Gdzie można tego doświadczyć: Grecja, Hiszpania, Francja i Włochy
Ta sztuczka dobrze działa na zauroczone nowo poznaną okolicą osoby, które oszuści łatwo rozpoznają po pełnym zdumienia wyrazie twarzy. Naciągacze podchodzą do takich zachwyconych turystów i bez pozwolenia zakładają na rękę ofiary bransoletkę przyjaźni. Następnie zaczynają domagać się zapłaty. Trzeba udawać, że nie rozumie się, czego dany człowiek od nas chce i odejść.
Czasami do przyjezdnych podchodzą również dzieci i zakładają bransoletkę na ich rękę, prosząc o bardzo małą zapłatę za sprezentowaną biżuterię. Nie traćcie jednak czujności, ponieważ te maluchy przez cały czas będą wypatrywać, gdzie trzymacie portfel
Gdzie można tego doświadczyć: Rosja, Ukraina
Maskotki ludzkiego wzrostu czyhają w najpopularniejszych miejscach turystycznych w kostiumach znanych postaci z kreskówek. Te „zwierzaki” zazwyczaj podchodzą do ludzi z dziećmi i proszą rodziców o wyciągnięcie smartfona i zrobienie kilku zdjęć. Następnie zaczynają żądać pieniędzy za każdą zrobioną fotografię. Tacy oszuści z reguły zachowują się odważnie i agresywnie, licząc na to, że zdezorientowany opiekun zgodzi się na ich warunki. Jeśli cena za usługę nie została podana, zanim poproszono was o zrobienie zdjęcia, po prostu odejdźcie i nie ulegajcie żadnym prowokacjom
Gdzie można tego doświadczyć: Czechy
Robiąc zakupy w supermarkecie, upewnijcie się, że sprawdziliście ilość produktów w koszyku i na paragonie. Kiedy kasjerzy zdają sobie sprawę, że mają do czynienia z turystą, często nabijają dodatkową rzecz lub produkt o wyższej cenie, licząc na waszą nieuwagę i dezorientację spowodowaną nieznajomością lokalnego języka
Gdzie można tego doświadczyć: Włochy, Grecja i Czechy
Włosi również wykorzystują fakt, że turyści nie znają ich języka. Z łatwością mogą więc doliczyć do rachunku różne usługi: klimatyzację, korzystanie ze sztućców, serwetek i obrusów oraz inne podstawowe rzeczy. Jeśli macie podejrzenia co do kwoty widniejącej na rachunku, poproście kelnera o przyniesienie menu i dokonajcie analizy.
Sprzedawcy na targowiskach też lubią ustalać „specjalne ceny” dla przyjezdnych, dlatego znacznie tańsze jest kupowanie produktów w sklepach położonych z dala od popularnych miejsc turystycznych.
W Pradze istnieje również specjalna usługa, w ramach której turyści siadają przy stoliku i dostają koszyk ze świeżo upieczonym chlebem lub chrupiącymi preclami. Zazwyczaj oczywiście częstują się tymi smakołykami, myśląc, że to podarunek. Kelnerzy jednak bez wahania liczą zjedzone pieczywo i odpowiednio aktualizują rachunek. Cena takiej przystawki często jest bardzo wysoka, dlatego aby uniknąć nieprzyjemności, lepiej zawczasu dowiedzieć się, czy przekąska jest gratis. W niektórych praskich kawiarniach nalicza się również opłatę za korzystanie ze sztućców, jednak zazwyczaj w menu znajduje się informacja na ten temat
Gdzie można tego doświadczyć: Włochy, Polska, Rumunia i Hiszpania
Spacerując po ulicach tych krajów, możecie zobaczyć osobę z pozytywką i papierowymi postaciami z kreskówek, które tańczą do muzyki. Te ludziki sprzedaje się za około 2 euro, a ich twórca twierdzi, że są magnetyczne i napędzane przez fale z głośnika. Ale jeśli je kupicie, szybko zdacie sobie sprawę, że wydaliście pieniądze na zwykłą kartkę papieru. Każda z tych figurek posiada haczyk, do którego przywiązana jest żyłka wędkarska — właśnie w ten sposób oszust kontroluje ich ruchy
Gdzie można tego doświadczyć: Rosja
Zdarza się, że spotkany na ulicy fotograf namawia do przymierzenia stroju narodowego i oferuje, że zrobi wam w tym przebraniu kilka zdjęć. Cena jest zazwyczaj dość niska — około 2 euro. Naciągacze sprytnie ukrywają jednak główny warunek tej atrakcji: podana cena dotyczy tylko jednego elementu stroju, a nie całego kostiumu
Gdzie można tego doświadczyć: Egipt, Czechy, Włochy
Przed wizytą w danym kraju należy dowiedzieć się, jak wyglądają lokalne pieniądze. Warto też zorientować się, która waluta jest używana na terytorium danego kraju, a która już nie. Przykładowo, we Włoszech możecie otrzymać resztę w lirach zamiast eurocentów. Były one w obiegu przed wprowadzeniem euro w 2002 roku. Z kolei w Czechach mogą próbować dać wam bułgarskie lewy zamiast czeskich koron.
Co więcej, miejscowi krętacze często nie wyjaśniają, w jakiej walucie jest przedstawiona cena na metce. Z tego powodu łatwowierni turyści mogą kupić rzeczy, które kosztują 10 jednostek lokalnego pieniądza za 10 dolarów. Przyjmijcie więc zasadę, aby zawsze ustalać ze sprzedawcą, w jakiej walucie podano cenę
Z tymi różami to widziałem coś takiego u siebie w mieście na Dolnym Śląsku. Nie jest to jakieś turystyczne miasto a "brudasy" naciągali w ten sposób nawet lokalnych mieszkańców spacerujących w centrum.
Co to "tańczących pajacyków" to widziałem to w Kołobrzegu i zastanawiałem się dlaczego te postacie z Disneya (Myszka miki, Goofy i Kaczor Donald) tańczą.....WSZYSTKIE IDENTYCZNIE, w idealny rytm muzyki. Koleś chciał 15zł od każdej zabaweczki.
@n0p mój tata sie nabrał i kupił kiedyś te tańczące myszki miki :P
W Krakowie i Zakopanem też miałam styczność z przebranymi w kostiumy ludźmi, żądającymi opłaty za zdjęcia. Mi akurat na takich zdjęciach w ogóle nie zależy, ale widziałam jak się inni wykłócali, że nie poinformowali o cenniku wcześniej.
Brzmi to jak antyreklama wakacji, bo jednak najlepiej wypoczywa się nad naszym polskim morzem.
Rzym - Stacja Terminii, jeśli tylko podejdziesz do automatu sprzedającego bilety, od razu znajdzie się cyganka, która chętni ci "pomoże" i zniknie z Twoją kasą, lub jej kompani "pomogą" z bagażem, po czym go kradną i uciekają - jeśli za nimi pobiegniesz, specjalnie biegną wolno, aby zaciągnąć cię do ślepej uliczki, a tam jest ich więcej i oddasz resztę rzeczy wraz z portfelem :)
Podobnie w metrze, praktycznie w całej Europie są gangi cygańskie, które obrabiają ludzi z portfeli, telefonów, aparatów. Ta nacja szczególniie upodobała sobie południe Europy, ponieważ łatwi im się wtopić w lokalsów z ciemniejszą karnacją.
Mieszkam i pracuję w Czechach. Cygany na socjalu to prawdziwa plaga. Nic nie robią, całe dnie przesiadują na ulicach w grupach po 5 - 10 osób, zaczepiają ludzi. Są dzielnice gdzie po 18 lepiej nie wychodzić z domu.
To jak można uniknąć znikającego bagażu w Bali i "pomocnika" pomagającego mi go znaleźć?
@optymista29 Zastosuj uniwersalną poradę, pojawiającą się w tekście; udawaj, że nie rozumiesz i odejdź ;)
Najlepiej to nie pchać się tam, gdzie chcą nas oszukać.
Najlepsze jest to, że to ci sami ludzi w tych samych miejscach, zna ich każdy lokalny mieszkaniec a policja w każdym kraju ma to serdecznie w dupie, żeby takich ludzi usadzić.
W Krakowie na rynku oszuści podchodzą do turystów i proponują im, że specjalnie dla nich będzie odegrany hejnał o 12. Ludzie płacą i się cieszą.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2021 o 13:32
@Saset a to nie jest odgrywany co godzinę?
@sl4w3x tak co godzinę ale o 12 jest kulminacyjna godzina i najwięcej wołają. Opowiadał mi to przewodnik , który oprowadzał wycieczkę po włosku i zaczepił go taki jeden, który proponował hejnał o 12, bo wcześniejsze i późniejsze ma już zarezerwowane a ta o 12 jest najdroższa, bo będzie też transmisja z tego w radio i może grupa chciałaby się złożyć na tę godzinę.
@Saset Ja to zapomniałem, że co godzinę się to odbywa ale byłem kiedyś w Krakowie i poczekałem do 12. Nawet ciekawe reakcje turystów. Głownie smartfony (łącznie ze mną) by nagrać to cudo, które dla Krakowian chyba spowszedniało.
"Róże" są popularne w całej Europie (nie widziałem tego tylko w krajach skandynawskich).
We wwłoskich knajpach z kolei problemem jest "copperto" - opłata za nakrycie stołu, zwykle podawana na końcu menu, tak, że nieświadoma osoba może ją uznać, za jakieś danie. Co gorsza nawet w knajpach z wielkim napisem "No coperto" często są doliczane jakieś opłaty, tyle, że inaczej nazwane.
W Czechach zawsze warto sprawdzić, czy gdzieś w menu nie ma pozycji "obsluha".
W kółko te same kraje. Włochy, Czechy... A gdzie Tajlandia? Ci to dopiero doją turystów.
Ale straszycie :) Byłam w Rumunii, we Włoszech, we Francji, a w Czechach wiele razy i na Morawach i w samej stolicy. Nic nigdy takiego ani mnie ani moich znajomych nie spotkało. Tak są chyba głównie skubani Amerykanie, bo oni zawsze aroganccy, zero prób zaznajomienia się z lokalną kulturą, no i wiadomo, ze mają kasę. No raz nam w Pradze dopisali mineralkę do rachunku, ale pewnie dlatego, ze Polacy są znani z niedawania napiwków (i tak dalismy, usmiechnelismy sie tylko do siebie). W Rumunii nam Romki wiecznie próbowały cos sprzedawać, ale nic nie mówiły jak nie chcielismy kupić.
We Włoszech trzeba wchodzić do takich mniejszych jadlodajni, nie "ristorante" to nie ma tej opłaty za nakrycie, zresztą w sezonie wakacyjnym jak nie zarezerwujesz wcześniej w takiej lepszej restauracji, to i tak nie wejdziesz w porze obiadu (czyli o 19.00) We Francji chyba jest podobnie.
A w kazdym kraju działa, jak sie nauczysz kilku słów w ich języku i zaczniesz od "Dzień dobry" "przepraszam" i "proszę"(potem oczywiście trzeba przeprosić, że się umie tak mało i przejść na język migowy lub angielski). Jedni będą zauroczeni, że sobie zadałeś trud nauczyc się ich języka (szczególnie Czesi, bo rzadko tego doświadczają), inni zorientują się, że coś o ich kraju wiesz i nie dasz się nabrać na tanie sztuczki - zawsze wygrana :)
We Włoszech od dawna jest opłata za podane po zajęciu miejsca, przy stoliku w restauracji, słone przekąski. Nazywa się to contorno.
Praktycznie połowa z tego jest też praktykowana w Polsce.