Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
290 296
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A adamis62
-3 / 7

To tak jak teraz z ledami. Działają dwa, trzy ,czasem 4 lata i padają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kanapekr
0 / 2

@adamis62 o, to długo. Nie to co żarnikowe które lubiły się psuć co pół roku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kamikadze10001
0 / 0

@kanapekr Kup sobie żarówki led filament (to co udają że są żarnikiem). Pierwsze żarówki led (wąski kąt świecenia) jakie kupiłem świeciły mi 8 lat tylko że za żarówkę zapłaciłem ok 35-40 zł, teraz takie żarówki są po 5-10 zł (a przynajmniej w takiej cenie były jak kupowałem ostatnio czyli z 2-3 lata temu). Do kuchni kupowałem duże żarówki o kącie świecenia podobnym do zwykłej żarówki LED i mocy 10-15 W i w końcu kupiłem filament od osrama który wytrzymał pół roku, ostatni zakup żarówek do innego miejsca - 2-3 miesiące, a po stłuczeniu mlecznej bański okazało się że to też filament...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+2 / 2

Ciekawym tematem jest prawo w Dubaju. Zwiększenie liczby diod 2-4 krotnie sprawia, że żarówka wielokrotnie zwiększa żywotność, a jej efektywność wzrasta. Mniejsze natężenie prądu daje lepszą sprawność, mniej energii jest emitowane jako ciepło w stosunku do jasności światła. Do tego dzielisz to na więcej diod i przez to osiągają niższe temperatury. Różnica w kosztach jest niewielka w stosunku do napraw czy utylizacji. Uznali w Dubaju, że chłamu nie chcą. Mają masę oświetlenia, które by kosztowało sporo w utrzymaniu. Do tego liczy się sprawność, każde niechciane źródło ciepła to koszt na klimatyzacji. W efekcie producenci specjalnie na tamten rynek wprowadzili produkty spełniające ich wymogi. Tylko tam możesz kupić żarówki Philipsa o znacznie większej żywotności i sprawności energetycznej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
0 / 0

@kanapekr, ale za cenę leda kupisz kilka żarnikowych. I wcale tak często nie padają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
5 5g3g
-1 / 11

Nie do końca tak było. Teoretycznie ktoś twierdzi, że dałoby się w tamtych latach produkować żarówki działające 2500 godzin, ale nie było tak, żeby faktycznie były takie produkowane. Oni blokowali innowacje i wprowadzenie żarówek dłużej świecących, a nie było tak że zrobili krok w tyl.. Zmowa producentów żarówek załamała się pod wpływem konkurencji nie uczestniczącej w spisku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2021 o 21:40

D daclaw
+1 / 3

@5g3g Nie lepiej było wprowadzić zmowę cenową? Żarówki konwencjonalne pod koniec swojej świetności kosztowały poniżej 1 zł. Dziś mamy myszki komputerowe za 5 zł, klawiatury za 12, odtwarzacze mp3 i głośniki bluetooth za 40 zł. To jest bez sensu, bo to nie są rzeczy, które kupuje się codziennie, jak chleb i mleko. Nie zawsze cena jest priorytetem, szczególnie kosztem jakości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P profix3
+7 / 9

To dzisiaj tak jest ze wszystkim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P konto usunięte
+3 / 3

Może tak, ale jest jeszcze aspekt sprawności takiej żarówki. Generalnie każda może osiągnąć tak wysoka żywotność, wystarczy że zostanie zasilana napięciem sporo niższym niż te do którego została zaprojektowana. Obniżymy prąd, obniżymy móc, obniżymy znacząco sprawność gdyż większość energii pójdzie w ciepło no ale znacznie wydłużymy też żywotność. To jest fizyka, część rzeczy nie przeskoczysz nawet teorią spiskową. No ale zawsze niby można też obniżyć czystość gazu w bańce i w sumie ograniczyć żywotność ale patrząc na te legendarne żarówki które żarzą się np w tej jednostce straży pożarnej w US, nie to jest przyczyną

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2021 o 12:35

avatar ZONTAR
0 / 0

Tym się w gruncie rzeczy różnią lepszej i gorszej jakości halogeny. Jakość gazu, ilość zanieczyszczeń i szczelność bańki. Idealny halogen powinien być wieczny. Z zasady opary żarnika wracają pokrywając go przy zgaszeniu. Dopiero zanieczyszczenia to psują i żarnik robi się miejscami cieńszy. Znowu utrata szczelności i uciekanie halogenu sprawia, że metal zaczyna się osądzać na szkle. Stąd niektóre stare żarówki mają metaliczny nalot. Gaz im uciekł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
+2 / 2

Jakiś elektryk się wypowie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Medur
-1 / 3

Ponownie wyjaśniam ten debilizm spiskowy
Za na fb:
"Spisek żarówkowy! Spisek niedobrych kapitalistów, którzy celowo wprowadzili wypalające się żarówki. Wredni kapitaliści planują, żeby się wszystko szybko psuło, żeby zarabiać na nas pieniądze. Też słyszeliście te późne dzieła braci Green? Jako główny przykład celowego "postarzenia produktu" podaje się tak zwany spisek żarówkowy, czyli przypadek kartelu Phoebus założonego przez największych producentów żarówek na świecie w 1924 roku. Kartel rozpadł się w latach 30. Rzekomo jego głównym celem było ponad dwukrotne skrócenie żywotności żarówek (z ponad 2500 godzin do 1000 godzin), żeby osiągać większe zyski na klientach.

