Jeśli masz na myśli "prawdziwą" zimę, z kilkunastostopniowym mrozem, słońcem i lekkim wiatrem, to pranie w takich warunkach schło całkiem szybko. Woda zmieniała się w lód, który sublimował na wietrze. Wystarczyło sprawdzić, czy powieszone i zamarznięte pranie zaczyna robić się miękkie. Jeśli tak, było wysuszone.
Oczywiście śnieg albo ocieplenie i powstający szron mogły zepsuć cały efekt.
Kolega opowiadał że tak wywiesił spodnie gdy było powyżej zera a w nocy przyszły ostre przymrozki i jak chciał je ściągnąć to mu się złamały i miał spodnie do kolan.
Jeśli masz na myśli "prawdziwą" zimę, z kilkunastostopniowym mrozem, słońcem i lekkim wiatrem, to pranie w takich warunkach schło całkiem szybko. Woda zmieniała się w lód, który sublimował na wietrze. Wystarczyło sprawdzić, czy powieszone i zamarznięte pranie zaczyna robić się miękkie. Jeśli tak, było wysuszone.
Oczywiście śnieg albo ocieplenie i powstający szron mogły zepsuć cały efekt.
Kolega opowiadał że tak wywiesił spodnie gdy było powyżej zera a w nocy przyszły ostre przymrozki i jak chciał je ściągnąć to mu się złamały i miał spodnie do kolan.
Nie w zimę, tylko w zimie lub zimą.
*w zimie
Ta pani jakieś dziwne pranie zbiera. Sztywne bo zamarznięte, ok, ale co to jest? Pajacyk dla dorosłych?