Akurat festiwalu w Kołobrzegu to bym się nie czepiał. Jak na czasy komuny, on był całkiem wyważony - było patriotycznie, było z humorem, było dużo tradycyjnych, lubianych piosenek żołnierskich, miały szansę zaistnieć wojskowe zespoły. Owszem, zdarzały się nawiązania do "bratnich armii" i ZSRR, ale nie aż tak znowu dużo. Zresztą - w takim byliśmy sojuszu, więc nic dziwnego.
Akurat festiwalu w Kołobrzegu to bym się nie czepiał. Jak na czasy komuny, on był całkiem wyważony - było patriotycznie, było z humorem, było dużo tradycyjnych, lubianych piosenek żołnierskich, miały szansę zaistnieć wojskowe zespoły. Owszem, zdarzały się nawiązania do "bratnich armii" i ZSRR, ale nie aż tak znowu dużo. Zresztą - w takim byliśmy sojuszu, więc nic dziwnego.
Moim zdaniem, Kołobrzeg mógłby wrócić.