Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
444 452
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar panmarian83
+11 / 15

Teraz już wiem skąd się biorą 40 letnie ciepłe kluchy mieszkające nadal z mamą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M konto usunięte
+1 / 3

@panmarian83 Każdy to wiedział. Matki niszczą dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
-5 / 15

Co za głupoty. No biedny synek bo mamusi się nie spodobała dziewczyna jak miał 20 lat. No i co z tego że się mamusi nie spodobała, to nie z mamusią się miała żenić ale wychodzić za mąż za "synka".

A mamusia to miała milczeć i nie daj borze sosnowy coś powiedzieć, bo się synek zamknie w sobie na kolejne 20 lat. Po to są przyjaciele i rodzice żeby Ci zwrócić uwagę, że im coś nie pasuje a nawet że ich zdaniem nie pasujecie do siebie. I jak jesteś mądry to wielce podziękujesz za te uwagi. I nawet jak uważasz, że są gówno warte to i tak warto je przemyśleć, a potem i tak zrób tak jak sam uważasz.

I może bardzo dobrze że zniechęci synka do tej dziewczyny. Bo być może uchronili tę dziewczynę przed straszliwym błędem związania się z mamisynkiem bez ambicji i zainteresowań.

A tu jeszcze wydźwięk jest taki, że to wszystko wina matki że biedny synek ma 40 lat i nadal sam. Po prostu pokolenie płatków śniegu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vetulae
-2 / 6

@ciomak12 dokładnie, zwalanie winy, wygodnictwo, najlepiej nie podejmować własnych decyzji i nie brać odpowiedzialności za swoje życie. Ja zrobiłam wszystko inaczej, niż chcieli i radzili mi rodzice, w sumie jestem szczęśliwa, ale to wymagało pewnej odwagi, gdyby mi się nie udało w życiu, to mogłabym mieć pretensje tylko do siebie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
+7 / 9

@ciomak12 nic nie zrozumiałeś i zachowałeś się właśnie jak płatek śniegu. Powinieneś rozumieć, że wychowanie jest długim procesem i niełatwym. Czasem niestety niektórzy rodzice bywają wręcz toksyczni, gdzie przemoc fizyczną staje się łatwiejszą do uwolnienia się z jej wpływów w dorosłym życiu. Ich to toksyczność może objawiać się niekiedy właśnie w manipulowaniu dzieckiem tak aby to było wiecznie zależne od rodzica. Tak się dzieje np. kiedy matka tak naprawdę boi się samotności, że gdy syn znajdzie sobie kobietę ona zostanie samą, wtedy żadna nie będzie godną jej syna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
-5 / 9

@Tibr - Nie to Ty nic nie zrozumiałeś!
>A wcale że nie bo Ty!
- A nie bo to Ty nic nie rozumiesz!

Nie bawi mnie taka przedszkolna przepychanka. I tak czasem rodzice bywają toksyczni, a czasem toksyczne bywają dzieci. Czy jednak NIE!, to ZAWSZE musi być wina rodziców, bo tak uważasz? I czasem rzeczywiście przeginają rodzice, ale w dużej części to dzieciaki czy potem młodzież jest leniwa i wygodna.

I mówienie, że jak matce nie podobała się dziewczyna i starała się żeby jej syn z nią nie był i od razu wnioskowanie, że to przez nią przez kolejne 20 lat syneczek jedyne co robi to siedzi i gra w gry jest dla mnie żałosne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
0 / 6

@vetulae Ja też miałem swoje przejścia z rodzicami i tym kim były moje dziewczyny. Natomiast później wyjechałem na studia, zamieszkałem sam i rodzice już mieli znacznie, ale to znacznie mniej do gadania. I jak dalej mieli jakieś uwagi do mojej dziewczyny to zwyczajnie, nie mieli już na mnie przełożenia.

I dlatego męczy mnie takie gadanie, że facet ma 40 lat, mieszka z matką, jedyne co robi to gra w gry i twierdzenie, że to musi być mamusi wina. Ja też miałem nadopiekuńczą matkę. Ale potem masz już te dwadzieścia-parę lat i sam zaczynasz rozumieć na czym polega ten świat. No chyba, że cel życia to granie w gry. Wtedy rzeczywiście wygodnie jak mamusia posprząta i ugotuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vetulae
0 / 0

@Tibr Tak, ale nie można całe życie zdejmować z kogoś odpowiedzialności. Jako wolnościowiec powinieneś to rozumieć, że to nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Równie dobrze możemy zacząć powoływać się na zjawiska dziedziczenia biedy i tym argumentować konieczność pomocy socjalnej. Niestety nie, w pewnym momencie człowiek dorosły powinien zacząć myśleć samodzielnie i jeśli nie jest, w stanie wyrwać się samodzielnie iść na terapię i się wyrwać spod wpływu rodziców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@vetulae ależ oczywiście, że tak koniec z końców każdy dorosły powinien ponosić odpowiedzialność za swoje życie. Pisałem o przyczynowości, postawa dziecka jest skutkiem. Oczywiście, że w przypadku kiedy ktoś był bity w domu i będąc dorosłym martretuje swoje dzieci to nic go nie usprawiedliwia i powinien ponieść tego konsekwencje, natomiast tłumaczy to jego zachowanie i powinno dać do myślenia myślącym rodzicom o konsekwencjach swojego postępowania.

Napiszę tak jak mi powiedziała żona gdy rozmawialiśmy na temat klapsa gdy dziecko nie słucha, czy jest dopuszczalny czy nie: "jeżeli uważasz bicie za metodę wychowawczą to jak wytłumaczysz potem córce, że mąż nie ma prawa jej bić lub synowi, że bicie żony nie jest argumentem w dyskusji?" (Oboje jesteśmy przeciwnikami ja odnośnie wtedy dyskusji społecznej w związku z wprowadzeniem ustawy zacząłem tłumaczyć, że bywa różnie i nie wrzucał bym wszystkich do jednego worka.
@ciomak12 j.w

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
-3 / 3

@Tibr Co do bicia dzieci. Uważam, że nie powinno się bić dzieci, jest to jedna z najgorszych metod wychowawczych, co nie zmienia faktu że w szczególnych przypadkach dopuszczałbym taką karę.

Co do tłumaczenia dzieciom bicia. To rozumiem że bicie jest złe, ale zamykanie w domu, odbieranie telefonu, zakaz spotykania się ze znajomymi to już byś całkowicie popierał w stosunku do żony/męża? I w ogóle jak dla mnie to chore by relacje mąż/żona opierać na relacji dziecko/rodzic. Czego wy uczycie te dzieci?! Że żonę trzeba sobie wychować? A jak się nie słucha czy jest nie grzeczna to trzeba ją ustawić?! (no dobra jak u mnie żona jest niegrzeczna to dostaje klapsy, ale to nie o tym piszę).

Tak więc wybacz ja swoje dziecko będę uczył odpowiedzialności i tego że są różne relacje. I to niektóre z nich są nawet zdefiniowane w prawie. I relacja rodzic/dziecko jest inną relacją niż rodzic/nastolatek czy rodzic/dorosłe dziecko. I jeszcze inną relacją jest mąż/żona. Tak samo masz relacje dziecka z dorosłymi z rodziny oraz z nieznajomymi. I teraz jak zbierzesz te wszystkie relacje to zobaczysz, że rzeczy normalne w jednych są patologiczne w drugich. No bo czemu dzieciak 4 letni nie może nigdzie sam wychodzić, dzieciak 14 letni może, ale ma wrócić na ustaloną godzinę, a 17letnie dziecko może nawet nie wrócić na noc, o ile powie u kogo nocuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
-1 / 1

@ciomak12 niż Qrwa NIE, skąd pomysł, że w moim przekazie chodzi o wychowanie sobie współmałżonka !!!

Może prościej czy tego chcesz czy nie to jak cię wychowano ma wpływ na twoje relacje z otoczeniem. Człowiek inteligentny będzie to rozumiał i potrafił odrzucić złe formy relacji z ludźmi lub może świadomie je powielać.
Czy ty naprawdę uważasz, że rodzice ich zachowanie względem siebie, dzieci nie będzie dla dziecka matrycą zachowań/, relacji międzyludzkich? Czy ty uważasz, że rodzice w podświadomości dzieci nie jawią się jako archetyp partnera? Naprawdę uważasz, że jak wytłumaczysz, to twoje zachowanie, te jak się odnosisz do dziecka czy partnera jest bez znaczenia czy jak?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
0 / 0

@Tibr
"jeżeli uważasz bicie za metodę wychowawczą to jak wytłumaczysz potem córce, że mąż nie ma prawa jej bić lub synowi, że bicie żony nie jest argumentem w dyskusji?"

Odpowiadając na zadane pytanie tłumaczę, że współmałżonka się NIE WYCHOWUJE.

Co do reszty to już Ci się wszystko ze wszystkim plącze i wszystko ze wszystkim łączysz. Oczywiście że rodzice i rodzina są naturalnym wzorcem dla dzieci. Przecież one nic innego nie znają.

I tak relacja rodziców będzie dla nich wzorcem(nie koniecznie dobrym) jak mają zachowywać się do swoich partnerów. A to jak sami zostali wychowani będzie wzorcem do tego jak oni będą wychowywać dzieci. A to jak rodzice zwracają się do dziadków będzie wzorcem jak oni powinni zwracać się do rodziców itd itd.

Ale jak pisałem KAŻDA RELACJA JEST INNA. I owszem trochę się przenikają, ale nie mieszaj wszystkiego ze wszystkim. To że uczysz ufności do rodziców a nieufności/ostrożności do obcych TO NIE JEST SPRZECZNOŚĆ. Tak samo UKARANIE cielesne dziecka to ZUPEŁNIE COŚ INNEGO niż BICIE ŻONY/MĘŻA.

Bo współmałżonkowie się nie wychowują. I jeżeli nie umiesz odpowiedzieć nawet na tak proste pytanie żony, to boje się o wychowanie dzieci. I miesza CI się archetyp partnera z archetypem ojca. A to zupełnie różne archetypy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@ciomak12 ty czytasz ze zrozumieniem, czy sam ze sobą.

Napisałem, że współmałżonka się nie wychowuje, pytam skąd teza, że niby tak twierdziłem. Weź sobie tego minusa wstaw.

W czym leży różnica ukarania cielesnego dziecka, a współmałżonka?
Przemoc to tylko i wyłącznie słabość, że nie potrafiłeś inaczej załatwić sprawy, braku argumentów, pomysłów... to konsekwencja bezsilności wobec dziecka które wyprowadziło cię z równowagi. W relacjach z rodzeństwem, czy rówieśnikami dokładnie gdy dziecko nie umie radzić sobie jeszcze z emocjami zareaguje tak jak zostało nauczone reagować w złości.

Ostatni akapit jeszcze raz żebyś zrozumiał NIGDZIE NIE NAPISAŁEM, ZE WSPÓŁMAŁŻONKA SIĘ WYCHOWUJE!!! BA W KOMENTARZU, KTÓRY ZMINUSOWAŁEŚ WYRAŹNIE DAŁEM WYRAZ TEMU, ŻE WSPÓŁMAŁŻONKA SIĘ NIE WYCHOWUJE.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C ciomak12
-1 / 1

@Tibr Zarzucasz mi brak czytania ze zrozumieniem a sam ech... Przecież zacząłem od zacytowania Ciebie gdzie właśnie tak twierdziłeś, a dokładniej Twoja żona, na którą się powołujesz. Gdzie napisałeś że uznanie bicia jako metody wychowawczej powoduje brak argumentów przeciw biciu swojej żony czy byciu bitym przez męża.

Co jak pisałem wcześniej jest bez sensu.

"W czym leży różnica ukarania cielesnego dziecka, a współmałżonka?" W TYM ŻE WSPÓŁMAŻONAKA NIE WYCHOWUJESZ A WIĘC I NIE KARASZ.

Nie wiem ile razy mam pisać że współmałżonka się NIE WYCHOWUJE żebyś w końcu zrozumiał. I tak piszesz, ze rozumiesz, nawet ze dwa razy i to z caps lockiem, ale i tak pytasz o różnice w KARANIU CIELESNYM WSPÓŁMAŁŻONKA.

Otóż współmałżonka NIE KARASZ. Zrozum to. Właśnie na tym polega BRAK WYCHOWANIA. Że małżonka NIE KARASZ. A ty widzę że niby nie wychowujesz ale chcesz karać. Bez sensu.

I musze pisać te same argumenty jeszcze raz.
To odpowiedz mi czym różni się zamykanie w domu dziecka a zamykanie w domu żony?
Czym różni się szlaban na komórkę i spotykanie się ze znajomymi dla dziecka a czym ten sam zakaz w stosunku do żony/męża?
Czym różni się w ogóle karanie dziecka a karanie współmałżonka?

Jak odpowiesz na te pytania to może zrozumiesz dlaczego współmałżonka się nie wychowuje a dziecko tak. I może nawet dostrzeżesz jak różne działania w różnych relacjach są pozytywne a w innych patologiczne i nawet karalne. I wtedy dostaniesz odpowiedź czym różni się ukaranie cielesne dziecka a współmałżonka.

Co do bicia dzieci jeszcze raz wklejam swoją wypowiedź którą chyba przeoczyłeś.
"Co do bicia dzieci. Uważam, że nie powinno się bić dzieci, jest to jedna z najgorszych metod wychowawczych, co nie zmienia faktu, że w szczególnych przypadkach dopuszczałbym taką karę."

A powiedz czym się różni kara cielesna od innych kar? Czy może w ogóle jesteś za tym że w ogóle nie można niczym karać dziecka? Bo może każda kara jest wyrazem bezsilności?

I nie wiem czemu masz obraz kary cielesnej jako dyszącego ze złości rodzica, który lata po domu z pasem i bije wszystko co się rusza. Podstawą wykonywania każdej kary cielesnej( i nie mówię tylko o biciu a np o przytrzymaniu dziecka, żeby siedziało w jednym miejscu) kluczowe jest wykonywanie tego bez złości czy agresji. Musisz być łagodny choć stanowczy, bo to ma być kara a nie wyładowanie złości. I kara musi być mocno dostosowana do wieku i to zarówno pod względem wymiaru kary czy tego za co ją dostaje.

A to że dziecko na emocje reaguje w złości niekoniecznie musi być od bicia, bo może być od krzyku czy innych form wyładowania złości na dziecku. A nawet twierdzę że nawet ta złość i agresja nie musi być wymierzona w dziecko. Rodzice mogą w ogóle nie krzyczeć i nie bić dziecka. Ale jeżeli agresją reagują na innych ludzi czy sytuacje to też dziecko może to przejąć. Naprawdę bardzo mocno spłycasz obraz, że to kary cielesne powodują agresje u dzieci. Jest to spłycanie na poziomie że dziecko jest agresywne przez granie w gry.

Tak jak już pisałem a TY znów tego nie przeczytałeś. Są różne relacje. I rodzice mogą dać dobry przykład relacji mąż/żona czy relacji z innymi obcymi osobami i bardzo kiepski przykład wychowania dzieci. Ale głównym wzorcem będzie bezpośredni przykład rodziców. Związek rodziców rzutuje na związek dzieci. Radzenie z emocjami przez rodziców rzutuje na radzenie z emocjami przez dzieci. To jak rodzice wychowują dzieci rzutuje jak dzieci wychowują wnuki. To jak rodzice traktują dziadków rzutuje jak dzieci będą traktować rodziców. A Tobie się wszystko ze wszystkim miesza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
-1 / 3

@ciomak12 dobra wygrałeś, zadowolony? ;)

Edit: tak myślałem, nie dość że ego masz wyj...e w kosmos to jeszcze na dokładkę o jeden chromosom więcej dyskutując sam ze sobą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2021 o 0:26

C ciomak12
-1 / 3

@Tibr Nie, w ogóle. To że jestem od kogoś mądrzejszy to nic nowego. Zadowolony jestem wtedy kiedy ktoś dorównuje a najlepiej przewyższa mnie wiedzą i daje mi nowy punkt widzenia. No ale na takich rozmówców trafia się naprawdę rzadko.

A dyskusja, w której ktoś podaje skrajne lub najgłupsze możliwe użycia danego rozwiązania to raczej zasmuca niż daje poczucie satysfakcji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C konto usunięte
-1 / 5

@vetulae jeśli miałaś tą odwagę o której mówisz, to znaczy że twoi rodzice jej do końca nie zdusili. Nie zawsze tak jest. To że ciebie rodzice nie wykastrowali do końca z odwagi, inicjatywy i buntu, to nie znaczy że to się nie zgadza. Nie masz widać zielonego pojęcia jak można psychikę człowieka zmasakrować mając nad nim całkowitą władzę przez pierwszych 15-20 lat jego życia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M konto usunięte
-2 / 2

@ciomak12 Takie są konsekwencje jak matka się wszystkim zajmuje już abstrahując od tego czy ojciec jest w domu czy nie. Małe dzieci takie do...nie wiem 10 lat dobrze by było gdyby jednak z tą mamą spędzały dużo czasu, ale potem większości dzieci lepiej wychodzi spędzony czas z tatą. Bo ojciec ma z reguły inne podejście - jak wsadzisz palucha tak gdzie nie trzeba to cię np prąd "kopnie" i się nauczysz żeby tego nie robić. Matka z reguły od razu broni żeby ci się krzywda nie stała. Norma.
Natomiast już obojętne czy jest się samotną matką z jakiegokolwiek powodu to wychowywanie dziecka samemu i nawet temu przychwalanie że nie potrzebujesz faceta do tego to poroniony pomysł. Liczba dzieci wychowywanych przez biologicznych rodziców na zachodzie spada, a nic odkrywczego rośnie ta wychowywana przez samotną matkę. Tak mamusie wychowują to nie ma się co dziwić, że coraz więcej młodych ludzi nie jest zainteresowanych ślubem itp. Wina może leżeć w różnym miejscu, ale wychowywanie dzieci przez jednego rodzica wiąże to wszystko w jedną całość - to nie działa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kawanalawe
+4 / 4

Każdy ma jakieś wady czy życiowe porażki, za które mógłby obwiniać rodziców. Przychodzi jednak w życiu taki czas, że trzeba zrozumieć, że szukanie winnego nic nie zmieni, bo to nasze życie i chcąc nie chcąc, to my musimy je przeżyć i jesteśmy za nie odpowiedzialni. Jeśli ktoś sobie z tym nie radzi, powinien poszukać pomocy. Im szybciej, tym lepiej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Adamowitch94
0 / 2

Między matką a synem zachodzi patologiczna relacja na zasadzie wymiany obustronnie korzystnej - "Ja, twoja matka, boję się samotności, więc obiecuję o ciebie zadbać (sprzątanie, pranie, gotowanie, czułości, bezpieczeństwo), a ty, mój synu, w zamian za to nigdy mnie nie zostawisz."

Odpowiedz Komentuj obrazkiem