Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
596 613
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
K kusmierc
+2 / 2

Dokładnie. Sama nie wie o czym pisze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zelalem
+3 / 5

z napisów na murach:
Otyli żyją krócej, ...ale jedzą dłużej!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kawanalawe
+6 / 8

Oj, troszkę sobie pani Katarzyna schlebia, bo te dodatkowe kilogramy to niestety nie tylko "latynoski tyłek i fest cyc". No i efekt jo-jo właśnie na tym polega, że się najpierw chudnie a potem tyje, więc jednak się tym razem nie udało...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bebini
+8 / 12

to jest tak zwane racjonalizowanie swoich decyzji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Blady_Mistrz2
+2 / 6

Wygląda na to, że "kilka" to pojęcie naprawdę względne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lestar
+1 / 1

Mam sentyment do imienia Kasia

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+2 / 4

Szukanie sobie wymówek. Akurat lockdownu i siedzenie w domu to świetna okazja nad pracowaniem nad dietą. Czas nie goni, kuchnia cały czas pod nosem, można więcej gotować i eksperymentować z dietami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-2 / 2

@ZONTAR No wlasnie, kuchnia caly czas pod nosem i mozna sobie dogadzac. To jest wlasnie zgubne. Kazdy kto lubi jesc, przytyl przez te 2 lata bo mniej sie ruszal, bo co rusz ciagle cos zamykaja i ludzie mniej sie ruszaja, wiec jak ktos nie lubi sie ruszac to przez lockdown tym bardziej przytyl, bo nawet ubrania i buty zaczal zamawiac online, wiec nawet spacer kilkugodzinny po galerii odpadl.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Maja123456 Kolejne wymówki. Wystarczy dobrać dietę do trybu życia i można sporo zrzucić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-2 / 2

@ZONTAR Ale lockdown nie jest powodem dla ktorego ktos moze wybrac sobie diete. Wyjasnilam Ci, ze wlasnie lockdowny maja bardzo zly wplyw na diete ludzi i ich sprawnosc, aktywnosc. Diete, zawsze mozna dobrac do trybu zycia, nie potrzeba do tego locka. Jak ktos przeszedl na zdalny, a do tego przestal chodzic na normalne zkaupy, tylko zamawia przez internet (np jak ja), to musi mocno ograniczyc kalorycznosc posilkow, a do tego nie trzeba diety wymyslnej, tylko trzeba odjac 1/3 posilku z talerza, bo jest mniejsze spalanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Maja123456 Jak wspomniałem - wymówki. Praktycznie wszyscy w moim otoczeniu albo nie przybrali na wadze, albo zrzucili. Większość dzięki temu, że teraz praca jest bardziej elastyczna, można wyrwać się od niej i zrobić sobie obiad zamiast chodzić do knajpy czy zamawiać do biura.
Opieranie się na samej kaloryczności to błąd. Inaczej się wykorzystuje energię z tłuszczy i węglowodanów. Wbrew temu, co wielu ludzi nam wciska, najczęściej tyje się od nadmiaru węglowodanów. Są dobre przy większym wysiłku fizycznym, szybko dają dużo energii. Skoro więc siedzisz w domu i nie masz dużo aktywności fizycznej, to albo faktycznie musisz okrajać posiłki aby jeść dużo mniej węglowodanów, albo zastąpić je tłuszczami i białkami. Jak zmienisz proporcje, to przy małym wydatku energetycznym zwyczajnie nie chce się jeść. Na węglowodanach organizm wykorzysta ile może, resztę zmagazynuje w formie tłuszczu i będzie chciał kolejnej dawki węglowodanów. Jak dieta opiera się o tłuszcze i białka, to dużo wolniej je spalasz, uwalniają energię dużo wolniej i dzięki temu dużo dłużej człowiek nie jest głodny. A skoro to tłuszcze, to też można łatwo doprowadzić do spalania swojego tłuszczu, organizm się nie domaga węglowodanów jak się od nich odzwyczai. Testowałem sporo różnych podejść do diet, miałem dużo więcej aktywności fizycznej, a jakimś cudem sama możliwość gotowania sobie w domu i jedzenia kiedy mi się podoba pozwoliła na 20kg straty w ciągu roku. Przez pierwszy rok pracy zdalnej nie zmieniałem przyzwyczajeń żywieniowych i waga utrzymywała się na tym samym poziomie (jadłem tylko trochę mniej). W kolejnym roku zmieniłem proporcje w posiłkach i odstępy między nimi, a waga dosyć szybko zaczęła spadać. I co najlepsze, taka dieta jest nawet wygodniejsza. Jesz więcej dobrego, a pozbywasz się zapychaczy jak ziemniaki, makaron czy pieczywo. Tyle wystarczy.
To już nie są czasy robienia w polu, gdzie najlepszym posiłkiem były produkty bogate w skrobię i inne cukry. Można albo dostosować tryb życia do diety (dużo cukrów - dużo wysiłku), albo dostosować dietę do trybu życia. Skoro przez pandemię nie możesz wiele zmienić w trybie życia, to zostaje jedynie opcja zmiany diety.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-1 / 3