Pozwolę sobie pominąć oczywisty ekonomiczny błąd w twierdzeniu, że sprzedaż psującego się szybciej produktu gwarantuje zyski i przejdę od razu do historii.
Najpierw elementarz z czystej fizyki dotyczącej żarówek produkowanych sto lat temu, czyli zanim pojawiły się udoskonalenia w postaci halogenów, LEDów czy innych wynalazków, zmieniających reguły gry. Żarówka jest tak zrobiona, że jej żarnik - ten drucik z wolframu - paruje (Panu Piotrowi dziękuję za poprawkę) i dzięki temu daje światło (i przy okazji ciepło). Istnieją dwie metody zwiększenia żywotności tego drucika: robimy go grubszym, albo zmniejszamy temperaturę. Problem w tym, że pierwszy przypadek oznacza konieczność przepuszczania większego prądu, a więc zmniejszenie energetycznej efektywności. Drugi przypadek oznacza, że światło, które uzyskamy, będzie znacznie słabsze. Krótko mówiąc dłużej żyjąca żarówka oznacza albo gorsze światło, albo jest droższa energetycznie (i w konsekwencji ekonomicznie).

Tu dochodzimy do osiągnięcia kartelu Phoebus, który wprowadził standaryzację i rozpowszechnił w miarę jednolity produkt. To ustrojstwo w końcu zaczęło dawać mocniejsze i lepsze światło. Oczywiście za cenę szybszego zużywania się.

Markus Krajewski, czołowy propagator tezy o istnieniu spisku żarówkowego, pojawiający się też w roli eksperta w różnego rodzaju filmach pseudodokumentalnych, stwierdza w swoim artykule (http://spectrum.ieee.org/geek-life/history/the-great-lightbulb-conspiracy), że po tym, jak żarówki zaczęły wypalać się ponad dwa razy szybciej, japoński członek kartelu doświadczył 5-krotnego (!) wzrostu sprzedaży. Przyjrzeliście się tym liczbom uważnie? 2,5-krotne skrócenie żywotności zwiększyło sprzedaż 5-krotnie. Mówiąc inaczej, to ustrojstwo 2,5-krotnie mniej żywotne zaczęło dawać na tyle lepsze światło, że ludzie zwiększyli swój popyt na nie dwa razy bardziej, niż by wskazywało szybsze zużycie materiału. Trudno o lepszy dowód na to, że produkt okazał się zwyczajnie lepszy i bardziej pożądany od poprzedniego. Gdyby tylko chodziło o zwiększenie przemiału, to popyt powinien wzrosnąć ledwie 2,5-krotnie. Sam pamiętam, gdy rozrysowywałem w latach 20 z architektem plany dla fabryki silników niedaleko Wiednia i wtedy odkryłem, jak znacznie lepszym produktem były żarówki Phoebusa.

Zresztą, największy zarzut, jaki we wspomnianym artykule wysunął Krajewski (tak, wiem, w filmikach jest bardziej stanowczy), to, że inżynierowie z kartelu nie dążyli do tego, by wyprodukować żarówkę, która by jednocześnie świeciła jasno i długo, oczywiście przy zastosowaniu tradycyjnej technologii. Gdyby tylko to było wtedy takie proste!

Zrozumie to zresztą każdy, gdy pomyśli o lampach błyskowych, których żywotność jest bardzo kiepska, ale dzięki temu osiąga się bardzo mocne światło. Ekscytacja żarówkami, które świecą 100 lat jest po prostu śmieszna. Nie sposób przy nich pracować po ciemku. To jak ekscytacja drewnem, które się wolno spala, a nie nagrzewa mieszkania. Jak ekscytacja żywotnością samochodu, który stoi w garażu i prawie w ogóle nie jeździ. Mało jeździ, to wiadomo, że się nie psuje i dłużej żyje. Żarówka, która mało świeci też dłużej żyje, ale czy o to w niej chodzi?

Ta stuletnia żarówka z Livermore żyje długo, bo praktycznie nie świeci i do tego jest ciągle zapalona (najbardziej destrukcyjne dla żarówki jest jej z

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
0 / 0

Dzięki @Medur. Niestety od jakiegoś czasu gdy widzę demota @ania5757 który jest "podejrzany" i nie ma źródła daję minusa z automatu. Dzięki Tobie nie muszę szukać dowodów na te bzdury w democie.
BTW Jak kartel Phoebus miałby nakładać grzywny na producentów żarówek świecących dłużej niż 1000 godzin? Kartel Phoebus przeforsował jakieś prawo? Ustanowił policję sprawdzającą długość świecenia?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Medur
-2 / 4

Wyjaśniam niezrozumienie tematu przez autora i powielanie tej głupoty przez kolejnych ignorantów:
"Spisek żarówkowy! Spisek niedobrych kapitalistów, którzy celowo wprowadzili wypalające się żarówki. Wredni kapitaliści planują, żeby się wszystko szybko psuło, żeby zarabiać na nas pieniądze. Też słyszeliście te późne dzieła braci Green? Jako główny przykład celowego "postarzenia produktu" podaje się tak zwany spisek żarówkowy, czyli przypadek kartelu Phoebus założonego przez największych producentów żarówek na świecie w 1924 roku. Kartel rozpadł się w latach 30. Rzekomo jego głównym celem było ponad dwukrotne skrócenie żywotności żarówek (z ponad 2500 godzin do 1000 godzin), żeby osiągać większe zyski na klientach.

Pozwolę sobie pominąć oczywisty ekonomiczny błąd w twierdzeniu, że sprzedaż psującego się szybciej produktu gwarantuje zyski i przejdę od razu do historii.
Najpierw elementarz z czystej fizyki dotyczącej żarówek produkowanych sto lat temu, czyli zanim pojawiły się udoskonalenia w postaci halogenów, LEDów czy innych wynalazków, zmieniających reguły gry. Żarówka jest tak zrobiona, że jej żarnik - ten drucik z wolframu - paruje (Panu Piotrowi dziękuję za poprawkę) i dzięki temu daje światło (i przy okazji ciepło). Istnieją dwie metody zwiększenia żywotności tego drucika: robimy go grubszym, albo zmniejszamy temperaturę. Problem w tym, że pierwszy przypadek oznacza konieczność przepuszczania większego prądu, a więc zmniejszenie energetycznej efektywności. Drugi przypadek oznacza, że światło, które uzyskamy, będzie znacznie słabsze. Krótko mówiąc dłużej żyjąca żarówka oznacza albo gorsze światło, albo jest droższa energetycznie (i w konsekwencji ekonomicznie).

Tu dochodzimy do osiągnięcia kartelu Phoebus, który wprowadził standaryzację i rozpowszechnił w miarę jednolity produkt. To ustrojstwo w końcu zaczęło dawać mocniejsze i lepsze światło. Oczywiście za cenę szybszego zużywania się.

Markus Krajewski, czołowy propagator tezy o istnieniu spisku żarówkowego, pojawiający się też w roli eksperta w różnego rodzaju filmach pseudodokumentalnych, stwierdza w swoim artykule (http://spectrum.ieee.org/geek-life/history/the-great-lightbulb-conspiracy), że po tym, jak żarówki zaczęły wypalać się ponad dwa razy szybciej, japoński członek kartelu doświadczył 5-krotnego (!) wzrostu sprzedaży. Przyjrzeliście się tym liczbom uważnie? 2,5-krotne skrócenie żywotności zwiększyło sprzedaż 5-krotnie. Mówiąc inaczej, to ustrojstwo 2,5-krotnie mniej żywotne zaczęło dawać na tyle lepsze światło, że ludzie zwiększyli swój popyt na nie dwa razy bardziej, niż by wskazywało szybsze zużycie materiału. Trudno o lepszy dowód na to, że produkt okazał się zwyczajnie lepszy i bardziej pożądany od poprzedniego. Gdyby tylko chodziło o zwiększenie przemiału, to popyt powinien wzrosnąć ledwie 2,5-krotnie. Sam pamiętam, gdy rozrysowywałem w latach 20 z architektem plany dla fabryki silników niedaleko Wiednia i wtedy odkryłem, jak znacznie lepszym produktem były żarówki Phoebusa.

Zresztą, największy zarzut, jaki we wspomnianym artykule wysunął Krajewski (tak, wiem, w filmikach jest bardziej stanowczy), to, że inżynierowie z kartelu nie dążyli do tego, by wyprodukować żarówkę, która by jednocześnie świeciła jasno i długo, oczywiście przy zastosowaniu tradycyjnej technologii. Gdyby tylko to było wtedy takie proste!

Zrozumie to zresztą każdy, gdy pomyśli o lampach błyskowych, których żywotność jest bardzo kiepska, ale dzięki temu osiąga się bardzo mocne światło. Ekscytacja żarówkami, które świecą 100 lat jest po prostu śmieszna. Nie sposób przy nich pracować po ciemku. To jak ekscytacja drewnem, które się wolno spala, a nie nagrzewa mieszkania. Jak ekscytacja żywotnością samochodu, który stoi w garażu i prawie w ogóle nie jeździ. Mało jeździ, to wiadomo, że się nie psuje i dłużej żyje. Żarówka, która mało świeci też dłużej żyje, ale czy o to w niej chodzi?

Ta stuletnia żarówka z Livermore żyje długo, bo praktycznie nie świeci i do tego jest ciągle zapalona (n

Odpowiedz Komentuj obrazkiem