To nie jest wynik globalnego ocieplenia, a prostowania i betonowania brzegów rzek, asfaltowania i betonowania nawierzchni i całej reszty durnej gospodarki wodą.
@Laviol i globalnego ocieplenia, które zwiększa ryzyko ekstremalnych zjawisk pogodowych. Opady były rekordowe. Czym więcej energii w atmosferze tym silniej może wiać, czym cieplejsze jest powietrze tym więcej wody pomiesci. Od powtarzania, że globalne ocieplenie nie istnieje ono samo z siebie nie zniknie.
@5g3g Od powtarzania że jest też się nie zatrzyma, zmiany klimatu są rzeczą naturalną a człowiek ma tylko wpływ na to jak szybko będą się działy, Brak dobrze zorganizowanej gospodarki wodnej jest większym problemem niż globalne ocieplenie, budowa zbiorników retencyjnych pomoże zapobiegać zarówno suszom jak i powodziom, zatrzymując wodę w odpowiednich miejscach zmienimy również stopień nagrzewania się podłoża itp. Jako kraj mamy znikomy wpływ na globalne ocieplenie, czepiać się tego można chin indii i usa, bo to są państwa które mają realny wpływ na to zjawisko.
@5g3g, podtopienie miasta nie jest dowodem na globalne ocieplenie. Ono może jedynie zintensyfikować ich częstotliwość lub wielkość. Taką Dolinkę Służewiecką zalewało długo przed tym jak zaczęło się mówić o globalnym ociepleniu.
@kibishi zmiany klimatu zwykle bywają naturalne, ale za to ewidentnie odpowiada człowiek. Ślonce świeci jak świeciło, wulkany są tak aktywne jak były. Wszystko jest stabilne poza wpływem człowieka. Są na to liczne i zupełnie niezależne dowody. Powtarzanie że to nie człowiek brzmi jak bełkot fanatyka.
@Laviol no właśnie - wyobraź sobie że wielkość opadów przy powodziach spowodowanych opadami jest kwestią kluczową. Więc cieszę się, że jednak uznajesz, że współwinnym jest również globalne ocieplenie.
@5g3g, kwestia kluczową jest gospodarowanie wodami opadowymi.
Jeśli robisz to źle, to jedna burza na rok zaleje pół miasta, jeśli dobrze, nawet burza codziennie nie narobi szkód. A człowiek od ponad 100 lat źle gospodaruje wodą.
@Laviol jeżeli budujesz infrastrukturę tak by wytrzymywała zjawiska pogodowe występujące nie częściej niż raz na dwieście lat, a co dwa lata masz burze tysiąclecia to masz przechlapane.
@5g3g, nie operuje się zjawiskami w skali 200 lat. Jeśli chodzi o stan wód w rzekach mówi się o wodzie corocznej, dwuletniej... pięćdziesięcioletniej.... i stuletniej. Określa to jedynie prawdopodobieństwo wystąpienia danego poziomu, ale może to być tak, że rok po roku będziesz mieć poziom stuletni. Powódź we Wrocławiu z 1997r, nie była żadną powodzią tysiąclecia ani nawet dwustulecia, a skutkiem zabudowy poniemieckich polderów dla wody stuletniej.
Natomiast wody opadowe określa się jako średnią roczną, lub wieloletnią, np. dziesięcioletnią.
Generalnie te problemy to wynik braku przewidywania i krótkowzroczności ludzi. Jeśli rozbudowujesz miasto, a deszczówkę odprowadzasz do kanalizacji, to nie dziw się, że nie daje rady wody odprowadzić.
Z racji zawodu znam wiele sposób retencjonowania wody i zapobiegania powodziom. Między innymi dlatego na Zachodzie, ale również już i w Polsce, rozpoczęto renaturyzację rzek.
Tak czy siak problemem jest zła infrastruktura, brak przewidywania i zła gospodarka wodą, a nie ocieplenie. Bez tego i tak było źle i skutkowało powodziami.
@Laviol tak skrotowo- czy dochodzisz do genialnego wniosku, że globalne ocieplenie jest niewinne choć zwiększa wielkość i częstość opadów, bo trzeba przewidywać że idzie globalne ocieplenie i się dostosować. A kto go nie przewidział jest krótkowzroczny. Tylko jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia - nie patrzysz aby zbyt wąsko. Może by też tak przyczynę zwalczać a nie tylko skutki , walki że skutkami ocieplenia nie ograniczać tylko do ulewnych deszczów itp.
Oczywiście powodzie też bez globalnego ocieplenia też by się zdarzały, ale nie były by tak potężne i częste. Więc w pewien sposób masz rację twierdząc że nie ma znaczenia dla samego faktu istnienia powodzi, ale jednak do skali i częstości tego zjawiska jak najbardziej znaczenie już ma.
