Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
886 912
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
L loganwwa
+21 / 41

A świstak siedzi i zawija w te sreberka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+7 / 29

Czy wszyscy później klaskali? Razem z kierowcą autobusu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Czubbajka
+12 / 16

Kobieta skarpet w domu nie ma :-D?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 konto usunięte
+10 / 14

Wolontariusze rozdający dary notowali które prześcieradło komu dają :) ordnungn must sein....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B beebear
+3 / 3

@7th_Heaven
na grupach pomocowych często ogłaszają się pojedyncze osoby, które przyjęły rodziny z Ukrainy i piszą, czego im potrzeba. To prawdopodobnie była jedna z takich osób. Widziałam ten wpis w realu i to może być prawda. Nie musi, ale nie jest to całkowicie nieprawdopodobne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
0 / 0

@7th_Heaven Mi uwagę zwróciła kwota. W PiSowskiej komunie nie da się zrobić remontu za 13,5 tys. zł nawet robiąc samemu, a tu mowa o ekipie budowlanej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2022 o 18:15

D dakonto
+5 / 21

Wzruszająca historia o kretyństwie tych, którzy w to uwierzyli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H konto usunięte
0 / 2

@dakonto zawsze masz swoje pięć minut :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
X konto usunięte
+2 / 14

Miło się będzie czytało kolejne historie. Przed weekendem koleżanka do nowo budowanego domu pod Krakowem przyjęła dwie Ukrainki i 3dzieci. Od poniedziałku się nie odzywały i postanowiła przed pracą podjechać do nich dać im jedzenie. Dom otwarty, Ukrainek nie ma, zakosiły telewizor, laptop(koleżanka im pożyczyła), obraz(kupiony za 200zł), i dużo narzędzi(budowlane jak wiertarki czy szlifierka, kosiarka, szkrynki z kluczami, kompresor i inne mniejsze pierdoły), Na policji dowiedziała się, że to już nie pierwsze tego typu zgłoszenia.
Jeszcze nie znam dokładnie sprawy, bo nie miałem szans dłuższej rozmowy z koleżanką, ale ciekawi mnie skąd ona tych Ukrainców wytrzasnęla, dlaczego nie miała ich danych i jakim cudem nikt nic nie widział, jak ktoś musiał podjechać samochodem, bo nie wierzę, że telewizor wzięły na plecy i poszły na piechotę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fahrmass
+1 / 5

Jaka piękna historia! Aż szkoda, że nie jest prawdziwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-4 / 8

Pomijając już fikcyjność historyjki, trzeba było płacić przelewem. No, ale wtedy nie byłoby "bez faktury", czyli z okradaniem społeczeństwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
+1 / 5

@aniechcemisie Okrada, to państwo społeczeństwo.
Naprawdę uważasz, że zabieranie ~80% wypracowanych pieniędzy jest uczciwe i chronienie się przed tym można nazwać "okradaniem społeczeństwa"?
Tak podoba Ci się ten system, w którym władza z ziomeczkami bawi się za nasze?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-3 / 7

@kondon Tak, tak. W ogóle państwo zabiera ci 120% tego, co wypracowałeś. I nie, nie twierdzę, że władza jest super. Ale żeby to naprawić, trzeba zmienić władzę i prawo. Niepłacenie należnych podatków jest karygodne.
A uczciwość jest pojęciem bardzo, ale to bardzo względnym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Walentinas
-2 / 4

@aniechcemisie Zgodzę się, jeśli zamienisz słowo "należnych" na "uczciwych".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Policz sobie ile Ci zabierają.
Przed nowym wałem przy samej wypłacie jakieś 40%.

Raczej płacenie "należnych" podatków jest ogromną naiwnością...
Chyba nie znam osoby, która by w jakiś sposób nie kombinowała i starała się rzetelnie i "uczciwie" zapłacić nawet najdrobniejszy podatek.

"A uczciwość jest pojęciem bardzo, ale to bardzo względnym."
Politycy jej nie znają, a to oni ustalają podatki i zarządzają naszymi pieniędzmi.
Jeśli nieuczciwi politycy decydują, to czy ich decyzje są uczciwe? Czy nieuczciwością jest niestosowanie się do nieuczciwych decyzji?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Nie mówię o ograniczaniu należnych podatków legalnymi metodami. Mówię o zatrudnianiu ludzi na czarno (albo za najniższą na pół etatu plus reszta pod stołem), mówię o zlecaniu usług "bez faktury" itd.
Od decydowania o poziomie opodatkowania mamy mechanizmy demokratyczne. Jakimś dziwnym trafem często zwolennicy niepłacenia podatków są równiesz pierwsi do narzekania jakie to państwo jest nieudolne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Czy szukanie dziur w przepisach jest już dla Ciebie uczciwe?

Ja nie widzę nic złego w uciekaniu od złodziejskich podatków, które służą przekupywaniu wyborców i zabawie ludzi przy władzy.
Nie widzę powodu, żeby ludzie mieli ciężko pracować na cudze bąbelki i wille Obajtka.
Demokracja dla wszystkich to idiotyzm. Ludzie nie mają pojęcia jak działa gospodarka, a później są takie efekty.
Państwo jest nieudolnie między innymi dlatego, że niepotrzebnie zajmuje się tyloma sprawami. Gdyby ograniczyć jego rolę, to zdecydowanie wzrosłyby kompetencje w tych nielicznych dziedzinach. Do tego drastycznie zmalałyby koszty i potrzeby podatkowe. Jednak przy tym zmalałoby koryto, więc chętnych na takie reformy jest niewielu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Tak, tak. Kocham po prostu mokre sny korwinistów o minimalnym państwie. Tylko potem nagle okazuje się, że kończymy z przestępczością jak w Brazylii, albo przynajmniej w USA, bo ludzi po prostu nie stać na życie.
Naprawdę, między "wille Obajtka", a leseferyzmem jest jeszcze wiele innych modeli.
Pogląd "nie podobają mi się podatki, więc ich nie płacę i mam nadzieję, że mnie nie złapią" nie różni się absolutnie niczym od strony ideologicznej od "nie podoba mi się, że ludzie mają więcej, więc kradnę". I właśnie m.in. dlatego to państwo jest takim paździerzem - zamiast domagać się sensownego prawa, sensownych reguł, "wszyscy" po prostu radośnie ignorują wszystko, co tylko im nie odpowiada i nie jest odpowiednio mocno wymuszane.
I mówię tu nie tylko o podatkach - to samo jest z prawem drogowym, gospodarką przestrzenną, odpadami, prawem pracy. Mamy rozrost beznadziejnie idiotycznego prawa, którego nikt nie przestrzega.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Nie możesz bez obrażania drugiej strony?

Na przestępczość wpływa mnóstwo czynników... Twoje stwierdzenie jest tak uproszczone, że aż bez sensu.

"Naprawdę, między "wille Obajtka", a leseferyzmem jest jeszcze wiele innych modeli."
No i? Mi się podoba właśnie ta idea (mniej więcej).
Tobie może inna. Właśnie - jaka?

"Pogląd "nie podobają mi się podatki, więc ich nie płacę i mam nadzieję, że mnie nie złapią" nie różni się absolutnie niczym od strony ideologicznej od "nie podoba mi się, że ludzie mają więcej, więc kradnę""
Różni się i to diametralnie, nie opowiadaj bzdur.
W pierwszym przypadku chronisz swój majątek przed zabraniem, a w drugim zabierasz cudzy majątek. Nie mam pojęcia jak można to zrównać!
W kwestii ludzkiej psychiki różnica też jest diametralna.
https://www.youtube.com/watch?v=Pw0cvzBwM8Q

"Mamy rozrost beznadziejnie idiotycznego prawa, którego nikt nie przestrzega."
Zgadzam się w 100%. Naszego prawa w ogóle nie da się przestrzegać, nawet jakby ktoś bardzo chciał.
Dlatego też domagam się jego uproszczenia i zmniejszenia wpływu państwa na nasze życia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Owszem, nie. Podatek z założenia nie jest "twój", tylko jest tą częścią, którą wyrabiasz na dobro wspólne. Można i należy dyskutować nad tym jak duża powinna być ta część i na co przeznaczana. Ale niepłacenie należnego podatku jest jak najbardziej okradaniem społeczeństwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
+1 / 1

@aniechcemisie Absolutnie nie zgadzam się z takim poglądem.
Moje pieniądze są moimi pieniędzmi, nie społeczeństwa, czy kogokolwiek innego.
Dla mnie to wstrętne marksistowskie / interwencjonistyczne / socjalistyczne / komunistyczne / nazwij jak chcesz myślenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Oczywiście. Podobnie jak zanim zapłacisz za obiad w restauracji twoje pieniądze są twoimi pieniędzmi i żądanie ich od ciebie jest wstrętne marksistowskie, interwencjonistyczne, czy jak tam chcesz. Nie chce mi się dalej, bo widzę, że jesteś z obozu "biedny jestem, bo państwo mnie okrada". Sorry, każda społeczność ma i historycznie miała jakąś formę łożenia ja dobro wspólne. Czy to kiedyś przez szarwarki, czy to później przez podatek właśnie. Bez tego po prostu żadna wspólnota nie jest w stanie sprawnie funkcjonować. No ale co ja tam wiem, przecież w starożytności byli marksiści.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Obecny system nie ma nic wspólnego z "łożeniem na dobro wspólne".

Cały czas manipulujesz, aby zdeprecjonować moje słowa oraz wykazać jaki to jestem nieludzki, przez co chcesz wygrać dyskusję i pokazać kto ma rację.
Wymiana poglądów, ani tym bardziej moje zdanie, zupełnie Cię nie interesują.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Skoro nie ma nic wspólnego, pewnie drogi budują się same, a lekarze pracują za "bóg zapłać".
Swoje poglady już przedstawiłeś - podatków nie chcesz płacić (okresliłeś je jako złodziejskie i uzurpujesz sobie prawo decydowania kiedy podatki są "uczciwe", a jeśli nie są, uważasz, że nie ma nic złego w ich niepłaceniu).
Pytanie kontrolne - czy również do prawa drogowego tak podchodzisz? Bo to dość często skorelowane - "ograniczenia prędkości som gupie, zakazy zatrzymywania som gupie itd."?
Wiesz, egoizm i turbokapitalizm są fajne... dopóki się jest młodym i naiwnie wierzy w to, że będzie się całe życie pięknym, młodym, zdrowym i bogatym. A biedaków je8ać prądem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Uczciwie obliczony podatek w paliwie na drogi wydaje mi się dobrą opcją. Jednak musi to być tak, że dokładnie obliczona całość tego podatku idzie na drogi i rzeczy z nimi związane.
Nie tak, jak obecnie, że wszystko do jednego wora i wedle uznania władzy.
Jestem też zwolennikiem prywatnej służby zdrowia, lub prawie prywatnej. Na pewno nie takiego syfu, jaki mamy obecnie.

Moje poglądy tak nie wyglądają, a jedynie Twoja błędna ich interpretacja.

Tak też podchodzę do prawa drogowego. Przy czym same regulacje porządkujące (kto ma gdzie pierwszeństwo itp.) popieram. Jednak dopóki nie ma ofiary, to nie ma przestępstwa (czy wykroczenia). Czyli jeździsz sobie jak chcesz (upraszczając,), ale jeśli Twoja decyzja komuś zaszkodzi, to ponosisz surowe konsekwencje. Bez prewencyjnego karania za bzdury.

To nie ma zupełnie nic wspólnego z egoizmem. Można być nawet anarchistą i troszczyć się o innych.
Tu chodzi o to, jaki system jest słuszny i wydajny.
Ogólnie ja tego też nie wymyśliłem. Jeśli temat Cię interesuje, to poczytaj o libertarianizmie. Przy czym nie uważam się dokładnie za takiego, ale kogoś zbliżonego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon No właśnie widzisz. I tu jest clou każdego dogmatyzmu. Jeśli coś się nie zgadza z twoim ideolo, jest z gruntu złe. A libertarianizm jest uroczy. Tylko mocno naiwny i nieodpowiedzialny. Co mi z tego, że ty przekraczając prędkość zabijesz się, a twoja rodzina nie będzie w stanie spłacić odszkodowania, skoro zabijesz moją rodzinę idącą chodnikiem, albo jadącą autobusem? Sorry, wiara w samoregulację jest naiwna i nie sprawdza się w rzeczywistości. Dlatego wolę państwowe regulacje w postaci prawa budowlanego niż konieczność zastanawiania się za każdym razem, kiedy wchodzę do jakiegokolwiek budynku, czy właściciel obiektu budował zgodnie ze sztuką. Tak, wiem, że w każdym modelu są zwyrodnienia, łapówki i chodzenie na skróty, jednak model oparty wyłącznie na ryzyku nie działa. Co zresztą doskonale widać po statystykach śmiertelności wypadków w Polsce. W tym kraju naprawdę trudno jest dostać mandat, chyba że się bardzo człowiek postara. Zatem z dużym przybliżeniem można przyjąć, że masz swój model "dopóki nie ma ofiary, nie ma wykroczenia". A "wszyscy" jeżdżą jak idioci. I jak już się coś zdarzy, skutki są opłakane. Mimo że wówczas kończy się wyrokiem skazującym za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Ale jakoś nikogo to nie odstrasza. Bo człowiek myśli w zbyt wąskim horyzoncie. I wiara w to, że jest inaczej, jest naiwna i bezpodstawna.

Problem sprowadza się do definicji pryncypiów i celów. Wydajność jest różnie mierzalna i można się spierać co do metod określania tejże, ale można jakoś w miarę sensownie na ten temat dyskutować. "Słuszność" jest kompletnie subiektywnym podejściem i każdy ma swoją słuszność.

A dogmatyzm się zazwyczaj nagle kończy, jak się jest po przeciwnej stronie barykady. Komunizm się kończy jak zaczynasz zarabiać pieniądze, turbokapitalizm się kończy jak się okazuje, że nie wyhodowałeś jednorożca, tylko jesteś na przeciętnej posadce, a leczyć się za coś trzeba. Święte prawo własności kończy się w momencie gdy sąsiad zaczyna być uciążliwy itede itepe.

A libertarianizm jest piękną ideą opartą o ograniczone rozumienie rzeczywistości jakieś dwieście lat temu. Od tego czasu trochę się rozwinęliśmy w zakresie rozumienia mechanizmów psychologicznych, społecznych i ekonomicznych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie No tak, bo państwowe regulacje są gwarancją bezpieczeństwa i coś takiego jak korupcja czy niekompetencja urzędników nie istnieje... To jest jedynie iluzja bezpieczeństwa, przez którą ludzie przestają myśleć.
Jeśli ktoś nie boi się własnej śmierci, to będzie się bał mandatu?

Czym więcej wolnego rynku, tym efektywniejsza gospodarka. Jesteśmy w takim miejscu, że nie ma się co zastanawiać czego potrzebujemy.

Hipokryzja to cecha ludzka. Coś jeszcze chciałaś tym kończeniem się udowodnić?

No i na tej podstawie co jest najlepsze?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
-1 / 1

@kondon Nie. Nie istnieje żadna "gwarancja". Po prostu pewne mechanizmy trochę zwiększają, lub zmniejszają prawdopodobieństwo pewnych zachowań. I owszem, jeśli ktoś nie boi się własnej śmierci, bo ta wydaje mu się bardzo mało prawdopodobna, może się bać mandatu, jeśli ten będzie wysoce prawdopodobny.

Co do efektywności.. No cóż, lata doświadczeń nie zgadzają się z tobą. Kompletnie nieregulowany rzeczywisty, a nie pochodzący z bajek, rynek w sposób naturalny dąży do zwyrodnień w postaci oligopoli, czy monopoli. Owszem, konkurencja doskonała (z którą wielu apologetów wolnego rynku go myli) jest ładnym modelem na papierze. I tylko tam. W rzeczywistości okazuje się, że trzeba konsumenta bronić przed wolnym rynkiem, bo wolny rynek ma mnóstwo wad. Wiemy o nich od co najmniej kilkudziesięciu lat (i parę osób za spostrzeżenia w tym temacie oberwało jakimiś Noblami).

Właśnie cały problem polega na tym, że nie ma jednej łatwej odpowiedzi. A dogmatyzm staje się po prostu religią. Kolejną. Równie idiotyczną, jak każda inna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
+1 / 1

@aniechcemisie Jeśli prawdopodobieństwo śmierci jest bardzo niskie, to może nie potrzeba tych mandatów, żeby straszyć?

Noblami obrywali zarówno socjaliści, jak i wolnorynkowcy, tak więc to dość mieszający argument i niczego nie dowodzi. W ogóle ekonomia to niezbyt przejrzysta nauka i ciężko w niej o jednoznaczne dowody.
Komunistyczne kraje pokazały, że to świetny sposób na zmniejszenie ludności świata.
Kraje bardziej wolnorynkowe to znowu pokaz technologii i gospodarki.
Popatrz sobie w ranking wolności gospodarczej i popatrz gdzie ludzie emigrują. Popatrz gdzie łatwiej się rozwijać, gdzie gospodarka się rozwija.

Zaprzeczasz jednej idei, ale nie proponujesz innej. Co to daje? Jakie z tego wnioski?
"Idealnych rozwiązań nie ma. Mamy tylko częściowe, które mogą nas uczynić mniej nieszczęśliwymi, niż inne."
Wolność jest najmniej złym rozwiązaniem.
Jeśli chcesz, to załóż sobie komunę. Jeśli chcesz, to stwórz sobie powszechne ubezpieczenie ze wszystkimi chętnymi. Jeśli chcesz, to zamieszkaj w bunkrze.
Ja Ci tego wszystkiego nie bronię, tylko ja tego nie chcę i nie narzucaj mi co ja mam zrobić dla mojego (teoretycznie) bezpieczeństwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon Właśnie o to chodzi, że prawdopodobieństwo jednostkowego zdarzenia to jedno, a wynik złożenia wielu "szans" na zdarzenie to zupełnie coś innego. Ponadto, mówiąc szczerze, jakby twoja idiotyczna jazda samochodem zagrażała wyłącznie tobie, miałbym to serdecznie w dudzie. Problem polega na tym, że możesz zaszkodzić zupełnie niewinnym postronnym osobom.

Poza tym, tu nie chodzi o to jakie prawdopodobieństwo jest w rzeczywistości, tylko jak ono jest postrzegane, a to jest zupełnie coś innego.

No i ludzie nie zachowują się racjonalnie. Gdyby tak było, na przykład nie graliby w gry losowe, ponieważ te z założenia są nieopłacalne. Ale wciąż milony ludzi zawierają zakłady Lotto codziennie.

Mylisz ekonomię pozytywną z ekonomią normatywną. Poglądy na gospodarkę mają się nijak do tego, co ekonomia pozytywna jako nauka opisuje. Jedyne z czym się zgodzę, to to, że trudno o "dowody", ponieważ ekonomia jest nauką społeczną i to się robi trochę inaczej niż w matematyce.

Tworzysz fałszywą dychotomię pomiędzy dwoma modelami rozwoju gospodarki zupełnie nieuwzględniając wielu innych czynników pozagospodarczych (np. ustroju politycznego, który nie musi być skorelowany z ustrojem gospodarczym - patrz Chiny). Nie uwzględniasz uwarunkowań lokalnych - różnej mentalności społeczeństw, różnego bagażu kulturowego i różnych oczekiwań społecznych.

Nie definiujesz celów, ale potem radośnie wskazujesz na różne parametry jako "potwierdzające" twoje wizje. Stosujesz "post hoc ergo propter hoc" i robisz parę innych błędów logicznych.

Kraje najbardziej "wolnorynkowe", to te, w których w ogóle nie masz regulacji, a więc te, w których państwo w ogóle jest w stanie upadłym. Zazwyczaj obejmuje to słabe, biedne państwa, ogarnięte wojną. No nie wiem czy chciałbym żyć w takich warunkach.

"Rozwój gospodarki" jest bardzo mętnym określeniem. Jeśli patrzysz wyłącznie przez pryzmat wzrostu PKB, lub wzrostu PKB per capita, dostajesz bardzo zaburzony obraz nieuwzględniający nierówności społecznych, poziomu nędzy i rzeczywistego dobrobytu społeczeństwa.

Rozwiązania na poziomie społeczeństwa nie są (zazwyczaj) dla twojego indywidualnego bezpieczeństwa, tylko mają służyć rozwojowi tegoż społeczeństwa jako całości. Fakt, w praktyce czasem okazują się być chybione, albo działać źle. Dlatego należy o nich dyskutować i je weryfikować/naprawiać. Jesteś częścią społeczeństwa i nie działasz w izolacji od niego, dlatego twoje "nie narzucaj mi co mam robić" jest znowu straszną hipokryzją. Nie ma we współczesnym świecie praktycznie możliwości żebyś nie miał wpływu na innych, ani nie podlegał wpływowi innych.

Twój ostatni akapit można porównać do "jak chcesz, to sobie jeździj po prawej stronie drogi i używaj kiernukowskazów, ale ja tego nie chcę i nie narzucaj mi tego!!!!". To mniej-więcej ten sam poziom dojrzałości argumentacji.

Żeby nie było, ja się zgadzam, że w pewnych warunkach, minimalizacja regulacji na rynkach jest efektywna w sensie maksymalizacji produkcji w funkcji kosztu. Ale dalece nie zawsze i nie wszędzie. Jak już pisałem - rynek ma swoje niedoskonałości i dlatego wprowadzamy pewne regulacje, bo jednak we współczesnym społeczeństwie zazwyczaj wierzymy, że dobrostan ogółu obywateli jest "trochę" ważniejszy niż dogmatyczne przywiązanie do wolnorynkowej utopii skutkujące powstawaniem zbyt dużych nierówności społecznych. Po prostu efektywność "finansowa" (bo ciężko to nazwać efektywnością gospodarczą ze względu m.in. na efekty zewnętrzne) to nie wszystko.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2022 o 9:46

avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Narobiłaś tyle akapitów, że nie bardzo wiem co jest do czego ;]
Wybacz, ale nie mam ani czasu, ani chęci na dokładną analizę każdego punktu. To nie jest też strona, która by do tego służyła...

Całe życie jest niebezpieczeństwem. Jeśli się boisz, to zamknij się w bunkrze.
Tych jeżdżących naprawdę jak szaleni, jest bardzo mało. Ludzie jednak nie są aż tak głupi.
Szalonego przepisy nie będą też za bardzo obchodzić... Obecne przepisy to znowu całkowicie nadmierne regulacje, których nikt normalny nie przestrzega.
Nawet gdyby przyjąć, że można w jakiś sposób ograniczać zachowania niebezpieczne dla otoczenia, to mamy naprawdę tony zupełnie niepotrzebnych zakazów i nakazów, jak zapinanie pasów, recepty, czy pozwolenia do wszystkiego na własnej działce.

Demoty to nie miejsce na elaboraty, więc napisałem o różnicach gospodarczych krótko. Dobrze wiem, że sam system to nie wszystko, jednak ten system może sprzyjać rozwojowi lub go blokować.
Brak regulacji oczywiście sprzyja rozwojowi, bo można się zająć prowadzeniem firmy itp, a nie wypełnianiem papierków. Zarabiają ludzie zdolni i przedsiębiorczy, a nie umiejący wypełniać papierki i posiadający znajomości.
Wolny rynek to nie anarchia, teraz Ty mieszasz.

PKB to tylko tak mniej więcej można patrzeć, zgadzam się z Tobą.

Rozwiązania na poziomie społeczeństwa w teorii może i takie są, ale w praktyce służą jedynie zapewnieniu odpowiedniej liczby stołków dla ziomeczków władzy i przekupywaniu wyborców najróżniejszymi obietnicami. Kończy się to marnowaniem pieniędzy na masową skalę, korupcją i nepotyzmem.
Nie mówię, że państwo ma niczego nie robić, ale ma robić tego jak najmniej, bo jest w tym niezbyt efektywne. Do tego przy obecnej skali udziału państwa w społeczeństwie tego po prostu nie da się pilnować i wszelkie afery nikogo nie ruszają, bo są codziennością.

Nie masz racji. Na swojej drodze możesz sobie tak jeździć.
Pewne zakazy w przestrzeni publicznej mogą być, ale nie powinno się zmuszać wszystkich do udziału w jakichś programach, jak państwowe ubezpieczenia, zasiłki, czy finansowanie kościoła.

"rynek ma swoje niedoskonałości i dlatego wprowadzamy pewne regulacje"
No tak, wprowadzający regulacje są doskonali, można im zaufać i zrobią to lepiej...

"we współczesnym społeczeństwie zazwyczaj wierzymy..."
Społeczeństwo naiwnie się łudzi... Jeśli sama o siebie nie zadbasz, to nikt tego nie zrobi. Już na pewno nie politycy, którzy by mieli to robić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon Narobił_a_m? A to ciekawe XD

A poważnie - lecisz ze skrajności w skrajność. Nic nie zagwarantuje ci bezpieczeństwa, to jest oczywiste. Właśnie to jest typowy błąd postrzegania (popełniany często przez rządzących, a także dość popularny w społeczeństwie) - samo w sobie prawo nie zapewnia bezpieczeństwa. Martwe prawo nie zapewnia bezpieczeństwa. Prawo nie zapewnia, że ktoś nie popełni błędu. Itd. Ale prawo może stwarzać ramy prawne, w ramach których działalność jednostki w państwie (zarówno gospodarcza, jak i inna) będzie w miarę uporządkowana i przewidywalna.

I gdybyś miał rację, że jest tak dobrze z ruchem drogowym, może nie byłoby tak źle - wskaźnik śmiertelności w wypadkach drogowych mamy jeden z najwyższych w Europie.

Zgadzam się z Tobą o tyle, że martwe prawo to złe prawo. Choćby dlatego, że uczy "olewczego" stosunku do prawa i jego wybiórczego traktowania.

Reszta - no cóż - pisałem już coś o różnicach między społeczeństwami. I tu żadne prawo nie pomoże.

A na swojej drodze również nie możesz sobie jeździć dowolnie. To nie jest takie proste.

" No tak, wprowadzający regulacje są doskonali, można im zaufać i zrobią to lepiej...". A ktoś powiedział, że ktoś jest doskonały? Właśnie dlatego wprowadza się pewne mechanizmy, żeby to uwzględnić. To trochę jak np. z prawem budowlanym, czy dobrymi praktykami w zarządzaniu usługami IT - same w sobie one nie są doskonałe, ale zmniejszają prawdopodobieństwo popełnienia błędu, lub zrobienia czegoś głupiego.

Tak naprawdę, problemem jest zdefiniowanie celów, bo tu bardzo często rozbijają się dyskusje światopoglądowe. W sposób oczywisty, jeśli _celem_ jest minimalizacja państwa, jedyną metodą na osiągnięcie tego będzie - niespodzianka - minimalizacja państwa. Pytanie co w ten sposób chcesz osiągnąć. Bo mam wrażenie, że to jest trochę dyskusja jak z alkoholikiem. Pytasz go po co pije, a on ci odpowiada dlaczego pije. A to są dwa różne pytania.

Ty wrzucasz do jednego wora wszystkie "problemy" i uważasz, że radą na wszystko jest minimalizacja udziału państwa w czymkolwiek. A to tak nie działa. Popatrz sobie na system "opieki zdrowotnej" w USA, na który nie stać ok. połowy populacji, jeśli dobrze pamiętam. Wyobraź sobie jakie miałbyś ceny za gaz, wodę, czy inne media, przy których występuje naturalny monopol, bez regulacji państwowych. Sorry, rynek ma swoje wady i puszczanie wszystkiego na żywioł "działa" wyłącznie w dziewietnastowiecznych podręcznikach do mikroekonomii. Już podręczniki z połowy dwudziestego wieku wprawdzie wskazują na rynek jako zasadniczo samoregulujący się mechanizm, ale jednak z niedoskonałościami, które warto brać pod uwagę.

W pozostałych dziedzinach życia zresztą również to podejście jest cokolwiek "wąskohoryznotalne". Piszesz, że w twoim światopoglądzie dopóki nie ma ofiar, nie ma wykroczenia i odp.*cie się od ruchu drogowego. Znacząca część wsi w Polsce to tzw. ulicówki. Tak po prostu jest i nie ma się co obrażać na rzeczywistość. Masz sobie krajówkę prowadzącą przez taką wieś. Jeśli dobrze rozumiem, zgodnie z Twoją filozofią, ograniczenie w obszarze zabudowanym do 50km/h jest głupie, a pierwszeństwo dla pieszych na przejściu tym bardziej. Zatem pozwólmy wszystkim jechać 120+. A że ludzie nie będą w stanie przejść z domu do sklepu, albo do szkoły... No cóż, ich problem, prawda?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Staram się odnosić do każdego fragmentu, ale na moje 3 odpowiedziałaś 11, więc nie do końca wiedziałem co jest odpowiedzią na co.

Ogólnie się zgodzę, tylko pytaniem jest jakie te ramy powinny być.
Ja jestem zdania, że minimalne i ludzie powinni być wolni, jeśli decydują o sobie oczywiście. Prawo powinno gwarantować, że nikt za nich tego robił nie będzie.

Pewnie i mamy, tylko z jakiego powodu?
Może dlatego, że nasza infrastruktura jest jaka jest? Ostatnio drogi się poprawiały i spadała liczba wypadków, a w kwestiach prawnych się niewiele zmieniało.

Te regulacje bardzo często służą jakiemuś interesowi, a nie poprawieniu działania czegokolwiek, dlatego w nie nie wierzę. Do tego nie uważam, żeby jedna osoba mogła mówić drugiej co ma robić w swoim życiu ←to bardzo ważny punkt w libertarianizmie. "Libertarianizm - radykalna ideologia, zakładająca, że człowiek nie jest własnością innych ludzi."
Taka teoria:
Regulacje i zabezpieczenia chronią przed drobnymi wypadkami, ale jak przyjdzie katastrofa i system się nie sprawdzi, to konsekwencje są ogromne. Przez to zdaje się był kryzys w 2008.

Celem minimalizacji państwa jest danie ludziom wolności.
Do tego ogranicza to koszty jego działania, marnowanie środków i pracy.

System zdrowotny w USA może i jest prywatny, ale nie jest wolny, a to jest jeszcze ważniejsze.
Przed wprowadzeniem tej ustawy o śmieciach ich wywóz był zdecydowanie tańszy, pomimo tego, że w danym miejscu robiło to kilka firm. Do tego jakie piękne wałki się na tym robi...
Pytanie, czy państwo ten niedoskonałości minimalizuje, czy pogłębia.

Podany przykład ewidentnie wskazuje na problem przede wszystkim z infrastrukturą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon Problem w tym, że o ile może nawet ty jesteś w stanie wziąć na klatę "bycie wolnym" i radośnie zdechniesz z głodu jak ci się noga powinie, albo coś podobnego, większość społeczeństwa nie. Dlatego - jak już pisałem - libertarianizm jest z jednej strony skrajnie naiwny, z drugiej - po prostu niemożliwy. Żyjemy w świecie, w którym mamy bezpośrednie, lub pośrednie interakcje z wieloma członkami społeczeństwa i praktycznie wszyscy na siebie mamy wzajemnie wpływ. Praktycznie zawsze musisz ważyć wzajemnie sprzeczne racje, bo ta "wolność" kończy się bardzo szybko. Podawałem bardzo prosty przykład - konflikt wolności na swojej ziemi względem wolności sąsiada na jego ziemi. Slogan, że "moja wolność nie może naruszać czyjejś wolności" jest tylko właśnie sloganem i próbą ucieczki od podstawowego pytania o konflikt różnych wolności. Bo moja wolność zawsze narusza cudze wolności.

Co rozumiesz przez "system zdrowotny w USA nie jest wolny"?

A co do dróg i infrastruktury - infrastruktura w Polsce jest - w porównaniu z tym co mieliśmy 20, 30, czy 40 lat temu - bardzo dobra. W sensie technicznym. Niestety, drogowcy również są Polakami i mają wyje*ane jajca na prawo i robią takie potwory, jeśli chodzi o organizację ruchu, że strach. Ale fakt, że rzadko są one niebezpieczne w stopniu powodującym aż zagrożenie życia. Ot, mogą do drobnych stłuczek doprowadzać. Nie, główną przyczyną jest chamstwo, głupota i bezmyślność. Nie dalej jak dziś przejechalem 100km ekspresówką. Przypominam, że na ekspresówce dopuszczalną prędkością jest 120km/h. 100km ładnej szerokiej drogi na której można spokojnie szybko bezpiecznie jechać i co chwilę jacyś idioci, którzy nie pozwalają jechać spokojnie, szybko i bezpiecznie, bo oni koniecznie muszą jechać niespokojnie, szybciej i niebezpiecznie. To nie jest kwestia infrastruktury.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Jaki system nie jest naiwny?
Nie zawsze chodzi o to, że coś działa, ale o podejście, że człowiek jest wolny i to jest najważniejsza wartość.

"konflikt wolności na swojej ziemi względem wolności sąsiada na jego ziemi"
Jaki konflikt? Nie podawałeś żadnych szczegółów.

W USA nie ma żadnego wolnego rynku w systemie zdrowotnym.

Infrastruktura się poprawiła i liczba wypadków spadła, a przepisy w tym czasie się za specjalnie nie zmieniły.

Co to znaczy "niespokojnie"?
Twój punkt widzenia nie jest jedynym słusznym. Dla innych mogłeś być zawalidrogą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon Każde bezrefleksyjne ideolo jest naiwne. Czyli skoro człowiek jest wolny i jest to najważniejsza wartość, powinienem móc pójść do twojego domu i wymordować ci rodzinę bezkarnie. W końcu jestem wolny i to jest najważniejsza wartość. Sorry, każde bezrefleksyjne ideolo zamienia się w religię.

Dowolny konflikt. Ja chcę mieć na swojej ziemi święty spokój i odpoczynej, sąsiad chce postawić tartak. Ja chcę założyć fotowoltaikę, sąsiad chce nasadzić topoli. Itede itepe.

Dlaczego uważasz, że w USA nie ma wolnego rynku w zakresie usług medycznych? Właśnie jest wolny rynek z całym tego bagażem. Jak najbardziej możesz pójść do praktycznie dowolnej placówki zdrowotnej, zapłacić i się leczyć. Do tego masz cały chory system - właśnie względnie wolnorynkowy - ubezpieczeń.

Liczba wypadków jako taka rzeczywiście spadła, natomiast śmiertelność wypadków pozostaje na tym samym poziomie. Mimo poprawy infrastruktury i znaczącej poprawy bezpieczeństwa samochodów.

Ach, czyli to moja wina, że ktoś jechał z prędkością 120km/h dziesięć metrów za mną? Kurczę, a ja myślałem, że to obowiązkiem jadącego z tyłu jest zachowanie bezpiecznej odległości.
Widzisz, to jest właśnie praktyczny problem z "wolnością". Najczęściej jest ona utożsamiana z wolnością olewania wszelkich reguł społecznych, które nie pasują jednostce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie To nie jest definicja wolności i dobrze o tym wiesz...

Jestem za tym, aby regulowały to plany zagospodarowania przestrzennego, ustalone duże wcześniej. W ich ramach można robić co się chce. Przy czym nikt też odgórnie nie kontroluje ich przestrzegania, a reaguje się jedynie na konkretne zarzuty osoby, której może coś faktycznie przeszkadzać.

Wolny rynek to taki, na którym nie ma milionów regulacji i każdy może prowadzić daną działalność.
Dobrze wiemy, że w USA czegoś takiego po prostu nie ma.
https://www.youtube.com/watch?v=id82zs8BQyc

Nigdzie nie pisałem, że to Twoja wina. Pytałem o co chodzi i zwracałem uwagę, że punkt widzenia zależy od wielu czynników, a Twój nie musi być jedynym słusznym.
Źle rozumiesz wolność. Wolność = ponoszenie konsekwencji. Wcale nie oznacza to anarchii i robienia czego się chce.
Ogólnie ten z tyłu powinien zachować bezpieczną odległość, jednak ten z przodu też nie może bez powodu nagle zatrzymać się na środku autostrady (chyba, że nic nie jedzie i nikomu to nie przeszkadza).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon No właśnie definicji wolności jest "milion" i każdy sobie wybiera co mu akurat pasuje. Niestety, ta część o odpowiedzialności jakoś nadzwyczaj często jest pomijana.

Swoją drogą, twoja definicja wolnego rynku sama sobie przeczy. Bo na wielu rynkach bez milionów regulacji dalece nie każdy może prowadzić działalność. Choćby ze względu na barierę wejścia.

A rynek usług zdrowotnych jest właśnie pięknym przykładem tego dlaczego regulacje być powinny. Podejście pod tytułem "niech każdy sobie leczy jak chce, najwyżej go pozwiemy" to klasyczny okaz. Po pierwsze, potencjalne szkody są bardzo poważne. Po drugie, masz klasyczny przypadek asymetrii informacyjnej. Swoja drogą, w materiale masz pomieszane dwie różne rzeczy (choć powiązane) - opiekę medyczną i ubezpieczenia medyczne.

I oczywiście, że mój punkt widzenia nie jeste jedynym słusznym. Jest również punkt widzenia "ja chcem jechać dwieście i sio mi z mojego lewego pasa!!!111jedenjedenjeden". Tylko, wybacz, pozwolę sobie stwierdzić, że ten pogląd należy tępić. Nie dlatego, że nie jest mój, tylko dlatego, że znacząco potęguje ryzyko dla wszystkich użytkowników drogi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 marca 2022 o 15:17

avatar kondon
0 / 0

@aniechcemisie Libertarianie zdaje się jej nie pomijają, chociaż tak do końca nim nie jestem.

A czy konieczność spełnienia odgórnych wymów nie podwyższa progu wejścia?

To jest Twoja opinia, że być powinny. Z resztą jak wszystkie - nie podajesz żadnych konkretów i nie wiem o jak głębokie Ci chodzi.
Materiał oglądałem dawno i nie pamiętam szczegółów. W każdym razie nie ma wolnego rynku.

Gdzie jest granica ryzyka, kto ją ma wyznaczać i na jakiej podstawie? Dlaczego przez cały dzień i dla każdego kierowcy oraz samochodu ma być taka sama?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aniechcemisie
0 / 0

@kondon Właśnie o to chodzi, że to są pytania, które należy rozważyć w przypadku każdych regulacji. Warto wiedzieć co one mogą spowodować i z czym się wiążą, a nie zastępować je po prostu apriorycznym założeniem, że to jest be, a to jest cacy.

Jak pisałem już kilkukrotnie - mechanizmy rynkowe są fajne i zasadniczo działają... o ile i dopóki działają. A wady mechanizmów rynkowych są powszechnie znane. Owszem, są pewne szkoły, które twierdzą, że to wcale nie są wady, ale powiedzmy, że ja się nie do końca z nimi zgadzam, ale to wciąż zależy od tego jaki przyjmiemy miernik efektywności i można się spierać na temat tego co jest naszym celem i jak go osiągnąć.

I owszem, konieczność spełnienia pewnych wymogów wprowadza dla pojedynczych podmiotów na rynku próg wejścia, ale powoduje również znaczące obniżenie średnich kosztów po stronie odbiorców (A także po stronie dostawców, jeśli uwzględnimy potencjalne koszty odszkodowań itd.).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bartoszewiczkrzysztof
+6 / 6

Fajne, przypuszczam że będzie więcej takich, na ocieplenie stygnącej sympatii do przybyszów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G konto usunięte
0 / 4

Napiszę Wam tak: w moim mieście pracownicy niektórych instytucji zgłaszają się do wolontariatu - dyżury w miejscach tymczasowego zakwaterowania uchodźców z Ukrainy. Tych miejsc jest kilka, a każde miejsce ma tę samą grupę wolontariuszy, którzy w rękach donoszą kolejne dary, które razem zbieramy. W każdym z tych miejsc jest kilkanaście - kilkadziesiąt matek z dziećmi. Po kilku dniach wszyscy się już w miarę poznają. Nie ma problemu, aby szybko zlokalizować daną rzecz, do kogo trafiła. Więc wyhamujcie z wypisywaniem tych bzdur.
Najlepiej sami się zgłoście, to przekonacie się, jak to wygląda w rzeczywistości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 2

A to grubszej gotówki już się nie trzyma w zamrażalniku i w koszu na brudną bieliznę???

PS 13000zł banknotami 100zł to paczka o grubości ok 4 cm ...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2022 o 14:54

C C1VenomMX321
+1 / 3

Rośnie nam nowy rodzaj propagandy. Pro-ukraińska.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tommol1985
+1 / 1

Jakim trzeba być debilem żeby w dzisiejszych czasach kasę wkładać w pościel itp?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Radarekxp
0 / 0

Istnieje coś takiego jak Visa i przelew bankowy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H Hajna89
-1 / 1

Chować pieniądze w głupich miejscach tak się kończy jedna starsza pani chowała pieniądze w nieużywanym ale nadal podłączonym do komina kachloku taki piec z kafli a synek se uznał ciekawe jak to grzeje i sprawdzil niesprawdzając co jest w głębi paleniska kurtyna

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar polski_niewolnik
-1 / 1

Czy w tej bajce były również elfy oraz smoki?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K KrzychMen
0 / 0

A kot siedział i palił fajkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Maja123456
-1 / 3

A ja sie zastanwiam, skad u ludzi nagle sie wziely nadprogramowe poduszki, koldry i posciel praktycznie nowa, jak rozumiem, ze mozna je komus dac?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar raviK
0 / 0

miło czyta a jeszcze milej wymyśla, ale to trzeba mieć fantazję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem