W 2015r. spotkała mnie taka akcja w środku nocy, że idący niedaleko mnie chłopak na ulicy przewrócił się. Miał jakąś wadę serca, które stanęło. Zacząłem reanimację(coś w głowie świtało jak to robić), położyłem telefon na chodniku i na głośno mówiącym miałem kontakt z nr alarmowym. Środek nocy, chodnik w takim miejscu, gdzie po 100m w każdą stronę nie było zabudowań. Do przyjazdu ambulansu prowadziłem reanimację i lekarze chłopaka uratowali. Pamiętam, jak dziękowała mi matka chłopaka, a on sam co roku przyjeżdża do mnie w moje urodziny i daje mi jakiś prezent(nie musi tego robić, ale zawsze przyjeżdża).
Jak pomyślę o tamtej nocy, jak byłem sam z taką sytuacją, to czuje te nerwy i nie wiem dlaczego ale mam łzy w oczach(wywołuje to we mnie jakiś dziwne emocje).
Szacunek dla ludzi z filmiku i gdybyśmy wszyscy byli dla siebie przyjaźnie nastawieni, to wszystkim żyłoby nam się lepiej.
@asam00
Ja znalazłem się kiedyś w sytuacji, gdzie już nic nie dało się zrobić. W górach facet stracił przytomność przez upał. Odwodnienie albo udar. Próbowaliśmy zrobić mu trochę cienia, bo leżał na słońcu i był za ciężki, żeby we dwóch go przenieść do cienia.
Mogliśmy tylko czekać na pomoc, żeby zabrali go do szpitala. Niestety nie przeżył. Później się dowiedziałem, że w takiej sytuacji pomóc może tylko zastrzyk z elektrolitów. Jego kompan mówił, że w pewnym momencie woda już przestała pomagać. Wypił cały zapas i dalej strasznie chciało mu się pić.
Ta sytuacja nauczyła mnie jednego. Zawsze jak jadę rowerem czy z buta robię jakiś większy dystans, mam ze sobą butelkę lucozade, powerade albo czegoś podobnego. Na sytuacje awaryjne, żeby szybko uzupełnić zapas elektrolitów w organizmie jak poczuję spadek energii albo woda przestanie gasić pragnienie.
@El_Polaco i bardzo mądrze. Woda w takiej sytuacji tylko przyspiesza wypłukiwanie elektrolitów.
Niby oczywiste, ale jakoś mała tego świadomość.
Ja latałem z Visolvitem, o strumień w górach łatwo.
@mamut3003 @asam00
Ja powiem inaczej. Pogotowie dokończyło to, co kolega zaczął. Jedni bez drugich by nie zadziałali. Szybka reakcja asama uratowała chłopakowi życie i dała szansę zespołowi ratownictwa medycznego na dokończenie roboty i zapewnienie mu dalszej opieki.
Ale! Najważniejsza w tym wypadku była pierwsza pomoc i szybko podjęta resuscytacja przez czujnego kolegę. Na uratowanie osoby po nagłym zatrzymaniu krążenia masz 10 minut. Po 4 minutach zaczynają się nieodwracalne zmiany w mózgu. Także rola kolegi, który zaczął resuscytację jest kluczowa.
Ale fakt faktem, przywrócenie czynności serca samą resuscytacją to rzadka sprawa i bez udziału defibrylatora obsługiwanego przez ratowników ZRM również była ważna.
Ale najważniejsze dla mnie: asam zareagował, podjął resuscytację, wezwał bez zbędnej zwłoki pomoc, co więcej zrobił te dwie rzeczy na raz i dzięki jego opanowaniu i umiejętnością chłopak otrzymał drugie życie. Bez cudzysłowu, bo zrobił to w sensie dosłownym. Podejrzewam, że pogotowie w 10 minut by nie dojechało, a już na pewno nie w 4. A tak, szybko podjęta resuscytacja ograniczyła powikłania neurologiczne NZK.
Szacun @asam00 dla Ciebie, z takimi ludźmi na ulicy czuję się bezpieczniej.
Jak to zaczął sie wznosić? Moglo go znosić w którymś kierunku. Nie zmienia to jednak faktu, że plażowicze uratowali osoby na spadochronie nie dopuszczając aby spadachron oddalil się w nieznanym kierunku. U pewnością jednak nie zaczął się on wznosić.
W 2015r. spotkała mnie taka akcja w środku nocy, że idący niedaleko mnie chłopak na ulicy przewrócił się. Miał jakąś wadę serca, które stanęło. Zacząłem reanimację(coś w głowie świtało jak to robić), położyłem telefon na chodniku i na głośno mówiącym miałem kontakt z nr alarmowym. Środek nocy, chodnik w takim miejscu, gdzie po 100m w każdą stronę nie było zabudowań. Do przyjazdu ambulansu prowadziłem reanimację i lekarze chłopaka uratowali. Pamiętam, jak dziękowała mi matka chłopaka, a on sam co roku przyjeżdża do mnie w moje urodziny i daje mi jakiś prezent(nie musi tego robić, ale zawsze przyjeżdża).
Jak pomyślę o tamtej nocy, jak byłem sam z taką sytuacją, to czuje te nerwy i nie wiem dlaczego ale mam łzy w oczach(wywołuje to we mnie jakiś dziwne emocje).
Szacunek dla ludzi z filmiku i gdybyśmy wszyscy byli dla siebie przyjaźnie nastawieni, to wszystkim żyłoby nam się lepiej.
@asam00 to ty uratowałeś chłopaka nie zespół pogotowia .
@asam00
Ja znalazłem się kiedyś w sytuacji, gdzie już nic nie dało się zrobić. W górach facet stracił przytomność przez upał. Odwodnienie albo udar. Próbowaliśmy zrobić mu trochę cienia, bo leżał na słońcu i był za ciężki, żeby we dwóch go przenieść do cienia.
Mogliśmy tylko czekać na pomoc, żeby zabrali go do szpitala. Niestety nie przeżył. Później się dowiedziałem, że w takiej sytuacji pomóc może tylko zastrzyk z elektrolitów. Jego kompan mówił, że w pewnym momencie woda już przestała pomagać. Wypił cały zapas i dalej strasznie chciało mu się pić.
Ta sytuacja nauczyła mnie jednego. Zawsze jak jadę rowerem czy z buta robię jakiś większy dystans, mam ze sobą butelkę lucozade, powerade albo czegoś podobnego. Na sytuacje awaryjne, żeby szybko uzupełnić zapas elektrolitów w organizmie jak poczuję spadek energii albo woda przestanie gasić pragnienie.
@El_Polaco i bardzo mądrze. Woda w takiej sytuacji tylko przyspiesza wypłukiwanie elektrolitów.
Niby oczywiste, ale jakoś mała tego świadomość.
Ja latałem z Visolvitem, o strumień w górach łatwo.
@rex4
Tyle że mieszkam w Irlandii, a tutaj takie upały to naprawdę rzadkość, wręcz anomalia. Zwykle woda w zupełności wystarczy.
@mamut3003 @asam00
Ja powiem inaczej. Pogotowie dokończyło to, co kolega zaczął. Jedni bez drugich by nie zadziałali. Szybka reakcja asama uratowała chłopakowi życie i dała szansę zespołowi ratownictwa medycznego na dokończenie roboty i zapewnienie mu dalszej opieki.
Ale! Najważniejsza w tym wypadku była pierwsza pomoc i szybko podjęta resuscytacja przez czujnego kolegę. Na uratowanie osoby po nagłym zatrzymaniu krążenia masz 10 minut. Po 4 minutach zaczynają się nieodwracalne zmiany w mózgu. Także rola kolegi, który zaczął resuscytację jest kluczowa.
Ale fakt faktem, przywrócenie czynności serca samą resuscytacją to rzadka sprawa i bez udziału defibrylatora obsługiwanego przez ratowników ZRM również była ważna.
Ale najważniejsze dla mnie: asam zareagował, podjął resuscytację, wezwał bez zbędnej zwłoki pomoc, co więcej zrobił te dwie rzeczy na raz i dzięki jego opanowaniu i umiejętnością chłopak otrzymał drugie życie. Bez cudzysłowu, bo zrobił to w sensie dosłownym. Podejrzewam, że pogotowie w 10 minut by nie dojechało, a już na pewno nie w 4. A tak, szybko podjęta resuscytacja ograniczyła powikłania neurologiczne NZK.
Szacun @asam00 dla Ciebie, z takimi ludźmi na ulicy czuję się bezpieczniej.
To musieli być Polacy. Nikt inny nie potrafi tak ściągnąć do swojego poziomu ;)
Jak to zaczął sie wznosić? Moglo go znosić w którymś kierunku. Nie zmienia to jednak faktu, że plażowicze uratowali osoby na spadochronie nie dopuszczając aby spadachron oddalil się w nieznanym kierunku. U pewnością jednak nie zaczął się on wznosić.