@5g3g, demot sugeruje, że ocieplenie jest przyczyną powodzi. Jeśli jedno zjawisko pojawia się bez obecności innego, to znaczy, że nie ono jest przyczyną. Powodzie były bez ocieplenia, bo przyczyną jest co innego. Zła gospodarka wodą.
Czy ocieplenie może mieć/ma związek z powodziami? Tak, bo w naturze wszystko ma ze sobą związek w długim łańcuchu przyczynowo - skutkowym (a nawet całej sieci zależności). O czym ludzie zapominają i wydaje im się, że mogą robić co chcą bez ponoszenia konsekwencji. Dlatego ocieplenie zwiększa problem z powodziami, ale nie jest ich przyczyną. Gdybyś zlikwidował ocieplenie, to powodzie pozostałyby tak długo, aż człowiek zacząłby prowadzić mądrą gospodarkę wodą. Jeśli chciałbyś zwalczać powodzie likwidując ocieplenie, to to się nie uda, bo tylko problem złagodzi jako, że ocieplenie tylko zwiększa problem.
Prawdziwym powodem jest człowiek i jego działania. Nie patrzę wąsko, wręcz przeciwnie. Dobrze wiem co można/należy zrobić, żeby rozwiązać problem z wodą, a nawet co zrobić, żeby przynajmniej zmniejszyć problem z ociepleniem. Zakładając, że to wynik działania człowieka, aczkolwiek i bez tego należałoby to zrobić. Tylko to nie podoba się ani ludziom, ani właścicielom koncernów przemysłowych. Jednym zabierze wygodę, drugim kasę. Dlatego podsuwa nam się jakieś rozwiązania w rodzaju plaster na złamanie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 lipca 2021 o 22:19
Powodzie to naturalne zjawiska, budowa na terenach zalewowych oraz częste betonowanie wszystkiego co się da tak by woda spływała prosto do rzeki już nie... i to są przyczyny tego zjawiska... globalne ocieplenie nie ma nic do rzeczy no może za zwiększeniem częstotliwości takich zjawisk...
Dobrze zrozumiałem że zdaniem autora nie ma innych przyczyn powodzi niż ocieplenie klimatu?
Bo jeśli tak to by oznaczało że zanim to ocieplenie nastąpiło powodzie nie występowały.
To nie jest wynik globalnego ocieplenia, a prostowania i betonowania brzegów rzek, asfaltowania i betonowania nawierzchni i całej reszty durnej gospodarki wodą.
@Laviol i globalnego ocieplenia, które zwiększa ryzyko ekstremalnych zjawisk pogodowych. Opady były rekordowe. Czym więcej energii w atmosferze tym silniej może wiać, czym cieplejsze jest powietrze tym więcej wody pomiesci. Od powtarzania, że globalne ocieplenie nie istnieje ono samo z siebie nie zniknie.
@5g3g Od powtarzania że jest też się nie zatrzyma, zmiany klimatu są rzeczą naturalną a człowiek ma tylko wpływ na to jak szybko będą się działy, Brak dobrze zorganizowanej gospodarki wodnej jest większym problemem niż globalne ocieplenie, budowa zbiorników retencyjnych pomoże zapobiegać zarówno suszom jak i powodziom, zatrzymując wodę w odpowiednich miejscach zmienimy również stopień nagrzewania się podłoża itp. Jako kraj mamy znikomy wpływ na globalne ocieplenie, czepiać się tego można chin indii i usa, bo to są państwa które mają realny wpływ na to zjawisko.
@5g3g, podtopienie miasta nie jest dowodem na globalne ocieplenie. Ono może jedynie zintensyfikować ich częstotliwość lub wielkość. Taką Dolinkę Służewiecką zalewało długo przed tym jak zaczęło się mówić o globalnym ociepleniu.
@kibishi zmiany klimatu zwykle bywają naturalne, ale za to ewidentnie odpowiada człowiek. Ślonce świeci jak świeciło, wulkany są tak aktywne jak były. Wszystko jest stabilne poza wpływem człowieka. Są na to liczne i zupełnie niezależne dowody. Powtarzanie że to nie człowiek brzmi jak bełkot fanatyka.
@Laviol no właśnie - wyobraź sobie że wielkość opadów przy powodziach spowodowanych opadami jest kwestią kluczową. Więc cieszę się, że jednak uznajesz, że współwinnym jest również globalne ocieplenie.
@5g3g, kwestia kluczową jest gospodarowanie wodami opadowymi.
Jeśli robisz to źle, to jedna burza na rok zaleje pół miasta, jeśli dobrze, nawet burza codziennie nie narobi szkód. A człowiek od ponad 100 lat źle gospodaruje wodą.
@Laviol jeżeli budujesz infrastrukturę tak by wytrzymywała zjawiska pogodowe występujące nie częściej niż raz na dwieście lat, a co dwa lata masz burze tysiąclecia to masz przechlapane.
@5g3g, nie operuje się zjawiskami w skali 200 lat. Jeśli chodzi o stan wód w rzekach mówi się o wodzie corocznej, dwuletniej... pięćdziesięcioletniej.... i stuletniej. Określa to jedynie prawdopodobieństwo wystąpienia danego poziomu, ale może to być tak, że rok po roku będziesz mieć poziom stuletni. Powódź we Wrocławiu z 1997r, nie była żadną powodzią tysiąclecia ani nawet dwustulecia, a skutkiem zabudowy poniemieckich polderów dla wody stuletniej.
Natomiast wody opadowe określa się jako średnią roczną, lub wieloletnią, np. dziesięcioletnią.
Generalnie te problemy to wynik braku przewidywania i krótkowzroczności ludzi. Jeśli rozbudowujesz miasto, a deszczówkę odprowadzasz do kanalizacji, to nie dziw się, że nie daje rady wody odprowadzić.
Z racji zawodu znam wiele sposób retencjonowania wody i zapobiegania powodziom. Między innymi dlatego na Zachodzie, ale również już i w Polsce, rozpoczęto renaturyzację rzek.
Tak czy siak problemem jest zła infrastruktura, brak przewidywania i zła gospodarka wodą, a nie ocieplenie. Bez tego i tak było źle i skutkowało powodziami.
@Laviol tak skrotowo- czy dochodzisz do genialnego wniosku, że globalne ocieplenie jest niewinne choć zwiększa wielkość i częstość opadów, bo trzeba przewidywać że idzie globalne ocieplenie i się dostosować. A kto go nie przewidział jest krótkowzroczny. Tylko jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia - nie patrzysz aby zbyt wąsko. Może by też tak przyczynę zwalczać a nie tylko skutki , walki że skutkami ocieplenia nie ograniczać tylko do ulewnych deszczów itp.
Oczywiście powodzie też bez globalnego ocieplenia też by się zdarzały, ale nie były by tak potężne i częste. Więc w pewien sposób masz rację twierdząc że nie ma znaczenia dla samego faktu istnienia powodzi, ale jednak do skali i częstości tego zjawiska jak najbardziej znaczenie już ma.
@5g3g, demot sugeruje, że ocieplenie jest przyczyną powodzi. Jeśli jedno zjawisko pojawia się bez obecności innego, to znaczy, że nie ono jest przyczyną. Powodzie były bez ocieplenia, bo przyczyną jest co innego. Zła gospodarka wodą.
Czy ocieplenie może mieć/ma związek z powodziami? Tak, bo w naturze wszystko ma ze sobą związek w długim łańcuchu przyczynowo - skutkowym (a nawet całej sieci zależności). O czym ludzie zapominają i wydaje im się, że mogą robić co chcą bez ponoszenia konsekwencji. Dlatego ocieplenie zwiększa problem z powodziami, ale nie jest ich przyczyną. Gdybyś zlikwidował ocieplenie, to powodzie pozostałyby tak długo, aż człowiek zacząłby prowadzić mądrą gospodarkę wodą. Jeśli chciałbyś zwalczać powodzie likwidując ocieplenie, to to się nie uda, bo tylko problem złagodzi jako, że ocieplenie tylko zwiększa problem.
Prawdziwym powodem jest człowiek i jego działania. Nie patrzę wąsko, wręcz przeciwnie. Dobrze wiem co można/należy zrobić, żeby rozwiązać problem z wodą, a nawet co zrobić, żeby przynajmniej zmniejszyć problem z ociepleniem. Zakładając, że to wynik działania człowieka, aczkolwiek i bez tego należałoby to zrobić. Tylko to nie podoba się ani ludziom, ani właścicielom koncernów przemysłowych. Jednym zabierze wygodę, drugim kasę. Dlatego podsuwa nam się jakieś rozwiązania w rodzaju plaster na złamanie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2021 o 22:19
@Laviol Czyli i tak wina człowieka ingerującego w przyrodę.
@karolcia92, ano tak.
Powodzie to naturalne zjawiska, budowa na terenach zalewowych oraz częste betonowanie wszystkiego co się da tak by woda spływała prosto do rzeki już nie... i to są przyczyny tego zjawiska... globalne ocieplenie nie ma nic do rzeczy no może za zwiększeniem częstotliwości takich zjawisk...
Dobrze zrozumiałem że zdaniem autora nie ma innych przyczyn powodzi niż ocieplenie klimatu?
Bo jeśli tak to by oznaczało że zanim to ocieplenie nastąpiło powodzie nie występowały.
Rzeczywistość nie dba o to czy jesteś debilem. Co ma wspólnego powódź z globalnym ociepleniem?