@ZONTAR Mozesz napisac tutaj, co dokladnie jadles, ze udalo Ci sie schudnac 20 kg? Ja nie potrzebuje tyle, zrzucilam juz 10, potrzebuje zrzucic jeszczejakies 8, ale waga stoi w miejscu i juz nie mam pomyslu co robic. Wkurza mnie glodzenie sie niemal, ktore dziala, ale ilez mozna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Maja123456 Na początek pozbyć się głównych źródeł węglowodanów. Wszelkie mączne rzeczy, pieczywo, makaron, ryż, ziemniaki, frytki. W posiłkach zostawić więcej mięsa i wszelkiego nabiału, trochę warzyw. Jak kiedyś jadłem jajecznicę czy kiełbaski i do nich ze dwie kromki, tak teraz daję więcej jajek czy kiełbasek i żadnego pieczywa. Jak już robię większe obiady to też głównie mięso, warzywa i ewentualnie nabiał. Jak już mam ochotę na kanapki, to raczej mniej kanapek, ale upakowane dodatkami. No i wyszukuję produkty pod dietę keto, u mnie można kupić tortillę czy pieczywo o niskiej zawartości węglowodanów (głównie włóka roślinne, których się nie trawi).
No i przy takich zmianach najważniejsze jest to, że stopniowo przestaje się odczuwać głód. Mało węglowodanów to mały wzrost poziomu cukru, wydziela się niewiele insuliny i organizm lepiej radzi sobie z tłuszczami. Przez to poziom cukru bardzo wolno spada i długo nie czuć głodu. Ludzie z przyzwyczajenia sięgają sobie po śniadanie, drugie śniadanie, wypełniają dzień jakimiś drobnymi posiłkami i organizm nie ma kiedy spalać kalorii. Na takiej diecie po prostu nie ma potrzeby tak dużo i często jeść, wystarczy nie sięgać odruchowo po jedzenia jak wydaje się, że już jest pora. Uczucie głodu w końcu się pojawia, ale zajmuje to więcej czasu.
Koleżanka próbowała coś zrzucić i nie bardzo szło, szybko była głodna i czuła się niekomfortowo. Podrzuciłem jej ten pomysł i w sumie nie widziała zmiany. Powiedziałem jej, żeby nic nie jadła aż nie zgłodnieje. Okazało się, że jak kiedyś koło południa już miała potrzebę coś zjeść, tak po zmianie diety może to pominąć i czuje się dobrze. Po prostu posiłki przygotowywała z przyzwyczajenia myśląc, że jak zawsze o tej porze już musi coś zjeść.
No i to burzy teorie wciskane przez wielu fanatyków "zdrowego" żywienia, którzy niemalże namawiają do zapychania się węglowodanami, unikania tłuszczy i wtranżalania piętnastu posiłków dziennie. Z założenia taka dieta jest ciężkostrawna, to właśnie rozkłada w czasie wykorzystywanie energii przy małej aktywności fizycznej. O ile przy prawdziwym keto lepiej już konsultować się z dietetykiem, o tyle normalny człowiek redukując węglowodany i tak nie jest w stanie zejść tak nisko z nimi, żeby była potrzebna konsultacja. Zbyt dużo ich jest we współczesnych produktach. Nawet gotowa surówka do obiadu ma jakieś węglowodany i często trochę cukru.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-2 / 4

@ZONTAR Dzieki Ci bardzo za odpowiedz! Ja to teoretycznie wiedzialam, ale wlasnie, teoria sobie, praktyka sobie, bo wlasciwie zostaje do jedzenia nabial, mieso, warzywa i owoce, a wykluczenie weglowodanow spowoduje skurczenie przepisow i pomyslow na obiad i zwiekszenie spozycia miesa. Kiedys trzymalam sie tej diety, ale dlugo nie wytrzymalam. Ok, sprobuje raz jeszcze, bo mam wieksza motywacje bo juz jestem w polowie drogi do powrotu do szczuplosci i nie chce zniszczyc dotychczasowej meczarni;) Dzieki za odpisanie!! Dobrej nocy!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Maja123456 U mnie dopiero wczesny wieczór ;)
Mi ta dieta weszła dosyć naturalnie. Zawsze mnie irytowały klasyczne posiłki, które w większości składały się z wypełniaczy. Czasem trudno było usprawiedliwić jedzenie drogo, gdy większość posiłku to różne mięsiwa i inne dodatki, a tych tanich makaronów czy ziemniaków nie ma. Dopiero później nie patrząc na finanse uznałem, że to jest i smaczniejsze, i pomaga mi zrzucić trochę masy, a do tego ustabilizowało poziom cukru, z którym od dziecka miałem problemy.
Węglowodany traktuję trochę jak słodycze. Jak już mam zjeść coś bogatego w węglowodany, to niech to faktycznie będzie potrzebne. Spaghetti ciężko zrobić bez nich, a czasem jest ochota. Jakieś chipsy i im podobne też zdarza mi się wciągać. Przede wszystkim jednak nie traktuję rzeczy bogatych w węglowodany jako coś standardowego. Jeśli posiłek ich nie wymaga, to ich nie dodaję i zostawiam sobie na to, czego nie da się zrobić bez nich.
Byłem w Polsce przez niecałe 2 miesiące, w tym przez święta. Zmiana diety na bardziej tradycyjną i poszło 3-4kg w górę mimo sporej aktywności fizycznej. Miesiąc temu wróciłem do siebie i już 3kg zrzuciłem głównie pracując w domu przy komputerze. Przed tą dietą zrzucenie kilka kilo rocznie było sukcesem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem