie pół etatu na dwa-trzy miesiące. Ale trzeba było chcieć, a nie tylko siedzieć i narzekać, że nima. Albo oczekiwać, że na starcie pięć tysi na rękę, służbowy samochód, telefon, laptop i praca 3h dziennie...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2021 o 15:30
@kamratt83 no kiedyś to było, nie to co teraz, w dupach im się poprzewracało od tego dobrobytu. Nie do pomyślenia, że ktoś by chciał godnie żyć, gdzie "godnie" jest pojęciem względnym, zazwyczaj definiowanym jako "żeby moje dzieci miały przynajmniej tak dobrze, jak ja za dzieciaka".
Cały świat idzie do przodu, rozwija się, robi żeby było lepiej, a my mamy stać w miejscu bo "kiedyś było gorzej"? Przy czym to też jest względne, bo jedni mieli gorzej inni lepiej.
@kamratt83 mam prawie 40 na karku. wiem jak było i przeraża mnie jak jest. Jeśli jest ci lepiej za pisiorków to chyba jesteś z rodziny kogoś na stołku. Mąż ma działalność i jest coraz gorzej, ma zamiar rezygnować... Mieliśmy dopłaty do kredytu na mieszkanie - za co podziękowania dla poprzedniego rządu. Obecnie, mimo, że oboje ciężko pracujemy, nie dalibyśmy rady kupić mieszkania. Nie mówię, że poprzedni rząd był idealny czy wspaniały... ale był jakiś zdrowy rozsądek. 500+? musiałam płacić za przedszkole, płacić za żłobek - wynosiło to więcej niż 500 miesięcznie. Leczenie dzieciaka też prywatnie bo wizyty na nfz za 100 lat. Taki prorodzinny rząd że ja cię kręcę. Zapomnieli dodać że prorodzinny on jest dla rodziny pisu.
@kamratt83 Zapewnie wypowiedziane przez osobę która edukację skończyła ledwo na zawodówce lub wyjątkowo liceum/gnwokierunku, zarabiała najniższą krajową lub tyrała na pomidorach w holandii na czarno, a teraz dostaje pincetplusy, zasiłki i wielbi ten rząd pod niebiosa, bo już robić nie trza, tylko socjal sam wpada...
@kamratt83 To sie zastanów raz piszesz że lewactwo złe a potem pis dobry. PiS to jest skrajne lewactwo, tzw. katokomuna albo katolewca ewntualnie katosocjaliści. Czyli komuniści którzy dogadali się z Kościołem. Ja jakoś tej poprawy po 2015 r. nie widzę a raczej jest coraz gorzej, dla uczciwych, pracowitych i ambitnych ludzi. Choć mi po 2018r. znacznie się poprawiło bo wyjechałem z tej Pisowskiej komuny, i nawet na emigracji krzywousty złodziej chciał mnie okraść znosząc abolicję podatkową na podwójne opodatkowanie. Niech krzywousty i cały PiS za to będzie przeklęty teraz i w wieczności. Amen. Dobrze że ta niedobra merkel uratowała mnie przed chciwością polskiego fiskusa.
@kamratt83 było się uczyć i pracować to też byś zarabiał, trollu. Ale nie, lepiej skończyć podstawówkę i żyć z zasiłków... Kiedyś było lepiej, bo:
-takie darmozjady nie pasożytowały za nasze podatki,
-mieliśmy dobre relacje z całym światem (PIS zerwało relacje z każdym oprócz Węgier),
-nie było tak wielkiej inflacji,
-byliśmy demokratycznym i tolerancyjnym krajem,
-nie byliśmy pośmiewiskiem całego świata,
-prostaki pokroju Pawłowicz nie miały nic do gadania,
-nie byliśmy krajem wyznaniowym.
Nie ma sensu podawać więcej argumentów, bo dla takich jak ty liczy się tylko to, że "bynamni na bombelki dajo".
@Cammax Podatki były też wysokie, bezrobocie 15%, wszystkie media chwaliły i usprawidliwiały rząd, do tego okradziono OFE a i tak na nic nie było k....a pieniędzy.
O takich kwiatkach jak interwencja w redakcji tygodnika Wprost czy strzelanie gumowymi kulami w demonstrantów (wolne media i demokracja), nie wspomnę.
Teraz wpływy budżetowe są o 1/3 większe za PiSu niż za PO. Cuda ? Czy może wtedy bylo państwo z kartonu (teoretyczne), które nie potrafiło pilnować gdzie mu pieniądze wyciekają. Zamiast tego, łupiono uczciwych całą wyliczanką podwyżek podatków, które zatwierdził niezależny prezydent - Komorowski.
PiS to oczywiście syf, ale PO to był syf do sześcianu.
A co do tego jakie dobre stosunki mieliśmy z całem światem. Tak, jako wyrobnik, podwykonawca, kraj montowni i źródło darmowej siły roboczej. Takie dobre stosunki to ja chrzanię.
Wystaw mi swój tyłek. Ja cię będę w niego ruchał przy każdej okazji. Będziesz miał ze mną dobre stosunki. Pasi ?
Zmodyfikowano 6 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2021 o 0:35
@dzonsmis ale nie tak wysokie jak dziś. Obecnie też mamy duże bezrobocie, ale wielu się nawet nie rejestruje jako bezrobotni. Bo ludzie wolą żyć z zasiłków.
Teraz policja (czy raczej PISlicja) też jest bardzo agresywna. Zobacz, co robili na strajku kobiet/przedsiębiorców.
Likwidacja niezależnych mediów wlaśnie się rozpoczyna. Na razie Orlen przejął tylko lokalne media.
Teraz za to ze wszystkimi jesteśmy skłóceni, zwłaszcza z całą Europą. Oprócz Orbana nie mamy nikogo. Z innymi krajami od 2015 nawet nie utrzymujemy już relacji (kiedyś "sojusznikiem" było też USA, ale wygrał Biden i sojusz się skończył).
@Cammax Jaja sobie robisz. Nie wiedziałem Policji strzelającej z broni gładkolufowej. A za Tuska... pogogluj sobie, to znajdziesz filmik jak to pięknie wyglądało.
I co z tego, że Orlen przejął ? To jest likwidacja? Każdy może sobie kupować co chce.
A to, że jesteśmy skłóceni to żaden dowód i na nic. Tylko fakt, że inne kraje widzą i widziały Polskę w roli tanich podwykonawców.
No jak na to się będziemy godzić to zawsze będziemy krajem montowni, krajem drugiej kategorii, a gratis dostaniemy tu 3 miliony arabów, którzy nam tu będą urządzać swoje prawa, jak to ma miejsce we Francji. Tam ataki tzw nożowników są każdego miesiąca, a niektóre miasta, jak Marsylia, są już całkowicie przejęte i są de facto strefą no go. Pojedź sobie tam, to zobaczysz na własne oczy.
Dlatego, nie, dziękuję.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2021 o 19:57
Spójrz na to od strony "rządzących" - zabierzemy 700 zł, damy 500 zł i ciemny lud na nas głosuje
@ubooot a najśmieszniej jest, jak wejdziesz w program różnych partii i w sumie w każdej znaczącej masz 500+, więc czego by się nie wybrało, socjal pozostanie
@Plaskaflaszka Tego nie przeskoczysz. Praktycznie żadna partia nie ma szans na wygraną, jeśli otwarcie oznajmią o likwidacji 500+. Żeby usiedzieć w polityce trzeba być żmiją, najlepiej prosto ze słoika z wazeliną. Obecnie najbardziej realne by było pokierowanie tak gospodarką, aby wartość pracy ludzkiej gwałtownie wzrosła. To da się osiągnąć zwiększając produktywność ludzi, a to znowu da się osiągnąć rozwijając sektory zaawansowane, które będą w stanie oferować dużo więcej dobrych miejsc pracy. Jak to zrobić? A chociażby niskimi podatkami i prawem, które pozwoli naszym robić dużą konkurencję na rynku światowym. Nie stawiać na brudną robotę jak teraz. Stać na linii i skręcać fotele do Folcwagena może byle kto. Trzeba konkurować w dziedzinach, które faktycznie przynoszą zyski, głównie w inżynierii. Jak to jest, że większość dobrych pomysłów i patentów wylatuje z kraju i osiąga często sukcesy za granicą? Ano prawo jest takie, że się tu nie opłaca. Weźmy sobie nawet najprostsza rzecz. Obecnie przyłączenie instalacji do fotowoltaiki wymaga z pół roku czekania. Jest ogrom gotowych instalacji czekających aż ktoś podłączy przyłącza. Tak właśnie marnujemy potencjał. Dlaczego nie zatrudnić więcej ludzi do takiej pracy, skoro popyt rośnie i energetyka będzie przechodziła spore zmiany? Czyżby nikomu się nie opłacało iść w fotowoltaikę? W sumie racja. Prawo jest tak skonstruowane, że OSD nie zależy na tym. Mają więcej roboty, a i tak tracą na tym.
Ogólnie rzecz biorąc, podnoszenie wartości pracy i dostępności dobrej pracy doprowadzi do dobrej inflacji, która wynika właśnie ze wzrostu wartości pracy ludzkiej. To sprawi,. że wartość tych 500+ będzie spadać i przestanę mieć jakieś znaczenie.
ludzie którzy coś mają mają również rozum i wiedza że dzieci trzeba wychować co nie jest proste a nie tylko pobierać za nie dodatki
Abstrahując od tego, że żyjemy w Polsce, PiS jest przy władzy, a warunki do życia mamy średnie to patrząc na styl pisania autorka wcale nie chce mieć dzieci. Gdyby kraj jej tak utrudniał życie to i tak byłoby pojęcie dziecko, a nie kaszojad. Wyczuwam tu więc chęć ponarzekania na rządzących, a nie zwrócenie uwagi na problem. Zgaduję, że tej Pani do rodzenia potomstwa nie przekona ful wypas oferta, bo zwyczajnie nie lubi dzieci (w sumie nie ma obowiązku ich posiadania, więc spoko, tylko po co wtedy takie teksty?). Stąd też można spojrzeć na trendy. Najwięcej dzieci rodzi się w ubogich, prostych społeczeństwach, gdzie dzieci są często niezbędną siłą roboczą. W bogatych krajach zwykle jest to jedno dziecko, bo ludzie nastawiają się na karierę, a dwa dzieci to obowiązek i wyzwanie, a ludzie są coraz bardziej wygodni. Nie ma też potrzeby po prostu. Ilość zamieniana jest na jakość. Jest mniejsze społeczeństwo, ale za to bardziej wykształcone. Problemem jest to, że emerytów trzeba utrzymać, a przy mniejszej ilości dzieci po prostu nie ma kto tego robić (stąd ściąganie pracowników ze Wschodu). Wszystko jest ze sobą powiązane. A więc nie to ile państwo da jest ważne, tylko to na jakim etapie jest społeczeństwo. Aczkolwiek są też plusy, bo lepiej jak dziecko ma warunki, swój pokój i nie musi codziennie walczyć o przerwanie. Grunt tylko żeby w takich warunkach wychować człowieka na szanującego innych, pracę i pieniądze, a z tym wtedy gorzej.
ooo to ja to ja...
Kapitalizm w krajach takich jak polska nie sprzyja posiadaniu potomstwa. Posiadanie dzieci się zwyczajnie nie opłaca. To kiepski biznes.
@dzonsmis I tak było w XXw, w XiXw, XVIII, XVII i tak dalej aż dojdziemy do cesarstwa rzymskiego, potem przejdziemy przez imperium greckie aż do czasów egipskich i tak, cofając się dalej trafimy na sumerów, aż cofniemy się do czasów, jakieś 40 tyś. lat temu, zanim wynaleziono pieniądze, kapitalizm itd. Bo posiadanie dzieci nijak nie jest związane z pieniędzmi. Biedne kraje są bardziej dzietne niż bogate. Biedne rodziny posiadają więcej dzieci niż bogate rodziny. Chodzi o instynkt rodzicielski - macierzyński i ojcowski, chęć posiadania potomstwa i przekazania własnej puli genowej dalej. Ten instynkt jest pierwotny. Tylko, że my, Polacy, tak bardzo nauczyliśmy się tłumić nasze emocje, że również stłumiliśmy instynkty pierwotne. Nie chcemy mieć dzieci z zupełnie innych powodów niż ekonomiczne. Powód ekonomiczny jest prosty i traktowany jako wymówka, bo przecież wszyscy zrozumieją, że nas nie stać, albo że jesteśmy tak zarobieni w utrzymaniu statusu ekonomicznego, że nie chcemy mieć dzieci. Ale jak głębiej sięgniesz do duszy człowieka, to bardzo szybko się okaże, że tam, pod spodem są setki nieprzepracowanych i tłumionych lęków, aleksytymia czyli odcięcie od własnych uczuć i emocji, traumy z dzieciństwa czy ze szkoły, które blokują chęć posiadania dzieci, i tak mogę wymieniać i wymieniać.
@Ergon777 Niby tak, ale w warunkach kapitalistycznych gdzie wszystko jest transakcją poddana wycenie, posiadanie dzieci jest kosztowne.
Sorry, ale pomijając 500+, to nie wyobrażam sobie żeby ktoś mógł mieć 10 dzieci w kapitalistycznej gospodarcze i na to zarobić, nie popaść w patologię. Kiedyś, mimo biedy, było to możliwe.
Pokaż mi dziś rodzinę wielodzietną, która nie jest patologią.
@Ergon777 W ubiegłych wiekach dzieci potrzebne były zwyczajnie do pracy - czy to w gospodarstwie rolnym, czy u kogoś - po odchowaniu do 3-4 lat. Niepracujące dzieci mieli tylko bardzo bogaci ludzie, a oni z kolei nie mieli tych dzieci jakoś szczególnie dużo. Teraz dzieci są tylko kosztem a ich praca budzi oburzenie. Nie zauważyłeś tej podstawowej zmiany ?
@dzonsmis Może i posiadanie 10 dzieci nie jest osiągalne dla przeciętnej osoby, ale spokojnie 2+ jest w krajach zachodnich. Wszystko zależy od tego, czy twój aktualny poziom życia jest satysfakcjonujący. Posiadanie dzieci jest pewną formą luksusu i to się zmieniło. Teraz właśnie dzieci nie są inwestycją, nie płodzisz ich 10 aby miał kto w polu robić czy w stajni pomagać. Robisz je wtedy, gdy będziesz im w stanie zapewnić poziom życia taki, jakiego sam oczekujesz. Sam bym chciał mieć ze 3, ale do trzydziestki miałem ledwie 50mkw na przedmieściach. Moim sąsiadom to nie przeszkadzało zrobić sobie czwórki, ja sobie nie wyobrażam wychowywania tyłu dzieci na dwóch pokojach mimo, że za dzieciaka z rodzicami mieszkałem w kawalerce w wieżowcu z płyty. Teraz wynajmuję dwa razy większy dom i mam warunki, w których mógłbym mieć jedno, za kilka lat planuję przeprowadzkę i będę celował w kupno działki pod budowę czegoś przyzwoitego. Z ogródkiem, w którym mam więcej miejsca niż na rozpiętość ramion i garażem na więcej niż jedna osobówka. Mam swój próg, w którym będę zdecydowany na więcej, ale w małej klitce bym nie chciał. Tak ma wielu ludzi oglądając hamerykańskie seriale, gdzie nawet przy średniej pensji ludzie nie cisną się w 40mkw i mają swoją przestrzeń, a dzieci bawią się w ogrodzie, a nie blokowym trzepaku.
Proponuję przeprowadzić się do Nigerii. Tam jest więcej dzieci niż dorosłych, więc tam to musi być dobrobyt.
@zxcvbnasdfgh Fałszywe porównanie. Kapitalizm zmienia nasze myślenie i sposób funkcjonowania. Tu wszystko, absolutnie wszystko jest poddane transakcji i wycenie.
Dodatkowo ten wyścig szczurów, konieczność ciągłego rozwoju i ciągła niepewność jutra.
Fakt, kapitalizm zmienia myślenie - bez wody w kranie raczej miałbym inne. Porównajmy więc Niemcy, Finlandię, Szwecję, Danię i Polskę. Jeśli chodzi o przyrost naturalny nie odstajemy od bogatych państw europejskich.
@zxcvbnasdfgh Wręcz przeciwnie. Zobacz na dzietność polskich rodzin żyjących w Szwecji, Finlandii czy Niemczech. Mają wyraźnie wyższa dzietność od lokalsów. Przez życie w tym kraju mamy niższe oczekiwania od nich i szybciej jesteśmy usatysfakcjonowani decydując się na potomstwo. To nasz kraj tak tłamsi ludzi, że nie chcą skazywać dzieci na życie w tych samych warunkach.
Z całym szacunkiem ale większego steku głupot to już dawno nie czytałam. Jak to jest kampania polityczno-społeczna opozycji, to jest ona cienka jak kompot z desek, gdyż każdy argument da się obalić. Wystarczy dr. Google i trochę logicznego myślenia. Problem bezdzietności w Polsce dosyć słabo koreluje ze statusem ekonomicznym. PRL był biedny jak mysz kościelna, dostęp do opieki specjalistycznej był żaden a dzieci się rodziło więcej niż obecnie. Właśnie jest odwrotnie niż się nam wydaje. Dzietność społeczeństw spada wraz z rozwojem ekonomicznym gdyż dorośli chcą po prostu użyć życia a nie być uwikłanym w pieluchy lub są zajęci powiększaniem kapitału. Polskie badania pokazują bardziej niepokojące trendy jak problemy z więzią emocjonalną u pokolenia millennialsów, niestabilność w związkach, niskie kompetencje rodzicielskie u potencjalnych rodziców (co wywołuje lęk przed rodzicielstwem), duże migracje społeczne - zerwanie więzi rodzice-dziadkowie, problemy z odnalezieniem się w kulturze indywidualistycznej, zerowy kapitał społeczny, problemy z zaufaniem do czegokolwiek, niejasne plany życiowe, itd końca nie widać. Jeżeli, na serio, ktoś uważa, że rząd polski będzie odpowiedzialny za dzietność... i to czy polityka pro czy antyrodzinna rządu będzie miała wpływ na ilość urodzeń - to na serio powinien zacząć weryfikować swoje poglądy gdyż społeczeństwo polskie jest oportunistyczne wobec wszelkich narzucanych norm..
@Ergon777 i ja się z tym zgadzam. Ekonomia nie ma tu znaczenia, ale polityka może jednak mieć. We wszystkich krajach byłego bloku wschodniego przyrost naturalny jest katastrofalny. Jest nawet niższy niż u rdzennych Europejczyków w krajach zachodnich, czy USA. Nie wszystko wszędzie jest jednakowe.
@Ergon777 Dobrze napisane, zgadzam się z Tobą w 100%. Świat się zmienia, zmieniają się także priorytety. Ludzie w czasach dobrobytu coraz częściej patrzą na siebie i na swoje potrzeby oraz pragnienia tudzież spełniają marzenia, gdyż mają ku temu sposobność, w postaci pieniędzy jak i ogólnej wolności. Doskonałym przykładem tej tezy jestem ja sam! Mam 34 lata i żyje mi się wyśmienicie w nieformalnym, bezdzietnym związku i to właśnie w Polsce! Wraz z moją partnerką mamy ok. 10k zł netto miesięcznie i jak na nasz skromny poziom życia, jest to wystarczające. Mamy swoje mieszkanie za które czynsz + opłaty wynosi grosze, jeździmy dwa lub trzy razy w roku na wakacje lub też inne wycieczki, pomimo iż nie oszczędzamy przesadnie to i tak zostaje kilka tysięcy miesięcznie oszczędności. Po co więc to psuć? Po co niszczyć tą wspaniałą sytuację, która jak mam nadzieję może jeszcze egzystować przez co najmniej 30 lat? Mi w Polsce aktualnie żyje się znakomicie, wręcz perfekcyjnie. A zaznaczam iż nie jestem beneficjentem ŻADNEGO programu socjalnego. Za wszystko płacę najwięcej jako bezdzietny kawaler, nie przysługuje mi kompletnie nic. Zmienił się po prostu sposób życia. Popatrzcie sobie na stare zdjęcia z lat 70' i 80' ubiegłego wieku, np.na te maturalne. Siedzą na nich chłopaki i dziewczyny w wieku lat 18 i wyglądają jakby mieli pod 40. I tak też wtedy było. Nieopodal miasta w którym mieszkam był swoisty kombinat. Szkoła zawodowa, duży zakład pracy oraz osiedle mieszkaniowe z wielkiej płyty. Wszystko na miejscu. Wszyscy tam mieszkający ludzie z góry wiedzieli co będą robić w życiu, bo po prostu nie było innej alternatywy, a i w zasadzie w pewnym sensie było to wygodne. Było miejsce zamieszkania, była stabilna praca to i były dzieci bo w zasadzie nie było na co innego wydawać tych niewymienialnych pieniędzy. Urlop? Organizowany przez zakład pracy, wtedy nie było żadnych uniesień bo wszystko było zamknięte. Jak ktoś pojechał do Bułgarii to był herosem i wszyscy o nim gadali jaki to super obieżyświat. A dzisiaj? Świat jest otwarty, za parę euro zwiedzisz pół świata, w taki czy inny sposób. Za dwa - trzy tysiące z groszami pojedziesz na super wakacje z wyżywieniem np. na Wyspy Kanaryjskie i zobaczysz jaki ten świat jest cudowny. Gwarantuję, że można się zakochać w tym. Po takim przeżyciu, ten zakład pracy który dawał Ci tą teoretyczną stabilizację (oczywiście gdyby nadal istniał) i wcześniejsza egzystencja, gromada dzieciaków tudzież beznadziejność istnienia wydadzą się być jakieś takie śmieszne w ogromie możliwości. Życie jest tylko jedno jedyne.
@Trucker_87 dokładnie to wygoda i chęci spełnienia marzeń i podróże są powodem braku dzieci w wielu związkach w zasadzie cały zachodni świat rozwinięte kraje mają problem z dzietnością . I abyś mógł żyć na takim poziomie jak teraz (mając 2 dzieci) musiał byś zarabiać z partnerką co najmniej 20 tysięcy zł a takie zarobki to już troszkę większy problem na 2 osoby. Pomijając już zupełnie wygodę która ma się we 2 dorosłe osoby dzieci są czasochłonne a dziś w zachodnich społeczeństwach czas jest droższy od pieniędzy.
@Ergon777 Zapominasz o jednym z kluczowych czynników. Poczucie bezpieczeństwa.
W czasie PRLu było paradoksalnie wyższe: może i było biednie, ale było też wiadomo, że praca będzie, jakieś mieszkanie też się znajdzie. Obecnie - nie wiesz czy nie wylądujesz na bezrobociu.
W przypadku kobiet brak stabilnej sytuacji zawodowej odsuwa w czasie decyzję na temat macierzyństwa, zwłaszcza w momencie gdy dodasz do tego niestabilność w związkach (bo facet ją zostawi, alimenty może będą, a może nie, a musi jakoś utrzymać siebie i dziecko).
Brak poczucia bezpieczeństwa to też brak możliwości powrotu na rynek pracy - nie masz gwarancji że dostaniesz miejsce w przedszkolu, albo żłobku i że będzie Cię na to stać. Brak odpowiedniej opieki medycznej. A nawet brak możliwości podjęcia decyzji "co zrobić, gdy płód będzie miał ciężkie wady rozwojowe".
No i dobrze. Ludzie są mądrzy, wiedza, że Polacy to murzyni i niewolnicy Europy, więc nie będą tworzyć kolejnych.
Jeszcze trochę i rząd w swojej genialności zakaże antykoncepcji.
Ja wam zdradzę z czego wynika strach przed prokreacją. Nie chodzi o warunki ekonomiczne, nie chodzi nawet o mentalność pokoleniową, chodzi o brak stabilnej sytuacji o życie w kraju, gdzie każdy chce każdego wyjepac, rynek pracy to dzicz bez zasad, bez równowagi, albo trafiasz do raju, albo na wyzysk i harówę za dziesięciu. Urzędy nie działają, instytucje panstwowe nie działają, każdy każdego chce wyjepac, przekręcić i przewalić na grubą kasę. Codzienność jest nieprzewidywalna.
Zalegalizować gwałty na kobietach i całkowicie zabronić aborcji. Problem rozwiązany. Oczywiście jest to ironia, i takie postępowanie nie powinno być nawet rozważane.
Ale ciężko nie zwrócić uwagi że kiedyś gdy prawa kobiet prawie nie istniały, pojęcie niżu demograficznego praktycznie nie istniało.
Piszesz o "januszexach".
Wiem, że patola jest po każdej stronie, ale załóż w Polsce firmę, to zobaczysz, co to znaczy być r*chanym.
Od podatków, ZUSów, opłat i danin po pracowników, którzy tylko kombinują jak przeżyć jak najwięcej na L-4, co wynieść z firmy i sprzedać....
Demotywatory to taki sok z buraka 2.0 ha ha ha. Banda dzieci i pajaców co zamiast brac się do roboty to tylko płacze w internecie jak to im zle ha ha ha. Mój ojciec pracował 7 dni w tygodniu prowadząc swoją działalność dzięki czemu dorobił się majątku wartego około 20 milionów złotych. W jego 50 urodziny przyjechali goście a on nawet do domu nie przyszedł się przywitać bo miał pracę do późnego wieczora. Plebs nie zrozumie czym jest dążenie do sukcesu bo zamiast brac sie za siebie spogląda tylko na innych i albo zazdrości lub nazeka ze ktos mu coś zabrał ha ha ha
Do tych wymienionych przez was powodów w Polsce dochodzi jeszcze kiepska opieka lekarska nad kobietami w ciąży. Mieszkam w małym miasteczku i tutaj ginekolog jest raz w tygodniu przez 3-4 godziny. Na kilka tysięcy kobiet. Gabinet nawet nie ma usg. Będąc w ciąży jeździłam kilkadziesiąt kilometrów do miasta wojewódzkiego, dwa razy w miesiącu żeby zrobić badania... kolejny powód to niestabilne związki, w których nie wiadomo, czy będzie się razem za kilka lat. Mamy setki tysięcy samotnych matek, których żaden facet nie chce, bo po co będzie wychowywałam cudze dziecko
@Tummler wystarczy znać się na antykoncepcji i problem z "kaszojadami" znika ale to trzeba mieć wiedzę na poziomie 7 klasy podstawówki... A osoby które określają tak dzieci nie powinny ich mieć po co się męczy i innych ? I póki co posiadanie dziecka to wybór a nie konieczność.
@WroceNieRazAmebo32 Gówno prawda, antykoncepcja zawodzi.
Gdybyś pracował za PO to byś wiedział, że to wtedy podniesiono ulgi podatkowe na dzieci. To właśnie wtedy pieniądze dostawali ci, którzy pracowali i odprowadzali podatki. Ale na PiS głosują słabo wykształceni, mało zarabiający, bezrobotni, więc obecna władza musiała zmienić kryteria i dali kaskę w łapki każdemu, również patoli. Gotówkę na konto widzi każdy, odpisy od podatków tylo ci co pracują i umieją liczyć.
Oni przynajmniej się dzielo. xD
Przecież jeśli płód zagraża życiu matki, to można wykonać aborcje. Więc o co ten płacz? xD
@Sacres Wady płodu zagrażają życiu matki, w Polsce zabija się kobiety ciążą w prawdziwym świecie, na papierku jest napisany niesprawdzony bełkot, nie zważający na rzeczywistość.
@PussyCatKill Szczerze wątpie, że tak jest. Przypuszczam, że sporo kobiet rodzi mimo wszystko, bo później by je sumienie ruszało, choć nie powinno.
masz 3 wyjscia.
1. mieszkać z rodzicami do ich śmierci albo swojej
2. mieszkać pod mostem
3. uje*ać się w kredyty na 40 lat
Obawiam się, że wszystko co wymieniłeś to nie są przyczyny , a co najwyżej wymówki. Jak ktoś chce mieć dziecko to je będzie miał i już, jak nie chce nie będzie.
U nas po prostu nie chcą mieć dzieci.
ps. oczywiście to co powiedziałeś jest prawdą i napewno nie zachęca do posiadania dzieci, ale na pewno nie jest żadną główną przyczyną małej dzietności w Polsce. Cała Europa ma ten sam problem, a są w Europie także bogate kraje.
więcej socjalu, więcej socjalu, a potem się dziwią że ceny wszystkiego są z kosmosu
nie trzeba wojny, wystarczy postawić odpowiedni rząd i cały kraj może zniknąć...
Kawalerka za pół wypłaty? Ale słyszałaś o najnowszym odkryciu, że istnieje życie poza Warszawą?