Pytania są tutaj dwa. Jakiego miała raka i czy miała szanse na wyleczenie? A jak wiadomo ciąża dyskwalifikuje do chemioteramii i ogranicza sposoby leczenia, więc może być tak, że to ją zabiło. A to już słaby wybór, bo na ciąże można poczekać po leczeniu, a tak to tylko pozbawiło córkę matki i wywołało w niej wyrzuty sumienia za czyjś wybór. Jeśli nie było szans na wyleczenie, to chemia wydłużyłaby i tak nieuniknione.
@metallica1998 dodatkowo moglo byc tak, ze kobieta wiedziala, ze nie da sie jej wyleczyc i po prostu zdecydowali sie na dziecko. Nawet nie mowiac o tym, czy wiedziala o swoim stanie czy nie, to byla jej decyzja i powinna podjac ja tylko z mezem a nikomu innemu nic do tego. Takiej sytuacji nie powinno sie oceniac, co najwyzej skomentowac
@Obiektywny1
"...przedstawiono 2 przypadki raków płuca u dzieci matek z czynną chorobą nowotworową. Prawdopodobnie w obu wypadkach nowotwory rozwinęły się na skutek aspiracji komórek nowotworowych podczas porodu. Obie matki chorowały na raka szyjki macicy."
Komórki nowotworów złośliwych (a tylko takie podlegają transmisji) rozwijają się w postać guza nowotworowego w ciągu kilku lat. Autor wpisu ma co najmniej kilkanaście lat, czy ewidentnie nie został "zarażony" nowotworem przez matkę. W dodatku, jeśli kobieta nie cierpiała na nowotwór macicy, ryzyko transmisji było praktycznie zerowe.
Czyli twoja hipoteza nie ma pokrycia w faktach.
Bartku, jeśli to ty pisałeś, to byłeś spełnieniem jej marzeń, cudem którego się nie spodziewała. Nigdy nie była szczęśliwsza niż wtedy kiedy nosiła cię pod sercem i kiedy była z tobą. Nigdy nie widziałam tyle miłości w jednym spojrzeniu. Tylko dla ciebie walczyła każdego dnia. To nie była twoja wina. Nigdy tak o sobie nie myśl, bo właśnie tego bała się bardziej od śmierci.
Sansara
Tego akurat nie wiemy. Równie dobrze mogła chcieć dokonać aborcji i żyć, ale jej tego nie umożliwiono.
Co za nieodpowiedzialna kobieta. Umieram, ale muszę zostawić swoją mini wersje. Szczyt narcyzmu.
Pytania są tutaj dwa. Jakiego miała raka i czy miała szanse na wyleczenie? A jak wiadomo ciąża dyskwalifikuje do chemioteramii i ogranicza sposoby leczenia, więc może być tak, że to ją zabiło. A to już słaby wybór, bo na ciąże można poczekać po leczeniu, a tak to tylko pozbawiło córkę matki i wywołało w niej wyrzuty sumienia za czyjś wybór. Jeśli nie było szans na wyleczenie, to chemia wydłużyłaby i tak nieuniknione.
@metallica1998 dodatkowo moglo byc tak, ze kobieta wiedziala, ze nie da sie jej wyleczyc i po prostu zdecydowali sie na dziecko. Nawet nie mowiac o tym, czy wiedziala o swoim stanie czy nie, to byla jej decyzja i powinna podjac ja tylko z mezem a nikomu innemu nic do tego. Takiej sytuacji nie powinno sie oceniac, co najwyzej skomentowac
@metallica1998 mogła też zajść w ciążę nie wiedząc o raku i zdiagnozowano ją po fakcie
Odpowiedzialna? Mogło być tak:
https://www.termedia.pl/onkologia/Przypadki-prawdopodobnej-transmisji-nowotworu-matki-na-noworodka,41659.html
@Obiektywny1
"...przedstawiono 2 przypadki raków płuca u dzieci matek z czynną chorobą nowotworową. Prawdopodobnie w obu wypadkach nowotwory rozwinęły się na skutek aspiracji komórek nowotworowych podczas porodu. Obie matki chorowały na raka szyjki macicy."
Komórki nowotworów złośliwych (a tylko takie podlegają transmisji) rozwijają się w postać guza nowotworowego w ciągu kilku lat. Autor wpisu ma co najmniej kilkanaście lat, czy ewidentnie nie został "zarażony" nowotworem przez matkę. W dodatku, jeśli kobieta nie cierpiała na nowotwór macicy, ryzyko transmisji było praktycznie zerowe.
Czyli twoja hipoteza nie ma pokrycia w faktach.
Bartku, jeśli to ty pisałeś, to byłeś spełnieniem jej marzeń, cudem którego się nie spodziewała. Nigdy nie była szczęśliwsza niż wtedy kiedy nosiła cię pod sercem i kiedy była z tobą. Nigdy nie widziałam tyle miłości w jednym spojrzeniu. Tylko dla ciebie walczyła każdego dnia. To nie była twoja wina. Nigdy tak o sobie nie myśl, bo właśnie tego bała się bardziej od śmierci.