Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
246 257
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A aniechcemisie
0 / 4

Najwyraźniej sam nie miałeś tyle kreatywności i sprytu, żeby się nauczyć, że cechy się ma, a nie posiada.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Anonim_Gall
+11 / 13

Tylko, że sprawdzian miał na celu weryfikację wiedzy, a nie poglądów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
+12 / 14

- Ile jest 2 x 2 ?
- To jakaś liczba, ale nie wiem jaka. Jest nudna i do niczego mi niepotrzebna.
I tak dalej.
A potem kopanie rowów jest nudne, ale do niczego innego się nie nadaję bo jestem nieukiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Obiektywny1
+10 / 10

@Banasik Co innego gdyby pytanie brzmiało: co sądzisz o działaniu 2x2? Wtedy podana przez ciebie odpowiedź miałaby to sens.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomek697
+2 / 2

@Banasik Pytanie było kim był Stefan Żeromski. To dość ogólne pytanie mające nakreślić postać, ale w szczególności to pytanie wskazuje na to czym się zajmował. Odpowiedź powieściopisarzem jest tu wystarczająca. Dodatkowo mamy informacje gdzie mieszkał. Pytający nie precyzuje o jakie konkretne informacje nt. Żeromskiego pyta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar dozymetryczny
+3 / 3

@Banasik porównywanie braku podstawowych umiejętności matematycznych do wiedzy o jakimś pisarzu, która zupełnie jest nieprzydatna w życiu, to jest jakieś nieporozumienie... Nie wiem czy kojarzysz Ferdydurke i słynne "Dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? (…) Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!". Ten fragment idealnie pokazuje to, co od wieków występuje w szkole - wmawianie ludziom, że dana poezja czy powieść musi zachwycać. A mnie nie zachwyca. Jedyny zachwyt nad czytaniem poczułem gdy sam mogłem wybrać książki do matury ustnej. Wybrałem to, co lubiłem. Nie to, co każą mi lubić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
+1 / 1

@dozymetryczny . Nie ma obowiązku się zachwycać. Jest obowiązek nauczyć się tego i owego i wykazać się tą wiedzą na sprawdzianie/egzaminie. Jeśli było zadanie nauczenia się biografii nudnego autora i przeczytanie jego nudnego dzieła to należy to wykonać, po to jest szkoła. Rozrywki (w tym zachwycająca lektura) są po lekcjach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zxcvbnasdfgh
-1 / 3

@Banasik Opowiedz proszę na jakim etapie Twojego życia zawodowego potrzebna Ci była znajomość twórczości Stefana Żeromskiego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jakisgoscanonim
-1 / 1

@Banasik
Tyle, że obecnie edukacja leży i kwiczy. Dzieci często muszą uczyć czegoś czego zdecydowanie nie chcą.
Np. literatura dla niektórych dzieci jest praktycznie nudna i nieprzydatna. Co z tego mają te dzieci w przyszłości? To nie pomoże w wykształceniu niektórych dzieci, nie pomoże niektórym na studiach.
Prawdę powiedziawszy to wolałbym, żeby literatury było mniej, a było więcej uczenia się ojczystego języka, aby jak najmniej ludzi jak najrzadziej popełniało jakieś błędy i jednocześnie jak najwięcej słów znało. Literatura ich tego nie nauczy. Co więcej, obecny przedmiot jakim ponoć jest język polski na gimnazjum i liceum to nie jest już przedmiot język polski tylko literatura, to olbrzymia pomyłka edukacyjna jeśli chodzi o nazewnictwo przedmiotu, gdyż to są kompletnie inne dziedziny.
Poza tym szczerze to sposób nauczania literatury też jest fatalny. Weż podaj dzieciom jakąś lekturę i potem zapytaj ich o jakieś randomowe rzeczy, o których nie mają kompletnie znaczenia. Widzisz różnicę między zgadywaniem znaczenia poszczególnych zdań a odkrywaniem tegoż znaczenia przez grupę dorosłych humanistów, którzy ślęczeli nad tym godzinami? No to po co mają się męczyć i zgadywać znaczenie jak można im przynajmniej powiedzieć co to oznacza.
Literatura w formie jakiej jest nauczana jest kompletnie nieprzydatna. Mało tego, słownictwo w wielu lekturach to słownictwo w wielu miejscach przebudowane słownictwo autorstwa pisarzy, a także zbudowanie kompletnie nowego znaczenia dla poszczególnych zdań. Innymi słowy istne słowotwórstwo. Po co dzieciom coś wymyślonego w samowolce przez jakiegoś autora? Kompletnie nieprzydatna i strata czasu.
Dodaje oliwy do ognia fakt, że mimo iż przedmiot o rzekomej nazwie "język polski" de facto uczy nie tylko o języku polskim. Język polski na gimnazjum i liceum zakłada znajomość lektur z różnych okresów i również innych krajów, a więc przedmiot język polski przestał być językiem polskim i tylko udaje, że dalej jest tym samym czym był wcześniej. A żeby lepiej zobrazować taką sytuację, to lektury zagraniczne są przetłumaczone, ale oczywiście pewnych rzeczy nie można po prostu przetłumaczyć na dany język. Dodatkowo wiele lektur zostało napisanych w różnych okresach kiedy języki były inne. Innymi słowy to tak jakbyś czytał lekturę, ale w innym języku, mimo, że rodzimym, to jednak innym, bliżniaczym, starszym języku. To bardzo utrudnia naukę literatury.
Wniosek jest taki, że literatura to powinna być na technikum/liceum/studia w kierunku humanistyki, bo po co dzieciom nie lubiącym literaturę takie szczegóły?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
0 / 0

@zxcvbnasdfgh . Jeśli interesuje cię wyłącznie przyswajanie wiadomości koniecznych do wykonywania pracy to nie mówimy o wykształceniu tylko o przyuczeniu do pracy na konkretnym stanowisku. W takim przypadku szkoda dla ciebie kilkunastu lat szkoły, wystarczy kilkanaście minut instruktażu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zxcvbnasdfgh
-1 / 1

@Banasik

Kiedy już jesteś absolutnie zdesperowany i nie masz już żadnego argumentu zawsze możesz zdeprecjonować swojego adwersarza, zasugerować że jest on na zbyt niskim poziomie, żeby zrozumieć, że to Ty masz rację.

To właśnie miałem na myśli - powyższy test (jak z resztą 99% z dwunastu lat edukacji) sprawdza przyswajanie wiadomości. Do tego wiadomości, z których raczej w życiu nie skorzystasz.
Uczeń z kolei wykonał postawione przed nim zadanie na tyle na ile było warte wykonania, co raczej świadczy o tym, że jest mądrzejszy od większości osób tworzących system oświaty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
0 / 0

@zxcvbnasdfgh . Mam argument i go użyłem: edukacja to nie jest krótki kurs rzeczy przydatnych tylko wyposażenie w wiedzę ogólną, trening umysłu i przygotowywanie go do wysiłków i przyszłych zadań których w dzieciństwie nie jesteśmy jeszcze w stanie przewidzieć.
Ty mówisz tak: po co piłkarzowi zajęcia na siłowni albo na basenie? Przecież on tylko biega i kopie piłkę, w czasie meczu nie będzie ani pływał ani podnosił żelastwa. A jednak takie zajęcia są potrzebne dla ogólnej sprawności. To samo dotyczy treningu umysłu. Rozwiązujesz zadania matematyczne albo uczysz się nudnych wierszy na pamięć po to żeby uzyskać ogólną sprawność umysłu i wprawę w realizowaniu różnorodnych zadań które postawi przed tobą życie, a których jako dzieciak nie jesteś w stanie przewidzieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zxcvbnasdfgh
-1 / 1

@Banasik No. Teraz lepiej.

Co do zapamiętywania wierszy, to sorry, ale po prostu nie masz racji. Nie ma żadnej korelacji między zapamiętywaniem rzeczy, których zapomnisz za tydzień, a umiejętnością rozwiązywania problemów. To mogło być przydatne 30 lat temu, kiedy idąc na studia musiałeś posiąść jakąś wiedzę i mogłeś mieć nadzieję, że Ci się to przyda, ale w dobie zapotrzebowania na wyobraźnię przestrzenną, umiejętności miękkie i umiejętność samodzielnego poszukiwania informacji od przyswajania informacji z dostarczonego Ci podręcznika, będziesz od tego, jak na współczesne standardy, głupszy niż przedtem.

Co do matematyki, masz rację - szkoła powinna uczyć matematyki. Szkoda tylko, że szkoła nie uczy matematyki, tylko rachunków na papierze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niemoja
+4 / 4

Nie bardzo rozumiem, w czym problem? Za wypowiedź o Żeromskim chłopak dostał max punktów; zero - za brak znajomości lektury

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar dozymetryczny
0 / 0

@niemoja fakt, ale można i chyba nawet trzeba uznać to za wyjątek od reguły. W 99,99% przypadków nauczyciel wpisałby uczniowi 0/0.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G gothax
0 / 0

otóż to

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kojot_pedziwiatr
+1 / 1

E tam. Nie odkryłeś nic nowego. 20 lat temu też miałem nauczycieli, którzy kładli lachę na nauczanie. Jedyni ogarnięci nauczyciele, jakich pamiętam, to od matmy. Fizyczka w średniej kazała nam klepać definicje jak wierszyki. Nieważne, czy rozumiem i umiem wykorzystać. Mam klepnąć jak w książce. Powiem poprawną definicję, innymi słowami: ocena niedostateczna. Chcieli mnie przerzucić do zawodówki, bo niby za głupi jestem. To moja pedagożka zaproponowała wysłanie mnie na testy na inteligencję. Co wyszło? Że jestem, kurcze, uzdolniony, tylko przy tak ktretyńskim podejściu nauczycieli, zwyczajnie mi się nie chce starać. Więc nie pleć mi tych bzdur o tym, że rośnie nam głupie społeczeństwo, bo ono od dawna jest głupie, tylko obszar, w którym się to objawia, zmienia się co jakiś czas. Stąd to wrażenie coraz gorszej sytuacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L loloskolos
-1 / 1

Typ odpowiedział na jedno pytanie, za które dostał 3 pkt, czyli maksa za zadanie i połowę wszystkich możliwych punktów do osiągnięcia za sprawdzian, za co dostał ocenę dopuszczającą, zamiast dostateczną. Gdzie tu sens i logika?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar AnonPrzegryw
0 / 0

@loloskolos Może mają taką skalę surową, że na dst potrzebujesz 60% punktów. Są takie szkoły, są nawet takie gdzie chyba od 70% dopiero dają 3.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem